Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Zimowe ośmiotysięczniki
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=13&t=12678
Strona 69 z 109

Autor:  Wolf_II [ Śr sty 31, 2018 9:54 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

vivon napisał(a):
Ktoś to już kiedyś napisał, Tomek to był chyba jeden z niewielu prawdziwych górskich romantyków

Chyba Krabul. Nie tylko jednym z niewielu, ale ostatnim górskim/himalajskim romantykiem.
Chyba w części z nas, w tym masowym, komercyjnym świecie, jest nostalgia za pionierami, eksploratorami, zdobywcami gór, którzy przecierali szlaki.
Jeżeli przyjąć, że zimowe zdobycie K2 zakończy pewną epokę w dziejch zdobywania Karakorum i Himalajów ("by skończyć z tym całym zimowym himalaizmem") uznając, że już wszystko zostało osiągnięte, i każda kolejna dzialalność będzie odtwórcza w stosunku do poprzednich, to postać Mackiewicza jako "ostatniego" będzie znamienna, tak jak znamienni byli Ci na początku: Buhl, Diemberger, Mallory&Irvine, Hillary i wielu, wielu innych, których nazwisk nie pamiętam lub nie znam.

Autor:  grubyilysy [ Śr sty 31, 2018 10:25 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Ja to postrzegam trochę inaczej.
Zacząłem nawet pisać dlaczego, ale skasowałem - zupełnie celowo, za bardzo skupiało się na analizie "tego co było". m.inn. słynnego "braku Filara Świnicy".
Powtórzę jedynie że postać i historia upartego outsidera ma szansę "zrewolucjonizować" w Polsce podejście "zawodowców" do "amatorów" i na odwrót.
Górskich romatyków i pięknoduchów nie brakowało, nie brakuje i jestem absolutnie pewny brakować nie będzie.
Świata idealnego w którym wszyscy sie kochają, szanują i znają swoje miejsce stworzyć się nie da, ale można próbować.

Przypatrywałem się trochę Nardiemu, Sadparze, nawet Txikonowi. Oni chyba mają w sobie coś z Tomka :). Odnoszę wrażenie, że PZA funkcjonuje u nas trochę za bardzo w scentralizowanym stylu, chyba się jeszcze nie do końca po PRL'u zreformowało.

EDIT

Tak sobie myślę że może powinienem chwilowo przestać pisać w tym wątku. Nie wykluczam, że po tygodniu tej historii, mój mózg zapadł na chorobę wysokościową. Od wewnątrz niełatwo to zdiagnozować.
Zwłaszcza jak sobie przypomniałem plany Bieleckiego i Czecha sprzed dwóch lat - zaaklimatyzują się w Andach, przelecą so Poakistanu i wezma Nangę "z rozpędu". W sumie - czyż nie "romantycznie" ?

Autor:  Krabul [ Śr sty 31, 2018 10:42 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Wiem, że będzie to trochę porównanie od czapy (a może "Czapy":)) ale wiecie z kim kojarzy mi się postać Mackiewicza? Z Piotrem Łuszczem "Magikiem".
Obaj byli outsiderami, obaj mieli problemy w codziennym życiu, obaj byli na swój sposób genialni w swoich dziedzinach. I obaj zginęli tuż po momencie swojego największego sukcesu.
I tak strasznie żal w obu przypadkach, że nie pociągnęli dalej swoich wspaniałych historii.

Autor:  Sanders [ Cz lut 01, 2018 1:35 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Dla mnie Tomek pokazał jedno - nawet najbardziej nierealne marzenie da się zrealizować. Dokopał tym samym wszystkim zarozumiałym "profesjonalistom", którzy ostrożnie popychają postęp górski. Nie mierzył w najłatwieszy Cho Oyu. Dobrze, że była z nim mocna partnerka, bo co to by było, gdyby dwoje nie zeszli na dół... Poszłoby w niepamięć, a tak nastąpił mocny krok do przodu w himalaizmie. Kto następny w stylu alpejskim wejdzie na 8 tys. zimą?

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 01, 2018 7:44 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Wolf_II napisał(a):
Czy ktoś wie co się stało z serwisem https://polskihimalaizmzimowy.com ?

