Kasa jednak jest podstawowym problemem. I nie chodzi tu tylko o samą (wysoką) cenę zestawu lawinowego, ale bardziej o stosunek cena/potencjalna możliwość wykorzystania zestawu.
Bowiem, by urządzenie było w ogóle wykorzystane musi zaistnieć kilka warunków:
1. Muszę chodzić zimą/w warunkach zaśnieżenia, po górach gdzie może zaistnieć zagrożenie lawinowe (w Polsce Tatry, Karkonosze, północne stoki Babiej Góry).
2. Warunki śnieżne muszą być wystarczające do możliwości powstania lawiny która mogłaby mnie przysypać (bo np. przy niskiej pokrywie śnieżnej, spadający serak lub nawis raczej mnie zgniecie/roztrzaska- nic mi po zestawie lawinowym).
3. Muszę wchodzić lub przekraczać teren zagrożony zejściem lawiny (żleby, otwarte stoki), ew. przy zagrożeniu powyżej III przekraczać tory lawinowe w dolinach (wiem że zdarzają się także samoistne zejścia przy I i II, ale umówmy się- zasypanie w dolinie przez lawinę w takich warunkach należy zaliczyć raczej do skrajnego pecha

).
4. Muszę posiadać kompletny zestaw (detektor, łopata, sonda) i iść z przynajmniej z jednym partnerem który również posiada taki zestaw.
5. Musi zejść lawina

.
6. Lawina musi mnie/nas przysypać, ale tak by przynajmniej jeden z uczestników wycieczki posiadający zestaw lawinowy znalazł się poza jej zasięgiem/wydostał się o własnych siłach i był w stanie podjąć akcję ratunkową.
7. Lawina musi mnie przysypać (tak bym nie mógł się wydostać o własnych siłach), ale nie zabić (w wyniku odniesionych obrażeń lub np. natychmiastowego odcięcia powietrza- śnieg wtłoczony do dróg oddechowych).
8. Partner/partnerzy sprawnie posługując się zestawem muszą mnie odnaleźć i odkopać na czas.
Te warunki muszą zaistnieć by zestaw lawinowy był RZECZYWIŚCIE wykorzystany. Prawdopodobieństwo zaistnienia takiego ciągu wydarzeń jest stosunkowo niskie, zwłaszcza jeżeli posiadamy i wykorzystujemy podstawową wiedzę o zagrożeniach lawinowych (nie jeździmy w góry przy wyższych stopniach zagrożenia lawinowego, unikamy wchodzenia w teren zagrożony itd., czyli generalnie "nie kusimy losu").
Jednak nie kupujemy takiego zestawu z myślą by go rzeczywiście wykorzystywać, ale w celu POTENCJALNEGO użycia. W tym wypadku muszą zaistnieć tylko 4 pierwsze warunki- wtedy zakup lawinowego ABC jest uzasadniony.
I tu dochodzimy do tematu pieniędzy. Pierwszym i największym problemem jest punkt nr 4. Bo o ile mam wielu znajomych którzy chodzą po górach, to takiego który posiada raki i czekan, i z którym ew. mógłbym pójść w Tatry zimą mam tylko jednego (ale i tak zwykle jeżdżę sam). Dla pozostałych zakup raków i czekana (300zł) jest już wystarczającą przeszkodą, a co dopiero mówić o zestawie lawinowym (co najmniej 1000zł)- cena jest póki co zaporowa dla mnie, a także dla znacznej większości ludzi chodzących po Tatrach zimą.
Nawet jeżeli punkt nr 4 byłby spełniony, to pozostają jeszcze trzy pierwsze punkty, które określają zasadność ew. zakupu zestawu. Owszem, chodzę po górach, m. in. po Tatrach zimą, w warunkach wystarczającego zaśnieżenia do powstania lawiny (punkty 1 i 2).
Jeżeli jednak chodzi o wchodzenie w tereny zagrożone (punkt 3), to także się zdarza, ale bardzo rzadko. Staram się unikać takich miejsc- zimą preferuje przejścia grzbietowe. Jeżeli dobrze liczę, to w ciągu ostatnich 10 lat tylko 3 razy zdarzyło się, że przebywałem w terenie zagrożonym (gdzie, przynajmniej teoretycznie, mogłoby mnie przysypać)- łącznie może 4h (nie licząc kilkukrotnego przechodzenia pod nawisem na przełęczy Brona w masywie Babiej Góry- ale ten, w razie obrywu, prędzej by mnie poturbował niż zasypał

