rogerus72 napisał(a):
rachunek jest prosty:
30 x 8 PLN = 240 PLN (schronisko)
30 x 3 PLN = 90 PLN
Umiesz liczyć, dzierżawca schroniska też potrafi:
Do Morskiego Oka w pogodny letni dzień przybywa i 10 000 osób. Załóżmy, że tylko co piąta osoba funduje sobie piwo (bo tam jednak sporo dzieciaków jest) to jest 2000 butelek/puszek
Sprzedawane po 8 zł - przychód - 16 000 zł
Sprzedawane po 5 zł - przychód - 10 000 zł
różnica na minus 6 000 zł
I teraz Rogerus, tak z ręką na sercu - zrezygnowałbyś z 6 000 zł, mając pełną świadomość, że klient kupuje za 8 zł bez szemrania?
Dlaczego na Słowacji może być taniej:
- po pierwsze, wieloletnia tradycja tanego piwa; za socjalizmu krążył po Polsce taki kawał - w jaki sposób wywołać rewolucję w Czechossłowacji - odpowiedż - podnieść cenę piwa.
- po drugie - nigdzie na Słowacji do żadnego schroniska się nie "pompuje" tylu ludzi - nawet do Popradzkiego Stawu. ergo popyt mniejszy.
- po trzecie - i tu brakuje mi informacji - ciekawym byłoby porównać kwoty dzierżawy rocznej za schronisko po polskiej i słowackiej stronie. W Polsce posiadaczem schronisk jest PTTK - jeden z najlepiej trzymających się reliktów socjalizmu - działalność statutowa prawie żadna a pieniądze duże, bo takich obiektów w Polsce są tysiące - na sowite wynagradzanie "czapki" PTTK wystarczy. Jestem prawie pewien, że haracz, który płaci polski dzierżawca w Tarach jest sporo więksdzy niż to co płaci jego słowacki kolega.
Ja osobiście najmilej wspominam czasy, gdy nie było ani dzierżawców, ani ajentów, tylko kierownicy na etacie, którzy z natury rzeczy nie byli zainteresowani żyłowaniem zysku. Byli to naogół ludzie lubiący góry, szczególnie ceniący sobie, że w zimie mogą pojeździć sobie na nartach do upojenia, mieszkanie za frajer, żarcie za frajer, brak większych potrzeb na zakupy odzieży itd. Poznałem swego czasu takie młode małżeństwo co "władało" na Turbaczu - on kierownik, ona księgowa itp, obaj po studiach wyższych. Siedzieli na Turbaczu 6 lat i przez ten czas odłożyli na mieszkanie w Krakowie i wszystko co trzeba do mieszkania. No, tylko jedno - musieli się pilnować aby się im coś nie urodziło.
Każdy, kto może pamięta czasy "kierownikania" w Murowańcu śp. pana Ryszarda Drągowskiego przyzna mi rację.