Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Tatry - wypadki i zdarzenia w Tatrach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=1006
Strona 63 z 231

Autor:  Gustaw [ Pt cze 18, 2010 9:44 am ]
Tytuł: 

Może dał im w "łapę" ... albo postawił flachę ... :lol:
A fakturę to pewnie VATowską dostanie ... :roll: :? :lol: :wink:

Autor:  Hako [ Pt cze 18, 2010 12:13 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Latem jak jest ścieżka to zawsze człowiek jakoś drogę wymaca. Ale poza ścieżką już gorzej, a zimą mgła potrafi kompletnie ogłupić nawet w banalnym terenie.


...a od czego jest kompas ?

Autor:  golanmac [ Pt cze 18, 2010 12:15 pm ]
Tytuł: 

Hako napisał(a):
...a od czego jest kompas ?

Dołączam się do pytania Kolegi Hako

Autor:  leppy [ Pt cze 18, 2010 12:19 pm ]
Tytuł: 

Kompas w Tatrach? Bez widoczności? Doprowadzi do celu. Np. z Giewontu na północ, prościutko do Zakopca.

Odpowiadając - kompas kolego Hako przy zerowej widoczności jest dobry na polu czy w lesie, ale nie w skalistych i przepaścistych Tatrach.

Autor:  piomic [ Pt cze 18, 2010 12:27 pm ]
Tytuł: 

Owszem, kompas pomoże ale pod jednym warunkiem: jak wiesz dokładnie gdzie jesteś. Pójście na azymut kilkanaście metrów bliżej lub dalej może się skończyć kilkadziesiąt niżej.

Autor:  leppy [ Pt cze 18, 2010 12:28 pm ]
Tytuł: 

Ali żeby przy zerowej widoczności chodzić po Tatrach z kompasem, trzeba by je znać jak własną kieszeń, bo z mapy i poziomic nie wyczytasz wszystkiego. A nie mówimy przecież o Cywińskim, tylko o tzw. "zwykłym turyście". Uważam, że przy zerowej widoczności ma usiąść i czekać na poprawę warunków, a nie łazić za kompasem (może prosto w choćby kilku czy kilkudziesięciometrowe urwisko).

Autor:  grubyilysy [ Pt cze 18, 2010 12:29 pm ]
Tytuł: 

Dlatego właśnie większość pobłądzeń ma miejsce w Zachodnich - różnica jest duża, właśnie brak tych wyraźnych "namacalnych formacji", duże odległości i trudność orientacji nawet przy niezłej widoczności (mgła z chwilowymi prześwitami). Chyba ze dwa razy zdrazyło mi się już w zimie we mgle ZAWRÓCIĆ i iść z powrotem zupełnie nieświadomie :-).
Nie po raz pierwszy polecem: W995 + TrekBuddy, nie da się zgubić, chyba że się bateria wyczerpie, albo się nie patrzy.

Autor:  piomic [ Pt cze 18, 2010 12:34 pm ]
Tytuł: 

A jak nie to "na leppa" - siąść i siedzieć aż się poprawi.
ps. nie nabijam się, Leppy.

Autor:  grubyilysy [ Pt cze 18, 2010 12:39 pm ]
Tytuł: 

leppy napisał(a):
Ali żeby przy zerowej widoczności chodzić po Tatrach z kompasem, trzeba by je znać jak własną kieszeń, bo z mapy i poziomic nie wyczytasz wszystkiego.

Pozwolę sobie się nie zgodzić (jak rozumiem wszystkiego - właściwej drogi).
Może to i to, że tata, mama, siostra - sami geodeci, do tego tata profesor zwyczajny geodezji, więc zanim nauczyłem się pisać wiedziałem co to jest poziomica :-).
Nawet dysponując mapą 1:50000 (oczywiście 1:50000 to już raczej minimum na mapę turystyczną, im dokładniejsza tym lepiej) jesteś w stanie odczytać z niej cholernie dużo tylko trzeba nieco wysiłku i może doświadczenia.
Ostatnio zdarzyło mi się to na zlocie TG, teren łatwy wprawdzie, bo zejście z Rakonia, ale mieliśmy widoczność ok 50m. W pewnym momencie poczułem że coś jest nie tak, tyle że nie widziałem w sumie i z mapy właśnie, oglądając teren dookoła i porównując z mapą zorientowałem się, że wleźliśmy na niewłaściwe żebro i gdzie powinno być właściwe. OK to akurat prosty przypadek, ale jak widać mapa zadziałała.

