Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Tatry - wypadki i zdarzenia w Tatrach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=1006
Strona 44 z 231

Autor:  Mazio [ N lut 15, 2009 11:05 am ]
Tytuł: 

Mnie to tylko jedno zastanawia - czy "turyści" nie noszą już map i kompasow?

Autor:  zjerzony [ N lut 15, 2009 11:26 am ]
Tytuł: 

Jak idziesz z Kuźnic do Murka to na co Ci mapa?
A kompas zawsze noszę, odkąd się zgubiłem w tak idiotycznym miejscu...Gęste chmury za to zero wiatru, kompletny brak punktu odniesienia czy kierunku. Nauczka nie poszła na darmo.

Autor:  Mazio [ N lut 15, 2009 11:44 am ]
Tytuł: 

Mapa i kompas to jakby papużki nierozłączki. Podkreśliłem kompas w tym wypadku.

Autor:  Rohu [ N lut 15, 2009 12:02 pm ]
Tytuł: 

W taką pogodę i przy takiej ilości śniegu to wcale się nie dziwię, że się mogli zgubić nawet w okolicach Karczmisk.

Piękne są natomiast komentarze na Onecie:
Cytuj:
Gorszą historię pamiętam z czasów, kiedy byłem ratownikiem górskim w Alpach Włoskich. Któregoś dnia, a był to środek surowej zimy, otrzymaliśmy zgłoszenie o zaginięciu grupy turystów na szlaku. Pomimo zwalającej z nóg wichury, potężnej śnieżycy i kąsającego mrozu, ubraliśmy wełniane swetry oraz kalesony, po czym wyruszyliśmy na ratunek. Kiedy przedzieraliśmy się przez zasypane śniegiem turnie, skontaktował się z nami przez radio dyspozytor i przekazał mrożący krew w żyłach meldunek: otóż przelatujący nad górami samolot pasażerski zawadził o jeden ze szczytów i rozpruł sobie kadłub, z którego wysypali się pasażerowie. Musieliśmy podzielić naszą niewielką grupę, ja skierowałem się na szczyt w celu ratowania pasażerów samolotu, zaś mój kolega podążył dalej na poszukiwania pechowych turystów. Oczywiście, z powodu silnego wiatru, nie było mowy o wysłaniu helikoptera, więc byliśmy zdani na własne siły. Jakimś cudem udało mi się odnaleźć zagrzebanych w śniegu pasażerów, zaspy na szczęście zamortyzowały ich upadek, więc byli tylko zmarznięci, mokrzy i zdezorientowani. Kiedy próbowałem zebrać ich jakoś do kupy, znów odezwało się moje radio, a dyspozytor łamiącym się głosem oświadczył, że mróz spowodował zwarcie w pobliskiej bazie rakietowej i że zostały przypadkowo wystrzelone rakiety z ładunkami zapalającymi, wycelowane prosto w mój rejon operacyjny. Kto inny na moim miejscu zapewne by się załamał i pogodził z losem, ale ja dostrzegłem światełko w tunelu. Nakazałem dyspozytorowi, aby nastawiono systemy naprowadzające rakiet na sygnał z mojej radiostacji, po czym umieściłem ją w środku niewielkiego lasku jodłowego. Pociski nadleciały i wybuchły, zamieniając lasek w morze ognia, przy którym ogrzewaliśmy się przez całą noc, a rano wiatr zelżał i kolumna dymu stała się znakomitym znakiem rozpoznawczym dla załóg helikopterów ratowniczych. Zostałem okrzyknięty bohaterem, jednak i tak lepiej powiodło się mojemu kumplowi, okazało się bowiem że musiał własnym ciałem ogrzewać zaginione turystki, wśród których były m.in. była miss świata do lat 17 oraz żeńska drużyna siatkówki juniorek z Paryża.


