Witam. W ostatni piątek miałem przyjemność po raz pierwszy zmierzyć się z Orlą Percią. Jako że pada tu sporo pytań o ten szlak, podam kilka informacji, może się komuś przydadzą.
Plan zakładał wjazd na Kasprowy i przejście na Zawrat przez Świnicę. Godzina 6.50 w Kuźnicach i... ogonek ludzi stojących w kolejce do kolejki, jakieś 100 metrów. Na moje oko, zakładając wjazd 60 osób co 20 minut, kilka godzin czekania. Ruszyliśmy więc pieszo w kierunku Hali Gąsienicowej. Szlak niebieski, bo ładniejszy widokowo. Żwawym tempem zajęło nam to 1.10. Przerwa przy schronisku, kawa, śniadanie, piwo i ruszamy na Zawrat. Docieramy tam po 1.40. Po drodze jeden płat śniegu, ale niegroźny, na płaskim terenie. Zacienione miejsca dość wilgotne, trzeba być czujnym, ale nieprzesadnie. Na przełęczy sporo ludzi, ale tylko niewielka ich część zmierza w stronę Koziego Wierchu. Mały ruch niewiele daje, bo na Orlej stosunkowo trudno się wyprzedza. Najtrudniejszy odcinek z Małego Koziego na Kozi Wierch, tam największe korki. Trafiliśmy na panią asekurowaną liną przez przewodnika. Za to masa atrakcji: drabinki, szczeliny, przepaście, no nudno nie jest

Widoki cudne. Od Zawratu do Koziego 2.25. Od Koziego w stronę Granatów już łatwiej, na Skrajny docieramy po 1.40. Na ostatnim Granacie zaświtała nam w łbach myśl, żeby przejść całą Orlą w jeden dzień, w końcu przeszliśmy już ze 3/5, do przełęczy Krzyżne został według mapy 1.50. Było koło 15.00, więc zdążylibyśmy spokojnie wrócić przed zmrokiem do Kuźnic. Niestety, tu muszę przyznać, że na Skrajnym Granacie byłem właśnie "skrajnie" zmęczony. Trzeba zadbać o kondycję, może czasem zrezygnować z auta

Ruszamy więc żółtym szlakiem w stronę Hali Gąsienicowej. Szlak żmudny, opada jednostajnie, w górnej części ze dwa miejsca, w których - jak na moje oko - przydałyby się sztuczne umocnienia. Ale ta refleksja może być wynikiem zmęczenia

Przy Murowańcu jesteśmy po 1.30 (od Skrajnego). Smakujące wyjątkowo (w normalnych okolicznościach dość średnie) piwo, dłuższy odpoczynek i w dół do Kuźnic. Na dole jesteśmy o 19.00, czyli cała trasa z przerwami na odpoczynek zajęła nam dokładnie 12 godzin.
Podsumowując, trasa cudna widokowo, dość wymagająca, w paru miejscach przydają się silne ręce, dla mnie wyczerpująca. Za to naprawdę ciekawa, o wiele bardziej niż np. szlak na Rysy, który jest moim zdaniem bardzo żmudny. Następnym razem przejdę całą Orlą w jeden dzień. Aha, jeszcze jedno. Trafiliśmy na wyjątkowo ładną pogodę, wyobrażam sobie, że przy załamaniu pogody może być na OP masakra.
Pozdrawiam