Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Ocena warunków lawinowych
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=8850
Strona 6 z 8

Autor:  Aszot [ Cz sty 14, 2010 10:06 am ]
Tytuł: 

sefer1 napisał(a):
Zasada jest prosta- masz piepsa- idziesz ze mną, nie masz- przykro mi nie wezmę Ciebie na wycieczkę, ze sobą, bo stanowisz potencjalne zagrożenie dla grupy.


Brzmi to bardzo nie po koleżeńsku, ale tak jest. W Alpach nikt z Toba nie pójdzie jak nie będziesz miał sprzętu ABC.
W Tatrach zdażyły mi się wycieczki wspólnie z ludźmi dla których Tatry są miejscem pracy. Na powitanie były właśnie takie słowa jak sefer1 napisał.

Sama też w ten sposób zaczęłam podchodzić do sprawy.

Uważam, że jeśli zdaza sie taka sytuacja ze tylko jedna osoba w grupie ma detektor, to i tak powinna miec go włączony. Jeśliby doszło do wypadku, to jest szansa ze moze ktoś kto pojawi się na lawinisku będzie miał też detektor, a służby ratunkowe gdy już dotrą na pewno szybciej zlokalizują poszkodowanego.

Autor:  golanmac [ Cz sty 14, 2010 10:26 am ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Z drugiej strony to raczej my za mało zarabiamy.

To jest jedna strona medalu, druga to jak już pisałem koszty produkcji, te w przypadku średniej pary butów górskich, czy średniej pary nart są zdecydowanie większe. Po za tym utrzymując wysoką cenę, producent, niejako godzi się na naturalną utratę części mniej zamożnych klientów.

sefer1 napisał(a):
Zasada jest prosta- masz piepsa- idziesz ze mną, nie masz- przykro mi nie wezmę Ciebie na wycieczkę, ze sobą, bo stanowisz potencjalne zagrożenie dla grupy.

Coś mi się tu nie zgadza. Możesz dokładniej określić zagrożenie, jakie sprowadza na resztę członek kilkuosobowej grupy bez piepsa ? przy złożeniu że reszta ma ?

Aszot napisał(a):
W Alpach nikt z Toba nie pójdzie jak nie będziesz miał sprzętu ABC

To by po części wyjaśniało wysoką cenę, i wkład szeroko rozumianych turystów na jej utrzymanie.

Autor:  marekm [ Cz sty 14, 2010 11:50 am ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Wszystko fajnie, tylko niestety w polskich realiach większość ludzi chodzi w Tatry zimą bez detektorów.


sprecyzujesz "większość ludzi chodzących w Tatry"? Bo ja w zeszłym sezonie widziałem większość skiturowców w Tatrach z ABC.

Ali7 napisał(a):
Gdybym miał wywalić 1500 zł na Pulse i nosić go sam, to wolę zapłacić dwa razy tyle i nosić plecak z ABS.


2 sprawy.
Kaśka jest wyznawczynią Pulsa, ale np wg mnie równie dobrze wystarczy owa Arva - a ona już kosztuje 1000 zł w całym zestawie - to 25% budzetu jaki skiturowiec musi wydać na sprzęt, w przypadku zaawansowanego turysty? - pewnie trochę więcej, ale to koszt średnio dobrych butów.
Po drugie - piszesz o ABS - ale też trzeba sobie zdawać sprawę ze ma ograniczenia, jest duża możliwość ze nie zadziała gdy:
- jest mokry snieg
- tor lawiny jest krótki
- jak cię zasypie od góry
Dodatkowo ABS to jest system który nie unosi człowieka w powietrzu i stawia na nogi po lawinie, a ma utrzymać ofiarę jak najbliżej powierzchni - więc po przysypaniu - wdrażamy zwykłą procedurę szukania - jak nic nie wystaje ze śniegu to właśnie za pomocą ABC. A nawet jak wystaje to zwykle ofiara jest zabetonowana w śniegu więc trzeba mieć tą szuflę którą będziemy kopać.

golanmac napisał(a):
Możesz dokładniej określić zagrożenie, jakie sprowadza na resztę członek kilkuosobowej grupy bez piepsa ? przy złożeniu że reszta ma ?