I jedna z odpowiedzi do tego posta:
Cytuj:
Zalończenie: z wdzięczności miss świata zaprosiła mnie na wystawną kolację, na której zaserwowano węgorza w galarecie, gdy nagle zadzwonił zegarek, węgorza trzymałem w ręce a galareta spływała po brzuchu, koniec

Autor:  szach_mat [ N lut 15, 2009 5:25 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
TOPR poszukuje dwóch grotołazów w Tatrach Zachodnich – informuje TVN 24.
TOPR twierdzi, że grotołazi prawdopodobnie znajdują się w Jaskini Czarnej. Mieli wrócić do Zakopanego o godzinie 4. rano, lecz, jak dotąd nikt ich nie widział. TOPR uważa, że przebywają oni nadal w jaskini. Na miejsce akcji poszukiwawczej skierowano zespół ratunkowy.

- Rozpoznanie w Jaskini Czarnej prowadzi obecnie sześciu ratowników. Załoga śmigłowca ratunkowego sprawdza z powietrza drugi, trudno dostępny otwór jaskini - powiedział ratownik dyżurny.
Z grotołazami nie ma żadnego kontaktu.
Jaskinia Czarna jest położona w masywie Organów. Jest szósta pod względem długości w Polsce. Charakteryzuje się obszernymi korytarzami. Posiada kilka pięter połączonych pionowymi ciągami o znacznej wysokości.

Jaskinia została odkryta w 1961 roku. Obecnie jest wykorzystywana głównie do celów szkoleniowych.


źródło: onet.pl

Autor:  tomek.l [ N lut 15, 2009 5:31 pm ]
Tytuł: 

http://www.tygodnikpodhalanski.pl
Cytuj:
Przestało sypać. Poszukiwania grotołazów w Tatrach

Około południa w Zakopanem przestał padać śnieg. Całe miasto jest zasypane niemal metrową warstwą śniegu. W Tatrach panują fatalne warunki. Ratownicy TOPR próbują odnaleźć grotołazów, którzy nie wyszli na czas z Jaskini Czarnej.

Dwóch grotołazów nie wyszło o zapowiadanej wcześniej godzinie z Jaskini Czarnej w masywie Organów w Dol. Kościeliskiej. W jaskini szuka ich pięciu ratowników TOPR. Śmigłowiec z powietrza sprawdzał drugi, trudniej dostępny otwór groty. Na razie poszukiwania są bezskuteczne.

Jasinia Czarna to szósta pod względem długości grota w Polskich Tatrach. Ma przeszło 6,5 kilometra długości i ok. 240 głębokości.

W nocy z soboty na niedzielę para nieodpowiedzialnych turystów około godz. 24 wyruszyła szlakiem z Kuźnic na Halę Gąsienicową. Przed godz. 3 ratownicy TOPR odebrali telefon z prośbą o pomoc. Turysta osłabł i nie mógł iść dalej.

Ze schroniska na Hali Gąsienicowej na pomoc wyruszyli ratownicy. Odnaleźli dwójkę turystów w okolicach Przełęczy pod Kopami. Byli cali i zdrowi.

Słowaccy ratownicy w nocy pomagali siedmiu wyczerpanym polskim ski-alpinistom, którzy wybrali się na Baraniec - trzeci co do wysokości szczyt w Tatrach Zachodnich. Na dół sprowadziła ich grupa dziewięciu ratowników Horskiej Służby.

Po nocnych opadach Zakopane tonie w śniegu. Pod Giewontem leży prawie metr białego puchu. W ciągu ostatniej doby najwięcej śniegu spadło w Dol. Pięciu Stawów i Dol. Chochołowskiej - prawie pół metra.

Na Kasprowym leży już 214 cm białego puchu. Obowiązuje czwarty stopień zagrożenia lawinowego. Na razie najlepiej w ogóle nie wychodzić w Tatry.

Autor:  szach_mat [ N lut 15, 2009 7:19 pm ]
Tytuł: 

co do tonięcia zakopanego w śniegu to już też gdzieś czytałem :D dzieciaki chociaż mają frajdę

Autor:  mpik [ N lut 15, 2009 7:20 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
http://www.tygodnikpodhalanski.pl
Cytuj:
Jasinia Czarna to szósta pod względem długości grota w Polskich Tatrach. Ma przeszło 6,5 kilometra długości i ok. 240 głębokości.


rozumiem z tego tekstu że jaskinia ma 240 km głębokości... :?
czy pismacy kiedykolwiek nauczą się pisać zrozumiale :?:

Autor:  mischa [ N lut 15, 2009 9:00 pm ]
Tytuł: 

Ratownicy TOPR odnaleźli zaginionych w Tatrach grotołazów. Są cali i zdrowi - informuje Polsat News.
- O godz. 20 pięciu ratowników z poszkodowanymi wyszło z jaskini. Grotołazi zabłądzili w jaskini, nie potrafili odnaleźć wyjścia - powiedział ratownik dyżurny TOPR, Edward Lichota.

