Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Wyprawy partnerskie
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=13&t=7651
Strona 1 z 2

Autor:  tomek.l [ Pt cze 05, 2009 4:34 pm ]
Tytuł:  Wyprawy partnerskie

Akcja ostrzegająca przed "wyprawami partnerskimi".
http://www.wyprawypartnerskie.pl
Dla mnie wyprawa partnerska to wyprawa z kumplami czy znajomymi, czy też ewentualnie skorzystanie z pośrednika, który pomoże w logistyce wyjazdu. Natomiast oferta stwarzająca wrażenie opieki przewodnickiej to już nadużycie. Tak jak było w Extreku. I chyba o to właśnie chodzi w tej akcji.

Autor:  Basia Z. [ Pt cze 05, 2009 6:06 pm ]
Tytuł: 

Tydzień temu, we wtorek miałam bardzo ciekawe spotkanie z prawnikiem - karnistą (nota bene sędzią, który orzekał w sprawie dotyczącej wypadku tyskiej młodzieży na Rysach).

I co się dowiedziałam ciekawego, bo zapytaliśmy właśnie o "wyprawy partnerskie".
Otóż jeżeli wypadek zdarzy się na terenie obcego państwa (w przypadku "Extreka" np. Rosji, był też wypadek poważnego błędu pilotki w Grecji, który spowodował śmierć dwóch osób) - to wtedy osoba winna jest sądzona pod względem karnym zgodnie z prawem kraju na terenie którego to się stało i przed sądem tego kraju.

Co innego proces cywilny - ten się odbywa w Polsce, bo dotyczy umowy zawartej zgodnie z prawem polskim.

Bardzo mnie to zdziwiło.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  grubyilysy [ Pt cze 05, 2009 11:36 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Bardzo mnie to zdziwiło...

@Basia - w tym to raczej nic dziwnego nie widzę, wjeżdżając na teren kraju X musisz respektować prawo tego kraju. Nieważne - to OT.

Przejrzałem stronę. Mam mocno mieszane uczucia. Owszem, widać, że autorzy wykazali na tyle ostrożności by uniknąc pie...nięcia głównej bzdury, która unosi się przy czytaniu tej strony w powietrzu, że mianowicie "wynajęcie przewodnika miałoby gwarantować bezpieczeństwo". Ale chociaż nie ma tego explicite, to daje się wyczuć sugestia. Kilka cytatów.
Cytuj:
Zamiast ryzykować wybierz szkolenie pod okiem uprawnionych instruktorów,

Cytuj:
Tak, czy owak musisz zmierzyć się z przepaścią, ponieść trudy i stawić czoła niebezpieczeństwom - z przewodnikiem zrobisz to bezpiecznie.


Przepraszam, zjebcie mnie, obedrzyjcie ze skóry, ale to najzwyklejsze perdolenie kotka z pomocą młotka, takie samo oszustwo, jak to gdy ktoś kłamie, że jest przewodnikiem. Wręcz nie wiem, które jest gorsze, dla mnie przez to ta strona zjechała w stronę zwykłego marketingu.

Nie wątpię w profesjonalizm przewodników i instruktorów w szczególności wszystkim polecam kursy PZA. Wystarczyłoby w zasadzie zmienić w powyższym cytacie "bezpiecznie" na "bezpieczniej" i bym się chyba nie czepiał.

EDIT

A zwróciłem jeszcze uwagę na baner akcji.
"Bezpieczne Góry dla ciebie".
Kłamstwo, nie ma bezpiecznych gór. Może Monokliny Lecha.

Autor:  Basia Z. [ So cze 06, 2009 9:50 am ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):

Nie wątpię w profesjonalizm przewodników i instruktorów w szczególności wszystkim polecam kursy PZA. Wystarczyłoby w zasadzie zmienić w powyższym cytacie "bezpiecznie" na "bezpieczniej" i bym się chyba nie czepiał.



