Witam wszystkich, mój pierwszy post na tym forum.
jerrik1 napisał(a):
Ostatnio gdzieś czytałem o tym wypadku, Janusz Kubica był pierwszą ofiarą, jakaś część śmigłowca rozleciała się i zraniła go w głowę, a inne części uszkodziły śmigłowiec. Chyba tak to było, dokładnie nie pamiętam.
Jerrik1, tak jak tu opisujesz, to właśnie nie było.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Po przylocie na miejsce, gdzie znajdowała się ranna turystka, pilot stwierdził, że nie może wykonać zawisu na odpowiedniej wysokości, więc śmigłowiec poleciał w niżej (z tego co mi wiadomo) położone, dogodne do zawisu miejsce i tam desantował ratowników. W bezpośredniej bliskości zbocza, utrzymanie śmigłowca w zawisie jest bardzo trudne nawet dla doświadczonego pilota - nierównomierny wpływ efektu bliskości ziemi na wirnik i ewentualne prądy w dół lub w górę zbocza powodują, że trzeba ciągle korygować drążki. Z jakiejś przyczyny (być może prądy albo świadome działanie pilota, w celu obniżenia pułapu i ułatwienia dalszego desantu) śmigłowiec został mocno przyduszony do zbocza, a końcówki łopat znalazły się w odległości mniejszej niż 2 metry od ziemi. Kiedy jeden z ratowników po wyskoczeniu z maszyny zaczął podchodzić pod górę, został uderzony w głowę krawędzią spływu jedej z łopat wirnika głównego. To niestety pociągnęło za sobą tragiczny łańcuch zdarzeń. Muśnięcie łopaty w kask ratownika było na tyle delikatne, że pilot nie zauważył całego zdarzenia, walcząc zapewne o utrzymanie maszyny w jako takim zawisie (ciągle trwał desant - wyładowywano nosze). Było jednak dostatecznie mocne, aby uszkodzić łopatę, która w okolicach krawędzi spływu jest bardzo delikatna. Po załadowaniu rannego ratownika, śmigłowiec odleciał do szpitala. Podczas lotu, niewyważona w wyniku uszkodzenia łopata zaczęła wpadać w coraz większe wibracje. Najprawdopodobniej pilot już po kilkunastu sekundach zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak, nie wiedział jednak co i dlaczego. Sytuacja pogarszała się z sekundy na sekundę, drgania były coraz silniejsze. W końcu po około 1,5 minucie lotu pechowa łopata w wyniku ogromnych obciążeń wyrwała się z piasty wirnika i urywając się przecięła belkę ogonową. Sokół spiralą runął do doliny olczyskiej...
golanmac napisał(a):
W porównaniu z Mi-2 - mercedes, no ale to zupełnie inna klasa sprzętu.
Nie powiedziałbym. Mi-2 był genialną konstrukcją jak na swoje lata, a drugiego tak uniwersalnego śmigłowca w historii nie znajdziesz. Oczywiście nie był zbyt wyrafinowany technicznie, ale Mi-8 również nie. Obydwu do mercedesa daleko. Poza tym Mi-8 jest śmigłowcem przeznoczonym do innych zadań niż Mi-2. Prostota, niskie koszty i uniwersalność - tym Mi-2, obok T-34 i Kałasznikowa, udowadnia w czym rosyjska myśl techniczna zawsze była najlepsza. Dość powiedzieć, że w Afryce zdarzały się przypadki, że Mi-2 miały 7000 tysięcy godzin nalotu bez generalnego remontu. I latały w najlepsze.
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)