Grotołazi mieli wyjść z jaskini w godzinach rannych. Kiedy nie wyszli, ich kolega zawiadomił TOPR. Pięcioosobowa grupa ratowników udała się do jaskini na poszukiwania.
za onet.pl
noo cali i zdrowi :D

Autor:  Mag_Way [ Pn lut 16, 2009 8:41 am ]
Tytuł: 

ufff, dobrze ze uratowani. Marna sprawa tak zginąć w jaskini...

Autor:  leppy [ Pn lut 16, 2009 9:11 am ]
Tytuł: 

Mag_Way napisał(a):
Marna sprawa tak zginąć w jaskini

A gdzie indziej nie marna? ;)

Nawiasem, przypomina mi się: "- głupio byłoby tak zginąć pod koniec wojny" i odpowiedź: "- a na początku mądrze?". Fakt, to zawsze głupia i marna sprawa..

Autor:  Mag_Way [ Pn lut 16, 2009 9:15 am ]
Tytuł: 

W Tatrach ratownicy najbardziej obawiają się alarmu z jaskini. Z wiadomych powodów.

Autor:  leppy [ Pn lut 16, 2009 9:33 am ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
możesz przybliżyć powody laikowi?

Ja spróbuję. :p
Akcje w jaskiniach bywają niezwykle trudne ze względu na specyfikę terenu. Permanentna ciemność utrudnia akcję, nie można poczekać "do rana" jak czasem na powierzchni. Transport ewentualnego rannego odbywa się raczej w górę, ku powierzchni - to trudniejsze niż zjazd z rannym na dół ze ściany. Transport rannego przez wąskie korytarze czy zaciski często jest wprost niemożliwy, dochodziło nawet do sztucznego poszerzania (rozkuwania) zacisków Nie mówiąc o zalanych wodą korytarzach - syfony czynią akcję transportową praktycznie niemożliwą (dochodziło do osuszania zalanych korytarzy, wypompowywania wody). Sam transport sprzętu ratowniczego do jaskini jest zadaniem samym w sobie, nie mówiąc o późniejszym wytarganiu rannego na powierzchnię. Kiedyś dochodziły braki sprzętowe i w wyszkoleniu - teraz pewnie nie ma już akurat z tym problemu.

Autor:  leppy [ Pn lut 16, 2009 9:58 am ]
Tytuł: 

Wiem że wiesz. :) Rozumiem również genezę pytania. :) Natomiast nudzę się dzisiaj troszkę i tak sobie piszę.. :mrgreen:

Autor:  Markiz [ Pn lut 16, 2009 11:00 am ]
Tytuł: 

ginger napisał(a):
O godz. 23.40 para turystów wyszła w Tatry z Kuźnic w kierunku Hali Gąsienicowej.


Jak mi się zdaje to dopisano nowy rozdział do księgi pt. "Dzieje głupoty w Tatrach".

PS.
Zdarzało mi się wyjść o tej porze na tą samą drogę. Chyba dwa razy bo pociąg się spóźnił lub dostałem w Krakowie bilet dopiero na późny autobus. Ale w lecie, na Boga, w lecie!!!! Tak nawiasem - misia się nie obawiałem. Misiów wtedy w tych rejonach w ogóle nie było. TPN "osiągnięcia" w tej kwestii uzyskał dopiero później. Zawsze się zastanawiałem po co. Alpy jakoś się obywają bez misiów.

Autor:  kilerus [ Pn lut 16, 2009 11:11 am ]
Tytuł: 

http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... ight=co%A6

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 16, 2009 11:19 am ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Jak mi się zdaje to dopisano nowy rozdział do księgi pt. "Dzieje głupoty w Tatrach".