Przeczytałam dyskusję dotyczącą tej strony na wspinanie.pl.

Racja jest moim zdaniem pośrodku i właściwie w 100 % zgadzam się z Tobą.

1. Samych wypraw "partnerskich" (jeśli sprawa jest fiskalnie czysta,ale to całkiem osobna sprawa bo część tych biur działa jako "Stowarzyszenia" aby nie płacić ubezpieczeń) zabronić nie można, ludzie są dorośli i mają wolną wolę.

2. Nie powinno się jednak okłamywać ludzi, że jadą na Mont Blanc z przewodnikiem, kiedy faktycznie jadą tylko z nieco bardziej doświadczoną osobą (przykłady kłamliwych reklam widziałam wiele razy w Internecie).

3. Z przewodnikiem też nie zawsze jest w 100 % bezpiecznie, bo nie może być, ale na pewno jest bezpieczniej.

Nie jestem przewodnikiem wysokogórskim, a tylko "niskogórskim" ale dobrze wiem że zupełnie co innego robi się ze swoimi znajomymi, a co innego z grupą (komercyjną, lub niekomercyjną). Z grupą zawracam, jak tylko jest chociaż drobne ryzyko (chronię własną dup.ę, ot co)
Chociaż niebezpieczne sytuacje też mi się jednak zdarzały.

Jedyną "bronią" w walce z nieuczciwymi reklamami jest informacja i jeszcze raz informacja.
I to właśnie koledzy z PZA starają się robić.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  tomek.l [ So cze 06, 2009 11:48 am ]
Tytuł: 

Ja tam myślę, co zawsze twierdziłem, że wyprawy partnerskie są OK pod warunkiem jasnych zasad. Jeśli organizują to stowarzyszenia, to powinny jasno oświadczyć, że to nie opieka przewodnicka tylko pomoc w zorganizowaniu wyjazdu i wejściu na dany szczyt. A na górze radzisz sobie sam czy tez możesz ewentualnie skorzystać z rad bardziej doświadczonych. Jeśli tak jest to OK. Jeśli ogłoszenie jest mętne i sprawia wrażenie wyjazdu z przewodnikiem to trzeba to tępić. I po to właśnie rozumiem jest ta strona. Ma informować na co zwracać uwagę gdy chce się na taka wyprawę pojechać i czego unikać.
Jak bym prowadził tą akcję to na tej stronie zamieszczałbym podejrzane ogłoszenia o wyjazdach partnerskich z omówieniem co w nich jest nie tak. Jeśli ktoś wklepie w google "wyprawy partnerskie" to trafi na ta akcję. Niech sobie to poczyta przed takim wyjazdem i będzie miał już większą wiedzę. A o wiedzę właśnie chodzi. A czy skorzysta z danego ogłoszenia czy nie to decyzje już każdy podejmie sam.

Ogólnie akcje uważam za pożyteczną. A co do niektórych treści na stronie to faktycznie mają trochę za bardzo wydźwięk "nie jedź z wyprawą partnerską tylko skorzystaj z naszych przewodnickich czy instruktorskich usług". I takie podejście może przynieść przeciwny skutek niż zamierzony. Ja bym to przeedytował i pozostawił tylko jasne informacje na czym powinny polegać wyprawy partnerskie i ostrzeżenia czego należy przy wyborze wyprawy unikać. I informować, które ogłoszenia są podejrzane.

I w ten sposób ludzie będą mieli większą wiedzę, a przy okazji nie będą mieli odczucia, że ta akcja to tylko walka środowisk przewodnicko-istruktorskich z konkurencją.

