Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Tatry - wypadki i zdarzenia w Tatrach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=1006
Strona 125 z 231

Autor:  PrT [ So wrz 15, 2012 4:07 pm ]
Tytuł: 

skofan jeżeli masz problem z udzielaną informacją to możesz wystąpić do TOPR o udzielenie informacji publicznej, ponieważ TOPR jest instytucją użytku publicznego... jeżeli informacja ta jest informacją, której można udzielić to dostaniesz więcej szczegółów... tylko nie mam pewności czy ratownicy bądź lekarze są upoważnienia do udzielania publicznie informacji o stanie zdrowia pacjent jakiegokolwiek pacjenta... Poza tym odniosłeś się ze swoim oburzeniem do konkretnego wypadku (pierwszy post tej dyskusji), a to wyraźnie pokazuje, że nie masz pojęcia o oparzeniach... i ciesz się...

Autor:  Pan Maciek [ So wrz 15, 2012 4:21 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Oj Stefan - podejrzewam, że za chwilę "obrońcy dzieci" wezmą Ci się za tyłek. :)

A niech biero! W moim rozpoczętym cyklu wprowadzenia dzieci w góry jednym z rozdziałów jest pokonywanie własnych słabości, świadomość że gdzieś ktoś potrzebuje naprawdę pomocy i szacunek dla pracy ratowników.
Nigdy też nie prowadze negatywnej kampanii przeciw "niedzielnym turystom", ale zauważyłem, że dzieciaki same ciamajdami nazywają tych którzy mogli by iść a jadą, tatusiów z browarem i śmieciarzy.
Co to za edukacja i zaprawa na smrodowozie i kolejka 5h do kolejki.

Autor:  Markiz [ So wrz 15, 2012 4:30 pm ]
Tytuł: 

Stefan 1856 napisał(a):
A niech biero!


Witaj w klubie! Tu są organizowane takie wybory. M.in. "pieniacza roku". Dość regularnie wygrywam i cieszę się, że rośnie konkurencja.
:)

Autor:  slawekskiper [ So wrz 15, 2012 7:44 pm ]
Tytuł: 

Stefan 1856 napisał(a):
W moim rozpoczętym cyklu wprowadzenia dzieci w góry jednym z rozdziałów jest pokonywanie własnych słabości, świadomość że gdzieś ktoś potrzebuje naprawdę pomocy i szacunek dla pracy ratowników.

Pięknie. Żeby tak każdy miał takie podejście.... Wielki szacun! :D :oklaski:

Autor:  WILCZYCA [ So wrz 15, 2012 8:00 pm ]
Tytuł: 

Mnie też zdarzało sie kulec na szlaku . Do głowy by mi nie przyszło wzywać z tego powodu GOPR szczegolnie na trasie do Moka.

Autor:  miler [ So wrz 15, 2012 8:40 pm ]
Tytuł: 

Pśipadek, przypadkowi nierówny, więc pozostawmy to decyzji poszkodowanym i ratownikom.

Autor:  miler [ So wrz 15, 2012 8:42 pm ]
Tytuł: 

WILCZYCA napisał(a):
Do głowy by mi nie przyszło wzywać z tego powodu GOPR szczegolnie na trasie do Moka.

Mnie też, co najwyżej rozważał bym wezwanie TOPR-u, ale oczywiście... nie z byle powodu. :wink:

Autor:  Satch [ So wrz 15, 2012 8:52 pm ]
Tytuł: 

Co do poparzeń to poparzenie dużej powierzchni, albo wrażliwej sfery ciała jest stanem zagrożenia życia. Ja nie wyobrażam sobie zejścia 600 metrów w dół w takim stanie.

A tak a propos trasy od Morskiego, to to jest totalny killer dla nóg i psychiki. Powinna być jakaś możliwość zjazdu rowerem, hulajnogą, czy na wrotkach ;). a nie tylko wozem za 50zł. Nie jest to kwestia lenistwa, tylko dwugodzinne stawianie stopy na stale pochyłym asfalcie obciąża mocno staw skokowy i sprzyja urazom. Coś w sumie jak chodzenie na szpilkach. ;) Choć nie ma co niestety liczyć, że coś się w tej kwestii zmieni przez ruch tam panujący. Znając ludzi to nie potrafiliby z tego odpowiedzialnie korzystać i by się pozabijali.