Autor:  Basia Z. [ Pt cze 18, 2010 1:23 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Owszem, kompas pomoże ale pod jednym warunkiem: jak wiesz dokładnie gdzie jesteś. Pójście na azymut kilkanaście metrów bliżej lub dalej może się skończyć kilkadziesiąt niżej.


No pod krzyżem na Giewoncie to wiesz gdzie jesteś ;-)

Poza tym - czy mówimy o chodzeniu szlakiem - to jest proste, wystarczy się go trzymać a ostatecznie wrócić do ostatnio widzianego znaku.

Kilkanaście razy w życiu zdarzało mi się pobłądzić na szlaku w Beskidach (zwykle zimą i w nocy lub we mgle), ale ten prosty i skuteczny sposób zawsze zadziałał. Nie nadkładałam więcej niż ok. 1 km.

Nie liczę przypadków, kiedy się zagadałam i trzeba było przez gapiostwo wracać, do kilkuset metrów.

Natomiast jeśli bez szlaku - sprawa jest znacznie trudniejsza.

Tak całkiem szczerze - to w fatalnych warunkach po prostu nie wychodzę w góry typu tatrzańskiego.

B.

Autor:  leppy [ Pt cze 18, 2010 1:28 pm ]
Tytuł: 

Drodzy Przedpiścy, ja nie mówię żeby nie korzystać z kompasu, stoję tylko na stanowisku, że nie jest to remedium na wszystko, a w terenie wysokogórskim ufanie li tylko kompasowi może stać się przyczyną wypadku. I tyle.

- Teraz spróbujcie się nie zgodzić, cwaniacy. :wink:

Autor:  Basia Z. [ Pt cze 18, 2010 1:34 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Nawet dysponując mapą 1:50000 (oczywiście 1:50000 to już raczej minimum na mapę turystyczną, im dokładniejsza tym lepiej) jesteś w stanie odczytać z niej cholernie dużo tylko trzeba nieco wysiłku i może doświadczenia.


Ja miałam idąc w grudniu na bacowanie na Słowacji taki przypadek.
Szliśmy w pięć osób z Rycerki Górnej na przełęcz pod Orłem, bez szlaku.
Chodziło o to aby trafić wprost w siodło przełęczy (skąd prowadziła dalsza ścieżka na Słowację, do szałasu) i nie nadkładać specjalnie drogi.

Za nami w odstępie kilku godzin szła kolejna grupa kolegów, za nimi jeszcze następni.

Drogą doszliśmy do pewnego miejsca, ale droga odbijała za bardzo w prawo, po czym "złapaliśmy" płaj który prowadził mniej więcej równolegle do przebiegu grzbietu trawersując kilkadziesiąt metrów w pionie od niego.
Wszystko to było w lesie i w nocy, po śniegu.
Tym płajem poszliśmy w lewo.
W pewnym momencie patrząc na teren (trzeba było wygasić latarki) powiedziałam, że tu w tym konkretnym miejscu trzeba iść wprost do góry aby trafić na przełęcz. Więc tak poszliśmy.

Pomyliłam się zaledwie o kilkadziesiąt metrów.

Koledzy którzy szli za nami (w międzyczasie śnieg zasypał ślady na płaju) skręcili prawie w dokładnie tym samym miejscu, a nasze ślady znaleźli pod choinkami w pobliżu wyjścia na przecinkę graniczną i wtedy okazało się że poszliśmy tak samo.

Koleżanka która szła w tej drugiej grupie powiedziała "od razu wiedziałam ze to nasi, bo to szedł ktoś kto czuje teren".

Zresztą trzecia grupa też szła podobnie.

Tak mi się wydaje, że głównie chodzi tu o to "czucie terenu".
Niektórzy się z tym rodzą, to ma zresztą sporo wspólnego z wyobraźnią przestrzenną.

Ale znam też ludzi, którzy nie mają tego za grosz.

B.

Autor:  Gustaw [ Pt cze 18, 2010 1:46 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
"czucie terenu"

Mówmy wprost ... babska intuicja ...

leppy napisał(a):
Teraz spróbujcie się nie zgodzić, cwaniacy

Czuję się obrażony ...

Autor:  Hako [ Pt cze 18, 2010 5:22 pm ]
Tytuł: 

leppy napisał(a):
Kompas w Tatrach? Bez widoczności? Doprowadzi do celu. Np. z Giewontu na północ, prościutko do Zakopca.

Odpowiadając - kompas kolego Hako przy zerowej widoczności jest dobry na polu czy w lesie, ale nie w skalistych i przepaścistych Tatrach.