Autor:  golanmac [ So cze 06, 2009 8:26 pm ]
Tytuł: 

Ja w kwestii ogólnej, jak wam się podobają "przekręcone" zdjęcia ?
Kod:
W tym miejscu było zdjęcie znajdujace się pod adresem: http://www.wyprawypartnerskie.pl/images/stories/szkol1.jpg

Zostało usunięte przez redakcję w związku z mailem otrzymaneym od Prezesa Klubu Wysokogórskiego w Olsztynie:
Jako właściciel praw autorskich proszę o niezwłoczne usunięcia tego (http://www.wyprawypartnerskie.pl/images/stories/szkol1.jpg ) zdjęcia jak i wszelkich jego modyfikacji (i innych materiałów pobranych bez mojej zgody z www.wyprawypartnerskie.pl)

 

Adrian Krzysztof Sinkiewicz
Prezes Klubu

Autor:  Mazio [ So cze 06, 2009 8:39 pm ]
Tytuł: 

bardzo się nam podoba jak kosowka rośnie do dołu 8)

Autor:  golanmac [ So cze 06, 2009 8:53 pm ]
Tytuł: 

właśnie :)
jakoś tak głupio, instruktor, pza i taka ściema ...

Autor:  gouter [ So cze 06, 2009 8:58 pm ]
Tytuł: 

Ciekawe jest że domana wyprawypartnerskie w ogóle nie dotyczy wypraw partnerskich, tylko jest anty - partnerska, to chyba specjalny chwyt, że osoby wyszukujące w google wyprawy partnerskie trafi na stronę ostrzegająca przed nimi. A z wyprawami partnerskimi jest tak, że biją one przede wszystkim ceną, z tego co się orientuję to np. Mont Blanc kosztuje ok. 1000 PLN, a taka impreza z przewodnikiem pewnie ze trzy razy tyle. Sam kiedyś brałem udział w tego typu przedsięwzięciu i mam mieszane uczucia, z jednej strony szczyt zdobyty i pewnie gdyby nie udział, nigdy bym na niego niego ni wszedł, z drugiej strony ryzyko było dość duże.

Autor:  Rohu [ So cze 06, 2009 9:38 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
jak wam się podobają "przekręcone" zdjęcia ?

Żenada :lol:

Autor:  Mazio [ So cze 06, 2009 9:41 pm ]
Tytuł: 

tak lepiej?
Kod:
W tym miejscu było zdjęcie obrócone przez Autora postu i przedstawienie zgodnie z rzyczywistym ukształtowaniem terenu, znajdujące się oryginalnie pod adresem: http://www.wyprawypartnerskie.pl/images/stories/szkol1.jpg

Zostało ono usunięte przez redakcję w związku z mailem otrzymaniem od Prezesa Klubu Wysokogórskiego w Olsztynie:

Jako właściciel praw autorskich proszę o niezwłoczne usunięcia tego (http://www.wyprawypartnerskie.pl/images/stories/szkol1.jpg ) zdjęcia jak i wszelkich jego modyfikacji (i innych materiałów pobranych bez mojej zgody z www.wyprawypartnerskie.pl)

 

Adrian Krzysztof Sinkiewicz
Prezes Klubu

Autor:  leppy [ So cze 06, 2009 10:17 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
tak lepiej?

Nie, bo "instruktor PZA" przekręcony. :twisted:

Autor:  Mazio [ So cze 06, 2009 10:25 pm ]
Tytuł: 

no to pies go w zad chap :)
wyprawom partnerskim mowię tak - o ile wiem z kim idę. Zresztą płacić zamierzam jedynie dobrym słowem, dopoki ta waluta jest w cenie u moich partnerow. Gdy przyjdzie czas wejść wyżej przemyślę temat. Dziś mam bardzo mieszane uczucia - nie każdego stać na kupowanie cukierni gdy ma ochotę na sernik. A rozsądek? Coż, rozsądek to rzecz najważniejsza - gdybyśmy jednak zawsze byli rozsądni ograniczylibyśmy się do oglądania relacji na forach lub Kiepskich w telewizji. Rozumiem, że mowa tu o nieco ambitniejszych celach, ale nasi prekursorzy nie zawsze wykazywali się rozsądkiem wytyczając szlaki. Temat jest bardziej złożony niż akcja zlinkowana w pierwszym poście. Czasem bowiem lepiej bowiem pojść z kimś kto wie cokolwiek niż zupełnie samemu nie wiedząc nic o trasie.
Moj najgorszy problem to wyszukiwanie topo - dwoję się i troję, ale z reguły praktyka przerasta teorię.