Obecnie polskihimalaizmzimowy.pl i fundacjakukuczki.pl. są niedostępne. Wynika to z zablokowania serwera przez hostingodawcę – nazwa.pl. Pracujemy nad jak najszybszym rozwiązaniem problemu. Do tego czasu aktualne informacje będą zamieszczane na fan paga’ch PHZ i Fundacji Kukuczki na FB.

ps
wczoraj w tv był JUREK. Jakże inna sytuacja, a finał taki sam. Smutek i pustka.

ps2. Jest już wywiad z Revol, hmm..

ps3
>>> KOMUNIKAT <<<

Jarosław Botor opuścił Wyprawę z ważnych powodów osobistych.
Ze Skardu udaje się do kraju.

Autor:  Wolf_II [ Cz lut 01, 2018 8:59 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

[quote="Redemption MM" Wynika to z zablokowania serwera przez hostingodawcę – nazwa.pl[/quote]
dziękuję.

Wywiad z ER, wejście na szczyt po zachodzie słońca ...:
Cytuj:
https://sportowefakty.wp.pl/alpinizm/735275/pierwszy-wywiad-elisabeth-revol-powiedzialam-tomkowi-ze-przyleci-po-niego-heliko


na zimowym Broad Peaku tez było zbyt późno, ale jeszcze za dnia.

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 01, 2018 9:09 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

A czy jest taka opcja, że po kilku dniach w ekstremalnych warunkach ona po prostu nie zna prawdy? Nie pamięta, konfabuluje itd.

Autor:  grubyilysy [ Cz lut 01, 2018 9:18 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Redemption MM napisał(a):
ps2. Jest już wywiad z Revol, hmm..

Okropnie podobna sytuacja co dwa lata temu z Lunger, tylko końcówka inna.
Nie mnie sądzić, ale jedna z tych historii, która uzasadnia modne onegdaj na forum "mądry wycof nigdy ujmy nie przynosi". Śmiejemy się z tego często, a chyba niepotrzebnie.
Oczywista rzecz, Lunger miała to szczęście, że życie całe i startująca kariera przed nią i to był to raptem jej pierwszy wycof, o wiele łatwiej musiał przyjść.

Autor:  maccacus [ Cz lut 01, 2018 9:19 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Wolf_II napisał(a):
Wywiad z ER, wejście na szczyt po zachodzie słońca ...:


Boje się, że zaraz wysypią się teorie spiskowe i oskarżenia pod adresem Revol, że coś kręci. Dla mnie jej relacja jest spójna, na tyle na ile może być biorąc pod uwagę ogólny ekstremalny kontekst tej sytuacji i tło emocjonalne. Generalnie opis jest dramatyczny. Stan Tomka był dużo gorszy niż początkowo zakładano. Opis nocnych halucynacji Eli i wymiany buta za wyimaginowaną herbatę - przerażający.

Autor:  zephyr [ Cz lut 01, 2018 9:23 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Jeżeli to prawda co mówi a nie wydaje mi się żeby kłamała to z Tomkiem faktycznie było już bardzo ciężko. Biorąc pod uwagę tak poważny stan choroby wysokościowej mógł nie przeżyć tamtej nocy. Z tym butem to też niezła historia :!: :shock:

Autor:  grubyilysy [ Cz lut 01, 2018 9:25 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Redemption MM napisał(a):
A czy jest taka opcja, że po kilku dniach w ekstremalnych warunkach ona po prostu nie zna prawdy? Nie pamięta, konfabuluje itd.

Że konfabuluje to w teorii zawsze jest możliwe, ale Revol mi na taką po prostu nie wygląda. W pewnym sensie - ufam Tomkowi że z byle kim w góry się nie umawiał :).
Wątpie w to, czy nie pamięta. Była cały czas w dość dobrym stanie, aż do ostatnich godzin zejśćia, Zbyt logiczne były orzekazy z góry, zbyt logicznie mówi teraz i w zbyt logiczną całość się to układa. Jak pisze halucynacje miała (akcja z butem na swój sposób aż wesoła*) Takie kwestie jak namiot/szczelina - nie ma tu niespójności tylko głuchy telefon, po prostu akurat znowu jej AFP o to nie zapytało, pewnei nie znają dyskusji internetowych, dopytają następnym razem.

