Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

szczyt zdobyty czy nie zdobyty?
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=14126
Strona 9 z 13

Autor:  golanmac [ Pn paź 08, 2012 5:02 pm ]
Tytuł: 

Podsumowując.
Po namyśle uważam że zbliżenie fizyczne jest tu czynnikiem decydującym, niezależnie od użytych sztucznych ułatwień, jednak w myśl Kolegi Szefa są przypadki w których fakt zdobycia może nastąpić bez tegoż fizycznego kontaktu oraz nie dochodzi do niego, w przypadku użycia sztucznych ułatwień ...
Czyli, jeśli znajdziemy się z gejem w jednym pokoju, to aby zaniechać fakt zdobycia, musi dojść z nim do fizycznego kontaktu przy pomocy sztucznych ułatwień ...
A jak wy to widzicie ?

Autor:  kilerus [ Pn paź 08, 2012 5:04 pm ]
Tytuł: 

To ja lepiej wyjdę z pokoju... :roll:

Autor:  Mazio [ Pn paź 08, 2012 5:43 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Mazio napisał:
Myślę, że mpik sugeruje, że niektórzy robią to dla poklasku.
W sumie to gruba insynuacja. Teraz wypadałoby zapytać - kto?


chief napisał(a):
Czy gruba insynuacja?


chief napisał(a):
Myślę, że mpik, użył tego znaczenia, bardziej dla określenia celu i intencji, czyli zaliczenia, bo właśnie chodzenia zaliczeniowe, kojarzy mi się z „poklaskiem”


No to może zaczniesz już wymieniać po nickach, bo nie mogę się doczekać.

Zacznij od Mazia, pośród 282 dwóch Munrosów jest cała masa takich, na które się przejdę tylko dlatego, że mają więcej niż 3000 stóp. Muszę je zaliczyć, żeby dostać znaczek wkręcany w klapę, na który masz darmową zniżkę na browar w każdym Pubie powyżej Perth. Czy robię tak dla poklasku? Tak, interesuje mnie poklask Vespy.

Nie ma co oceniać motywacji, która pcha nas w góry. Można by dojść do wielu różnych kwiatków. Ja zacząłem chodzić dla Niej. Była w ciężkiej depresji, oderwana od kraju i rozdarta, mi Tatry kojarzyły się z piwem i barami w Zakopanem. Tu były góry i tak pojechałem. Myślałem, że wypluję płuca i wewnętrznie wzdrygałem się przed kolejnym razem. A potem coś kliknęło, dziś uwielbiam te nasze plaskacze, kocham Taterki itp... Czuję się nie gorzej niż te wszystkie świry co włażą na 6000+ i wracam z każdego wyjścia nie mniej od nich dumny. Nowe wycieczki często dobieram tylko pod kątem zaliczenia kolejnego Munrosa - dzięki temu poznaję ten kraj i dopisuje kolejną cyferkę na szczycie w chóralnym i podniosłym rytuale wymówienia numeru kolejnego - niedawno "DZIEWIĘĆDZIESIĄT CZTERY!". Ale nie pamiętam, żebym się przy tym dobrze nie bawił. I wiesz co? Myślę, że każdy tak ma - bo jeśli przestaje go to bawić to przestaje chodzić. Większość po jakimś czasie znowu zaczyna, bo to nie jest żaden szpan, a potrzeba, bakcyl, pasja, styl życia. Jedni zbierają znaczki, inni kopią bunkry pod domem, jeszcze inni kleją modele z Kamasutry, a my zaliczamy kolejne marzenia. I myślę, że szczególnie na takich forach jak to, gdzie dzięki bogu mnóstwo świrów, a mało zawodowców, czuć że to wszystko jest autentyczne. Włącznie z tą dyskusją. A że lubimy się/sobie czasem popisać?

Autor:  chief [ Pn paź 08, 2012 6:02 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
Nie ma co oceniać motywacji, która pcha nas w góry

Nie oceniam, tylko podaje, co rozumiem przez "zaliczeniowość". Jak forma przerasta treść, to mi po prostu takie coś nie odpowiada. Jednak masz rację, że jest to prywatna sprawa danej osoby.
Juz wcześniej pisałem, ze czasem też bywam zaliczeniowo, a przykładem tego jest choćby Ben Navis.

Autor:  kilerus [ Pn paź 08, 2012 6:09 pm ]
Tytuł: 

To navisy mają imiona?

Autor:  Mazio [ Pn paź 08, 2012 6:11 pm ]
Tytuł: 

Trzeba było wchodzić przez północną ścianę, wtedy byłbyś tam z przyjemnością.