Autor:  tomek.l [ N cze 07, 2009 11:48 am ]
Tytuł: 

Markiz dał jeszcze takiego linka. Warto sobie przeczytać
http://www.kw.warszawa.pl/artykuly/wypr ... zyli_jakie
gouter napisał(a):
A z wyprawami partnerskimi jest tak, że biją one przede wszystkim ceną, z tego co się orientuję to np. Mont Blanc kosztuje ok. 1000 PLN, a taka impreza z przewodnikiem pewnie ze trzy razy tyle.

Zawsze wyprawy partnerskie będą tańsze. Chodzi tylko o czystość i jasność zasad takiego wyjazdu. Uczestnik takiej wyprawy musi wiedzieć czym ona się różni od wyjazdu z przewodnikiem. Ma dostać proste info od organizatora: "Załatwimy ci logistykę, transport, noclegi i pokażemy jak i którędy wejść. Ale na górze liczysz na siebie i tych z którymi idziesz. Jak się coś na górze stanie nie licz, że ktoś z organizatorów po ciebie pójdzie. Musisz radzić sobie sam i liczyć tylko na kolegów z którymi idziesz."
Jasne i proste zasady "wyjazdu partnerskiego".
Jeśli ktoś ma za mało doświadczenia i wiedzy na taki wyjazd partnerski to niech bierze przewodnika, który oprócz tej całej logistyki zapewni mu też asekurację i opiekę przewodnika w drodze na szczyt. Czyli zwyczajnie go na ten szczyt poprowadzi. Będzie drożej, bo właśnie za tą opiekę przewodnicką trzeba dopłacić. Będzie drożej, ale bezpieczniej niż samemu z wyprawą partnerską.
I trzecia droga :) Robienie kursów, nauka i zbieranie umiejętności od bardziej doświadczonych. Coś, czym jak dla mnie powinny się właśnie zajmować KW.

Autor:  gouter [ N cze 07, 2009 7:23 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Chodzi tylko o czystość i jasność zasad takiego wyjazdu.

No właśnie, a reklamowanie się, że jakaś tam góra, to góra dla każdego, to przesada, zabieranie w wysokie óry, kogoś, kto był najwyżej dotychcczas na Śnieżce jest niepoważne, po Blancu na następny rok proponowano mi Matterhorn, argumentując, ze nie jest to aż tak trudna góra, że jak na Blancu dałem radę to i dam na Mattim :evil:

Autor:  syjek [ N cze 07, 2009 9:32 pm ]
Tytuł: 

Dobrze by było, aby w temacie tzw. "wypraw partnerskich" wypowiadali się ludzie, którzy w nich uczestniczyli, a nie tacy, co to gdzieś, od kogoś, coś słyszeli. To taka mała dygresja na początek, akurat nie odnosząca się do wpisów osób w tym wątku, ale w podanym linku.

Ja brałem udział w trzech wyprawach Annapurny. Byłem z nimi na Jabel Toubkalu w Maroku, Kilimandżaro i Demavendzie w Iranie. Było jak było, plusy i minusy. Jak zawsze. Nikomu nie chcę robić reklamy, nikomu antyreklamy. Miło teraz to wspominam, tym bardziej, że wyprawy te zakończyły sie dla mnie sukcesem. Znam jednak osoby, którzy "nie weszli" i szukali winnych. Taka nasza specyfika...
Generalnie nauczyłem sie już sam organizować swoje wyprawy, unikać błędów które popełniał Organizator, ale najważniejsze, że nauczyłem się WYSOKICH GÓR... A to jest najwazniejsze i obiektywnie wiem, że duży udział pozytywny w tym miała Annapurna. To tyle.

