Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Pierwsza kobieta z Koroną Himalajów
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=13&t=10829
Strona 1 z 2

Autor:  grubyilysy [ Wt gru 14, 2010 11:08 pm ]
Tytuł:  Pierwsza kobieta z Koroną Himalajów

Właściwie należałoby zrobić ankietę:
Oh Eun_Sun : Endurne Pasaban.

http://www.wspinanie.pl/serwis/201012/1 ... un-sun.php

Najlepiej jakby się okazało że jakaś trzecia...

Autor:  Rohu [ Wt gru 14, 2010 11:17 pm ]
Tytuł: 

Cóż to za bzdury?
Wiadomo, że jak dojdzie się w okolice kopuły szczytowej, to szczyt ma się zaliczony :lol:

Autor:  grubyilysy [ Wt gru 14, 2010 11:22 pm ]
Tytuł: 

Problem głębszy jest jeszcze taki, że w efekcie pada podejrzenie na sir Edmunda Hilarego. Kto udowodni że się z Tenzingiem nie dogadali?

Autor:  Mazio [ Wt gru 14, 2010 11:24 pm ]
Tytuł: 

Wiadomo przynajmniej, ze Mallory byl w okolicach Everestu.

Autor:  grubyilysy [ Wt gru 14, 2010 11:58 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
Wiadomo przynajmniej, ze Mallory byl w okolicach Everestu.

Wręcz nie tylko był, ale nadal jest.

Autor:  Vespa [ Śr gru 15, 2010 12:07 am ]
Tytuł: 

No. Świń niedawno zapodał zajebisty i akuratny artykuł na fejsie, jeśli to już tu było to sorry: http://godheadv.blogspot.com/2010/04/abandoned-on-everest.html

Autor:  Yanoosh [ Śr gru 15, 2010 12:28 am ]
Tytuł: 

Mocne.Dach swiata czy tam korone Himalajow chyba sobie odpuszcze jednak :(

Autor:  Explorer [ Śr gru 15, 2010 8:38 am ]
Tytuł: 

Śmierdzi mi to żółtko na odległość!

jak dla mnie Edurne jest nr 1

Autor:  grubyilysy [ Śr gru 15, 2010 9:30 am ]
Tytuł: 

Explorer napisał(a):
Śmierdzi mi to żółtko na odległość!

jak dla mnie Edurne jest nr 1

A mógłbym wiedzieć dlaczego ci "to żółtko" śmierdzi?

Autor:  Krabul [ Śr gru 15, 2010 10:14 am ]
Tytuł: 

Explorer napisał(a):
Śmierdzi mi to żółtko na odległość!

Marcin, nie bądź rasistą :)
Podejrzana jest. W jej wejście na Kangczendzongę wierzę jak w wyczyn Cesena na Południowej Lhotse.

Autor:  grubyilysy [ Śr gru 15, 2010 10:52 am ]
Tytuł: 

Krabul napisał(a):
Explorer napisał(a):
Śmierdzi mi to żółtko na odległość!

Marcin, nie bądź rasistą :)
Podejrzana jest. W jej wejście na Kangczendzongę wierzę jak w wyczyn Cesena na Południowej Lhotse.

Jest istotna różnica.
Cesen najprawdopodobniej świadomie kłamał (moim zdaniem bez "najprawdopodobniej").
Oh Eun Sun została najprawdopodobniej wprowadzona w błąd przez przewodnika (moim zdaniem Z "najprawdopodobniej", to znaczy nadal nie jest jasne, czy aby jednak nie dotarła do wierzchołka).

W każdym razie ze wszystkich faktów jakie poznałem dotąd taki właśnie obraz mi się wyłania na chwilę obecną.
Dlatego niestety wszelkie wypowiedzi "Oh Eun Sun śmierdzi" w tej chwili, to niestety oceniam... No wiadomo jak.

Autor:  keff79 [ Śr gru 15, 2010 11:03 am ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Oh Eun Sun została najprawdopodobniej wprowadzona w błąd przez przewodnika (moim zdaniem Z "najprawdopodobniej", to znaczy nadal nie jest jasne, czy aby jednak nie dotarła do wierzchołka).

