Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

NIebezpieczne miejsca
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=562
Strona 2 z 2

Autor:  DraQs [ Śr sie 31, 2005 8:37 am ]
Tytuł: 

psionides napisał(a):
Znaczy się, na Nosalu to po drodze mi się nic nie działo, tylko jak się już na samą górę wyjdzie to tam starałem się trzymać raczej dalej niż bliżej brzegu Wink (aha, to nie było zimą, był sierpień...) To samo na Giewoncie, wejście jest spoko ale jak już jestem na górze to wolę się nie oddalać od krzyża... a najlepiej kucnąć, wtedy się czuję stabilniej Wink
Na szpiglasowym już na szczycie też się czułem trochę podobnie, ale nie aż tak żebym nie dał rady tam wejść w ogóle.


To jest chyba jakaś dziwna odmiana lęku wysokości. Ostatni mój pobyt - chodziłem z mamą. Przeszliśmy odcinek OP Zawrat - Kozi, w drugą stronę do Koziej Przełęczy, ostatniego dnia na Giewont. A ona nie bała si w ogóle na OP, ale siąść spokojnie na szczycie nie chciała - musiała się dobrze zakopać pod stertą plecaków ;). To chyba nie jest lęk przed wysokością, tylko strach przed rozlużnieniem.

Ten kominek tylko tak wygląda - w rzecztywistości trudności technicznych tam właściwie bardzo mało, łańcucha aż za dużo, , jest dużo mniej pionowo, niż się wyudaje na zdjęciach, a przepaści faktycznie brak, choć się uszkodzić można.

Co do Wąwozu Kraków - tak, to jest taka znakowana na żółto pętla. Trochę łąńcuchów, drabinka, można przeleżć przez "Smoczą Jamę" albo ją obejść - trochę ekspozycji. A do Jaskini Raptawickiej dochodzi się takim czarnym szlakiem odchodzącym od czerwonego na Mylną. Troch ę łąńcuchów, niezłe przejście na drabinkę na samej górze.

No i kup sobie mapę wydawnictwa Sygnatura - tam masz zaznaczone, gdzie się można spodziewać łańcuchów.

Autor:  psionides [ Śr sie 31, 2005 11:17 am ]
Tytuł: 

Hasiomaszkietnik napisał(a):
Bez obrazy, ale na razie powinieneś szusować po łatwych trasach, zdobywać szlify, doświadczenie, a nie pchać się na siłę do kroniki ToPR-u

Ależ właśnie to chcę zrobić, po to was pytam. Gdybym nie chciał łatwej trasy, to bym poleciał na Rysy albo całą Orlą wzdłuż, ale wariatem nie jestem. Chodzi o to, że jak będę cały czas chodził tylko po dolinkach, to nie oswoję się z groźniejszymi miejscami, w związku z czym nie będę mógł chodzić w te miejsca tylko po dolinkach, i pętla się zamyka... Ja wiem że mogę sobie na razie chodzić tylko po zachodnich, ale w ten sposób wcale nie zdobędę wiele doświadczenia w chodzeniu po wysokich, bo one są całkiem inne.

DraQs napisał(a):
To jest chyba jakaś dziwna odmiana lęku wysokości. Ostatni mój pobyt - chodziłem z mamą. Przeszliśmy odcinek OP Zawrat - Kozi, w drugą stronę do Koziej Przełęczy, ostatniego dnia na Giewont. A ona nie bała si w ogóle na OP, ale siąść spokojnie na szczycie nie chciała - musiała się dobrze zakopać pod stertą plecaków ;). To chyba nie jest lęk przed wysokością, tylko strach przed rozlużnieniem.

Mnie się wydaje, że to zależy od stromości ... W Tatrach Zachodnich jest bardziej płasko, więc zawsze mi się wydaje że tam się nie da zrobić krzywdy, bo tamtędy by można normalnie schodzić po zboczu bez problemu. Jak jest bardziej ostro, to sobie myślę, że nawet gdybym stracił równowagę to przejadę parę metrów i się zatrzymam, albo się złapię jakiegoś kamienia czy czegoś. Ale jak jest zbocze nachylone pod kątem 80-90 stopni do powierzchni ziemi, to już nie mam sobie jak wytłumaczyć, czego mógłbym się złapać ...