Temat jest dość trudny, dodatkowo dużo osób związanych z górami zawodowo wyznaje właśnie tę bezkompromisową zasadę "bez abc nie idziesz".
Dla mnie to może nie jest kwestia wzrostu zagrożenia dla całej grupy (bo zwiększone obciążenie śniegu da się "obejść"), ale bardziej odpowiedzialność członków zespołu. Bo to że ktoś nie ma ABC to nie znaczy tylko że jak mnie przysypie to on mnie nie odkopie - odwrotnie też - jak jego zasypie to ja go też nie znajdę.

Autor:  Aszot [ Cz sty 14, 2010 12:13 pm ]
Tytuł: 

marekm, lepiej mieć piepsa niz nie mieć, ale jeśli chodzi o Arve to są rózne jednak opinie, niestety skrajne. A do pulsa jest tylko jeden trend opini. Stąd moje upodobania. Testowałam kilka, łącznie z S1 i bym nie zamieniła :)

Ali, co do ilości osób ze sprzętem lawinowym w Tatrach po polskiej stronie to na szczęście się ta tendencja zmienia. I oprócz tego ze coraz więcej na turach chodzi i to i coraz więcej pieszych turystów ma sprzęt. I mam nadzieje ze będzie to tendencja zwyżkowa.
Ali, jeśli chodzisz najczęściej z tymi samymi osobami, to pogadajcie, moze wszyscy się zdecydują na ABC i nie bedziesz musiał być jedyny ze sprzętem.

Autor:  golanmac [ Cz sty 14, 2010 12:15 pm ]
Tytuł: 

marekm napisał(a):
Temat jest dość trudny, dodatkowo dużo osób związanych z górami zawodowo wyznaje właśnie tę bezkompromisową zasadę "bez abc nie idziesz".

A to ja się domyślam i wcale nie wątpię, jednak kolega safer uczy innych jak uchronić się przed lawinami i napisał o zagrożeniach, to się chciałem dowiedzieć czy ma coś konkretnego na myśli, bo może o czymś nie pomyślałem.

Autor:  regedarek [ Cz sty 14, 2010 1:16 pm ]
Tytuł: 

Ja tam kupuje z kumplem za 1 euro(plus jakies 40zl za przesylke) ortovoxa m2 lub f2 i bedziemy cwiczyc, zobaczymy co z tego wyjdzie

EDIT:
Obrazek
To jest to lawinisko spod Rys.

No dobrze może nie 1 euro ale licze na ponizej 10euro zobaczymy wkońcu to aukcja.

Autor:  Hathor [ Cz sty 14, 2010 1:32 pm ]
Tytuł: 

regedarek napisał(a):
Ja tam kupuje z kumplem za 1 euro(plus jakies 40zl za przesylke) ortovoxa m2 lub f2 i bedziemy cwiczyc, zobaczymy co z tego wyjdzie
:shock: :shock: chyba jakiś błąd się wkradł

Autor:  Aszot [ Cz sty 14, 2010 2:15 pm ]
Tytuł: 

Hathor napisał(a):
regedarek napisał(a):
Ja tam kupuje z kumplem za 1 euro(plus jakies 40zl za przesylke) ortovoxa m2 lub f2 i bedziemy cwiczyc, zobaczymy co z tego wyjdzie
:shock: :shock: chyba jakiś błąd się wkradł


Niekoniecznie, to są strsze modele jednoantenowe, może na eBayu ktoś tak zaczyna licytacje. W Niemczech, Austrii mogą je po prostu używane wyprzedawawać.

Autor:  tomek.l [ Cz sty 14, 2010 4:05 pm ]
Tytuł: 

Ciekawi mnie natomiast jaka cena detektora jest w fabryce u producenta. O ile detektor może być tańszy jeśli się kupi większą ilość od razu u producenta z pominięciem pośredników.
Wtedy było by pole do działania dla np. PZA, które by mogło dla swych członków załatwić detektory po cenie producenta, może jeszcze z jakimiś upustami.
Ringi daje się w taki sposób załatwić taniej więc dla czego nie detektory?
Niższa cena to na pewno spory bodziec do zakupu. Chętni na detektory pewnie by się znaleźli.
Klucha napisał(a):
co z tego ze ja kupie jak będę leżał pod śniegiem...