* Jak patrzę teraz na zdjęcie Eli zrobione przez Denisa, to mi się mimo woli układa podpis do MEMa:

"No dobra, to teraz prawy, tak?"


(Przepraszam, jeżeli kogoś uraziłem żartem powyżej, myślę że Tomek nie chce, byśmy się tu jego tragedią przygnębiali, tylko czerpali z niej coś pozytywnego.)

Autor:  Krabul [ Cz lut 01, 2018 9:25 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

W ogóle cały ten wywiad jest przerażający.
grubyilysy napisał(a):
Nie mnie sądzić, ale jedna z tych historii, która uzasadnia modne onegdaj na forum "mądry wycof nigdy ujmy nie przynosi"
No właśnie. Też się powstrzymuje od osądów, ale... wejdziemy na szczyt a potem jakoś to będzie? Zejdziemy choćby i w nocy?

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 01, 2018 9:27 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

maccacus napisał(a):
Wolf_II napisał(a):
Wywiad z ER, wejście na szczyt po zachodzie słońca ...:


Boje się, że zaraz wysypią się teorie spiskowe i oskarżenia pod adresem Revol, że coś kręci. Dla mnie jej relacja jest spójna, na tyle na ile może być biorąc pod uwagę ogólny ekstremalny kontekst tej sytuacji i tło emocjonalne. Generalnie opis jest dramatyczny. Stan Tomka był dużo gorszy niż początkowo zakładano. Opis nocnych halucynacji Eli i wymiany buta za wyimaginowaną herbatę - przerażający.


Dlatego też myślę, że może nie pamiętać wszystkiego tak jak było rzeczywiście. Taka reakcja obronna organizmu, jak przy różnych innych dramatycznych historiach plus wycieńczenie, odwodnienie, odmrożenia itd

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 01, 2018 9:31 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

grubyilysy napisał(a):
Zbyt logiczne były orzekazy z góry, zbyt logicznie mówi teraz i w zbyt logiczną całość się to układa.


Usłyszeliśmy tylko to, co chciano przesłać dalej.
No nic, niech zdrowieje.
To i tak już nic nie zmieni.

Autor:  nutshell [ Cz lut 01, 2018 9:32 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Cytuj:
Była 17:15, kiedy zdecydowaliśmy, że mimo już późnej pory, jednak zaatakujemy. Weszliśmy na Nangę mniej więcej 45 minut później,

Ciekawe z jakiej wysokości wystartowali, że po 45min osiągneli szczyt. Czy gdzieś pojawiła się taka informacja?
Co do Tomka... nie wiem, on chyba musiał już na tym podejściu iść na oparach, szkoda że nie zorientowali się wcześniej co się dzieje i że sytuacja jest poważna, a może po prostu nie umieli już odpuścić. Okropny jest ten wywiad :(

Autor:  zephyr [ Cz lut 01, 2018 9:32 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Nieraz się zdarzały podobne akcje z tymi halucynacjami. I tak ma szczęście, że tylko palce odmroziła bo mogło być dużo gorzej. Ściągając buta mógłby jej gdzieś spaść albo mogła by go wyrzucić i dopiero by było.

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 01, 2018 9:34 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Najczęściej mają towarzystwo. Pytanie - czy to halucynacja..

Autor:  Krabul [ Cz lut 01, 2018 9:36 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

nutshell napisał(a):
Cytuj:
Była 17:15, kiedy zdecydowaliśmy, że mimo już późnej pory, jednak zaatakujemy. Weszliśmy na Nangę mniej więcej 45 minut później,

Ciekawe z jakiej wysokości wystartowali, że po 45min osiągneli szczyt. Czy gdzieś pojawiła się taka informacja?
Co do Tomka... nie wiem, on chyba musiał już na tym podejściu iść na oparach, szkoda że nie zorientowali się wcześniej co się dzieje i że sytuacja jest poważna, a może po prostu nie umieli już odpuścić. Okropny jest ten wywiad :(
Ja to rozumiem tak, że wyszli rano (w nocy?) z namiotu położonego na ok. 7200 w stronę wierzchołka, po kilkunastu godzinach, po 17 kiedy do wierzchołka jeszcze trochę brakowało, jeszcze raz rozważyli czy iść dalej.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że nawet gdyby wtedy się wycofali to sytuacja i tak byłaby krytyczna.