Podrozdział: "Romantycy na szlakach".

Autor:  kilerus [ Pn lut 16, 2009 11:23 am ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Dobra, na wschód słońca mogli w nocy iść (romantyczny spacer w lutową noc, ... jego mać :mrgreen: ) tylko nie wiem, czy koniecznie przy IV i padającym sniegu.


To prawda, IV nie było. Chyba nawet I (max II).

EDIT:
Napisalem pare głupot, pokielbasilo mi sie.

Poprawiam się:
Zawsze mógł osłabnąć, w lecie też.

Autor:  kilerus [ Pn lut 16, 2009 11:37 am ]
Tytuł: 

Myślę, że na GPSie dało by rade spokojnie dotrzeć.

Autor:  Basia Z. [ Pn lut 16, 2009 11:40 am ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
To prawda, IV nie było. Chyba nawet I (max II).
Jeśli ratownicy potrafią ich znaleźć, to tym bardziej oni siebie też powinni.
Każdy może się zgubić (nawet na Boczaniu ;)) ale trzeba umieć sobie radzić. Oni nie umieją, . i tyle (wiem wiem każdemu może się zdarzyć, mi też).
Wydaje mi się, że w tym wypadku zabrakło gosciom wyposazenia, takiego jak np. GPS.


Całkiem poważnie - do tego nie trzeba GPS, trzeba mieć trochę pomyślunku.

Jakieś 25 lat temu ze swoim wtedy świeżo poślubionym mężem przyjechaliśmy zimą do Zakopanego i wylądowali w Kuźnicach ok 22.30.
Rzecz w tym, ze jechaliśmy pociągiem w piątek po pracy a zależało nam aby być w sobotę wcześnie rano już w górach.

Teraz przypuszczam motywy mogły być podobne i ja to w pełni rozumiem.

Szliśmy sobie przez Boczań w coraz gęściej padającym śniegu i we mgle, mieliśmy ze sobą kompletne wyposażenie na dwa dni, bo chcieliśmy potem biwakować, więc mieliśmy śpiwory puchowe, karimaty, płachtę biwakową, palnik benzynowy.

Jak doszliśmy do Karczmiska ogarnęła nas taka mgła że widoczność była na 5 m. Śniegu po kolana, wszystko dokładnie zawiane u góry biało na dole biało, a na dodatek w tamtym miejscu płasko.

Już myśleliśmy ze będziemy tam biwakować (nic by się nie stało, byliśmy na to przygotowani, ale koledzy by się pewnie z nas śmiali, ze biwakujemy 500 m od schroniska)

Naturalnie żadnych GSM i GPS wtedy jeszcze nie było ;-)

Aleśmy wymyślili że znając topografię tamtego terenu że dojdziemy lekko w prawo w gorę w kierunku Kopy Magury - do linii kosówki, którą trochę było widać ponad śniegiem i wzdłuż brzegu kosówki która potem schodzi w dół w okolice Betlejemki. A stamtąd to już blisko do schroniska, lub ostatecznie można się przespać w Betlejemce.

Tak zaczęliśmy iść ale nagle przez jeden moment mgła się rozwiała i zobaczyliśmy dalsze dwie tyczki (a raczej takie płotki).

I tak idąc w kierunku tych płotków od jednego do drugiego doszliśmy do Gąsienicowej ok 1 w nocy.
Cały czas byliśmy w dobrej kondycji, żarli jakieś cukierki i zaśmiewali się ze swojej sytuacji.

Nie mieliśmy wtedy kompasu, gdybyśmy mieli byłoby nam łatwiej, bo od Przełęczy między Kopami poszlibyśmy po prostu na azymut (wiedząc że tam nie ma żadnych przepaści).

Rozumiem konieczność wyjścia w nocy, rozumiem możliwość zagubienia w tym miejscu (bo jest trudne orientacyjnie), ale nie rozumiem tego że nie można pomyśleć.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  Basia Z. [ Pn lut 16, 2009 12:00 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Przy lawinowej IV o 23.40? Niby gdzie można iść rano z Murowańca w tych warunkach poza spacerami? Warto ryzykowac życie, żeby wyjść rano na spacer?