W takich górach jak Tatry śmigłowiec z toprowcami może być na lawinisku dość szybko. Mając włączony detektor szanse na szybsze odnalezienie wzrastają. Dlatego jak się ma detektor to się go włącza i ma to sens.

Autor:  sefer1 [ Cz sty 14, 2010 4:38 pm ]
Tytuł: 

1. Chciałbym jedno wyjaśnić-odnośnie waszych wypowiedzi: nie uważam się za Eksperta od lawin i nigdy czegoś takiego nie powiedziałem i nie powiem jak na razie. Eksperci są w Davos, w GOPR czy TOPR. Jestem osobą bardziej zorientowaną, ponieważ związałem się z górami zawodowo, jako przewodnik górski i posiadanie tej wiedzy jest moim nie tylko obowiązkiem, ale i przyjemnością wynikającą z odpowiedniego podejścia do ludzi, z którymi chodzę(nie tylko zawodowo)-jednym słowem cały czas się uczę. Jest to też dla mnie interesujące jako dla OMC geologa, czyli ze względów naukowych. Sama prezentacja co podkreślałem nie miała na celu nauczyć postępowania w terenie lawinowym, tylko zachęcić do takiej nauki i przedstawić realne możliwości ratunku. Interesuję się dość mocno sprzętem etc. stąd mogę się niekiedy wypowiedzieć na jego temat.
2. Co do Piepsów- koszty to bardzo silna kontrola jakości- w komórce może walnąć wyświetlacz- w LVS-ie nie. Też komponenty muszą być Topowe. Sama certyfikacja też kosztuje sporo, zanim wypuścisz coś na rynek bywa, że takie urządzenia są testowane kilka lat(vide Tracker 2, zapowiadany chyba od 2,5 roku) etc.
3.Dlaczego ktoś bez detektora stanowi zagrożenie dla grupy?? Bo jest jego słabym ogniwem , a przede wszystkim w razie gdy on zostanie zasypany- nie ma możliwości szybkiego jego wykopania, może to np. wydłużyć poszukiwania i ekspozycję członkó grupy na np. na wtórną lawinę. Poza tym grupa to grupa , nie mając piepsa nie mogę CI pomóc, ani Ty mnie- czyli załamuje się zasada wzajemności. etc.
4.Co do śmigłowca w Tatrach, z tego co mi wiadomo- standardowy czas to 40 minut(zwłaszcza w zimie, kiedy trzeba rozgrzać silniki).

Autor:  tomek.l [ Cz sty 14, 2010 5:54 pm ]
Tytuł: 

W zimie, czy też we wczesnej wiośnie byliśmy świadkami wypadku przy dupozjeździe. Śmigłowiec pojawił się po ok. 10 min.
Standardowego czasu przylotu śmigłowca po zgłoszeniu nie znam. Ale z tego co gdzieś czytałem to czegoś takiego jak standardowy czas w TOPRze nie ma. Średni czas to z tego co wyczytałem podobno 15 min. Pewnie w zależności od warunków może się to zmieniać. Faktem jest natomiast, że czasem śmigłowiec przylatuje szybko. Więc skoro jest szansa, że przyleci szybko i ma się ze sobą detektor to niby dlaczego go nie używać? Nawet w pojedynkę.
Poza tym zawsze może się w pobliżu znaleźć jakiś inny turysta z detektorem.

Autor:  sefer1 [ Cz sty 14, 2010 7:47 pm ]
Tytuł: 

Nie, nie ,nie źle mnie zrozumiałeś- nie neguję tego powiedziałeś w detektorze, bardziej chodzi mi o nadzieje w tym pokładane :)
Co do czasu dla mnie standardowy=przeciętny. Szybkość zaobserwowana przez Ciebie mogła wynikać z tego, że było parę wypadku i śmigło było już w ruchu. Ja mówię o sytuacji, że stoi w hangarze i jest wyłączony silnik. Z tego co pamiętam w wywiadzie z Kubą Terakowskim pilot TOPRu mówił, że czasami samo rozgrzanie w zimie to 10 minut co najmniej.

