Forum portalu turystyka-gorska.pl

To pewnie kara za demontaż krzyża.

Chyba trochę głupio naigrawać się z cudzej śmierci, nie?

W czasie wycieczki na Rysy zginął dziś turysta.
Do wypadku doszło po godz. 13 na szlaku na Rysy w okolicach tzw. Grzędy. Na miejsce poleciał śmigłowiec TOPR, który przetransportował ciało do szpitala.

Wiadomo, że turysta szedł w większej grupie osób i spadł z kilkudziesięciu metrów. Ofiara wypadku to prawdopodobnie obywatel Wielkiej Brytanii.

http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/index.php?mod=news&strona=1&kat=&id=&typ=&id=10022

W Witowie strażnicy graniczni w jednym z kontrolowanych samochodów znaleźli 350 butelek tzw. przepalanki i cytrynówki.

Strażnicy przeprowadzali rutynową kontrolę mercedesa 124 kierowanego przez 29-letniego mieszkańca Mrągowa.

- W bagażniku jego samochodu strażnicy graniczni ujawnili aż 350 butelek tzw. przepalanki i wódki cytrynówki nielegalnie rozlewanych do butelek i pokątnie sprzedawanych, oczywiście bez znaków akcyzy skarbowej - mówi ppłk SG Mieczysław Kurek, komendant placówki Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Zakopanem. - Duża ilość towaru świadczy o transportowaniu go ze względu na dopuszczanie się procederu pokątnego handlu alkoholem nielegalnego pochodzenia.

Wobec sprawcy wszczęte zostało postępowanie karno-skarbowe. Zakwestionowany alkohol strażnicy przekazali do Urzędu Celnego w Nowym Targu.

- Kolejny raz przestrzegamy przed kupowaniem alkoholu z nieznanego źródła, bo najczęściej taki alkohol pochodzi z nielegalnych wytwórni i rozlewni, w których przerób alkoholu odbywa się w skandalicznych warunkach, a często jest to alkohol skażony lub doprawiany różnego rodzaju barwnikami chemicznymi, którymi barwi się alkohol na dowolne kolory - mówi ppłk SG Marek Jarosiński, rzecznik prasowy komendanta Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Nowym Sączu.

Śmiertelny wypadek w Tatrach
Przed godz. 16 w Żlebie Kulczyńskiego w rejonie Orlej Perci zginął turysta.
Na razie nie są znane bliższe okoliczności wypadku. Wiadomo tyle, że turysta został ciężko ranny w wyniku upadku. Do tragedii doszło w dolnej części żlebu. Mężczyzna spadł kilkadziesiąt metrów. Być może potknął się lub poślizgnął. Był nieprzytomny.

Na miejsce poleciał śmigłowiec TOPR z ratownikami. Niestety akcja reanimacyjna nie dała rezultatu. Turysta nie przeżył wypadku.

Trwa transport zwłok do zakopiańskiego szpitala.

Żlebem Kulczyńskiego prowadzi jeden z ubezpieczonych łańcuchami szlaków doprowadzających na Orlą Perć. Żleb położony jest w rejonie Granatów, Czarnych Ścian i Koziego Wierchu.

niedziela, 29 sierpień 2010
O godz.19.05 w dniu wczorajszym zostaliśmy zawiadomieni przez ratowników GOPR z Wałbrzycha, że otrzymali zgłoszenie z okolic Wołowca od dwóch turystów, którzy potrzebują pomocy, jeden z nich ma złamaną nogę.
Ponieważ w górach była bardzo ograniczona widzialność, nie było możliwości użycia śmigłowca. W góry wyruszyło 13 ratowników. Do turystów, którzy znajdowali się w rejonie Dziurawej Przełęczy ratownicy dotarli ok. godz. 22.20. Po zaopatrzeniu i ogrzaniu poszkodowanych rozpoczęto długi i mozolny transport. Dzisiaj rano ok. godz. 6.00 turysta został przekazany do szpitala i wyprawa się zakończyła.

"W rejonie Batyżowieckiej Próby obowiązuje teraz trzeci stopień zagrożenia lawinowego."


Tygodnik Podhalański

Obaj byli już wychłodzeni, wyczerpani i w krytycznym stanie.

W Tatrach w rejonie Krzyżnego dwie osoby zsunęły się po śniegu.

Na miejsce poleciał śmigłowiec z ratownikami TOPR. Na razie wiadomo tyle, że kobiety, które po śniegu zleciały w stronę Dol. Roztoki, są przytomne.

Ratownicy będą także sprowadzać na dół kilka innych osób, które utknęły w okolicach, gdzie doszło do wypadku.

Tatry: Przetransportowali ciała Anglików

Po kilku dniach fatalnej pogody powiodła się trzecia próba zniesienia zwłok dwóch Anglików, którzy przeszło tydzień temu zginęli na Gerlachu.

Przypomnijmy: Anglicy wybrali się na Gerlach mimo prognoz, które zapowiadały załamanie pogody, mróz i intensywne opady śnieg.

Zamieć zastała turystów w zachodniej ścianie najwyższego, tatrzańskiego szczytu. Na pomoc uwięzionym wyruszyło przeszło 20-stu ratowników. Niestety, gdy w fatalnych warunkach pogodowych dotarli do Anglików, ci byli już w stanie krytycznym. Nie udało się ich uratować. Ze względu na zagrożenie lawinowe i złą pogodę transport zwłok odłożono.

We wtorek podjęto druga próbę transport. Z pomocą śmigłowca ratownicy dostali się na Gerlach. Tu jednak znowu załamała się pogoda i akcje trzeba było przerwać. W końcu, wczoraj śmigłowiec przetransportował ciała na dół do kostnicy w Nowym Smokowcu.

