Rohu napisał(a):
Wypadek to zazwyczaj zbieg wielu niekorzystnych okoliczności. Tak samo może się zdarzyć na Kazalnicy jak i w Kościeliskiej.
obawiam się, że wypadek losowy jest znacznie większy na Kazalnicy (lub w drodze do niej) niż w Kościeliskiej
Rohu napisał(a):
jakiś wspinacz, który łoi bez problemów jedne z najtrudniejszych dróg idzie na Kazalnicę najłatwiejszą drogą (chyba III). Czy dla niego przejście takich trudności nie jest porównywalne do chodzenia po prostym dla Pana z sytuacji pierwszej? A może nawet łatwiejsze i przez to bezpieczniejsze?
@Rohu nie wiem czy sie wspinasz, ale chyba w górach pewnych rzeczy nie widziałeś, bo gdybyś widział to nawet byś cos takowego nie pisał:
Rohu napisał(a):
Jak dla mnie to szaleństwo, ale nie będę tego oceniał z mojej perspektywy.
bo trzeba by mieć nieźle popiep.... pod czapką, aby na takowy pomysł wpaść. Niezależnie od doświadczenia górskiego.
Ty chyba nigdy nie widziałeś spadających kamieni w ścianie...ich dzwięk wydawany podczas lotu, ich szybkości - nie przewidywalności w uderzeniu - ja sie rozp….. na mniejsze kawałki i lecą w Twą stronę jak pociski. W takich warunkach przytulasz się do ściany starając sie, aby kas i plecak był dla Ciebie ochroną z modlitwą, aby nie trafiły w Ciebie....a teraz wyobraź sobie, ze masz na plecach nosidełko z rocznym dzieckiem !!!...fakt, jego ciało byłoby super osłoną
Chyba nigdy nie przeżyłeś w mniej stromym terenie, ale wystarczająco stromym (np. w depresji) na "wolne" loty kamulców, które lecą w Twą stronę i przy każdym uderzeniu w skałę zmieniają kierunek spadu, a Ty czekasz praktycznie do ostatniej sekundy obserwując je, aby zrobić odpowiedni unik, często dość gwałtowny...a teraz wyobraź sobie, ze przy takowym uniku masz na plecach nosidełko z dzieckiem....
Wystarczy abyś raz cos takowego przeżył….a pomysł z noszeniem rocznego dziecka w takim rejonie….byłby dla Ciebie abstrakcją….a kolesia/kolesiowi, którzy to robią oceniał, jako kretynów.
Jakbyś zobaczył mój kask….a wiedz, że większość trafień, to przypadek losu, ewentualnie niechcące strącenie przez partnera lub linę….
Po co wg. Ciebie taternicy się asekurują ?....bo zakładają, że mogą mieć kuku….wiec teraz wyobraź sobie, ze odpadasz od ściany z przyczyn własnego błędu lub przypadku losowego (np. dostaniesz kamulcem w łapsko, czy zwalisz się z niby dobrym chwytem) i masz na plecach nosidełko z dzieckiem….pół biedy gdyby to było w teren przewieszony, bo może by przy „hamowaniu” nie wypadło, (choć wiele zależy od WO), ale załóżmy, ze teren nie jest przewieszony/pionowy i przy locie masz zaliczonych parę „bęcków”….chciałbyś mieć świadomość, ze na plecach masz swoja ukochana pociechę ?
Ludzie….trochę zdrowego rozsądku…..