Autor:  piomic [ Cz sty 14, 2010 8:45 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
jaka cena detektora jest w fabryce u producenta. O ile detektor może być tańszy jeśli się kupi większą ilość od razu u producenta z pominięciem pośredników.

To może być złudne. Już kilka razy okazało mi się, że taniej było kupić w sklepie z dobrym dojściem niż z podobnym dojściem do importera. Mammut, Deuter – centrala trzyma ceny, poważne rabaty są tylko dla stałych odbiorców (a taki odbiorca może...). W przypadku PeZeTy pewnie skończyłoby się jak przy wszystkich zamówieniach za cudzą kasę. Kieleckie pogotowie jeżdzi sprinterami i vito, dyrektor s-classe.

Autor:  chief [ Cz sty 14, 2010 10:15 pm ]
Tytuł: 

Jedno z najbardziej rozbrajających mnie stwierdzeń (niestety, czasem też przez TOPR), to komunikaty typu, ze była akcja po zaginionych i stwierdzenie, ze owi turyści nie mieli doświadczenia górskiego, gdyż nie mieli zestawu lawinowego. Hmm, nastaje chyba nowa „era” w górach, ze to, czy ktoś ma doświadczenie jest uzależnione od tego, co ze sobą i na sobie posiada.
golanmac napisał(a):
Może zabrzmi to naiwnie, ale trochę smutnym jest fakt łatwości z jaką firmy zamieniają życie i zdrowie swoich klientów w mamonę.

Bo to jest tak jak z tymi szczepionkami przeciw grypie, gdzie producent będzie nakręcał sprzedaż, wmawiając, że bez tego jest poważne zagrożenie życia.

sefer1 napisał(a):
Zasada jest prosta- masz piepsa- idziesz ze mną, nie masz- przykro mi nie wezmę Ciebie na wycieczkę, ze sobą, bo stanowisz potencjalne zagrożenie dla grupy.

Noo, tutaj to ja bym podzielił to na dwie części:
1.Grupa komercyjna – trochę sobie nie wyobrażam, ze klient dzwoni do przewodnika, a on mu robi listę, co ma mieć ze sobą, bo bez tego go nie weźmie. Trochę dziwne podejście, gdyż ja myślałem, ze przewodnik, po „wybadaniu” co klient posiada, to resztę załatwia mu sam (rzecz jasna za opłatą lub nie). Oczywiście nie mam tu na myśli butów, czy rękawiczek.
2.Grupa znajomych – tutaj już są zupełnie insze zasady, gdyż nikt nie bierze za nikogo odpowiedzialności prawnej. Osobiście nie wyobrażam sobie, abym potrafił odmówić znajomemu, który chce się ze mną wybrać w góry, ze go nie wezmę za brak piepsa. Trasę zawsze można dostosować. Termin "najsłabsze ogniwo" też chyba nie jest zbyt trafne, gdyz przynajmniej dla mnie chodzenie po górach ze znajomymi, kojarzy mi się bardziej z przyjaźnią i jej zacieśnieniem, niż "chłodnym" podejściem.

marekm napisał(a):
sprecyzujesz "większość ludzi chodzących w Tatry"? Bo ja w zeszłym sezonie widziałem większość skiturowców w Tatrach z ABC

Skiturowcy nieco różnią się od piechurów terenem działania.


sefer1 napisał(a):
Poza tym grupa to grupa , nie mając piepsa nie mogę CI pomóc, ani Ty mnie- czyli załamuje się zasada wzajemności. etc.

Pieps, jest tylko i wyłącznie sprzętem „dodatkowym”, niewpływającym na „techniczną” stronę poruszania się po górach (jak czekan, czy raki). Najważniejsze, najważniejszych w górach to zdrowy rozsadek, pamięć, ze w domu czekają dzieci, umieć powiedzieć sobie STOP i świadomość, ze nie jest się nieśmiertelnym.
Żaden sprzęt „dodatkowy” nie zastąpi doświadczenia, a doświadczenie w sporej części opiera się na powyższych sprawach. Co więcej, u pewnej części turystów, czasem ten sprzęt sprawia, że zaczynają robić „o jeden krok za daleko”.