Hasiomaszkietnik napisał(a):
Na początek to Ty się Psiominidesie, czy jak Ci tam leci

Nie wiem, czy to tak trudno przewinąć dwa ekrany wyżej i się przyglądnąć ? ;) Mnie też zajęło chwilę zapamiętanie jak się przeliterowuje zolffik, ale jakoś sobie poradziłem... (Nie żeby mnie to dziwiło, bo przekręcanie mojej ksywki jest bardzo powszechnym zjawiskiem :) )

Autor:  DraQs [ Śr sie 31, 2005 11:25 am ]
Tytuł: 

psionides napisał(a):
DraQs napisał(a):
To jest chyba jakaś dziwna odmiana lęku wysokości. Ostatni mój pobyt - chodziłem z mamą. Przeszliśmy odcinek OP Zawrat - Kozi, w drugą stronę do Koziej Przełęczy, ostatniego dnia na Giewont. A ona nie bała si w ogóle na OP, ale siąść spokojnie na szczycie nie chciała - musiała się dobrze zakopać pod stertą plecaków Wink. To chyba nie jest lęk przed wysokością, tylko strach przed rozlużnieniem.

Mnie się wydaje, że to zależy od stromości ... W Tatrach Zachodnich jest bardziej płasko, więc zawsze mi się wydaje że tam się nie da zrobić krzywdy, bo tamtędy by można normalnie schodzić po zboczu bez problemu. Jak jest bardziej ostro, to sobie myślę, że nawet gdybym stracił równowagę to przejadę parę metrów i się zatrzymam, albo się złapię jakiegoś kamienia czy czegoś. Ale jak jest zbocze nachylone pod kątem 80-90 stopni do powierzchni ziemi, to już nie mam sobie jak wytłumaczyć, czego mógłbym się złapać ...

Dokładnie, na Giewoncie jest też takie nachylenie. Chodzi mi tylko o to, że nie czujesz się bezpiecznie w takich miejscach, więc boizs się "spocząć". A jak idziesz, to tego tak bardzo nie odczuwasz
Jedynym sposobem, żeby się oswoić, jest właśnie pójście w trochę trudniejsze trasy. Ja też się kiedyś bałem jak jasny pieron(kiedyś skapitulowałem na Giewoncie), ale pochodziłem trzy lata, wlazłem na Zawrat, no i mi w końcu zupełnie przeszło. Gdyby po Wysokich chodzili tylko ci, co nie mieli nigdy lęku wysokości, to by tam ludzi ubyło, i to sporo... I choć by to nie było złe ;), to ja też bym tam nie chodził wtedy, bo też się kiedyś bałem. A teraz z najwyższą przyjemniocią i bez stresu przechodzę OP, i stwierdzam, że jednak bije to Czerwone Wierchy. Także - warto, psinoidesie. ;)

Autor:  Art [ Śr sie 31, 2005 11:29 am ]
Tytuł: 

psionides napisał(a):
Mnie się wydaje, że to zależy od stromości ... W Tatrach Zachodnich jest bardziej płasko, więc zawsze mi się wydaje że tam się nie da zrobić krzywdy, bo tamtędy by można normalnie schodzić po zboczu bez problemu. Jak jest bardziej ostro, to sobie myślę, że nawet gdybym stracił równowagę to przejadę parę metrów i się zatrzymam, albo się złapię jakiegoś kamienia czy czegoś. Ale jak jest zbocze nachylone pod kątem 80-90 stopni do powierzchni ziemi, to już nie mam sobie jak wytłumaczyć, czego mógłbym się złapać .

