Markiz, Ty się lepiej odnieś do zestawienia Twojego wyimaginowanego zdania z moim cytowanym (z poprzedniego mojego postu):
Po dziesiątkach lat doświadczania Tatr i swoich obserwacjach, mógłbym się habilitować potrójnie
pisząc o różnicach w pokoleniach turystów. Dziwna miętkość charakteryzuje współczesne 
Jak to się ma do, ku.rwa:
Uprzednio napisał, że z swojego doświadczenia w Tatrach to mógłby się ze trzy razy habilitować.Bo to jest zwykłe ku.restwo.
Wiem, że najlepszą obroną jest atak, ale Twoje dziadostwo w dyskusji jest aż nadto widoczne.
Kolejny przykład:
Markiz napisał(a):
Ten "jaskółczy niepokój", że mogą nie wejść na te pieprzone K2? Ja tam wolę aby nie weszli niż miałaby być wiadoma powtórka, czyli ileś tam trupów.. Ale Ty pewnie wolisz inaczej. Jak to napisał pewien kpiarz - "Od prawieków nasi ojce raźno szli w samobojce, ten tylko coś był wart, kto był denat".
Twój utrwalony sposób traktowania adwersarza to jawne... napisałem już wyżej...
Jakbyś czytał ze zrozumieniem i z pamięcią, to wiedziałbyś np. co napisałem wcześniej:
No i jeszcze pytanie, co jest warte ryzyka życia, które często należy nie tylko do osoby ryzykującej. I w innym miejscu:
Bo nie ambitne cele w martwych skalno-lodowych górach, ale żywy w nich człowiek jest najważniejszy.Ściślej, bardziej szanuję himalaistów, którzy dla rodziny zostawili nadmierne ryzyko i własne egoizmy, od ciągle aktywnych herosów. Bo ci pierwsi zdobywają góry bardziej honorne.
Łażę po Tatrach, w większości samotnie, nie bojąc się ryzyka, choć może kiedyś się upieprzę, ale wiem jednocześnie, że żadna góra nie jest warta choć jednego palca. To tak w rozwinięciu przytoczonych zdań i mojego "chcenia inaczej"...
Zestaw to sobie z Twoim pierd.oleniem (przepraszam, może dotrze to skuteczniej) mającym na celu zgnojenie rozmówcy. To cholernie małe.
Markiz napisał(a):
Zbychu napisał(a):
Tylko wtedy posypałyby się na niego gromy polskich Zbychów i milerów,
Zabolało? I bardzo dobrze. Czasami się trzeba zastanowić co się pisze. Np. do kolegi o trudnym do zapamiętaniu nicku - "coś ty, Rusek jesteś?
Boli to Twoja cienizna, o której piszę wyżej i w poprzednim poście. Jeśli kolega "o trudnym do zapamiętaniu nicku" i inni nie bacząc na to, co zrobił Urubko Wielickiemu i reszcie zespołu, pozostają w uwielbieniu dla niego i życzą mu zdobycia szczytu, to jest to schizofrenia. Dlatego tylko, dla zderzenia, a nie poniżenia i nie z powodu ksenofobii zwróciłem się z takim pytaniem. Krótko i z nadzieją, że uderzająco. No ale to trzeba odrobinę dobrej woli, by to zrozumieć. Ciekawy jestem, gdybym to ja napisał Tomkowy tekst, jaka byłaby Twoja reakcja... pomyśl... również w kontekście mojej wariacji z Żydami.
Zarówno Ty (zwłaszcza Ty) jak i Gb usiłujecie na siłę pisać coś w temacie, tak naprawdę niewiele mając do powiedzenia. Jest z tego tylko ferment (tak, wiem, to z powodu moich reakcji), merytorycznych treści w długich postach brak. Ale musisz! Ze swoimi upierdliwymi metodami.
W rozmowie o Tomku Mackiewiczu apelowałem o spokój i trzymanie poziomu. W rozmowie o Urubce i K2 trzymaliśmy poziom (mimo mojego prowokującego epizodu z ruskiem i krótkiej uwadze kogoś) do momentu Twojego wejścia. Bo jeśli nawet zdarzył się epizod, to jak pisałem, z jakąś intencją, którą wyjaśniłem. Twoją intencją jest natomiast bezrozumne i wyrachowane zadawanie pytań, by samemu na nie odpowiadać, tak, jak Ci pasuje, przypisywanie postaw, myśli, a nawet górskich dokonań, celem zgniecenia i obśmiania. Chłopie... naiwni i bezkrytyczni mogą się łapać na Twoje "mądrości". Nawet niezbyt głęboka analiza Twojego pisania, uwidacznia zadziwiające ułomności (delikatnie ująłem).
Nie chce mi się więcej... i tak potraktowałem Cię za poważnie.