Oczywiście, jestem jak najbardziej zwolennikiem, posiadania takowego sprzętu, baa każdego sprzętu ułatwiającego i zwiększającego bezpieczeństwo, jednak zdecydowanym przeciwnikiem wmawiania komuś, ze jak go nie posiada, toż to „dupa wołowa”.
Ciekawa filozofia….nie stać cie na piepsa, więc nie jedź w góry.
W Tatrach coraz więcej turystów będzie w miarę czasu posiadało takowe piepsy, głównie dlatego, ze stopniowo tanieją.

ps.
@sefer1...moje czasem "agresywniejsze" wypowiedzi, nie były skierowane konkretnie do Ciebie :wink:

Autor:  lucyna [ Cz sty 14, 2010 10:20 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Jedno z najbardziej rozbrajających mnie stwierdzeń (niestety, czasem też przez TOPR), to komunikaty typu, ze była akcja po zaginionych i stwierdzenie, ze owi turyści nie mieli doświadczenia górskiego, gdyż nie mieli zestawu lawinowego. Hmm, nastaje chyba nowa „era” w górach, ze to, czy ktoś ma doświadczenie jest uzależnione od tego, co ze sobą i na sobie posiada.

sefer1 napisał(a):
Zasada jest prosta- masz piepsa- idziesz ze mną, nie masz- przykro mi nie wezmę Ciebie na wycieczkę, ze sobą, bo stanowisz potencjalne zagrożenie dla grupy.

Noo, tutaj to ja bym podzielił to na dwie części:
1.Grupa komercyjna – trochę sobie nie wyobrażam, ze klient dzwoni do przewodnika, a on mu robi listę, co ma mieć ze sobą, bo bez tego go nie weźmie. Trochę dziwne podejście, gdyż ja myślałem, ze przewodnik, po „wybadaniu” co klient posiada, to resztę załatwia mu sam (rzecz jasna za opłatą). Oczywiście nie mam tu na myśli butów, czy rękawiczek.
2.Grupa znajomych – tutaj już są zupełnie insze zasady, gdyż nikt nie bierze za nikogo odpowiedzialności prawnej. Osobiście nie wyobrażam sobie, abym potrafił odmówić znajomemu, który chce się ze mną wybrać w góry, ze go nie wezmę za brak piepsa. Trasę zawsze można dostosować.

sefer1 napisał(a):
Poza tym grupa to grupa , nie mając piepsa nie mogę CI pomóc, ani Ty mnie- czyli załamuje się zasada wzajemności. etc.

Pieps, jest tylko i wyłącznie sprzętem „dodatkowym”, niewpływającym na „techniczną” stronę poruszania się po górach (jak czekan, czy raki). Najważniejsze, najważniejszych w górach to zdrowy rozsadek, pamięć, ze w domu czekają dzieci, umieć powiedzieć sobie STOP i świadomość, ze nie jest się nieśmiertelnym.
Żaden sprzęt „dodatkowy” nie zastąpi doświadczenia, a doświadczenie w sporej części opiera się na powyższych sprawach. Co więcej, u pewnej części turystów, czasem ten sprzęt sprawia, że zaczynają robić „o jeden krok za daleko”.

Dzięki chief za wytłumaczenie. Gdy przeczytałam słowa kolegi przewodnika wysokogórskiego przeszedł mnie dreszcz po plecach. Byłam pewna, że Was inaczej szkolą.

Autor:  piomic [ Cz sty 14, 2010 10:24 pm ]
Tytuł: 

Muszę iść do psychiatry. Zaczynam lubić Szefa.

Autor:  Basia Z. [ Cz sty 14, 2010 10:29 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
1.Grupa komercyjna – trochę sobie nie wyobrażam, ze klient dzwoni do przewodnika, a on mu robi listę, co ma mieć ze sobą, bo bez tego go nie weźmie. Trochę dziwne podejście, gdyż ja myślałem, ze przewodnik, po „wybadaniu” co klient posiada, to resztę załatwia mu sam (rzecz jasna za opłatą). Oczywiście nie mam tu na myśli butów, czy rękawiczek.