W każdym razie ze wszystkich faktów jakie poznałem dotąd taki właśnie obraz mi się wyłania na chwilę obecną.
Dlatego niestety wszelkie wypowiedzi "Oh Eun Sun śmierdzi" w tej chwili, to niestety oceniam... No wiadomo jak.


Ale to pani Oh, firmuje wyczyn swoim nazwiskiem, sama więc powinna zadbać o takie "szczegóły" jak wiarygodność w środowisku. Tymczasem już sam styl w jakim "zaliczała" kolejne szczyty (lub ich okolice) budził wiele zastrzeżeń. Trudno uwierzyć w taką naiwność kobiety, która jak by nie było trochę powalczyła w okolicach 8000 m.n.p.m.

Autor:  Krabul [ Śr gru 15, 2010 11:14 am ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
Ale to pani Oh, firmuje wyczyn swoim nazwiskiem, sama więc powinna zadbać o takie "szczegóły" jak wiarygodność w środowisku

Otóż to.

Autor:  grubyilysy [ Śr gru 15, 2010 11:20 am ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
Ale to pani Oh, firmuje wyczyn swoim nazwiskiem, sama więc powinna zadbać o takie "szczegóły" jak wiarygodność w środowisku.

Ów "przewodnik", Sherpa Dawa Ongju, był na Kanczendzongdze (btw. nigdy nie zapamiętam, copy/paste...) cztery razy. Twierdził, że zaprowadził swoja klientkę na szczyt. W tym sensie można powiedzieć, że "zadbała". No ale fakt, jak dotąd nie ma zdjęcia i "niezbitego" dowodu, że weszła.
Tyle że to jeszcze nie znaczy, że kłamie, a przynajmniej że nie kłamała tuż po zejściu z Kanczendzongi. Najprawdopodobniej nie weszła, ale była wtedy w pełni przekonana, że miejsce gdzie doszła było szczytem.
Cholera, mało takich przypadków?

keff79 napisał(a):
Tymczasem już sam styl w jakim "zaliczała" kolejne szczyty (lub ich okolice) budził wiele zastrzeżeń.
Właśnie dwie rzeczy mnie najbardziej denerwują:
a) wchodziła w złym stylu, więc na pewno kłamie!
b) ma żółtą skórę, więc na pewno kłamie!

keff79 napisał(a):
Trudno uwierzyć w taką naiwność kobiety, która jak by nie było trochę powalczyła w okolicach 8000 m.n.p.m.

Keffie, Maciek Berbeka na Broad peek, grubyilysy na Chopoku.... Lista jest na pewno o wiele, wiele dłuższa... Nie potrafię zrozumieć jak to możliwe, że ludzie którzy chodzili po górach, nie umieją sobie wyobrazić takiej pomyłki.
Natomiast na pewno nie mógł się pomylić Dawa Ongju i w tym tkwi sedno zagadki.

Autor:  keff79 [ Śr gru 15, 2010 12:16 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
keff79 napisał(a):
Tymczasem już sam styl w jakim "zaliczała" kolejne szczyty (lub ich okolice) budził wiele zastrzeżeń.
Właśnie dwie rzeczy mnie najbardziej denerwują:
a) wchodziła w złym stylu, więc na pewno kłamie!
b) ma żółtą skórę, więc na pewno kłamie!


Jak to zrobiłeś, że z tak niewinnego zdania wyciągnąłeś dwa takie, no dosyć daleko idące wnioski :lol:

O skórze nawet nie wspomniałem, zresztą już w podstawówce przerabiałem napisy "Biała siła" na "Biała kiła" - wtedy edukacja była bardzo wszechstronna.

Opieram się na tym co przeczytałem, wejście w złym stylu to nadal wejście, opinia w środowisku może kogoś nie obchodzić. To wszystko racja.

grubyilysy napisał(a):
keff79 napisał(a):
Ale to pani Oh, firmuje wyczyn swoim nazwiskiem, sama więc powinna zadbać o takie "szczegóły" jak wiarygodność w środowisku.