Autor:  chief [ Pn paź 08, 2012 6:12 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
To navisy mają imiona?

tylko tyle?... kapciejesz :mrgreen:

Autor:  PrT [ Pn paź 08, 2012 6:57 pm ]
Tytuł: 

To porozmawiajmy o tym czy przewodnik który nie wprowadzi na kowadło Klienta jest mu potrzebny? :roll:

Autor:  Pawel_Orel [ Pn paź 08, 2012 7:07 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał:
Cytuj:
To porozmawiajmy o tym czy przewodnik który nie wprowadzi na kowadło Klienta jest mu potrzebny?

Jeżeli przewodnik nie podsadzi klienta- to usługa niewykonana.
Należy się zwrot kasy za niewprowadzenie na szczyt.

Jeżeli przewodnik podsadzi klienta- to wejście i tak jest niezaliczone (za korzystanie ze sztucznych ułatwień).
Należy się zwrot kasy za niezaliczony szczyt.

Dlatego przewodnicy tam nie chodzą.

Autor:  golanmac [ Pn paź 08, 2012 7:17 pm ]
Tytuł: 

No właśnie, czy powinno się płacić przewodnikowi który nie wprowadza nas na szczyt nie z powodu słabości klienta, a w imię własnych wyimaginowanych teorii ?
I czy taki ktoś jest w istocie przewodnikiem ?

Autor:  PrT [ Pn paź 08, 2012 7:34 pm ]
Tytuł: 

I tutaj się pojawia temat wolnego przewodnictwa, więc ja się pytam... Lechu! Gdzie jesteś !?

Autor:  chief [ Pn paź 08, 2012 7:44 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
I tutaj się pojawia temat wolnego przewodnictwa, więc ja się pytam... Lechu! Gdzie jesteś !?

Strzeliłeś dupą o ścianę :mrgreen:
akurat Lech, jest za utrzymaniem tamtejszego przewodnictwa

Autor:  golanmac [ Pn paź 08, 2012 7:55 pm ]
Tytuł: 

Myślę że powoli dotykamy sedna problemu ...
Przyjęcie teorii sprzecznej z teorią Szefa, może doprowadzić do sytuacji w której Pani Kasia poczuje się zwyczajnie oszukana, a jej wydawało by się do niedawna spełnione marzenie, legnie w gruzach ...

Tak więc, czy chcecie czy nie, Szef musi nam udowodnić, że można zdobyć szczyt nie wchodząc na wierzchołek ...

Autor:  golanmac [ Pn paź 08, 2012 8:00 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
akurat Lech, jest za utrzymaniem tamtejszego przewodnictwa

Ja jednak mam wrażenie że Lech jako miłośnik-społecznik, jak już wprowadza klientów na szczyt, to na szczyt w ścisłym tego słowa określeniu, nie opowiadając przy tym bajek o "kopułach szczytowych", "szczycie jako synonimie góry" i tego typu bajeczkach.

Autor:  chief [ Pn paź 08, 2012 9:22 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Tak więc, czy chcecie czy nie, Szef musi nam udowodnić, że można zdobyć szczyt nie wchodząc na wierzchołek ...

Nie musze niczego udowadniać, wystarczy przeczytać definicje szczytu i wierzchołka.
Cytuj:
"szczyt" - wybitna, samodzielna góra. Nazwy tej używa sie również, na oznaczenie samego wierzchołka góry, ale w praktyce turystycznej i taternickiej lepiej tego unikać, gdyż jest dwuznaczne (...)

Cytuj:
"wierzchołek" - W literaturze tatrzańskiej słowo to jest używane w dwóch znaczeniach.
1.góra, szczyt, wierch
2.najwyższa część (sam czubek) góry, szczytu, wierchu czy turni. W fachowej literaturze taternickiej raczej w tym drugim znaczeniu

źródło: WET -WHP
Szczyt, a wierzchołek nie są równoznaczne. Na szczycie znajduje się wierzchołek, więc można być na szczycie, np. obok wierzchołka.

Autor:  kilerus [ Pn paź 08, 2012 9:29 pm ]
Tytuł: 

Napisz jeszcze coś śmiesznego!

A tak nudno było na forum...

Autor:  golanmac [ Pn paź 08, 2012 10:26 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
wystarczy przeczytać definicje szczytu i wierzchołka.

Jak już w innym temacie napisałem, najlepiej do tego celu użyć Słownika Języka Polskiego.

chief napisał(a):
Szczyt, a wierzchołek nie są równoznaczne.

Ależ są. Wyrazy równoznaczne to to samo co bliskoznaczne, czyli krócej synonimy.
"wierzchołek" czyli "najwyżej położona część czegoś".
Synonimem "wierzchołka" jest "szczyt", tak samo jak synonimem "szczytu" jest wierzchołek" i choć synonimem "szczytu" jest "góra", a synonimem "góry" jest "szczyt", to już synonimem "góry" nie jest "wierzchołek" tak samo jak synonimem "wierzchołka" nie jest "góra".

