Forum portalu turystyka-gorska.pl

Ani mi w głowie żartować z takiego otarcia się o sprawy ostateczne, ale w ciągu ostatnich dwóch tygodni: dwa razy Zawrat, Kozia Przełęcz i teraz Żleb Kulczyńskiego.
Coś dużo tego...

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

dobrze że nie skończyło się jak z Hiszpanem albo Węgierką

Gwoli ścisłości:
26-letni Mateusz spadł w rejonie Koziej Przełęczy czy w rejonie Żlebu Kulczyńskiego ?

Są trzy informacje z mediów:
- z grani Koziego,
- w rejonie Żlebu Kulczyńskiego,
- z Koziej Przełęczy.
Dopóki nie będzie informacji TOPR, nie widzę szans na ustalenie.

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

No i jest odpowiedź...

http://www.topr.pl/index.php?option=com ... 0&Itemid=1

jednak Rysa Zaruskiego

To RMF-FM podając, że "w rejonie Żlebu Kulczyńskiego" był najbliżej prawdy. W medium publicznym Rysa Zaruskiego była by zupełnie nieznanym miejscem. To tak dla usprawiedliwienia niedokładnosci.

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

Powiem Ci, że ja - obserwując ilość turystów i "turystów" w Tatrach - niezmiennie myślę, że i tak "coś mało tego".

Co Ci powim, to Ci powim, ale Ci powim: prowda!
Ino cósi tak w dusy... zol!

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

Tak czy siak, "Szkołę Turystyki Górskiej" z autografem, chętnie bym nabył.. Tylko jak?

Trochę mi niezręcznie, bo nie wiem czy tu można coś takiego napisać, ale wystarczy wejść na moją stronę - adres pod podpisem, kliknąć w okładkę na stronie głównej i dalej to już poprowadzi Allegro.

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

Nie ma to jak dwóch zadowolonych jednocześnie...

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

Ciekawe czy w Tatrach Słowackich nie było jakiś tragicznych wypadków jak u nas tyle tego

pewnie nie bo na pewno już by coś było wspomniane w tym temacie

Bo tam mają porządek i wszyscy się boją srogichj pokutek i płatnych akcji ratunkowych, a u nas jeno burdel i kłótnie. W końcu ktoś musi z tym zrobić porządek!!! Najlepiej zamknąć Tatry dla turystów, taterników i innych nieodpowiedzialnych gówniarzy. Wtedy nie będzie wypadków

_________________
Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę! Witkacy

na Słowacji tez są wypadki.. wystarczy poczytać w TATRACH jest taka rubryka i wychodzi ze mają ich niemal tyle co my..
z tym że u nas na małym obszarze w Tatach jest kilka razy wiecej ludzi niż u nich na tak wielkim...
a zamknąć to trzeba PZPN...

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!

Były - http://www.hzs.sk/

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

Latem było całkiem sporo - śmiertelnych chyba nawet więcej niż w naszych Tatrach.

_________________
Wolę mieć brzuch od piwa, niż garb od roboty

Tak sobie myślę, że masz w stu procentach rację. Niech zamykają!

W Tatrach zginęło mniej turystów
źródło: Gazeta Krakowska - 2008/11/08

Toprowcy w ostatnim roku interweniowali ponad 2500 razy, w większości na stokach. 11 zgonów zanotował TOPR w ostatnim roku. Coraz częściej ratownicy są pomocni na stoku.

Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego powoli zaczynają się przestawiać na inny rodzaj pomocy, przynajmniej na czas sezonu zimowego. Coraz częściej bowiem zimą zamiast w góry – wzywani są do zwożenia poszkodowanych na stokach narciarzy i snowboardzistów.

– W ostatnim roku (naczelnik wyjaśnia, że „statystyczny rok” w TOPR trwa od października do października – przyp. red.) ratownicy interweniowali dwa i pół tysiąca razy, w tym ponad 200 razy z użyciem śmigłowca – podsumowuje Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. – Z tej liczby ponad dwa tysiące interwencji dotyczyły wypadków na stokach narciarskich.

Ubiegłoroczny sezon zimowy wyjątkowo obfitował w różnego rodzaju wypadki i kontuzje – mniej lub bardziej poważne. Oddział chirurgii urazowej w zakopiańskim szpitalu pękał w szwach, a lekarze przyjmowali ponad 100 pacjentów dziennie.

Tymczasem w samych Tatrach ratownicy mieli jakby trochę mniej pracy, oczywiście, oprócz dwóch miesięcy letnich, gdy kilka razy dziennie wyruszali do skręconych lub złamanych nóg i zasłabnięć.

Jednak, jak twierdzi naczelnik, w ostatnim roku było znacznie mniej śmiertelnych wypadków. Od lat nie było ich tak mało.

– Odnotowaliśmy jedenaście zgonów – mówi naczelnik. – Gdy tymczasem roczna średnia to około 15. Jest więc niewielki spadek, ale w porównaniu z latami 80. różnica jest znaczna.

Wtedy średnia wynosiła ok. 25 wypadków śmiertelnych rocznie. – Bardzo duże znaczenie, jeśli chodzi o spadek wypadków śmiertelnych, ma śmigłowiec – zaznacza naczelnik TOPR. – O wiele szybciej docieramy do rannego. Bardzo przydatny okazuje się też telefon komórkowy.

