Bardzo mi się spodobało to, jak sprawę skomentował Kacper Tekieli:
Cytuj:
Wielkie gratulacje dla Wszystkich nepalskich ludzi gór. Dzisiejsze wydarzenie to wspaniałe zwieńczenie Waszego wkładu w dziedzictwo wspinania.
A teraz komentarz, hurtowo, bo nie chcę już detalicznie; od początku eksploracjj Himalajów i Karakorum Szerpowie i wspinacze pakistańscy pełnili ważną funkcję. Tylko niektórzy z nich traktowali to ambicjonalnie, dla większości był to sposób na utrzymanie swoich rodzin w tych trudnych do życia, pięknych krainach. Od początku wspinacze z zachodu oczekiwali więc od nich przede wszystkim skuteczności co wiązało się z używaniem tlenu z butli na wysokości. Nawet dzisiaj, wielu "betlenowców" wchodzi na szczyty po poręczach, lub choćby asekurując się z poręczówek założonych tego samego czy też zeszłego sezonu przez Szerpów działających komercyjnie, więc "na tlenie". Słyszę ciągle głosy: "jeśli Twój partner używał tlenu, to również twoje przejście jest na tlenie". Nie słyszałem natomiast nigdy wyrazów trzeźwego spojrzenia w rodzaju: "wszedłem bez tlenu, ale asekurowałem się z poręczy, które założył Szerpa na tlenie dwa sezony temu". Więcej konsekwencji! I dlaczego po kilkudziesięciu latach oczekiwania przede wszystkim skuteczności od Hapsów czy Szerpów, teraz nagle stawia się im zadania etyczne czy sportowe (delikatne sugestie by zostawić K2 dla tych co chcą bez tlenu).
Oni zrobili to tak, jak robili to zawsze, ze względu na popyt generowany przez ludzi zachodu. To była wielka demonstracja siły i wiedzy o górach i choć ani ja ani żaden z moich bohaterów butli z tlenem w górach nigdy nie użył, to nie widzę powodu, by rościć sobie prawo do decydowania o etyce pionierskich wyczynów. Wielkie gratulacje.
[url]Źródło: Kacper Tekieli - Alpinizm, Facebook[/url]
Co do Bielieckiego: słowo "doping" wg mnie zostało w niej użyte bardzo niefortunnie. Doping w sporcie wyczynowym to oszustwo i okradanie "czystych" sportowców z należnych im medali. Do tego dopingowicze ukrywają fakt, że korzystają z nielegalnego wspomagania. A tutaj Nepalczycy niczego nie ukrywali. Naprawdę, zwykłe "gratuluję" bez żadnego "ale" wystarczyłoby. Zwłaszcza, że AB wypowiadał się o dopingu, zanim jeszcze zdobywcy bezpiecznie zeszli do bazy.
Nie kupuję też tłumaczeń, że Wielicki i Cichy mogli wchodzić z tlenem, bo to było 40 lat temu. Te 40 lat to było wystarczająco dużo, żeby udowodnić, że "teraz są już inne czasy".
Mam nadzieję, że jak już przejdzie nam ciśnienie na "narodowe" zdobycie K2 zimą, to może w końcu więcej uwagi media zaczną poświęcać sportowym przejściom na nieco niższych niż 8000 szczytach. Mamy np. dobrze rokującą Grupę Młodzieżową PZA, fajnie byłoby kiedyś jeszcze usłyszeć o Złotym Czekanie dla Polaków. Jeśli chociaż część z tych milionów, jakie szły na PHZ trafi teraz na bardziej ambitną sportowo działalność, to może się go doczekamy.