Wracając do zasadności stosowania samych raków lub samego czekana, to uważam że nie można generalizować. Przecież w wielu miejscach chodzi się bez czekana ale w rakach. W innych bardziej użyteczny jest czekan.
Przykładowo, idąc na trasę Grześ -Rakoń w zimie nie brał bym w ogóle czekana, za to raki jak najbardziej. W razie upadku hamuje się siłą tarcia własnej d..py o śnieg, bo nie jest tam zbytnio stromo. Ale z drugiej strony jest tam na tyle stromo, żeby raki trzymały pewniej niż buty na zmrożonym śniegu.
Analogiczne przykłady można znaleźć dla sytuacji w których wystarczy czekan.
W zasadzie wszystko zależy od warunków. W styczniu spotkaliśmy dwójkę turystów idących na Zawrat z jednym czekanem i jednymi rakami. Pukaliśmy się w głowy nie wróżąc im sukcesu. Okazało się jednak, że im się to udało, bo śnieg był na tyle sypki i wysoki, że nie używali ani jednego ani drugiego. Sytuacje są więc różne. Uważam jednak, że jeżeli ktoś idzie z kolejki na Kasprowym na Beskid prawie na czworaka podpierając się dziabami, to chyba można się z niego śmiać.
Inna sprawa to sandałki czy adidasy. Sam widziałem w okolicach Koziej Przełęczy kolesia w adidasach. Cały pic polegał na tym, że biegł. Podejrzewam, że całą Orlą robił 4 razy szybciej niż standardowy turysta. I jakie znaczenie mają tutaj buty? Szerpowie chodzą w sandałach po Himalajach i chyba nikt nie powie, że to dyletanci
Widziałem takich co to na boso po górach też chodzą, a nawet się wspinają. Wszystko zależy więc od indywidualnych preferencji jak to już ktoś powyżej zauważył.