W Himalajach zetknąłem sie z grupą prowadzoną przez licencjonowanego polskiego przewodnika "z nazwiskiem". Sposób traktowania i prowadzenia klientów pozostawię bez komentarza. Od paru moich bliskich (bardzo) znajomych, którzy uczestniczyli poza Annapurną w wyprawach konkurencyjnego PKA oraz grup z przewodnikami "z nazwiskiem" dowiedziałem się, jak to wygląda u innych. Wyrobiłem sobie jakieś tam o nich zdanie, bo wierzę swoim przyjaciołom i im ufam. Ale, że sam z nikim innym poza Annapurna nie byłem, nie będę tu opowiadał zasłyszanych opowieści, bo jak napisałem na początku, moge pisać tylko o tym, czego sam doświadczyłem, choć jak dowiedziałem się jak wyglądała tegoroczna wyprawa na Aconcangue prowadzona przez Ryszarda Pawłowskiego, to i mi się nieliczny już włos zjeżył...

Autor:  golanmac [ N cze 07, 2009 9:51 pm ]
Tytuł: 

syjek napisał(a):
wypowiadali się ludzie, którzy w nich uczestniczyli, a nie tacy, co to gdzieś, od kogoś, coś słyszeli

O przepraszam, ja pisałem wyłącznie w kwestii ogólnej.

Autor:  piomic [ N cze 07, 2009 10:17 pm ]
Tytuł: 

A to nie do Ciebie było...
syjek napisał(a):
nie odnosząca się do wpisów osób w tym wątku

:mrgreen:

Autor:  golanmac [ N cze 07, 2009 10:35 pm ]
Tytuł: 

to nie przepraszam :D

Autor:  jigsaw [ N cze 07, 2009 10:42 pm ]
Tytuł: 

Czesc
W kwestii definicji "wyprawa partnerska". W przypadku tych wszystkich stowarzyszen czy agencji to taka nazwa to lekkie naduzycie i raczej chwyt marketingowy leciutko tuszujacy fakt, ze za taka usluge trzeba zaplacic. Placenie za partnerstwo troche w mim przekonaniu ogranicza definicje tego slowa. Ale biorac te dwa wyrazy w cudzyslow powiedzmy, ze mozna je do takich wypraw zastosowac.

Co do samej akcji. Rzetelna informacja jeszcze nikomu nie zaszkodzila. Jasne okreslenie na czym polegaja takie wyprawy i czego nalezy sie wystrzegac, moze byc bardzo cenne dla poszukujacych takich ofert. Forma podania tej informacji na stronie akcji jednak pozostawia jeszcze wiele do zyczenia.

Reasumujac. "Wyjazdy partnerskie" tak. Pod warunkiem jasnego i rzetelnego informowania klientow (tak, klientow nie partnerow) o formie i zasadach takiego wyjazdu. Kazdy bowiem majac pelna informacje sam podejmie decyzje z jakiej formy wyjazdu skorzystac.
A wszelkie stowarzyszenia, agencje czy biura, ktore stosuja metne zasady i nie informuja rzetelnie swoich klientow nalezy pietnowac.

Wszystkim zycze udanych "wypraw partnerskich", przewodnickich i tych prawdziwych partnerskich :)

Autor:  piomic [ N cze 07, 2009 10:57 pm ]
Tytuł: 

jigsaw napisał(a):
Placenie za partnerstwo troche w mim przekonaniu ogranicza definicje tego slowa

Dlaczego? :shock:
Czy jak zapłacisz Pani w dzielnicy czerwonych latarni to nie będzie Twoją partnerką?
To nie jest ograniczenie, tylko rozszerzenie definicji.

Ale fakt — dla mnie też to nadużycie marketingowe.