Autor:  grubyilysy [ Cz lut 01, 2018 9:41 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Redemption MM napisał(a):
co chciano przesłać dalej.
Krabul napisał(a):
Niestety, wszystko wskazuje na to, że nawet gdyby wtedy się wycofali to sytuacja i tak byłaby krytyczna.

Wydaje mi się że niekoniecznie, myślę że wycof raczej by go uratował.
Był w stanie jeszcze podejść 100 metrów i następnie zejść prowadzony przez Revol, czyli przy znacznie większym wysiłku niż "o własnych oczach", 800. Gdyby zaczął schodzic od razu raczej doszedłby do namiotu, zagotował herbaty, wziął leki, nałożył śpiwór itd.

Autor:  zephyr [ Cz lut 01, 2018 9:43 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

nutshell napisał(a):
Ciekawe z jakiej wysokości wystartowali, że po 45min osiągneli szczyt. Czy gdzieś pojawiła się taka informacja?
Co do Tomka... nie wiem, on chyba musiał już na tym podejściu iść na oparach, szkoda że nie zorientowali się wcześniej co się dzieje i że sytuacja jest poważna

będąc tak blisko szczytu po raz drugi, pewno bardzo ciężko było im zawrócić i podjęli ryzyko. Podejmując decyzję o 17:15 musieli ze sobą rozmawiać także wtedy chyba z Tomkiem nie było źle bo Eli by pewno zauważyła, że coś jest nie tak. Człowiek idąc do góry daje z siebie wszystko i pewno tak było z Tomkiem, że szedł już na resztkach sił. Na szczycie nastąpiło rozprężenie, że cel został osiągnięty, wtedy motywacja spadła i odcięło mu prąd.

Autor:  zephyr [ Cz lut 01, 2018 9:50 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Krabul napisał(a):
po 17 kiedy do wierzchołka jeszcze trochę brakowało, jeszcze raz rozważyli czy iść dalej.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że nawet gdyby wtedy się wycofali to sytuacja i tak byłaby krytyczna.


częsty błąd polegający na tym, że nie ustala się granicznej godziny (albo się jej nie respektuje) po której następuje odwrót żeby bezpiecznie wrócić. Ileż to już było mrożących krew historii oraz tragedii spowodowanych w ten sposób.

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 01, 2018 9:53 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Wybaczcie chwilowy właściwie off od bieżącego tematu, ale właśnie przeczytałam i jakże to piękne.

Andrzej Zawada, 1965 rok - "W problemie strachu i odwagi najbardziej interesuje mnie zagadnienie działania pod strachem. Dla mnie ludzie odważni to ci, którzy przy strachu potrafią jeszcze rozumować i działać. Weźmy np. trawers. To jest najwyższa skala trudności w taternictwie. M. in. dlatego, że trudno przyjść z pomocą w razie wypadku. Więc idziemy. Towarzysz asekuruje. Przechodzę fragment trawersu, strach duży, wiadomo, są straszne przewieszki, można się obsunąć. Niemniej trzeba wyszukiwać szczeliny, wbijać haki, działać logicznie. Mijam ten trudny odcinek, z ulgą wchodzę w komin. Mam miejsce do siedzenia, wbijam hak. Jestem szczęśliwy, że mam trawers za sobą. Nie chciałbym w tej chwili za nic drugi raz iść tamtędy, ani tamtędy wracać.

