Rohu napisał(a):
Wejście na szczyt w stylu A0, to po prostu rodzaj wejścia na szczyt
Ale jak już staramy się trzymać ostrzejszych zasad, aby reguły taternickie przenikały do turystyki, to nie powinniśmy wchodzić stylem gorszym, niż nasi poprzednicy. Oczywiście, jeśli chcemy uznawać dany szczyt, jako zdobyty (pokonanie naturalnych trudności).
Jeśli na Wysoka weszli turyści, gdy jeszcze nie było tam żelastwa, to i my powinniśmy tego żelastwa unikać.
Jest różnica, pomiędzy „byłem na szczycie”, a „zdobyłem szczyt”. Być to można również wjeżdżając na niego kolejką.
Rohu napisał(a):
Z tego co się orientuję pod terminem "przejście głównej grani Tatr" przyjęło się uważać wejście po kolei na każdą nazwaną w niej formację. Nie oznacza to, że idąc granią trzeba iść nią ściśle
Czyli jak są jakieś trudności na odcinku nienazwanym, to można go omijać, a jak Cywiński stworzy kolejny przewodnik i je nazwie, to już trzeba przez nie przejść? Naprawdę uważasz, ze każdy wypierdnik, (który może być trudnym wypierdnikiem), jest w Tatrach nazwany?
Przywiązujesz duża wagę, do terminu „wierzchołek”, to, dlaczego lekceważysz termin „grań”. Grań, to grań…
Rohu napisał(a):
2. Powszechnie jest też przyjętym za zdobycie szczytu uznać stanięcie na nawisie w bezpiecznym miejscu, czyli u jego podstawy
Czyli ocena subiektywna, gdyż jeden podstawę uzna w tym, a inszy w innym miejscu, jednak zdecydowanie wierzchołek nie został zdobyty, gdyż podstawa nawisu, jest raczej poniżej jego.
Rohu napisał(a):
3. Jeżeli wejście na szczyt nastąpiło, to jest ono faktem, bez względu na to czy korzystałeś na podejściu z łańcucha, drabiny, czy pomocnej ręki kolegi.
Styl wejścia jest czymś zupełnie odrębnym, a w turystyce ma w ogóle moim zdaniem marginalne znaczenie.
ale przeca dla wielu, gdyby nie te sztuczne ułatwienia, to pod względem technicznym by na ten szczyt nie weszli… więc jak można nazwać to… zdobyciem?
Rohu napisał(a):
4. Punkt G trzeba dotknąć swoim ciałem. Inna przyjemność z dotknięcia go dolną kończyną, inna górną, ale zawsze liczy się jego dotknięcie
Widzę sporo niekonsekwencji, gdyż ktoś przy wzroście + wyciągnięciu reki, zyskuje nawet do ponad 2,5 metra, gdzie właśnie na tym odcinku mogą być kluczowe trudności. Czyli tak naprawdę jest poniżej wierzchołka 2,5 metra, a kwestionujesz 1 metr, który jest różnica pomiędzy pł. wierzchołkiem Kończystej, a Kowadłem.
Sam widzisz Rohu, że zawsze można cos znaleźć, aby podważyć czyjeś wejście/przejście na dany szczyt. Tylko, po co. Trzymajmy od turystyki z daleka, jakieś sztywne kryteria i nie mieszajmy taternictwa z turystyką.