_________________
Na świecie nie ma miejsc nieciekawych,
Natomiast ludzie... owszem, są.
http://www.turystyka.skibicki.pl

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... caid=170da
Dwoje gdańszczan zaginęło w Tatrach. 21-letni Olga i Jakub, studiujący w Krakowie, wybrali się ponad tydzień temu na wycieczkę w góry. Od 21 listopada nie wiadomo, gdzie przebywają. Nie skontaktowali się w tym czasie z rodziną w Gdańsku.

- Nic nie dały poszukiwania na terenie ośrodków wypoczynkowych w Zakopanem i w schroniskach górskich - poinformował Radio Gdańsk oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. Dodał, że 21 listopada telefon komórkowy zaginionych zalogował się na terenie Zakopanego.

Teraz po wybraniu numeru zgłasza się komunikat słowackiego operatora, co może oznaczać, że młodzi gdańszczanie rzeczywiście wybrali się w góry. Ze względu na brak szczegółowych informacji - ani TOPR, ani słowackie służby poszukiwawcze nie wiedzą, gdzie szukać Olgi i Jakuba. Nie wiadomo bowiem, które miejsce w Tatrach wybrali jako cel wyprawy.


(ap)

A tak szczerze - czy zawsze informujecie o celu wyjścia? Czy jest ktoś, kto w razie czegoś zacznie alarm?
Bo mam wrażenie, że tu działa ten sam mechanizm co za kierownicą - trzeba zapinać pasy, ale tym razem nie zapnę, nie wolno jeździć po kielichu, ale będę uważać, nie wyprzedza się na ciągłej, ale przecież zdążę... Nikt nie bierze tego do siebie, wypadki dotyczą innych, nie nas.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?

Ja z kolei przyjąłem taką taktykę, że najbliższej sobie osobie informuję jaką trasę mam zamiar zrobić, kiedy powinienem zejść i jak nie zadzwonie o danej porze to wtedy można zacząć interwencję.

Na szczęście ten scenariusz jeszcze nie był urzeczywistniony.

_________________
https://www.facebook.com/PortugalTripExtreme2013 <------ Wyprawa rowerowa z Polski do Portugalii
http://www.pomagamoli.pl/ <------ Akcja Pomagam Oli

Jak idę sam(a przeważnie tak jest) to mówię żonie gdzie będę. Jak się plan sypie to dzwonię, że się zmieniło.

Trzeba, trzeba. A ja niemal nigdy nie zapinam, ze względu na obowiązek. Jak uważam, że może być nie teges, to się zapnę. A nie dla przymusu.

_________________
Te linki okazują mowę nienawiści lub dyskryminację wobec chronionej grupy osób z powodu rasy, wieku lub innych naturalnych cech.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBagiew_(organizacja)
https://pl.wikipedia.org/wiki/A_quo_primum

Tak, ale nie żaden TOPR czy GOPR tylko ktoś z rodziny - najczęściej mąż lub syn. I vice versa - oni informują mnie jeśli gdzieś się wybierają.

Mamy w domu ten luksus, że wszyscy wiemy o co biega i gdzie konkretnie idziemy.
Jak mąż mi mówi że idzie np. do Doliny Ciężkiej - to ja wiem gdzie ta Dolina Ciężka jest.

A jak się pokłóciłam z mężem - to informowałam kolegę.
W razie zmiany trasy wysyłam SMS. Ale nie przesadzam, tylko w razie zmiany trasy.
Kiedy jadę w góry na dłużej - na tydzień lub więcej kontaktuję się SMS-ami co kilka (3-4) dni, czasem rzadziej (zależy od zasięgu).

Pozdrowienia

Basia

To ja raz, będąc w rejonie Chochołowskiej, właśnie się tak umówiłem z rodzicami, ze zadzwonię i dam znać , ale jak schodziłem z Grzesia do schroniska okazało się, że nie ma zasiegu, wiec nie zadzwoniłem. W schronisku poszedlem spać i nagle w nocy wpada do pokoju pani od recepcji, i pyta się czy z gór wrócił taki i taki, bo dzwonili z domu i się denerwują. Okazuje się, że moi rodzice już zdążyli przedzwonić do TOPRU, o mały włos by nie rozpoczęto akcji ratunkowej kiedy ja sobie w najlepsze spałem.

Więc system zadziałał.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?

Dlatego lepiej się tak nie umawiać

Jeden z moich dobrych kolegów miał kiedyś sytuację taką, że pojechał sam w Gorgany i umówił się ze swoją żoną, że będzie co dzień pisał do niej SMS-y.
Niestety SMS-y mimo że pozornie wysłane (nie miał komunikatu o odrzuceniu) nie dotarły i po trzech dniach milczenia żona wszczęła alarm. W pierwszej kolejności napisała maile do kilku znajomych w tym do mnie.

Ja, która byłam w tym czasie w pracy mocno się przestraszyłam, bo nie zrozumiałam i myślałam, że on już miał wrócić do domu a nie wraca.

Właściwie to nie wiadomo co w takiej sytuacji robić, do kogo się zwrócić - tam na Ukrainie jeden tamtejszy GOPR-owiec ma pod opieką obszar taki jak całe Tatry.

Na szczęście sytuacja wyjaśniła się po kilku godzinach, kiedy kumpel znalazł się w zasięgu i wysłał do wszystkich SMS-y że "pogłoski o jego zaginięciu są przedwczesne".

Pozdrowienia

Basia

W razie samotnego wypadu wole się jednak tak umówić.

_________________
https://www.facebook.com/PortugalTripExtreme2013 <------ Wyprawa rowerowa z Polski do Portugalii
http://www.pomagamoli.pl/ <------ Akcja Pomagam Oli