Ów "przewodnik", Sherpa Dawa Ongju, był na Kanczendzongdze (btw. nigdy nie zapamiętam, copy/paste...) cztery razy. Twierdził, że zaprowadził swoja klientkę na szczyt. W tym sensie można powiedzieć, że "zadbała". No ale fakt, jak dotąd nie ma zdjęcia i "niezbitego" dowodu, że weszła.
Tyle że to jeszcze nie znaczy, że kłamie, a przynajmniej że nie kłamała tuż po zejściu z Kanczendzongi. Najprawdopodobniej nie weszła, ale była wtedy w pełni przekonana, że miejsce gdzie doszła było szczytem.
Cholera, mało takich przypadków?


No i właśnie, są jakieś reguły, ponoć zwyczajowo zaraz po zdobyciu szczytu himalaiści dzielą się w obozie pierwszymi wrażeniami, informacjami, zdjęciami co jest też pewnym systemem sprawdzającym. Pani Oh nie była, w niektórych przypadkach zbyt wylewna (to zdaje się wspomnienia Kingi). Pytanie dlaczego? Szła na rekord, powinno jej zależeć.

grubyilysy napisał(a):
keff79 napisał(a):
Trudno uwierzyć w taką naiwność kobiety, która jak by nie było trochę powalczyła w okolicach 8000 m.n.p.m.

Keffie, Maciek Berbeka na Broad peek, grubyilysy na Chopoku.... Lista jest na pewno o wiele, wiele dłuższa... Nie potrafię zrozumieć jak to możliwe, że ludzie którzy chodzili po górach, nie umieją sobie wyobrazić takiej pomyłki.
Natomiast na pewno nie mógł się pomylić Dawa Ongju i w tym tkwi sedno zagadki.


Słyszałem coś o takich przypadkach :lol:

Autor:  grubyilysy [ Śr gru 15, 2010 1:03 pm ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
Jak to zrobiłeś, że z tak niewinnego zdania wyciągnąłeś dwa takie, no dosyć daleko idące wnioski :lol:

b) to z kol. Explorera "śmierdzące żółtko".
a) z Twojego wtrącenia o "złym stylu". Nie obrażaj się, to taka "reguła psychologiczna" powodująca "wzmacnianie sygnałów": pani Oh wchodziła w złym stylu (negatyw) --> pani Oh kłamie (też negatyw więc wzmacniamy). Czuję się w obowiązku zwrócić uwagę, że logicznie to wynikanie (zły styl --> kłamie) NIE ISTNIEJE.


keff79 napisał(a):
O skórze nawet nie wspomniałem

Wiem.

keff79 napisał(a):
No i właśnie, są jakieś reguły, ponoć zwyczajowo zaraz po zdobyciu szczytu himalaiści dzielą się w obozie pierwszymi wrażeniami, informacjami, zdjęciami co jest też pewnym systemem sprawdzającym. Pani Oh nie była, w niektórych przypadkach zbyt wylewna (to zdaje się wspomnienia Kingi). Pytanie dlaczego? Szła na rekord, powinno jej zależeć.

Nie słyszałem tego, ale chcę przypomnieć że uwagi "o stylu" były głośne już w trakcie wyścigu, więc chyba już wtedy pani Oh mogła czuć tę "ze wsząd ogarniająca sympatię" :-). Też by mi się nie chciało gadać...

Autor:  zephyr [ Śr gru 15, 2010 1:06 pm ]
Tytuł: 

od początku miałem sporo wątpliwości co do osiągnięć koreanki jeżeli chodzi o zdobywanie wierzchołków. Z tego artykułów najbardziej podejrzane jest to zdjęcie. Skąd się wzięła ta masa śniegu która zasłania trochę lewą nogę koreanki. Na filmiku Kingi wyraźnie widać, że nie ma tam żadnej kupki śniegu. Po drugie nie pasują te skałki z lewej strony.
Sprawa na pewno się będzie toczyć dalej bo wątpię żeby koreanka oddała ten tytuł.

a tak na marginesie bardzo nie podobał mi się sposób w jaki koreanka wychodziła na te szczyty. Miała kupę kasy i potężnego sponsora. Szerpowie nosili za nią dosłownie wszystko. Ciekaw jestem ile z tych szczytów zdobyła własnymi siłami bo pewno nie raz jej pomagano wciągając ją do góry. Nie liczył się styl wyjścia tylko zdobycie szczytu za wszelką cenę co nie raz wiązało się z niebezpieczeństwami. Narażała siebie jak i innych uczestników wyprawy.

