piomic napisał(a):
Owszem, problem tylko, kogo uznać za poszkodowanego.
Bo jakoś tak się obawiam, że papuga może udowodnić rzeczywiste straty poniesione przez HZS podczas akcji wynikające z niezapłacenia...
Papuga to adwokat jak mniemam? Tak?
A wracając do meritum. Widzisz, miałem do czynienia trochę z prawnikami, nie, nie jako tzw. oskarżony ani podejrzany. Inaczej. I takie rozpatrywanie tzw. casusów na dyskusji panelowej jest wielce pouczające. Bo jest np. taka sytuacja - jakiś facet, facetka czy więcej osób poszli sobie gdzieś w TANAP-ie, nie na żadne tam IV, V itd, no i mieli wypadek i była akcja "zachranki", jeśli więc była to np. IV to nie ma dyskusji, byli tam legalnie i ubezpieczenie działa. Jęśli to jednak byli tacy adepci sztuki wspinaczkowej, tacy jak tu większość, od 0+, I itp to ustalenie co TANAP "miał na myśli" ustalając te progi może mieć znaczenie dla takich facetów decydujące, bo albo jest fajnie bo ubezpieczenie przyjmuje koszty na siebie, albo jest niefajnie i facetom grozi spory rachunek do zapłacenia a to może być i kilkanaście a może i kilkadziesiąt tysiaków euro.
Jeżeli mieli pełną świadomość w co się ładują to ich sprawa, niech sprzedają auto, proszą mamusię o wsparcie itd, mało to mnie wzrusza a nawet nic. Jeśli to jednak trafia na "entuzjastę" co miał nieprzepartą chęć pójścia na Kiezmara a wynajęcie przewodnika uznał za bezsens, to jednak moje odczucia są inne, bo sam kiedyś byłem takim "entuzjastą" ale miałem więcej szczęścia i nic mi się nie zdarzyło a w dodatku czasy były inne i choć ogólnie podłe to jednak wtedy ani GOPR ani "zachranka" nie zajmowały się takimi problemami jak "kto za to zapłaci", tylko po prostu robili swoje, sprzęt mieli do dupy ale robili.
raffi79. napisał(a):
Co do chodzenia.
Nikt do mnie nie dostartował że jestem na drodze I czy II. Najbardziej dymią przewodnicy IVBV i to Polacy przy podejściu na Gierlach.
Więc sprawa banalnie prosta idziesz po prostu ścieżką nie przewodnicką.
W Tatrach na nieznakowanych drogach głównie wykopczykowanych sa tzw "ścieżki przewodnickie".
Idąc na szczyt trzeba mieć kask, uprząż i choć jedną linę na zespół żeby w razie kontroli nie jesteś "niedzielnym turystą"
Raffi, nie tak. Tzn. masz rację jeśli chodzi o tzw. "technologię wyszukliwania drogi" aby nie zabłądzić i dostać się w "szambo" przekraczające umiejętności. Tu jednak raczej rozpatrujemy dylemat gdzie wolno legalnie a gdzie nie. A ten cały kamuflaż, czyli lina, kask itp może być przydatny jak Cię tylko złapią a poza tym się nic nie stało, jednak jak by doszło do wypadku to ten kamuflaż to już tylko kiepski teatrzyk.
Przepisy wydane przez TPN są jasne i uczciwe, bez podtekstów i pułapek. Dla mnie to co "wysmyczył" TANAP to można nazwać jak ten system kredytowy "rodzina na swoim". Bo jest umowna rodzina - tata dyrektor TANAP i trójka synów - pierwszy to właściciel schroniska lub dzierżawca, czyli chatar, drugi to przewodnik czyli vodca a trzeci strażnik czyli filanc. Tata dyrektor wydał przepis z tymi progami oraz zakaz spania w kolebach lub namiocie czy zgoła w kosówce, bo chodzi o to aby chatar miał najwięcej klientów, progi trudności drogi wymyślono aby syn vodca miał klientów, a trzeci syn, czyli filanc pilnuje aby żaden user z TG nie spał w kolebie lecz w schronisku a także łaził sam po jakichś tam 0+ lub I, mniejsza wg jakiej skali ale bulił kasę vodcy. Jasne? Oczywiście ta historyjka to przykład skrajny, ale doskonale pokazujący o co tak naprawdę chodzi.