Zaczyna się wspinać towarzysz. W pewnym momencie słyszę jego okrzyk, szarpnięcie liny. Wiem, że poleciał. Czekam. Ręką zaciskam linę, pot uderza na czoło. Zastanawiam się, na którym haku zawisł. Nagle słyszę głos: odpadłem, wiszę. Mówię: wiem, popuść linę. Przepaść 200-metrowa, towarzysz wisi pod przewieszką. Po pięciu minutach woła, że go dusi. Co robić? Ja siedzę w bezpiecznym miejscu. Jestem przy takim haku, że gdyby towarzysz się urwał, to mnie się i tak nic nie stanie. A muszę działać, udzielić mu pomocy. Teraz muszę linę wpiąć od strony haka, sam się odwiązać i wrócić przez ten trawers, który dopiero co z trudem przebyłem, dojść do średniego haka i parę godzin prowadzić akcję, żeby go wyciągnąć spod tej przewieszki. Co się teraz dzieje? Moja biologiczna reakcja jest taka: nie wylezę z tej dziury, niech się dzieje co chce. A po chwili człowiek zaczyna być człowiekiem, opanowuje strach i podejmuje świadome działanie. To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy, które daje alpinizm."

Autor:  Krabul [ Cz lut 01, 2018 9:59 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

grubyilysy napisał(a):
Redemption MM napisał(a):
co chciano przesłać dalej.
Krabul napisał(a):
Niestety, wszystko wskazuje na to, że nawet gdyby wtedy się wycofali to sytuacja i tak byłaby krytyczna.

Wydaje mi się że niekoniecznie, myślę że wycof raczej by go uratował.
Był w stanie jeszcze podejść 100 metrów i następnie zejść prowadzony przez Revol, czyli przy znacznie większym wysiłku niż "o własnych oczach", 800. Gdyby zaczął schodzic od razu raczej doszedłby do namiotu, zagotował herbaty, wziął leki, nałożył śpiwór itd.
Oczywiście możesz mieć rację. Ale to tylko pokazuje po jak cienkiej linie stąpają ludzie porywający się na takie wyczyny.
PS. Jeśli to faktycznie było 45 min to ja bym obstawiał raczej koło 30m a nie 100. Nie wydaje mi się, żeby w tamtym momencie podchodzili z prędkością stu kilkudziesięcu metrów na godzinę w pionie.

Autor:  nutshell [ Cz lut 01, 2018 10:19 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Krabul, zephyr, to co piszecie wydaje się najbardziej prawdopodobne. Pytanie czy w ogóle była w stanie zauważyć, że coś dzieje się z Tomkiem. Przy takim zmęczeniu i wysokości mogło się to odbyć na zasadzie: Idziemy/dajesz radę? Tak. I tyle... A na szczycie rzeczywiście nastąpiło odcięcie prądu :(
Tutaj ciekawy fragment artykułu o Tamarze Lunger i jej próbie zdobycia Nangi. Na ile adekwatne może to być do sytuacji Tomka i Eli odnośnie odległości od szczytu?
Cytuj:
„Szczerze mówiąc, myśleliśmy, że dochodzi do szczytu”, powiedział Simone Moro. „Była tak blisko. Tylko 20 – 30 minut od szczytu.
(...)
Około 100 metrów poniżej szczytu, powiedziała Simone, że może nie dać rady wejść samodzielnie.

http://www.portalgorski.pl/artykuly/syl ... nga-parbat

Autor:  tomek.l [ Cz lut 01, 2018 11:32 am ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Tylko, że to nie było odcięcie prądu a choroba wysokościowa.

Autor:  peepe [ Cz lut 01, 2018 1:07 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

nutshell napisał(a):
Krabul, zephyr, to co piszecie wydaje się najbardziej prawdopodobne. Pytanie czy w ogóle była w stanie zauważyć, że coś dzieje się z Tomkiem. Przy takim zmęczeniu i wysokości mogło się to odbyć na zasadzie: Idziemy/dajesz radę? Tak. I tyle... A na szczycie rzeczywiście nastąpiło odcięcie prądu

No raczej tam nie zasiedli i nie prowadzili dysputy, więc mogło tak być. Zmierzchało, albo już było ciemno. Mogła nie widzieć, że Polak już w zasadzie idzie na naprawdę ostatnim oddechu, bo przecież tam się chodzi w wielu przypadkach na przedostatnim. Trudno więc ocenić, czy partner się zaraz przewróci w pół żywy, czy idzie świadomie. Podobnie ze wzrokiem, przecież mu nie zajrzała w oczy. Mógł się nawet nie odezwać, tylko kiwnąć głową, ręką.
Wyłania się z tego obraz taki, że on przekroczył granicę. Szczyt za wszelką cenę (po tylu niepowodzeniach). Być może zrobił to nieświadomie.
Co punktem czasowym odwrotu? Gdyby się go trzymali (o ile mieli), to czy ona mając większą jasność umysłu winna przerwać atak? Cholernie trudne pytania.