Przewodnicy wysokogórscy zazwyczaj dysponują kilkoma kompletami sprzętu i odpłatnie wypożyczają.
Ale bez tego (tzn. jeżeli ktoś nie ma swojego i nie chce wypożyczyć) - nie zabierają na wycieczki.

Poza tym w Zakopanem jest chyba nawet kilka miejsc gdzie taki sprzęt można za kaucją i opłatą wypożyczyć na jeden - kilka dni.


chief napisał(a):
Najważniejsze, najważniejszych w górach to zdrowy rozsadek, pamięć, ze w domu czekają dzieci, umieć powiedzieć sobie STOP i świadomość, ze nie jest się nieśmiertelnym.
Żaden sprzęt „dodatkowy” nie zastąpi doświadczenia, a doświadczenie w sporej części opiera się na powyższych sprawach. Co więcej, u pewnej części turystów, czasem ten sprzęt sprawia, że zaczynają robić „o jeden krok za daleko”.


Mam podobne zdanie.
W końcu po Tatrach chodzono zimą od stulecia, w latach 70 i 80 turystyczny ruch wysokogórski oraz taternicki był jak to subiektywnie oceniam wcale nie mniejszy niż dziś. W ładną zimową pogodę w Morskim Oku wychodziło na wspinaczkę kilkanaście zespołów i podobna ilość grup turystów w Pięciu Stawach. A poważnych wypadków lawinowych (tzn. przypadków aby ktoś zginął w lawinie) nie było wcale tak znacznie więcej niż obecnie.
Wystarczy zerknąć na tabele np. HZS:

http://www.hzs.sk/index.php?lang=sk&sit ... t:VT;typ:1

http://www.hzs.sk/index.php?lang=sk&sit ... t:ZT;typ:1

Ale wydaje mi się (być może błędnie) że większość ludzi podchodziła do gór z większym respektem.

B.

Autor:  Basia Z. [ Cz sty 14, 2010 10:33 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Gdy przeczytałam słowa kolegi przewodnika wysokogórskiego przeszedł mnie dreszcz po plecach. Byłam pewna, że Was inaczej szkolą.


Małe wyjaśnienie.
Chief ma dokładnie te same uprawnienia międzynarodowe co Sefer jak i również mój mąż, czyli UIMLA.

Na kursie UIMLA było (o ile wiem z opowiadań) szkolenie lawinowe ale jak już tu było wielokrotnie pisane nic nie zastąpi doświadczenia.

B.

Autor:  lucyna [ Cz sty 14, 2010 10:35 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
lucyna napisał(a):
Gdy przeczytałam słowa kolegi przewodnika wysokogórskiego przeszedł mnie dreszcz po plecach. Byłam pewna, że Was inaczej szkolą.


Małe wyjaśnienie.
Chief ma dokładnie te same uprawnienia międzynarodowe co Sefer jak i również mój mąż, czyli UIMLA.

Na kursie UIMLA było (o ile wiem z opowiadań) szkolenie lawinowe ale jak już tu było wielokrotnie pisane nic nie zastąpi doświadczenia.

B.


Wiem jakie ma uprawnienia Janusz, moim zdaniem jest cholernie dobrym przewodnikiem. W głowie nie mieściło mi się stwierdzenie o wzajemnej pomocy/nie pomocy czy niezabieraniu Kumpla w góry. Myślałam, że tak Ich szkolą.

Autor:  matragona [ Cz sty 14, 2010 10:36 pm ]
Tytuł: 

regedarek napisał(a):
na szczęście jeżeli się kupuje trzeba namawiac do tego swoich gorskich towarzyszy

Ja akurat miałam to szczęście,że dostałam w prezencie takie coś(plus łopatke i sondę) od współtowarzysza moich szalonych górskich pomysłów
:wink:
http://www.tatratrade.com.pl/?strona,do ... 9,ant.html
teraz namawiam resztę ekipy do nabycia detektora..ale niestety zdaję sobie sprawę,że ceny zabijają..sama nie wiem czy bym kupiła,do tego łopata i sonda..zdaję sobie też sprawę,że nie wystarczy owe przedmioty posiadać i już..można się czuć świetnie i pewnie!! :oops: :oops:

Autor:  chief [ Cz sty 14, 2010 10:38 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Gdy przeczytałam słowa kolegi przewodnika wysokogórskiego przeszedł mnie dreszcz po plecach. Byłam pewna, że Was inaczej szkolą.

