Cytuj:
Ruch turystyczny pod Tatrami jest wyjątkowo duży, ale goście wydają w Zakopanem zdecydowanie mniej pieniędzy niż w ubiegłym roku - mówi burmistrz Zakopanego, Janusz Majcher.
"Nie spodziewałem się tak dużego ruchu turystycznego. Turyści wybierają jednak tańsze noclegi, a pieniądze wydają z rozwagą" - powiedział Majcher.
Z informacji hotelarzy i restauratorów wynika, że turyści są bardziej oszczędni niż w sezonie letnim ub.r. Jak powiedział PAP menadżer jednej z restauracji przy Krupówkach, turyści nierzadko rezygnują z obiadów twierdząc, że 14 zł to za wiele za dwudaniowy posiłek. "Niejednokrotnie turyści kupują konserwy, bułki czy zupki i żywią się we własnym zakresie na kwaterach" - powiedział.
Według danych zakopiańskiego Urzędu Miasta, kryzys nie odbija się na Zakopanem, nie przekłada się więc na wpływy do budżetu miasta z opłaty miejscowej. Taka opłata jest pobierana od każdego turysty nocującego w stolicy Tatr. Świadczy to o tym, że mimo kryzysu turyści chętnie przyjeżdżają pod Tatry, a Zakopane nie traci na swojej popularności. "W drugim kwartale roku był lekki spadek wpływów z opłaty miejscowej do budżetu miasta, jednak w porównaniu z okresem analogicznym ubiegłego roku, w tym sezonie przychody pozostaną na tym samym poziomie" - powiedział burmistrz Zakopanego.
Wielu turystów przybywających pod Tatrami wynajmuje kwatery poza Zakopanem, w wioskach otaczających stolicę Tatr. Różnica cen noclegów wynikająca m.in. z podatków, jakie obowiązują na wsiach i w mieście, jest zasadnicza. W Zakopanem noclegi u prywatnych kwaterodawców można znaleźć w cenie od 30 zł, a w okolicznych wioskach nawet za 15 zł.
Na tegorocznych wakacyjnych turystów narzekają sprzedawcy oscypków. Turyści kupują mniej serków, wybierają te najtańsze i targują się - zauważa sprzedawca oscypków z Białki Tatrzańskiej, który ma stoisko na samym środku Krupówek. "Ceny dużego oscypka obniżyłem w tym roku z 27 do 25 zł, a jak sprzedam jednego takiego dziennie, to jest dobrze" - powiedział.
Jak powiedział PAP fiakier z Zakopanego, Józef Pawlikowski, kryzys daje się też odczuć w branży dorożkarskiej. "Turyści myślą, że przejażdżka bryczką to jak jazda taksówką. Targują się o każdą złotówkę" - powiedział.