Drogę Martina robiliśmy w dwóch etapach.
Pierwszy od Polskiego Grzebienia do Niżniej Wysokiej Gerlachowskiej w jesieni, pozostałą część ostatniego lata.
Pierwsza próba zakończyła się wycofem ze względu na kiepskie warunki na drodze. W wyższych partiach były znaczne oblodzenia i leżało trochę śniegu. Padał marznący deszcz. Robiło się niebezpiecznie, więc postanowiliśmy skończyć nieco wcześniej.
Z Niżniej Wysokiej Gerlachowskiej, a dokładnie to chyba z przełęczy tuż przed lub za nią jest proste zejście na Batyżowiecką Przełęcz.
Dalej też prosto, chociaż mało przyjemnie bo sypiącym się piargiem do Doliny Batyżowieckiej i na dół do parkingu szlakiem.
Dojście do początku drogi, czyli Polskiego Grzebienia szlakiem z Tatranskiej Polanki.
Na tym odcinku występowało w zasadzie tylko jedno trudniejsze miejsce. Niestety pokonywane w zejściu. Musiałbym spojrzeć do opisu, żeby sobie przypomnieć czy to było z Wielickiego Szczytu, czy Litworowego. Poza tym dosyć prosto.
Do drugiej próby zabraliśmy się gdzieś na przełomie lipiec/sierpień 2010.
Tym razem startowaliśmy z Wyżnich Hagów, szlakiem do Batyżowieckiego Stawu, a potem na Przełęcz Batyżowiecką i do Niżniej Wysokiej Gerlachowskiej, czyli uprzednią drogą zejściową.
Piargi w podejściu jeszcze mniej przyjemne, poza tym droga pozostawiła te same wrażenia, czyli raczej łatwej i bezproblemowej.
Na odcinku do Zadniego Gerlacha jest kilka trudniejszych miejsc. Z obawy o czas w większości z nich nie asekurowaliśmy się liną.
Natomiast linę i podstawowy sprzęt do zakładania przelotów czy stanowisk na pewno warto mieć, żeby w razie czego móc się przyasekurować lub bezpiecznie wycofać.
Na odcinku od Przełęczy Tetmajera do Gerlacha spodziewaliśmy się większych trudności i sam czułem się nieco zawiedziony, że było w miarę łatwo. Maksymalnie wyceniłbym to na II (czasami można spotkać w opisach III).
Z liny do asekuracji na sztywno skorzystałem w zasadzie tylko w jednym miejscu. Poza tym szliśmy na lotnej, a na końcu na poziomej grani w zasadzie się rozwiązaliśmy.
Schodziliśmy Batyżowiecką Próbą uciekając przed deszczem i burzą.
Jeżeli chodziłeś po drogach II w Tatrach to ta poza długością niczym się raczej nie różni od dróg o takich wycenach. Orientacyjnie dosyć łatwa. Opisy są raczej dokładne i nie ma problemu z wyszukiwaniem drogi. Poza tym widać, że często chodzona.
Możliwości łatwych wycofów jest sporo.
Na pewno warto się tam wybrać.
Tutaj relacja z pierwszej części drogi:
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... ci%F3%B3ek
A tu z drugiej (z lata):
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... ht=gerlach