Autor:  grubyilysy [ Śr gru 15, 2010 1:27 pm ]
Tytuł: 

zephyr napisał(a):
...Z tego artykułów najbardziej podejrzane jest to zdjęcie....

Sama Oh przyznała w końcu, że zdjęcie wysłane jako "dowód" nie jest jednak zdjęciem "z samego wierzchołka".
OK, co najmniej od momentu gdy zażądano od Oh "twardych dowodów" ona i jej otoczenie "wyraźnie kręcą" i to jest moim zdaniem fakt.
Mimo wszystko poczułem się w obowiązku stanąć w jej obronie bo obraz jaki mi się ze znanych mi faktów wyłania jest zupełnie inny, niż tworzony przez co poniektórych "komentatorów".
Co jeżeli Oh jednak była na wierzchołku, ale wskutek splotu okoliczności zwyczajnie nie ma żadnego zdjęcia ani filmu? Póki co nikt nie udowodnił, że tak nie było. Oczywiście, WIEDZĘ, bo nie przypuszczenie, na ten temat posiada Dawa Ongju, może się kiedyś dowiemy więcej. Oczywiście ExpWeb miał prawo ogłosić co ogłosił, to jest moim zdaniem w miarę OK.
BTW, gdzieś czytałem, że Hillary nie przyniósł zdjęcia z Everestu, bo podobno Tenzing się pomylił przy obsłudze aparatu...

Autor:  zephyr [ Śr gru 15, 2010 1:42 pm ]
Tytuł: 

a czy oni nie chodzą z GPSami? Można potem sprawdzić przebieg trasy i się upewnić czy byli na szczycie. Oczywiście jest jakiś błąd pomiaru ale na pewno nie tak duży.
Na pewno jest dużo wejść nie potwierdzonych a zaliczonych. Tylko uczciwy się przyzna a reszta się może nie przyznać do porażki.

Autor:  don [ Śr gru 15, 2010 11:17 pm ]
Tytuł: 

zephyr napisał(a):
a tak na marginesie bardzo nie podobał mi się sposób w jaki koreanka wychodziła na te szczyty. Miała kupę kasy i potężnego sponsora. Szerpowie nosili za nią dosłownie wszystko. Ciekaw jestem ile z tych szczytów zdobyła własnymi siłami bo pewno nie raz jej pomagano wciągając ją do góry. Nie liczył się styl wyjścia tylko zdobycie szczytu za wszelką cenę co nie raz wiązało się z niebezpieczeństwami. Narażała siebie jak i innych uczestników wyprawy.

Styl jak styl. Można się czepiać. Ale przestańcie... ... o tym wciąganiu. Spróbuj mnie wciągnąć na Zawrat, a tu mówimy o 8 tys. Można nosić bety, poręczować, ale wejść musisz sam, nikt cię tam nie wciągnie. Zobacz jak oddycha Kinga filmując tylko, doczep jej kogoś z tyłu i heja na szczyt.
Tylko nie mów , ze Szerpowie to nadludzie i na 8 tys czują sie jak ryby w wodzie.

Autor:  Rohu [ Cz gru 16, 2010 12:00 am ]
Tytuł: 

Wciąganie to tylko taka przenośnia.
Ale porównaj sobie chociażby wejście na Zawrat zimą w kopnym śniegu z wejściem na Zawrat zimą z małpą w ręce wpiętą w poręczówkę i kolegami niosącymi Ci plecak, żywność i co sobie tylko zamarzysz :)
Jak sam pewnie najlepiej wiesz, w górach 4 razy większych wysiłek i trudności nie są cztery razy większe lecz raczej podniesione do czwartej potęgi. Podobnie pewnie jest z ułatwieniami i pomocą oraz ich wpływem na powodzenie ataku szczytowego.
Bagaż mniejszy nawet o kilka gram ułatwia na pewno wiele.