Autor:  chief [ Pn paź 08, 2012 10:32 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
chief napisał:
wystarczy przeczytać definicje szczytu i wierzchołka.

Jak już w innym temacie napisałem, najlepiej do tego celu użyć Słownika Języka Polskiego.

Twym autorytetem jest autor słownika (danej definicji)... moim człowiek o największej wiedzy górskiej, Paryski.

Autor:  golanmac [ Pn paź 08, 2012 10:48 pm ]
Tytuł: 

A myślałem że Twoje absurdy mają jakąś granicy ... Niestety myliłem się ...

Drogi Kolego. Tak jak Paryski opisywał Tatry i był niewątpliwym autorytetem w ich dziedzinie, tak samo lingwiści tworzący Słownik Języka Polskiego byli lub są autorytetami w temacie znaczenia słów.
Niedopuszczalnym i z założenia głupim i śmiesznym jest więc podważanie autorytetu SJP podyktowane przypuszczenie braku bytności jego autorów w górach.

Autor:  chief [ Pn paź 08, 2012 11:30 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
tak samo lingwiści tworzący Słownik Języka Polskiego byli lub są autorytetami w temacie znaczenia słów

Aby stworzyć jakąś definicję, to trzeba orientować sie w temacie, gdyż wiele definicji ma korzenie w stosowaniu danych słów w przeszłości lub określonym środowisku.
Twoim zdaniem większa wiedze na temat historycznego znaczenia terminu „szczyt” miał lingwista... gratuluje wyboru :mrgreen:
Jak dla mnie, Paryski.
Po prostu się nie ośmieszaj.

Autor:  golanmac [ Wt paź 09, 2012 12:00 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Aby stworzyć jakąś definicję, to trzeba orientować sie w temacie, gdyż wiele definicji ma korzenie w stosowaniu danych słów w przeszłości lub określonym środowisku.
Twoim zdaniem większa wiedze na temat historycznego znaczenia terminu „szczyt” miał lingwista... gratuluje wyboru
Jak dla mnie, Paryski.
Po prostu się nie ośmieszaj.

Nie no chłopie ...
Po prostu ręce i nogi opadają ...

Staram się jak mogę coś Ci wytłumaczyć, i co chwilę przekonuję się że uzasadnianie "dlaczego woda jest mokra" przekracza moje możliwości ...

Podważasz definicje SJP na podstawie opisu Paryskiego ...
To jest po prostu mrok nad mrokami, a jeszcze większym mrokiem jest to, że zupełnie nie rozumiesz i zrozumieć nie chcesz lub nie potrafisz jak głupie jest to co napisałeś ...

Jak mam z Tobą rozmawiać, skoro nie jesteś w stanie pojąć czym jest SJP ?
To trochę tak jak bym rozmawiał ze ślepym o kolorach ...

No sorry ...

Autor:  krzyss [ Wt paź 09, 2012 12:15 am ]
Tytuł: 

Szczyt - to jest najwyższy punkt, dotyczy wszystkiego, z głupotą włącznie...

Jeśli chodzi o chodzenie - np. po Górach, to są też ludzie, którzy tam chodzą.

A ci ludzie to:
1) albo cieszą się, że tam są i jest im obojętne, czy są sto, 50, czy dwa metry od szczytu
2) albo muszą odnieść jakiś sukces (najczęściej po porażkach lub braku sukcesu w innych dziedzinach).

Dlatego wchodząc na Giewont, który ma raz 1909 m npm, raz 1895 m npm mają problem. Nie widzą, czy byli na tysiącdziewięćsetniku czy na tysiącosiemsetniku...
Podziwiając Stawy - nie wiedzą, czy byli nad największym czy nad drugim - bo raz MOko największe, raz Wielki Staw. I co tu zaliczyć...
Jeszcze kwestia - czy na szczyt wszedłem w 5 godzin i jestem gorszy czy w 1.30 i jestem debeściak... Na ten sam szczyt...

I prawdopodobnie dlatego dla części piszących Taternikiem jest ten co zrobił "trójkę", a nie ten co wszedł na Drugą Górę Tatr. :D

Autor:  chief [ Wt paź 09, 2012 12:15 am ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Jak mam z Tobą rozmawiać, skoro nie jesteś w stanie pojąć czym jest SJP ?