Wtedy (piątek wieczór) nie było jeszcze IV.

Chyba że coś pomyliłam w kolejności zdarzeń.

B.

Autor:  Markiz [ Pn lut 16, 2009 12:34 pm ]
Tytuł: 

Chyba spory czy III czy IV nie mają większego sensu. Twoje opowiadanie (zwracam się do Basi) o zdarzeniu z przed lat też nie zmienia mojego oglądu sprawy. Obydwoje byliście repami znającymi temat i przygotowanymi do jego podjęcia (sprzęt biwakowy itd). Oczywiście ta dwójka, której się to przytrafiło to też mogą być stare repy, nic o nich nie wiemy. Jednakowoż rozpatrując problem w stanie dużego uogólnienia oraz mówiąc prawniczo w ramach tzw. prewencji ogólnej nie pozostaje nic innego jak uznać to za głupotę albo też za nadmierną chęć zaspakajania własnych ambicji. Ja oczywiście wiem, że faceci z TOPR od tego są a nawet używając sformułowań brutalnych za to biorą pieniądze. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby mnie się to zdarzyło tobym się spalił chyba ze wstydu, że cała kupa facetów gania po nocy tylko dlatego, że ja miałem jakieś swoje, niezbyt rozsądne ambicje. No i w dodatku, że nawet biorąc poprawkę na zimę to w sumie miejsce, w którym "wysiadłem" jest dość banalne - z czego wniosek, że nie na siły tych nieszczęśników. Poeta co prawda pisał - "mierz siły na zamiary a nie zamiar według sił" ale pewne minimum rozsądku obowiązuje - w tym przypadku chyba zostało przekroczone.

Autor:  kilerus [ Pn lut 16, 2009 12:35 pm ]
Tytuł: 

Chyba nawet tendencja była stała (na necie). Z drugiej strony, mogło być jak Basia pisze, że jechali pociągiem, to w ogóle mogli nie mieć info o zagrożeniu lawinowym.

To jest jakas sztywna granica, ze przy 3+ nie można, a przy 3 już można?
Czy to, że gośc skacze ze spadochronem z Kazalnicy, to debilizm? Bo co? Bo ty się zabijesz, to od razu mierzysz swoją miara innych?

Wydaje mi się, że ludzi często ogarnia bezradność. nie chcą sami, chcż żeby zobić to za nich, nie chcą jak pisze Basia myśleć. Może po prostu się boją!!??
Nie każdy się jednak boi!!!

Autor:  Markiz [ Pn lut 16, 2009 12:44 pm ]
Tytuł: 

Rozmawiałem kiedyś z jednym z starszych TOPR-owców - powiedział, że raczej nagłaśniają do mediów tylko przypadki, w których nie ma cienia podejrzenia, że decyzja wyjścia w takich warunkach była świadoma i oparta na realnej ocenie swoich możliwości. Czyli mówiąc prościej - wynikała z radosnej głupoty oraz drastycznego przecenienia swoich możliwości. O "wypadkach przy pracy", które mogą się zdarzyć nawet najlepszym raczej milczą.

Autor:  kilerus [ Pn lut 16, 2009 12:46 pm ]
Tytuł: 

To też swego rodzaju wyczyn.

Dlaczego nie? Bo nie tak spektakularny?

Autor:  Lechuu [ Pn lut 16, 2009 12:59 pm ]
Tytuł: 

dla nich to zapewne był wyczyn. Oceniacie tych ludzi i ich wyprawe, jakby to byli zwyczajni debile, i w ogóle nie mieli pojęcia o górach - gdyby np Kilerus albo Golanmac po całonocnej podróży np z Gdańska poszli od razu w góry i zastały ich takie warunki jak ich - a wiemy że klawo nie było - i po prostu wysiedli, byłoby inaczej? albo gdyby to był ktokolwiek inny. Może byli prawdziwymi górołazami, ale np nie wzieli spiworów namiotów płacht bo szli do muro na nocleg?
w każdym razie, warto jest wczuć się w rolę tej dwójki - szli zapewne nieraz w śniegu po szyje, w nocy, przy zamieciach, zawiejach, mgłąch - najgorsze warunki jakie mogą być zimą w górach, może po prostu pękli psychicznie, może błądzili, nie wiedzieli gdzie są? to jest przecież horror i koszmar.
równie dobrze to mogli być "klapkowicze". nie wiem. nie interesuje mnie to. Współczuje im po prostu tego strachu który się najedli. "Góry to nie melodramat".