Autor:  slawekskiper [ So wrz 15, 2012 9:00 pm ]
Tytuł: 

Wilczyca, również reprezentujesz normalne ,, zdrowe podejście. Domniemywam iż podobnie jak większość użytkowników tego forum. Jednakże jesteśmy jedynie kroplą w morzu pseudoturystów którzy często traktują TOPR jak radio-taxi. Nie mnie to oceniać- wezwania ocenia TOPR. Nie wiem jakie mają procedury. Poruszyłem jedynie temat, który warto poruszać, choćby po to , że może jeden z drugim, przypadkowy gość tu zastanowi się chwilę zanim wyciągnie komórkę oceni racjonalnie sytuację- czy naprawdę trzeba wzywać? Czy może wystarczy się rozejrzeć wokół i sobie samemu poradzić jeśli to nic poważnego - tak jak napisał Stefan 1856 czy Wilczyca.
Pozostawiam rozwadze :wink:

Autor:  skofan [ So wrz 15, 2012 9:36 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Dlatego opowiadam się za rozwiązaniem zdroworozsądkowym - dyżurni TOPR znają swoją robotę i wiedzą co trzeba i kiedy trzeba.
Choć wprowadzenie możliwości dochodzenia kosztów w przypadku ewidentnego i świadomego oszukania TOPR w wezwaniu do wypadku by się przydało.

I teraz mogę stwierdzić że wszystko w tym temacie...

Autor:  skofan [ So wrz 15, 2012 9:41 pm ]
Tytuł: 

I jeszcze do slawekskipper - nie wiem jak to robisz ale w o wiele lepszy sposób niż ja wyrażasz moje własne myśli - pełen szacun. Pozdrawiam :lol:

Autor:  Vespa [ So wrz 15, 2012 10:52 pm ]
Tytuł: 

Ja priedole, ci którzy piszą że wezwanie śmigła do poparzenia jest śmieszne, chyba nigdy nie widzieli nikogo kto się poparzył...
Znałam osobę która dawno temu wylała na siebie czajnik wrzątku, a konkretnie na nogi. Jedna wielka lśniąca blizna! Przecież to na świeżo są otwarte rany!

Rozumiem że do ataku serca czy nawet wyrostka też nie wzywać, bo to nie "górski" wypadek?

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 1:32 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Mnie też zdarzało sie kulec na szlaku . Do głowy by mi nie przyszło wzywać z tego powodu GOPR szczegolnie na trasie do Moka.


Nie rozumiem takiego podejścia. Jak się skręci nogę, nadwyręży ścięgna czy coś podobnego to trzeba natychmiast zakończyć marsz. Jeśli jest taka możliwość to dlaczego nie zadzwonić po transport. Po co ryzykować poważniejszy uraz i długą (nie zawsze skuteczną) rehabilitacje. Na drodze do Moka wystarczyłoby żeby ktoś z Topru podjechał autem, nie trzeba by było nawet ruszać śmigła, inna opcją jest zjechać wozem jeśli jeszcze kursowały. Jednak kuśtykanie przez kilka km to dla mnie głupota bo potem leczenie może okazać się droższe niż akcja "ratunkowa".

Osobiście nigdy po Topr (ani inne górskie służby) nie dzwoniłem ale też nie doznałem nigdy urazu, który by tego wymagał.

Wątku o poparzeniu nawet nie warto komentować. Jak ktoś ma wątpliwości czy akcja była słuszna to niech sobie wyleje wrzątek Np. na stopę i wtedy się zastanowi.

Autor:  WILCZYCA [ N wrz 16, 2012 9:19 am ]
Tytuł: 

A w Łagiewnikach z pewnoscią zawołasz karetkę.