Dla ciebie to i może być to nawet biblią, i możesz się do niej modlić, a ja ma to w dupie.
Nieistotne, czym jest SJP, lecz kim są jego autorzy i czy ich wiedza z tematyki górskiej, aby stworzyć definicję "szczytu" jest lepsza od Paryskiego, który przez całe życie tą wąska dziedziną związanej z górami sie zajmował. Jesteś w stanie podać autora/autorów tej definicji?, jak nie, to co o nich wiesz, aby się wymądrzać.
Nie dociera do ciebie, że aby utworzyć definicję danego znaczenia, trzeba posiadać odpowiednią wiedze w tym historyczną na ten temat?
Jak dalej uważasz, ze większa wiedze posiadał lingwista od Paryskiego, to należy ci tylko współczuć... głupota do potęgi. :mrgreen:
Wychodzą u ciebie zwykłe baraki wiedzy, przynajmniej na temat Paryskiego, jego osiągnięć, zgromadzonej bibliografii, a przede wszystkim potężnego uznania, jakie miał wśród naukowców i ludzi znających się na górach. Pokazujesz swą osoba zwykłe szpanerskie szczeniactwo i dyletanctwo. Już ci wcześniej napisałem IDŹ SPAĆ !!!, dobrze ci to zrobi. :mrgreen:

Autor:  golanmac [ Wt paź 09, 2012 12:36 am ]
Tytuł: 

krzyss napisał(a):
1) albo cieszą się, że tam są i jest im obojętne, czy są sto, 50, czy dwa metry od szczytu

I chwała im za to ! Ale nie o nich mowa ...
Zresztą ...
Kto mnie zna, to wie że dla mnie prawie zawsze ważniejszym niż "wejść" było po prostu "być" ...
Szczyt był zawsze "smaczkiem", ale ... jak już "wejść" to porządnie i tak żeby nie było niedomówień :)

chief napisał(a):
Nieistotne, czym jest SJP, lecz kim są jego autorzy i czy ich wiedza z tematyki górskiej, aby stworzyć definicję "szczytu" jest lepsza od Paryskiego, który przez całe życie tą wąska dziedziną związanej z górami sie zajmował.

Chwilami odnoszę wrażenie, że rozmawiam, za przeproszeniem z debilem.

Autor:  chief [ Wt paź 09, 2012 6:01 am ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Chwilami odnoszę wrażenie, że rozmawiam, za przeproszeniem z debilem.

Łoł... ale cios :mrgreen:

golanmac napisał(a):
Kto mnie zna, to wie że dla mnie prawie zawsze ważniejszym niż "wejść" było po prostu "być" ...

Dupa, jak nie stanąłeś na wierzchołku, a jedynie go dotknąłeś, to szczytu nie zdobyłeś, a nawet na nim nie byłeś :mrgreen:
Macać to możesz swą kobitę, a na wierzchołku trzeba stanąć, niezależnie, jaki by on był... czysta i jednoznaczna zasada.
Więc nie bryluj, jak masz jakiś tylko macany szczyt, to nie zaliczaj go do zdobytych, jeśli wchodzi w WKT, to zapylaj go powtarzać, bo WKT jest nie zrobiona :mrgreen:
Koledzy blelumpa, mieli honor, liczę na to, że ty też go posiadasz… choć wątpię, i będziesz się… usprawiedliwiał. Jak to powiedział kilerus, chłam to chłam.

Autor:  stan-61 [ Wt paź 09, 2012 9:44 am ]
Tytuł: 

krzyss napisał(a):
Szczyt - to jest najwyższy punkt, dotyczy wszystkiego, z głupotą włącznie...
Wyjąłeś mi to z ust. :lol:

Autor:  PrT [ Wt paź 09, 2012 10:03 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Dla ciebie to i może być to nawet biblią, i możesz się do niej modlić, a ja ma to w dupie.

No to mówisz mieć niezłą pojemność dupska skoro mieścisz taką cegłę... ;)
A tak bardziej serio to widać, że SJP jest Ci obcy i mało Cię interesuje, bo do Mickiewicza to ci daleko...
chief napisał(a):
Koledzy blelumpa, mieli honor, liczę na to, że ty też go posiadasz… choć wątpię, i będziesz się… usprawiedliwiał. Jak to powiedział kilerus, chłam to chłam.

Nie mieszając w to blelumpa ani jego kolegów, czy pomyślałeś o tym, że Oni zwyczajnie przychylili się do zdania grupy osób, które to zdanie miało dla nich jakieś znaczenie? Natomiast twoje zdanie nie tylko Maciek ma głęboko w poważaniu i możesz dalej stękać o nie zaliczaniu dalej, a i tak każdemu z Nas koło $%#%$ to lata?

Autor:  Basia Z. [ Wt paź 09, 2012 10:08 am ]
Tytuł: 

Ta po przeczytaniu całej tej dyskusji, w tym oraz w innych wątkach nasuwa mi się jedno - chłopaki, k.... poj..... Was ?

Autor:  kilerus [ Wt paź 09, 2012 10:31 am ]
Tytuł: 

Ale wiesz ile razy zrywałem boki ze śmiechu? :mrgreen:

Autor:  chief [ Wt paź 09, 2012 10:40 am ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Ale wiesz ile razy zrywałem boki ze śmiechu?

Bryluj dalej, czymś, czego nie dokonałeś :mrgreen:

Strona 9 z 13 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/