Przy zmarłych nie znaleziono żadnych dokumentów i jak na razie nie udało się ustalić ich tożsamości.

We wtorek, późnym popołudniem, pod przełęczą Krzyżne dwie 23-letnie turystki ze Świdnicy i Wałbrzycha zsunęły się kilkaset metrów po śniegu do Doliny Roztoki. Na miejsce, śmigłowcem, udali się ratownicy TOPR. Najpierw udzieli pomocy poszkodowanym studentkom, a później przetransportowali śmigłowcem w bezpieczne miejsce pozostałe osoby.

- Te dwie dziewczyny były częścią 12-osobowej grupy, która wybrała się w góry zupełnie nieprzygotowana - mówi Tomasz Wojciechowski, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem. - Uczestnicy tej nieszczęsnej wycieczki szli z Doliny Pięciu Stawów na Krzyżne, weszli na niebezpieczne pole śniegu i nie byli w stanie iść dalej. Wszyscy mieli bardzo dużo szczęścia, bo mogło to się skończyć tragicznie - dodaje.

Ratownicy biorący udział we wtorkowej akcji na miejscu byli już 10 minut po wypadku. Chwilę wcześniej dostali bowiem telefoniczne zgłoszenie od innego turysty, że w rejonie przełęczy jest grupa kilkunastu osób, które najwyraźniej nie radzą sobie na szlaku.

Ratownicy opowiadali, że kiedy dotarli na miejsce, grupa była wyziębiona i przerażona. Kilka osób wpadło w panikę, nie wiedziało bowiem, czy dziewczyny, które zsunęły się w przepaść, żyją.

Młodzi turyści (w wieku od 19 do 23 lat) nie mieli doświadczenia w wysokogórskich wycieczkach, a sprzęt, jakim dysponowali, nadawał się na wycieczki po tatrzańskich dolinach, a nie na wdrapywanie się na ponad 2 tys. metrów wysokości, gdzie leży ponad pół metra śniegu.
- Co ciekawe, grupa była w górach bez przewodnika - dodaje Wojciechowski.
Tym wątkiem sprawy zajmuje się już policja.

- Wyjaśniamy okoliczności - przyznaje Kazimierz Pietruch z zakopiańskiej policji. - Organizator wycieczki może ponieść konsekwencje, jeśli udowodnimy mu, że pozwolił, by zorganizowana grupa wybrała się na szlak bez przewodnika. Może mu zostać postawiony nawet zarzut narażenia tej grupy na utratę życia - dodaje policjant.

Uczestnicy wycieczki to członkowie Obozu Adaptacyjnego, który w Białym Dunajcu zorganizowało Duszpasterstwo Akademickie "Maciejówka" z Wrocławia.

- Przed wyjściem w góry prosimy, by wycieczki nie wychodziły ponad górną granicę lasu. Właśnie dlatego, że nie było z nimi wykwalifikowanego przewodnika, a tylko chłopak, który zna Tatry - mówi ks. Mirosław Maliński z "Maciejówki". - Niestety, już na szlaku oni podjęli inną decyzję. Nie wiem, dlaczego. Najprawdopodobniej źle ocenili sytuację w górach. Wczoraj rozmawialiśmy z innymi uczestnikami obozu i raz jeszcze przestrzegliśmy przed lekkomyślnością. Dobrze, że to się tylko tak skończyło - dodaje ksiądz.

Poszkodowane turystki przewieziono do szpitala w Zakopanem. U jednej z nich stwierdzono jedynie potłuczenia. Druga ma złamane żebra i udo.

Ratownicy TOPR przestrzegają turystów przed wymarszem na szlaki, które są mokre i śliskie, miejscami nawet oblodzone. W górach panują ciężkie warunki pogodowe, przez co ruch w wyższych partiach prawie ustał.

Na wysokości powyżej 1700 m n.p.m. panują warunki zimowe, a szlaki pokryte są śniegiem.

Nie od dziś wiadomo, źe aby chronić Tatry, należy je odciąć od górali.
Góry tak - górale nie.

Wczoraj około 15 śmigło dwa razy leciało w okolicę Piątki. Wydaje mi się, że zabierali kogoś ze Szpiglasowej.

Słyszałem o tym od spotkanej dziś turystki, która widziała jak dwójka osób spadała ze szpiglasowej w dół i widać było za nimi tylko czerwone ślady krwi...

W Tatrach w rejonie Krzyżnego dwie osoby zsunęły się kilkaset metrów po śniegu.

Na miejsce poleciał śmigłowiec z ratownikami TOPR. Turystki, które po śniegu zleciały w stronę Dol. Roztoki, były przytomne. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. śmigłowiec zabrał je już do zakopiańskiego szpitala.

Nie od dziś wiadomo, źe aby chronić Tatry, należy je odciąć od górali.
Góry tak - górale nie.

Zwłoki pod Rysami

Kolejna ofiara górskich wypraw została odnaleziona w okolicach najwyższego szczytu w Polsce.

Ciało mężczyzny odnaleziono wczoraj w nocy w okolicach Rysów. Jak podaje dyżurny ratownik TOPR, Bartek Stoch Michna, w tej chwili trwa akcja transportu zwłok.

W Tatrach panują bardzo złe warunki dla turystów - pada deszcz, zalega mgła, jest ślisko i niebezpiecznie. Z tego powodu nie może być również wykorzystany toprowski śmigłowiec Sokół.

http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/i ... =&id=10191