Dokladnie, mam to samo. :)

Na Nosalu tez nie moglem patrzec jak ludzie staja na najbardziej wysunietej ku przepasci skale.
Boje sie raczej miejsc pionowych, jesli sciana jest troche pochyla nie budzi we mnie zbytniego lęku.

Cytuj:
Aha - i jeśli chodzi o szlaki bez trudności - Zawrat od Piątki.

A co mozecie powiedziec o szlaku na Zawrat od strony Dol. Gasienicowej :?:

Autor:  DraQs [ Śr sie 31, 2005 11:34 am ]
Tytuł: 

Tam już trudnoiści są, i to wcale nie malutkie. Zimą jest łatwiej, bo się idzie starym zawratem (dnem żlebu) ;), choć zajmuje to z 3 razy dłużej niż latem. Szlak letni tymczasem idzie Nowym Zawratem, po grzędzie, i zdarzają się ekspozycje, i bywa stromo. Radzę raczej wchodzić tędy niż schodzić - po pierwzse, bo łatwiej, po drugie, bo jak tam dotrzesz za póżno, y\to nie będziesz mógł zejść z powodu korków, a większość ludzi jednak myśli tak jak ja i idzie w zalecanym kierunku.

Autor:  DraQs [ Śr sie 31, 2005 12:10 pm ]
Tytuł: 

I oto widać, jak zbliżający się koniec dnia pracy zmienia ludzkie podejście do tematu... :D
Cytuj:
Na początek to Ty się Psiominidesie, czy jak Ci tam leci - nie pchaj w wysokie, bo będziesz stwarzać zagrożenie dla siebie i innych. Bez obrazy, ale na razie powinieneś szusować po łatwych trasach, zdobywać szlify, doświadczenie, a nie pchać się na siłę do kroniki ToPR-u




Cytuj:
przepraszam...


poleć sobie na Kościelec, przejdź z murowańca do piątki zawratem....

potem spróbuj wejść na Zadni Granat zielonym i zejść żółtym. To powinno dodać Ci troszkę obycia....

pozdrawiam serdecznie


:D

Autor:  Łukasz T [ Śr sie 31, 2005 12:25 pm ]
Tytuł: 

Cytuje kolegę Psionidesa:

"Mnie się wydaje, że to zależy od stromości ... W Tatrach Zachodnich jest bardziej płasko, więc zawsze mi się wydaje że tam się nie da zrobić krzywdy, bo tamtędy by można normalnie schodzić po zboczu bez problemu. Jak jest bardziej ostro, to sobie myślę, że nawet gdybym stracił równowagę to przejadę parę metrów i się zatrzymam, albo się złapię jakiegoś kamienia czy czegoś. Ale jak jest zbocze nachylone pod kątem 80-90 stopni do powierzchni ziemi, to już nie mam sobie jak wytłumaczyć, czego mógłbym się złapać ... "



Taak ... A najbardziej płasko jest na grani od Jamnickiej do Banikowskiej Przełęczy :lol:'.

Ale na to jeszcze masz czas ( czego Ci szczerze życze, widok na Smutną Dolinę i wrażenia graniowe są zacne ).

Jeszcze jedna refleksja. Można dojść do wniosku, że biedny Kościelec powinien być górą egzaminacyjną ':twisted:'. Wyjdziesz na szczyt, popatrzysz w przepaście, w szybkim czasie pokonasz rynienki i komineczki ':D', nie będziesz żądał ( - ała ) łańcuchów; BRAWO - zdane!!! Możesz iść na Orlą, Świnice, itd.

Też tak zaczynałem ( łza się w oku kręci ... ) Za pierwszym razem miałem widoczność 15-20 metrów, cały czas delikatny deszcz i wiatr. Raz widziałem Mały Kościelec, i raz Niebieską Turnie ( chyba ). 20 sierpnia tego roku byliśmy tam w trójkę, ja i dwie panie. Jedna 9 lat. Wychodziła dzielnie, przy zejściu trochę paniki. Będą z niej ludzie ( z drugiej od dawna są ':D').
Oto One:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pozdrawiam.

Strona 2 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/