Autor:  syjek [ Pn cze 08, 2009 7:02 am ]
Tytuł: 

A ja uważam, że słowo "partnerska" jest może przesadzone, ale nie jest "nadużyciem". Chodziło o to, aby tym słowem odróżnić tę idee "wypraw", od wypraw z "prawdziwym" przewodnikiem. Rolę Annapurny (czy pewnie PKA też) rozumiem jako organizatora przelotu, załatwienia formalności (a czasem ich jest bardzo dużo i łatwo się pogubić), wiz, zezwoleń itp. W górach klub spełnia raczej rolę "podpowiadacza" niż przewodnika. W moim przypadku było to powiedziane od ręki, nikt nie ściemniał i tak w rzeczywistości było.

Jest jeszcze jeden, wielki plus tego rodzaju wypraw. Jeśli jesteś sam i nie masz z kim pojechać z różnych względów (inni twoi znajomi, którzy do tej pory jeździli z tobą w polskie lub inne niższe góry nie mają kasy, chęci, możliwości lub po prostu nie czują bluesa "braku tlenu"), to wyjazd z takim klubem jest idealny. Ja byłem w dokładnie takiej sytuacji i wyjazd na Toubkal zaowocował nie tylko zdobyciem fajnej, wysokiej górki, ale i poznaniem kilku fajnych ludzi, którzy zostali moimi przyjaciółmi i z którymi od tamtego czasu przyżyłem nie jeden górski sukces czy porażkę. Nawet myślę, że było to z perspektywy czasu ważniejsze od samej góry. I w tym aspekcie, słowo "partnerska" jest jak najbardziej na miejscu, bo o podobne sytuacje na wyprawach, gdzie jesteś klientem "mistrza", raczej trudno...

Autor:  piomic [ Pn cze 08, 2009 7:17 am ]
Tytuł: 

syjek napisał(a):
poznaniem kilku fajnych ludzi

Fakt, nie da się zaprzeczyć - to duży plus. Minus jest taki, że można trafić gorzej. Ale jak się nie ryzykuje...

Autor:  jigsaw [ Pn cze 08, 2009 3:40 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Czy jak zapłacisz Pani w dzielnicy czerwonych latarni to nie będzie Twoją partnerką?
Czesc
Partnerka owszem. Ale nie w ukladzie partnerskim :) A raczej biznesowo partnerskim.
Prawdziwy układ partnerski to ty, twoj partner od liny, kumpel czy znajomy z ktorym chodzisz po gorach. Bez tego pierwiastka finansowego. To juz jest usluga, a nie partnerstwo. Partnerstwo wystepuje raczej pomiedzy samymi uczestnikami wyprawy. Pomiedzy uczestnikami a organizatorem sa juz relacje natury biznesowej :)
"Wyprawy partnerskie" powinny byc zastapione innym terminem, ktory nawet trudno jest w kilku slowach okreslic. To jest blizsze dzialaniu agencji trekkingowej. Ale wiadomo to juz inne zasady funkcjonowania i lepiej to zatem zakamuflowac terminem "wyprawy partnerskie". Notabene przez dzialania takiego Extreka termin "wyprawy partnerskie" nabral wydzwieku pejoratywnego. A to niedobrze. Bo wyprawy partnerskie to piekna sprawa.

syjek napisał(a):
Rolę Annapurny (czy pewnie PKA też) rozumiem jako organizatora przelotu, załatwienia formalności (a czasem ich jest bardzo dużo i łatwo się pogubić), wiz, zezwoleń itp. W górach klub spełnia raczej rolę "podpowiadacza" niż przewodnika. W moim przypadku było to powiedziane od ręki, nikt nie ściemniał i tak w rzeczywistości było.
Tez tak rozumiem role takiej uslugi. Zalatwienie logistyki i podpowiedzenie jak wejsc. Jesli jest to tak jasno z gory okreslane, to dobrze i chwala im za to.

syjek napisał(a):
Jest jeszcze jeden, wielki plus tego rodzaju wypraw. Jeśli jesteś sam i nie masz z kim pojechać z różnych względów (inni twoi znajomi, którzy do tej pory jeździli z tobą w polskie lub inne niższe góry nie mają kasy, chęci, możliwości lub po prostu nie czują bluesa "braku tlenu"), to wyjazd z takim klubem jest idealny.