Ok. masz rację. Na płaskim bez problemów. W Tatrach to już są z tym problemy. Zresztą Tatry nastręczają wiele problemów, nie tylko topograficznych.
Jak jest dupówa to się nie wychodzi. Jak się robi dupówa, to się człowiek wycofuje. Nie mówie żeby ktoś chodził z kompasem na azymut, ale jak ktoś zna teren, wie że tu jest ściana, a tu z boku dość łagodny żlebik, ma mapę i po drodze wszystko mu się zgadza to da radę. No chyba że już widoczność kilka metrów.

Autor:  grubyilysy [ Pt cze 18, 2010 5:35 pm ]
Tytuł: 

Hako napisał(a):
widoczność kilka metrów.

Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"? Nie piszę o ciemnej nocy w lesie, krótkowidzach, czy o "pomroczności jasnej". Przy czym każdemu przekonanemu że miał tak dziesiątki razy proponuję wyjść na podwórko i na początek odmierzyć dokładnie ile to jest 10 metrów.
Miewałem w życiu wiele razy widoczność rzędu może 50 może nawet 30, ale 20 to już sytuacja naprawdę rzadka.
Najprędzej uwierzyłbym w coś takiego (<10m) na morzu, ale jak właśnie wyczytałem tam używana skala objemuje na najniższą możliwą widoczność właśnie <50.

A tak pisze tylko by zaznaczyć, by skoczyć z Giewontu kierując się "na kompas" to w praktyce przypadek raczej niemożliwy.

Autor:  kilerus [ Pt cze 18, 2010 5:38 pm ]
Tytuł: 

W zimie zdarza się nieraz bardzo kiepska widoczność. Wtedy czlowiek czuje się jak w białym pudełku.

Autor:  Basia Z. [ Pt cze 18, 2010 5:41 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Basia Z. napisał(a):
Tak mi się wydaje, że głównie chodzi tu o to "czucie terenu".

Chyba nie wszędzie i raczej nie zimą.
Raczej daję sobie radę, chociaż parę zabawnych pomyłek topograficznych mi sie trafiło. Ale w zimie parę razy byłem w takiej dupie, że było ZERO punktów odniesienia i wtedy jak nie ma śladów to żadne czucie terenu nie pomoże.


A tak - wtedy kiedy brakuje jakichkolwiek punktów odniesienia.

Sama wraz z mężem mało nie zabłądziłam w zimie, nocą i w totalnej mgle na Karczmisku.
Na dodatek padał śnieg i ślady były zawiane.
A śmiać nam się chciało jak nie wiem co, bo przypomniały się nam wszystkie opowieści o tych co tam błądzili.
Podchodziliśmy w piątek wieczorem, a właściwie to już w nocy na nocleg w Murowańcu, mieliśmy ze sobą puchowe śpiwory, karimaty, maszynkę benzynową itd, więc nic nam nie groziło, ale śmiesznie byłoby biwakować 15 min. od schroniska.
Wystarczyło jednak aby dosłownie na 2 sek rozwiała się mgła i zobaczyliśmy kolejne ze 3 tyczki a potem już były ślady ścieżki, które były w miejscu bardziej odsłoniętym od wiatru i całkiem ich nie zawiało.

B.

Autor:  Basia Z. [ Pt cze 18, 2010 5:48 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Hako napisał(a):
widoczność kilka metrów.

Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"?


Parę razy w życiu, z tego tylko raz w Tatrach o czym napisałam wyżej.
A raz szłam z Kubalonki do chatki na Pietraszonce (po nocy) w takiej mgle że nie widziałam swoich własnych stóp.

Ale tak jak piszę to mi się zdarzyło raz w życiu (a żyję już jakiś czas).
Tam nie ma żadnej ekspozycji więc szłam niemal po omacku od drzewa do drzewa, a po wyjściu z lasu trochę się przejaśniło - tj. na tyle że widziałam drogę na 5 m przed sobą.
Drogą doszłam do chatki.

Szłam sama, więc nie było to przyjemne doświadczenie.

B.

Autor:  golanmac [ Pt cze 18, 2010 6:21 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"

Niegdyś w zimie na Goryczkowych z Luką i zadufanym w sobie Kilerusem doświadczyliśmy mgły, w której ginęły czubki naszych butów. Oj był MROK :mrgreen:

Autor:  Kasia86 [ So cze 19, 2010 2:21 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Hako napisał(a):
widoczność kilka metrów.

Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"?