Autor:  don [ Cz gru 16, 2010 8:29 am ]
Tytuł: 

Masz w pewien sposob racje, tzn dużo racji w tym co mówisz. Nie zmienia to faktu, że nikt tam nikogo nie wciąga. Ja bym podciągnął to pod kwestie stylu w jakim robi się wejscie.
Jesli chodzi o pomoc Szerpów, to oprócz Polaków , ze względów oszczędnościowych w czasie komuny, praktycznie wszyscy korzystają z ich pomocy. Nie jest przypadkiem, ze Tenzing był jednym z pierwszych ludzi na Evereście. Nie są nadludzmi, ale są lepiej przystosowani do warunków. Łatwiej im rozpinać poręczówki, więcej dają radę przenieść.
Następna kwestia (pomijając czysty styl alpejski) to to, że nawet jak nie korzysta się z pomocy Szerpów, to wyprawa często pracuje na "liderów", zwłaszcza w końcowym etapie są oni oszczędzani. W literaturze pełno jest tego przykładów. A trzeba pamiętać, że po powrocie do cywilizacji, często się ukrywa pewne sprawy.
Tak wiec mówimy o tym samym, ale mnie drażni mówienie o wciąganiu, bo to poźniej moze rodzić kwestie prowadzenia akcji ratunkowych itp. Juz na forum mieliśmy tego przykłady i oceny moralne. Zawsze trzeba pamiętać, że tam jest się zdanym na siebie, ew. na partnera. Każda inna pomoc jest wspaniałym darem losu, ale nie czymś co sie należy, czego można oczekiwać.

Autor:  Basia Z. [ Cz gru 16, 2010 8:36 am ]
Tytuł: 

Dyskusja zeszła na tematy poboczne (wciągana czy nie wciągana), a jak rozumiem na początku dotyczyła jednego wejścia, co do którego były wątpliwości.

Moim skromnym zdaniem:

1. Styl wejścia ma owszem znaczenie w subiektywnej ocenie przez osoby postronne, ale nie ma znaczenia w zaistnieniu samego faktu wejścia na daną górę.
Tak ze jeżeli weszła w obojętnie jakim stylu na 13 wierzchołków "Korony" - to te wierzchołki zaliczyła - i tyle.

2. Jeżeli na 14 szczyt nie weszła, obojętnie z jakiego powodu - choćby nawet została oszukana przez przewodnika i była przekonana, że jest na wierzchołku - a nie była - to nie weszła - i tyle.
Tutaj akurat jest to zero-jedynkowe - weszła - i ma "koronę" albo (alternatywa wykluczająca) nie weszła - i jej nie ma.

B.

Autor:  Explorer [ Cz gru 16, 2010 8:49 am ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
A mógłbym wiedzieć dlaczego ci "to żółtko" śmierdzi?


Ja podchodzę do tego w ten sposób, że jak nie jest w stanie teraz tego wejścia udowodnić (nie tylko zdjęciami, ale również jednoznaczną wypowiedzią, że tam na 1000% była) to coś musi być nie tak.
Zwłaszcza że są różne wersje z tego wyjścia...

Szczerze mówiąc to nie interesuje mnie czy ona kłamie świadomie czy też nie świadomie. Może i Sherpowie ją wprowadzili w błąd.
Ale fakt najważniejszy by się wtedy nie zmienił, na szczycie nie była.

Każdy kto coś na temat 'podbojów' 8-tysięczników czytał, oglądał itd, wie że było w historii mnóstwo przekrętów.
Ludzie dążą do tego by być tym 'pierwszym' za wszelką cenę, niestety.
Powinni tam iść dla siebie i dla gór, a nie dla późniejszych fotek w gazetach.
Zwłaszcza, że są one nie prawdziwe (w sensie osiągnięcia).


Może ktoś kiedyś wyjaśni tą historię do końca, ale wątpię.
Tutaj potrzeba by szczerej wypowiedzi uczestników tej wycieczki, a z tym może być ciężko...

