W książce Jima Currana o tragedii na K2 w 1986 roku znalazłem słowa, które skojarzyły mi się z Broad Peakiem:
Cytuj:
Dla mnie to wszystko nie miało sensu. Dwóch ludzi w niezwykły sposób uniknęło strasznej tragedii i teraz ich za to prześladowano. Powoli zacząłem zdawać sobie sprawę, że reakcję tę sprowokował silny i bardziej prymitywny gniew. Chodziło o to, że Ala, Hannesa, Alfreda i Mrówkę pozostawiono żywych. Gniew był, jak czułem, podświadomym oburzeniem, że w sytuacji, gdy Kurt i Willi musieli desperacko walczyć o własne życie, nie ratowali pozostałych.
Czy gniew ten może być głęboko zakorzenionym wyznaniem, że w podobnych okolicznościach większość z nas zachowałaby się tak samo? Często pytano mnie, czy zostawiłbym Ala, czy też czekałbym, aż umrze? Czułem, że w gruncie rzeczy jest to dylemat tej osoby, która go stawia. W moim przekonaniu nie warto o to pytać i nie mam zamiaru krytykować tych, którzy mają to nieszczęście, że muszą jakoś żyć z tą nieświadomością. W przypadku Kurta i Williego mogę tylko podziwiać ich uczciwość, że w ogóle opowiedzieli, co się stało i modlić się, abym ja nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji. Mogę również stwierdzić z całą stanowczością, że Willi i Kurt znajdowali się po powrocie w stanie tak totalnego umysłowego i fizycznego wyczerpania, iż myśl o obarczaniu ich winą za to, że opuścili kolegów, absolutnie nie przyszłaby mi do głowy.
(...)
Jeśli można się czegokolwiek nauczyć analizując zróżnicowane okoliczności każdej tragedii, to możliwe, że niektórych błędów da się uniknąć w przyszłości. Oczywiście podstawowe znaczenie ma czas przebywania na wys. 8000 metrów lub wyżej oraz konieczność rezerw paliwa i żywności.
(...) Margines błędu w wysokich górach świata jest nawet w idealnych warunkach znikomy. Wystarczy, że szala lekko się przechyli, a okazuje się, że wcale nie ma tego marginesu. Alpejskie wejścia bez użycia tlenu, małymi grupami, bez wątpienia staną się regułą. Tyle że przyjdzie zaakceptować o wiele wyższą proporcję nieudanych prób jako cenę, którą trzeba będzie zapłacić. Inaczej nie skończy się rzeź. Badanie i przekraczanie granic możliwości nieodłącznie wiąże sie ze wspinaczką skalną, alpinizmem i himalaizmem. Tragiczne w skutkach lato na K2 musi pozostać przypomnieniem, że granice te istnieją: pokonywanie ich to jedna rzecz, a ignorowanie to zupełnie inna. Wspinaczka górska nigdy nie będzie bezpieczna, bo inaczej nie warto byłoby jej uprawiać. Jednak przy wzrastającym standardzie, przy ulepszeniach sprzętu, większej determinacji alpinistów, bardzo łatwo zapomnieć, że góry nigdy się nie zmieniają.
Jim Curran, K2. Triumf i tragedia. Almapress 1989.