kilerus napisał(a):
To prawda, IV nie było. Chyba nawet I (max II).
Jeśli ratownicy potrafią ich znaleźć, to tym bardziej oni siebie też powinni.
Każdy może się zgubić (nawet na Boczaniu

) ale trzeba umieć sobie radzić. Oni nie umieją, . i tyle (wiem wiem każdemu może się zdarzyć, mi też).
Wydaje mi się, że w tym wypadku zabrakło gosciom wyposazenia, takiego jak np. GPS.
Całkiem poważnie - do tego nie trzeba GPS, trzeba mieć trochę pomyślunku.
Jakieś 25 lat temu ze swoim wtedy świeżo poślubionym mężem przyjechaliśmy zimą do Zakopanego i wylądowali w Kuźnicach ok 22.30.
Rzecz w tym, ze jechaliśmy pociągiem w piątek po pracy a zależało nam aby być w sobotę wcześnie rano już w górach.
Teraz przypuszczam motywy mogły być podobne i ja to w pełni rozumiem.
Szliśmy sobie przez Boczań w coraz gęściej padającym śniegu i we mgle, mieliśmy ze sobą kompletne wyposażenie na dwa dni, bo chcieliśmy potem biwakować, więc mieliśmy śpiwory puchowe, karimaty, płachtę biwakową, palnik benzynowy.
Jak doszliśmy do Karczmiska ogarnęła nas taka mgła że widoczność była na 5 m. Śniegu po kolana, wszystko dokładnie zawiane u góry biało na dole biało, a na dodatek w tamtym miejscu płasko.
Już myśleliśmy ze będziemy tam biwakować (nic by się nie stało, byliśmy na to przygotowani, ale koledzy by się pewnie z nas śmiali, ze biwakujemy 500 m od schroniska)
Naturalnie żadnych GSM i GPS wtedy jeszcze nie było
Aleśmy wymyślili że znając topografię tamtego terenu że dojdziemy lekko w prawo w gorę w kierunku Kopy Magury - do linii kosówki, którą trochę było widać ponad śniegiem i wzdłuż brzegu kosówki która potem schodzi w dół w okolice Betlejemki. A stamtąd to już blisko do schroniska, lub ostatecznie można się przespać w Betlejemce.
Tak zaczęliśmy iść ale nagle przez jeden moment mgła się rozwiała i zobaczyliśmy dalsze dwie tyczki (a raczej takie płotki).
I tak idąc w kierunku tych płotków od jednego do drugiego doszliśmy do Gąsienicowej ok 1 w nocy.
Cały czas byliśmy w dobrej kondycji, żarli jakieś cukierki i zaśmiewali się ze swojej sytuacji.
Nie mieliśmy wtedy kompasu, gdybyśmy mieli byłoby nam łatwiej, bo od Przełęczy między Kopami poszlibyśmy po prostu na azymut (wiedząc że tam nie ma żadnych przepaści).
Rozumiem konieczność wyjścia w nocy, rozumiem możliwość zagubienia w tym miejscu (bo jest trudne orientacyjnie), ale nie rozumiem tego że nie można pomyśleć.
Pozdrowienia
Basia
_________________
-------------------------------------------------
Studenckie Koło Przewodników Górskich "Harnasie" w Gliwicach zaprasza na kurs przewodnicki
http://www.skpg.gliwice.pl/kurs/