Autor:  kilerus [ Pn lut 16, 2009 1:07 pm ]
Tytuł: 

Ali7 ty zbierasz znaczki, inni samochody.
Ja nie wnikam.

Zresztą my siedzimy tu, w cieple na krzesłach, oni byli w Tatrach. Nasza wiedza jest ogromna o tym incydencie.

Autor:  Markiz [ Pn lut 16, 2009 1:33 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Jeśli ten gość ze spadochronem jest dobry w tym, co robi, to w jego wykonaniu nie jest to głupota, tylko wyczyn obarczony pewnym ryzykiem.


Okoliczności tego skoku akurat są doskonale znane. Po fakcie facet co prawda dorabiał ideologię ale naga prawda jest taka, że robił to za pieniądze - bo to był materiał reklamowy na rzecz dość znanej firmy, zapomniałem nazwę, ale tak było. Powinni wtedy zapłacić mandat i nie drzeć mordy oraz zgrywać bohaterów, co to dla czystego wyczynu itd.

Natomiast w tym przypadku to w jego ocenie i to niezależnie od tego czy to stare doświadczone repy czy też młodziaki szukające mocnych wrażeń zgadzam się z Alim.
Spróbujmy na to spojrzeć inaczej - co powiemy o facecie, który bez żadnego powodu ruszy w nocy autem w warunkach totalnej gołoledzi albo makabrycznych zasp aby tylko się "sprawdzić" jako kierowca lub z potrzeby mocnych wrażeń. Idiota i tyle. W dodatku może spowodować totalny karambol lub zablokować drogę i później policja oraz służby drogowe będą musiały go ratować z opresji tak jak w tym przypadku TOPR. Nie widzę w obu przypadkach, tym rzeczywistym i tym hipotetycznym na drodze, żadnej różnicy.

Autor:  awake [ Wt lut 17, 2009 9:51 am ]
Tytuł: 

http://wiadomosci.onet.pl/1918041,11,item.html

cytat:
Ciało 23-letniego mężczyzny znaleźli w nocy w Bieszczadach ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego z Sanoka (Podkarpackie). Mężczyzna prawdopodobnie zamarzł w drodze na Otryt - masyw w Bieszczadach.
Jak powiedział dyżurny ratownik GOPR Krzysztof Szczurek, zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny dotarło do ratowników w poniedziałek ok. godz. 20 od mieszkańca schroniska "Chata Socjologa", które mieści się na Otrycie.

- 23-latek wyszedł rano do pobliskiej miejscowości Dwernik po zakupy. Ratownicy sprawdzili wszystkie możliwe drogi wejścia na szczyt. Ok. godz. 23 w głębokim śniegu znaleźli mężczyznę. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził niestety zgon - dodał Szczurek.

Warunki w Bieszczadach po ostatnich opadach śniegu są bardzo trudne. Miejscami warstwa śniegu przekracza 100 cm.

Autor:  nyk [ N mar 08, 2009 11:22 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
W rejonie wschodniej ściany Kościelca w Tatrach Wysokich doszło w niedzielę do wypadku taternickiego. Poszkodowany ma złamane obie nogi - poinformował dyżurny ratownik TOPR, Marcin Józefowicz.

Trwa akcja ratunkowa. Z powodu niskiego pułapu chmur i panujących złych warunków pogodowych, w akcji nie użyto śmigłowca.

W wyższych partiach Tatr warunki do uprawiania turystyki są bardzo trudne. Obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. Szlaki zasypane są warstwą świeżego śniegu, są nieprzetarte, miejscami potworzyły się głębokie zaspy. Mgła, padający śnieg i wiatr ograniczają widoczność i utrudniają orientację w terenie.

Strona 44 z 231 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/