grubyilysy napisał(a):
Wszystko wskazuje jednak na to, że chłopaki na Materhornie popełnili jakiś błąd w sztuce dość trudnej - lotnej asekuracji zespołu trójkowego na grani i że ci którzy zgineli to wcale nie byli tacy znowu amatorzy.
Też mi się tak wydaje, po prostu wykorzystali extreka do logistyki czyli transportu, noclegów itd.
Wiedzieli, że to nie biuro przewodnickie i że muszą tam wejść sami i liczyć na siebie
Dlatego nie widzę tutaj winy extreka
Na tym polegają te wyjazdy partnerskie
Inna sprawa, że chyba extrek nie do końca jasno informował o zasadach takich wyjazdów i niektórym się wydawało, że to będzie prawie tak jak z przewodnikiem
grubyilysy napisał(a):
Na pewno organizator robiąc "wyprawę partnerską" MUSI uprzedzić uczestników wyraźnie, że nie jest przewodnikiem.
No właśnie tego chyba trochę brakowało.
grubyilysy napisał(a):
Błąd ogólny i jedyne co mam do zarzucenia całemu temu pomysłowi "wypraw partnerskich" polega jednak na czym innym.
Taka wyprawa, a nawet dużo łatwiejsze powinna zacząć się od dokładnego poznania się całego zespołu, stopniowania wspólnie przebywanych trudności.
Zgadzam się. To jest minus takich wypraw. Ale to znowu nie wina extreka. Ludzie sami decydują się na coś takiego. Na to, że idą z kimś kogo nie znają lub poznali po drodze w busie. Że wiążą się liną z kimś nieznanym. Ale to jest ich wybór. Każdy decyduje za siebie.
Dla mnie jest to nie do pojęcia, że można iść na taką wyprawę i być związanym z kimś kogo się nie zna.
Natomiast jeśli ludzie się znają, są zespołem to wyjazdy partnerskie to dobry pomysł na ominięcie problemów związanych z logistyką. Ktoś to za ciebie załatwia a ty się wspinasz.
Ali7 napisał(a):
Organizowanie tego rodzaju wyjazdów bez weryfikacji uczestników pod względem doświadczenia i umiejętności nie wydaje mi się właściwe. OK- zawsze można powiedzieć, że jeśli dorosły człowiek znając warunki wyprawy decyduje się wiązać liną z nieznajomymi to jego wybór i ryzyko. Ale ktoś tę grupę ludzi w góry wiezie, mając świadomość, jakie to powoduje zagrożenie i się z tym godzi - i to już nie jest dla mnie OK.
Jeśli nie jest się przewodnikiem a tylko załatwia noclegi i dojazd to niby dlaczego ma się weryfikować z umiejętności górskich wszystkich uczestników? Jak ktoś, kto nie ma samochodu zapłaci mi za zawiezienie do Palenicy i zarezerwowanie miejsca w Moku bo chce się wspinać na Mnicha to ja mam go po drodze sprawdzić czy umie założyć stanowisko i wiązać ósemkę?
To są dorośli bardziej czy mniej świadomi ludzie. Decydują się na taki układ to ich sprawa. Stanie się im coś w górach to mogą mieć tylko pretensje do siebie lub do losu.
Muszą być tylko rzetelnie poinformowani na czym taki wyjazd partnerski polega. Ale nawet jak nie będą poinformowani wcześniej to jak na miejscu okaże się, że idą sami. Muszą liczyć w górach tylko na siebie. Są związani z kimś nieznajomym. To zawsze mogą zrezygnować, zawrócić. Jeśli nie będą czuć, że sami są w stanie to zrobić.
Przecież to na tym polega. Nie dam rady, jestem za słaby. Pogoda zła. Robię wycof. To nikomu ujmy w górskim towarzystwie nie przynosi.
Po tym co można było zobaczyć i przeczytać extrekowi można zarzucić, że niezbyt jasno określał na czym polega taki wyjazd i że zachęcał ludzi bagatelizując trochę skalę trudności.
No i jeszcze ta sprawa poruszona w programie dotycząca odwołania ratowników na Matterhornie. Zabrzmiało to trochę jak poszukiwanie sensacji, ale jeśli to prawda to warto by było wiedzieć kto ich odwołał. Czy sami wspinacze. Wtedy OK. Ich decyzja. Czy też może ktoś inny. Wtedy już gorzej.
Rozpisałem się trochę ale to chyba wszystko co mam do powiedzenia w tym temacie