Moim zdaniem, Sefer podszedł do tematu nieco zbyt "komercyjnie" i "wyprawowo", gdzie faktycznie, tam reguły muszą być surowe i bardzo konkretne. Co do szkoleń, to faktycznie, szkolą na "chłodno"....ale przeca zawsze w człowieku pozostaje jeszcze ten "czynnik ludzki" :mrgreen:

piomic napisał(a):
Muszę iść do psychiatry. Zaczynam lubić Szefa

a może powinieneś iść do niego, dlatego, ze go do tej pory nie lubiłeś/lubisz :wink:

Autor:  piomic [ Cz sty 14, 2010 10:40 pm ]
Tytuł: 

Znaczy już nie muszę? :wink:

Autor:  sefer1 [ Cz sty 14, 2010 10:43 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
(...)

Chief- co do piepsów- moje podejście nie odnosi się do sytuacji, że ktoś nie ma bo nie kupił, tylko raczej zasadzie- "nie, bo nie", bo np. szkoda mu 20zł na wypożyczenie piepsa, albo czasu na wyszkolenie się(bo toi jakby się łączy dla mnie nierozerwalnie, czyli umiejętność zapobiegania z umiejętnością ratowania- jest to absolutnie oczywiste)- przypadki takich bohaterów się zdarzają nagminnie.
Co do potrzeby posiadania doświadczenia - pisałem o tym już gdzieś na wstępie, a nie lubię się powtarzać.
Mam dosyć ostre podejście do bezpieczeństwa- cóż wolę zrazu nawet wydać więcej kasy niż potem żałować wedle hasła: "mądry Polak..."
Basia Z.
Szkolenie lawinowe na kursie było i to momentami bardzo praktyczne... jak nam zawitała lawina do Betlejemki, aczkolwiek to na kursie było dla mnie już którymś kolejnym. Na swój pierwszy kurs poszedłem od razu jak metr ode mnie się urwała deska śnieżna- to był taki machający palec Boży...ale to było jeszcze zanim w ogóle zająłem się przewodnictwem. Cóż pewne rzeczy w tym "górski" rozsądek zdobywa się stopniowo, tak jak dochodzi się do tego, że odwrót to nie hańba tylko cecha godna podziwu.
Lucyna
Z łaski swojej gdzie napisałem o "nie pomocy" w grupie??
matragona
Fajnego go masz, żeby moja towarzyszka szalonych wojaży taka była...;p

Autor:  chief [ Cz sty 14, 2010 10:52 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Ale wydaje mi się (być może błędnie) że większość ludzi podchodziła do gór z większym respektem

Większe ryzyko....większa ostrożność.
Pamiętam, jak kiedyś schodziłem z pewnego szczytu mocno rzęchowatym żlebem. Byłem wtenczas nieubezpieczony. Gdybym się ubezpieczył, to złaziłbym "odważniej", na zasadzie: "kichał to pies", złamie nogę, to zadzwonię po HS i po problemie. Jednak bez ubezpieczenia, jak sobie pomyślałem, ze przy kontuzji popłynę z 7 tysięcy zł., to kurna schodziłem jak sarenka. :mrgreen:

ps.
Co wcale nie oznacza, aby sie nie ubezpieczać :mrgreen: :wink:

Autor:  Ivona [ Cz sty 14, 2010 11:31 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Jednak bez ubezpieczenia, jak sobie pomyślałem, ze przy kontuzji popłynę z 7 tysięcy zł., to kurna schodziłem jak sarenka.

oj tak to działa na wyobraźnię :wink:

no cóż akurat zbliża się nieuchronnie koniec rocznego ubezpieczenia OEAV...trza zakupić te 57.50 Eur póki Euro tanie...echhh..i dalej pchać ten wózek