To tez prawda. Jesli nie ma sie z kim wyjechac to jest to okazaja do poznania takich ludzi. Z jedna tylko uwaga. Przed zwiazaniem sie z kims takim lina w gorach, musialbym taka osobe lepiej poznac, i poznac jego umiejetnosci i doswiadczenie gorskie.

Autor:  gouter [ Pn cze 08, 2009 8:52 pm ]
Tytuł: 

syjek napisał(a):
Ja brałem udział w trzech wyprawach Annapurny

Ja brałem udział w drugiej ich wyprawie w ogóle, gdy zaczynali działaność, gdy dotarliśmy do Le Houches zobaczylismu uczestników poprzedniej wyprawy pokaleczonych, poobdziranych, okazało się, że ktoś poleciał na linie, zaasekurował nie "przewodnik", lecz jeden z uczestników, potem dopadło ich załamanie pogody, sapli w jamach śnieżnych, tak że nam trochę miny zzrzedły na ich widok, powietrze z nas uszło, ale to była relacja uczestników
syjek napisał(a):
Znam jednak osoby, którzy "nie weszli" i szukali winnych.

być może to była taka reakcja, nasza wyprawa była udana, zakończona zdobyciem góry, ale patrząc z perspektywy czasu - przed wyprawą na Blancu organizatorzy byli dopiero raz, i z tego co pamiętam chyba mieli za soba nieudaną próbę na MAtterhornie, to było całe doświadczenie alpejskie, wtedy ryzyko było duże, teraz Annapurna się rozwinęła, założyciel zdobył Koronę Ziemi, organizują wyjazdy do całego świata, miłem jeszcze ochote jechać z nimi na Elbrus, ale sytuacje "rodzinne" nie pozwoliły na to, jedno wiem na pewno, że nie byłoby mnie stać na taki wyjazd z licencjonowanym przewodnikiem, więc coś za coś.

Autor:  piomic [ Pn cze 08, 2009 9:03 pm ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
miłem jeszcze ochote jechać z nimi na Elbrus, ale...
... teraz możesz tam jechać sam, żaden problem — nie? Trochę otrzaskania, kilku znajomych i już.

Autor:  gouter [ Pn cze 08, 2009 9:08 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
... teraz możesz tam jechać sam, żaden problem — nie? Trochę otrzaskania, kilku znajomych i już.

i jeszcze rozwód z żoną :twisted:

Autor:  piomic [ Pn cze 08, 2009 9:17 pm ]
Tytuł: 

No to jest właśnie otrzaskanie. Po mordzie. :wink:

Autor:  Basia Z. [ Pn cze 08, 2009 9:26 pm ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
piomic napisał(a):
... teraz możesz tam jechać sam, żaden problem — nie? Trochę otrzaskania, kilku znajomych i już.

i jeszcze rozwód z żoną :twisted:


Teraz widzę jaką tolerancyjną zoną jestem. Mój mąż powinien to czytać co najmniej kilka razy na dzień ;-)

Ja go wypuszczam w góry kiedy tylko chce (w tym w Kaukaz średnio raz w roku, czasem raz na dwa lata).

Pozdrowienia

Basia

8)

Autor:  syjek [ Pn cze 08, 2009 10:36 pm ]
Tytuł: 

gouter: coś słyszałem o tamtym wydarzeniu na Blancu. Bodajże wtedy Margel był jeszcze razem z Rozmusem i właśnie to on "prowadził" tę feralną grupę. Po tym "incydencie" się rozdzielili. Ale to tylko tak słyszałem, nieoficjalnie ;)

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/