Autor:  grubyilysy [ Cz lut 01, 2018 1:19 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

peepe napisał(a):
Szczyt za wszelką cenę

Niby gdybym w sytuacji Tomka miał wybierać między dalszym zarabianiem na życie i dzieci zamiataniem podłogi i myciem dachów, a rosyjską ruletką gdy na stole leży milion złotych, to jestem pewny, że wybrałbym zamiatanie podłogi.
Tylko że nigdy nie miałem na stole tego miliona i pistoletu.

Autor:  peepe [ Cz lut 01, 2018 1:30 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

Przemyślałem. Kurczę, źle się wyraziłem.
Nie "szczyt za wszelką cenę", ale "tu i teraz", bo przecież nikt raczej nie myśli "umrę, ale góra padnie".

Autor:  nutshell [ Cz lut 01, 2018 4:25 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

peepe napisał(a):
No raczej tam nie zasiedli i nie prowadzili dysputy, więc mogło tak być. Zmierzchało, albo już było ciemno. Mogła nie widzieć, że Polak już w zasadzie idzie na naprawdę ostatnim oddechu, bo przecież tam się chodzi w wielu przypadkach na przedostatnim. Trudno więc ocenić, czy partner się zaraz przewróci w pół żywy, czy idzie świadomie. Podobnie ze wzrokiem, przecież mu nie zajrzała w oczy. Mógł się nawet nie odezwać, tylko kiwnąć głową, ręką.

Właśnie to miałam na myśli.

Autor:  Pawel_Orel [ Cz lut 01, 2018 4:55 pm ]
Tytuł:  Re: Zimowe ośmiotysięczniki

nutshell napisał(a):
Ciekawe z jakiej wysokości wystartowali, że po 45min osiągneli szczyt. Czy gdzieś pojawiła się taka informacja?

Za wspinanie.pl:
25 stycznia, ok. godz. 8:00 rano (12:30 czasu pakistańskiego):
Cytuj:
Za pośrednictwem Jarka Siedlaczka otrzymujemy informacje prosto spod Nanga Parbat (8126 m). Wynika z nich, że zespół Elisabeth Revol i Tomek Mackiewicz wyruszył w kierunku szczytu i ma się znajdować na wysokości bliskiej 8 tys. metrów*.
(...)
Wygląda na to, że zespół postanowił podjąć próbę, mamy nadzieję skuteczną, zdobycia szczytu. Jarek Siedlaczek przekazał ostatnie informacje z Pakistanu. Wynika z nich, że zespół znajduje się w kopule szczytowej i czeka na osłabnięcie wiatru, by spróbować wejść na Nanga Parbat.
(...)
[aktualizacja, 25.01. godz. 13:20 (17:50 czasu pakistańskiego): z bazy dotarły informacje o chmurach, które przesłoniły kopułę szczytową, nie widać gdzie znajdują się w tej chwili Elisabeth Revol i Tomek Mackiewicz]

Z tego wynika że w trakcie wejścia przez ponad 4h czekali na wysokości ~8000m na poprawę warunków.
Układałoby się to w logiczną całość z informacją z wywiadu:
Cytuj:
Była 17:15, kiedy zdecydowaliśmy, że mimo już późnej pory, jednak zaatakujemy. Weszliśmy na Nangę mniej więcej 45 minut później,

Jeżeli to się potwierdzi, to tutaj upatrywałbym źródła choroby wysokościowej która dopadła Tomka Mackiewicza i przyczyny późniejszych wydarzeń.

Strona 69 z 109 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/