Autor:  chief [ Cz sty 14, 2010 11:40 pm ]
Tytuł: 

sefer1 napisał(a):
Szkolenie lawinowe

Na temat szkoleń lawinowych, to ja nie zawsze mam pozytywne zdanie. Przede wszystkim, powinny być dwu-stopniowe, jako : „szkolenie lawinowe” i „szkolenie lawinowe dla zaawansowanych”.
1.”Szkolenie lawinowe” – to jak najmniej teorii, a przede wszystkim praktyka w terenie. Powinno się opierać na tematach jak uniknąć lawiny (przede wszystkim), co robić w czasie lawiny lub zagrożenia lawiny i co po lawinie.
Prowadzący powinien wziąć kursantów w góry, (ale nie pod Mały Kościelec) i w realu pokazać jak poruszać się w danym terenie, gdzie powinno się przeciąć żleb/stok, dlaczego danym żlebem powinno się iść przy skale, a w inszym środkiem. Pokazać jak rozróżnić śnieg nawiany/szreniowy/beton, pokazać insze możliwe warianty obejścia rejonów niebezpiecznych, zwrócić uwagę na odpęknięcia śnieg-śnieg lub śnieg-skała/kosówka, zmarszczenia śniegu, miejsca najbardziej narażone na „odstrzelenie” deski (wypukłości/wklęsłości żlebu/stoku), itp….wszystko to w terenie (o ile będą takowe możliwości)
Jednym słowem, uczyć kursantów m.in. poruszania się po terenach zagrożonych i jak je omijać w celu….nie wywołania lawiny
2.”Szkolenie dla zaawansowanych” – to sporo teorii i praktyka w terenie „bezpiecznym”, jak nauka posługiwania się piepsem, przekroje, itp….

Niestety, ale część z tych szkoleń pod nazwą „szkolenie lawinowe” ogranicza się tylko do detektorów i przekrojów. Jak na takowy kurs trafi osoba o mniejszym doświadczeniu, to poza info „że powinna się szkolić”, nie wiele jej to da (choć zawsze to coś)

Autor:  golanmac [ Cz sty 14, 2010 11:45 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Niestety, ale część z tych szkoleń pod nazwą „szkolenie lawinowe” ogranicza się tylko do detektorów i przekrojów

A mógł byś zorganizować takie konkretne ?

Autor:  Klucha [ Pt sty 15, 2010 12:06 am ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
chief napisał(a):
Niestety, ale część z tych szkoleń pod nazwą „szkolenie lawinowe” ogranicza się tylko do detektorów i przekrojów

A mógł byś zorganizować takie konkretne ?


to raz a 2 jak do tego co szef napisał ma sie to oferowane przez TOPR w piatce?

Autor:  Markiz [ Pt sty 15, 2010 12:13 am ]
Tytuł: 

Kiedyś gdzieś coś takiego przeczytałem -
Ekspercie, pamiętaj - lawina nie wie, że jesteś ekspertem...

Widziałem też protokół powypadkowy po wypadku śmiertelnym w pracy:

"Denat był przeszkolony na kursie bhp, odbył też szkolenie na stanowisku pracy..."

Sefera rozumiem, najgorzej "popuścić". Jeden z grupy nie ma tego co trzeba, odpuścił, rozejdzie się, że Sefera można przekonać, następnym będzie dwóch itd

Niby wszystko znane:
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/i ... f70dae6624

Warto zwrócić uwagę na wypowiedź czytelnika (na dole) - koszt skromnego wyposażenia turysty góskiego - 10 tys. zł; używane auto, takie całkiem jeszcze dobre do jazdy.

Autor:  Klucha [ Pt sty 15, 2010 12:53 am ]
Tytuł: 

tak ale nie zapominajmy o wypożyczalniach... chociażby: http://www.tatratrade.com.pl/?strona,menu,pol,glowna,1331,0,1333,ant.html

15 zeta/dzień za detektor lawinowy to cena śmieszna w porównaniu z życiem
jeśli nie stać kogoś na wydatek rzędu 1000 PLN to jest to chyba dość ciekawa alternatywa.

Strona 6 z 8 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/