Autor:  grubyilysy [ Cz gru 16, 2010 10:15 am ]
Tytuł: 

Explorer napisał(a):
...Może ktoś kiedyś wyjaśni tą historię do końca, ale wątpię....

A ja jestem przekonany, że tak się stanie, żyje czterech (wg niektórych źródeł pięciu) ludzi którzy są w stanie to potwierdzić/zaprzeczyć.
Ale po pierwsze chyba to się stanie nieprędko, większość ludzi robi się rozmowniejsza po osiemdziesiątce, a po drugie jeśli się okaże, że nie była (np Dawa Ongju przyzna, że nie była), to wszyscy pokiwają głowami na tak, a jak się okaże że jednak była, to dalej wszyscy będą kręcić z powątpiewaniem.
Innymi słowy na razie "ankieta" i wracamy do wątku za pięć lat. Może wcześniej, jak coś ciekawego się pojawi.

Autor:  grubyilysy [ Cz gru 16, 2010 12:05 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Tutaj akurat jest to zero-jedynkowe - weszła - i ma "koronę" albo (alternatywa wykluczająca) nie weszła - i jej nie ma.
B.

No jest jeszcze to "pomiędzy", czyli sprawa "pięciu metrów".

Autor:  Basia Z. [ Cz gru 16, 2010 12:06 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Basia Z. napisał(a):
Tutaj akurat jest to zero-jedynkowe - weszła - i ma "koronę" albo (alternatywa wykluczająca) nie weszła - i jej nie ma.
B.

No jest jeszcze to "pomiędzy", czyli sprawa "pięciu metrów".


Czyli określamy promień - od którego liczy się "szczyt" ?

A może jest on jakąś funkcją wysokości góry ?

Były już tutaj rozliczne dyskusje na ten temat.

Sama jestem ciekawa czy ten Erciyes Dag mogę sobie zaliczyć.
Byłam ok 5 m w poziomie i 8-10 w pionie od puntu szczytowego, który ma formę bardzo kruchej turniczki.
Zresztą jej wysokość jest mi nawet trudno określić.

B.

Autor:  grubyilysy [ Cz gru 16, 2010 12:37 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Byłam ok 5 m w poziomie i 8-10 w pionie od puntu szczytowego, który ma formę bardzo kruchej turniczki.

Ja natomiast klepnąłem wierzchołek Żabiej Lalki ręką. Podobno to się nie liczy, trzeba stanąć pionowo wyprostowanym obiema stopami.

Autor:  Explorer [ Cz gru 16, 2010 4:29 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
A ja jestem przekonany, że tak się stanie, żyje czterech (wg niektórych źródeł pięciu) ludzi którzy są w stanie to potwierdzić/zaprzeczyć.


dokładnie, ale muszą jeszcze tego chcieć
albo inaczej, ktoś musi ich do tego odpowiednio 'przekonać'


najbardziej przychylam sie to tego co napisałeś, możliwe że powiedzą prawdę dopiero pod koniec swojego zywota

Autor:  trekker [ Cz gru 16, 2010 5:55 pm ]
Tytuł: 

Czytałem już kilka miesięcy temu artykuł, w którym było napisane iż jeden z Szerpów przyznał że Koreanka zapłaciła im żeby mówili że była na szczycie.
Ile w tym prawdy oczywiście nie wiadomo.


Basia Z. napisał(a):
Byłam ok 5 m w poziomie i 8-10 w pionie od puntu szczytowego, który ma formę bardzo kruchej turniczki.

Ja bym sobie tego nie zaliczył jako zdobycie szczytu.

grubyilysy napisał(a):
Ja natomiast klepnąłem wierzchołek Żabiej Lalki ręką. Podobno to się nie liczy, trzeba stanąć pionowo wyprostowanym obiema stopami.

To natomiast jak najbardziej uznałbym za zdobycie szczytu, o ile oczywiście z tym klepnięciem to nie przenośnia. W końcu jakaś część twojego ciała była na szczycie :D
Z tym stanięciem obiema nogami to rozumiem że żart bo jak tylko usiądę a nie wstanę to juz nie zdobylem ? 8)

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/