).
I znowu dochodzimy do kwestii stosunku pieniędzy do stopnia potencjalnego ryzyka lawinowego na jakie się narażamy- mógłbym wydać np. 100 zł na zestaw ABC, żeby w pewien niewielki sposób je zmniejszyć (bo całkiem uniknąć się nie da). Ale 1000zł na coś w końcu tak ulotnego, co ma mnie zabezpieczyć przed czymś, w moim przypadku, mało prawdopodobnym, to zdecydowanie za dużo.
Nawet gdybym miał takie pieniądze do wydania na swoje górskie bezpieczeństwo, to wolałbym się "pokursować"- dało by to na pewno lepszy efekt niż w/w zestaw.
Zresztą paradoksalnie, zakup takiego zestawu mógłby się prędzej przyczynić do pogorszenia mojego bezpieczeństwa w górach, niż do polepszenia. Teraz tak planuję wycieczki by unikać terenów zagrożonych lawinami. A jeżeli już bym kupił to urządzenie za 1000zł, na pewno pojawiłaby się skłonność do podejmowania większego ryzyka (no bo skoro wydałem 1000zł...).
Statystyki wypadków a zestaw lawinowy ABC.
Statystyki wypadków w Tatrach Polskich 1909-2008:
-
http://nowy3.tpn.pl/pl/zwiedzaj/bezpiec ... czne-Tatry.
Cytuje: "...do końca roku 2008 w Tatrach Polskich zginęło 759 osób - każdego roku statystycznie zdarza się ponad siedem wypadków śmiertelnych."
"Lawiny. To jedno z największych zagrożeń zimowych. Statystyki od roku 1909 odnotowały w Tatrach Polskich ponad 250 przypadków zasypania zwałami śniegu. Ponad 90 osób nie udało się uratować."
Inne dane:
-
http://www.gory.info/artyk.php?id=195 - "Zajrzyjmy do danych statystycznych TOPR-u: (...) Rok 2004: 16 wypadków śmiertelnych. W roku 2005 śmierć w górach poniosło 15 osób (ogółem- przyp.)".
-
http://www.tatry.tpn.pl/7/tatry_7.pdf , str. 49 - "W latach 1994-2003 w wypadkach lawinowych na terenie Tatr zginęło 29 osób, a 30 zostało ciężko rannych (średnio ok. 3 wypadki śmiertelne/rok, przy czym tą statystykę zaburza wypadek pod Rysami ze I 2003r. - 7 ofiar śmiertelnych w jednej lawinie- przyp.)."
"Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat w Tatrach z osób całkowicie
zasypanych przez lawinę przeżyły tylko trzy, z czego tylko jedna
nie poniosła poważniejszego uszczerbku na zdrowiu."
I jeszcze statystyki wejść w okresach występowania lawin:
-
http://www.tatry.tpn.pl/pdf/biuletyn/bi ... 2010-2.pdf , str. 16: "Patrząc na wykres dziennych ilości biletów (...) od 11 X 2009r. do 9 V 2010 r. (...) suma wejść do parku wyniosła niecałe 290 tys. osób (średnia dzienna poniżej 1,3 tys.)".
-
http://www.tatry.tpn.pl/7/tatry_7.pdf , str. 6:
Statystyki wejść w roku 2003- listopad 31 tys., grudzień 40 tys., styczeń 51 tys., luty 42 tys., marzec 32 tys., kwiecień 34 tys; łącznie w tym okresie ok. 230 tys. wejść (poniżej 1,3 tys./dzień).
Przyjrzyjmy się tym statystykom, i dla naszych potrzeb (oceny potencjalnej skuteczności zestawów lawinowych w ratowaniu życia) dokonajmy pewnych założeń i korekt (poniekąd z braku dokładniejszych statystyk które na pewno gdzieś są- jak ktoś znajdzie- niech wrzuca).
Zakładamy że te 230 tys. wejść generuje 100 tys. osób. Z tego, powiedzmy 5-10%, czyli 5-10 tys. osób to ci co "chodzą wyżej"- w tereny zagrożone lawinami.
Dane statystyczne mówią o 15 wypadkach śmiertelnych/rok z czego 2-3 osoby to ofiary lawin. Teraz mogę już tylko dywagować, ale załóżmy że przynajmniej jedna z tych trzech osób ginie w wyniku obrażeń zadanych przez lawinę. Druga osoba ginie, ponieważ szła sama/lawina zasypała całkiem wszystkie osoby w grupie/osoba która mogła udzielić pomocy nie była w stanie zrobić tego na czas.
Opierając się na tych założeniach i przyjmując, że każda z tych 5-10 tys. osób "chodzących wyżej" zimą miałaby zestaw ABC, to realnie rzecz ujmując udałoby się uratować prawdopodobnie średnio najwyżej 1-2 osoby/rok (podkreślam- gdyby WSZYSCY chodzący zimą w wyższe partie Tatr mieli ten zestaw).
Czy to dużo? Oczywiście tak- każde życie jest bezcenne. Przynajmniej teoretycznie. W praktyce, w ratownictwie medycznym każdy uratowany ma swoją wymierną cenę. Gospodaruje się tak pieniędzmi by za każdą złotówkę uratować jak największą ilość ludzi. W medycynie nazywa się to farmakoekonomiką.
Spoglądając z tej strony: 5-10 tys. osób x 1000zł/1 zestaw lawinowy = 5-10 mln zł. Zakładając 10-letni okres użytkowania zestawu (przed wymianą na nowy) = 10-20 osób uratowanych. Wychodzi 500 tys. zł na jedną uratowaną osobę. Czy wydając te pieniądze w inny sposób, np. na edukację turystów, jeszcze lepsze szkolenia i sprzęt dla TOPR-owców, czy choćby drugi śmigłowiec, udałoby się uratować więcej osób? Śmiem twierdzić że tak.
Problem w tym, że tych pieniędzy TOPR nie dostanie, natomiast możliwość zakupu zestawów lawinowych jest realna. Jednak po takich cenach zdecydowana większość ludzi, nawet tych chodzących zimą po Tatrach, po prostu go nie kupi, więc efektu uratowania tych dodatkowych osób także nie będzie.
Gdybym był skitourowcem, lub jak
raffi79 wchodził po kilka razy w roku zimą na Rysy, i przede wszystkim miałbym partnerów z tym zestawem, uznałbym, że zdecydowanie jest wart swojej obecnej ceny.
Jednak w moim przypadku poczekam aż ceny spadną do akceptowalnego poziomu, więcej ludzi go kupi i mnie także będzie stać- wtedy się zastanowię

.
Na marginesie- dużo bardziej pożądanym elementem wyposażenia poprawiającego bezpieczeństwo, który należało by promować jest kask

.
PS.
http://www.mammut.ch/barryvoxtraining - tu można potrenować/pobawić się w odnajdywanie zasypanego przez lawinę delikwenta za pomocą zestawu ABC

.