Dzisiaj* 8)


Oraz kiedyś idąc na Kasprowy na odległość do nast tyczki, a na górze max 2m (ale miałam zonk jak przeszłam przez grań i doszłam do samej przepaści na str słowacką :lol: )




* dlatego nie było CZerwonych!!!

Autor:  mpik [ So cze 19, 2010 2:37 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"?
Zdarzyło się, ale nie tyle z winy mgły ile raczej ze śnieżnej burzy. Ale zatrzymywałem się i czekałem aż zrobi się conajmniej kilkanaście metrów. Na szczeście robiło się dość szybko... :wink:

Autor:  Grzes89 [ So cze 19, 2010 3:03 pm ]
Tytuł: 

Całkiem niedawno na Przełęczy między Kopami staliśmy razem z kumplem i dzwoniliśmy do siebie gdzie kto jest, bo nic nie było widać. Kilka kroków do przodu i się odnaleźliśmy.. Nie potrafię powiedzieć jaka była to odległość, ale na tym wytyranym szlaku nie było to jakoś niebezpieczne.

Autor:  Jakub [ Śr cze 23, 2010 2:39 pm ]
Tytuł: 

W piątek 18.06. przed godz. 11-tą schodzący z Rysów 20-letni czeski turysta, będąc powyżej Buli pod Rysami poślizgnął się na stromych śniegach, zjechał po nich około 50 m zatrzymując się w kamieniach. W wyniku upadku doznał kontuzji nogi, ręki, otarć i potłuczeń. Na miejsce wypadku ratownicy polecieli śmigłowcem. Po desancie z będącego w zawisie nad miejscem wypadku śmigłowca, ratownicy udzielili rannemu turyście I pomocy. Następnie włożono go do noszy francuskich, w których przy użyciu windy został wciągnięty wraz z ratownikiem na pokład śmigłowca i przetransportowany do szpitala.

Kilka drobnych kontuzji też na Hali Gąsienicowej -info :TOPR

Autor:  Explorer [ Śr cze 23, 2010 4:54 pm ]
Tytuł: 

To już druga taka wpadka (w małym odstępie czasu) pod Rysami!
Pasowało by chyba jakąś kampanie sprzętową przeprowadzić, a nie wyborczą.

Autor:  Jacek [ Cz cze 24, 2010 7:34 am ]
Tytuł: 

Kampania sprzętowa to jedno, umiejętność posługiwania się to drugie.

Autor:  Explorer [ Cz cze 24, 2010 7:48 am ]
Tytuł: 

Zgadzam się, ale od czegoś muszą zacząć.
Oczywiście Rysy mogą być nie do końca dobrym miejscem na tego typu 'szkolenie':)

Autor:  xyz [ Cz cze 24, 2010 9:06 am ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"?

Kiedyś będąc na Babiej trafiłem na taką mgłę, że stojąc na szczycie przy murku ledwie widziałem ten monument, któryt stoi obok(w odległości jakieś 2-4 m) :)

Autor:  Łukasz T [ Cz cze 24, 2010 5:23 pm ]
Tytuł: 

leppy napisał(a):
Żywiec się zgadza, wiek także, kontuzja nogi rownież.. Nie chwalił się, że TOPRowcy go transportowali. :)


Wiek się nie zgadza. Zawyżyli mi. I dla większego dramatyzmu dodam, że działo się to w górnym piętrze Doliny Jaworzynki :lol:

P.s. Za rok podatkowy 2008 przekazałem około 2000 zł polskich na TOPR w ramach 1 %. Powinni mnie co tydzień wozić :wink:

Autor:  MWro [ So cze 26, 2010 11:11 am ]
Tytuł: 

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... l?skad=rss

Autor:  batmik [ So cze 26, 2010 12:45 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Z ciekawości - czy komukolwiek kiedykolwiek zdarzyło się mieć widoczność "kilka metrów"?

Trzeba pamiętać, że inaczej się widzi we mgle gdy leży śnieg a inaczej w lecie. Schodziliśmy kiedyś ze szpiglasowej przełęczy przy widoczności rzędu 20-30m. Szliśmy tak jak było przedeptane - w stronę wielkiego stawu. Mieliśmy wysokość, kompas i mapę. Tak czy inaczej staw znalazłem dopiero gdy do niego wszedłem :) W niektórych momentach po 2 godzinach schodzenia musiałem przykucać by zobaczyć czy pod nogami mam ślady, nie wiedzieliśmy też czy stawiamy stopy na śniegu czy w przepaść. Od przełęczy do schroniska szliśmy ponad 6 godzin sprowadzając przy tym nieprzegotowanego sprzętowo turystę...

Strona 63 z 231 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/