Autor:  raffi79. [ N wrz 16, 2012 11:26 am ]
Tytuł: 

Spiochu napisał(a):
Na drodze do Moka wystarczyłoby żeby ktoś z Topru podjechał autem, nie trzeba by było nawet ruszać śmigła, inna opcją jest zjechać wozem jeśli jeszcze kursowały. Jednak kuśtykanie przez kilka km to dla mnie głupota bo potem leczenie może okazać się droższe niż akcja "ratunkowa".



Wielokrotnie tak jest robione.
Wczorajsze wypadki co wydarzyły się były po wyżej Morskiego Oka.
Czas dojścia ratownika, przyjazd samochodu jest wielelokrotnie dłuższy niż przylot śmigła. Fakt akcja śmigłem jest dużo droższa.
Jeżeli warunki pozwalają to leci śmiegło.
Kolejna sprawa zgłaszający wypadek nie zawsze jest wstanie w 100% ocenić czy jest to udar czy zawał.
Ja śmigło już 8 razy wzywałem. Dwukrotnie do wypadków śmiertelnych.

Więc naprawdę cieżko jest ocenić turyście czy słuszna wzywać czy nie.
Niektórzy mówią żeby nie wzywać bo będzie płacił za akcję.

Na Słowacji nie przejmują się tylko od razu śmigłowiec wkracza do akcji.

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 12:05 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
A w Łagiewnikach z pewnoscią zawołasz karetkę.


Raczej nie bywam w Łagiewnikach ale w takim przypadku zwykle może przyjechać ktoś z rodziny czy choćby taxi. A jeśli jest konieczność jechać na pogotowie to lepiej od razu dzwonić po karetkę uniknie się długich kolejek.
Kiedyś jak rozwaliłem głowę na lodowisku to podjechałem taryfą na pogotowie i kazali czekać z 2 godziny.

Tak przy okazji ciekawe czy straż miejska by pomogła w takiej sytuacji? Szczerzę wątpię ale nigdy nie próbowałem dzwonić.

Autor:  WILCZYCA [ N wrz 16, 2012 2:40 pm ]
Tytuł: 

No OK każdy ma prawo decydowac kiedy potrzebuje pomocy. Ja pierwsze kłopoty miałam na pierwszym samodzielnnym wyjeżdzie: 17 lat z rówieśnicą bedącą pierwszy raz w Tatrach. Łatwa trasa Łysa Polana (tylko tam dojeżdzał autobus)- Moko -Świstówka - powrót Roztoką. Bezchmurne niebo jakieś 30 stopni środek sierpnia bodajże. Na Świstówce złapało nas załamanie pogody,grad, chlustajacy jak z wiader zamarzajacy deszcz, temperatura spadla prawie do 0. Do schroniska weszłyśmy przemoczone do suchej nitki. Jeansowe spodnie stanowiły sztywny jak blach lodowaty okład. Napiłysmy sie ciepłej herbaty coś zjadłyśmy powrót. Przemarzniete mokre spodnie spowodowały że siadły mi kolana -oba -Podpierajac sie znalezionymi po drodze kijami na 21 zdążyłyśmy na ostatni autobus na Łysej Polanie. Ktoś mógłby powiedzieć że miałam pecha - ja uważam że miałam duzo szczęścia bo ta przygoda naprawde sporo mnie nauczyła. Nauczyła mnie szacunku do Gór, dbania o odpowiedni ubiór o wyposażenie plecaka, zabierania podstawowej apteczki, i planowania tras z tzw. rezerwą czasową i na miarę swoich możliwości. I tego że z błachego w moim odczuciu powodu po TOPR dzwonić nie muszę.

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 3:09 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Przemarzniete mokre spodnie spowodowały że siadły mi kolana -oba


Co znaczy, że siadły kolana? Wydaje mi się że jak "siądzie" kolano to nie da się na danej nodze stanąć na 1s, nie mówiąc o schodzeniu z pięciu stawów. Odpukać nigdy mi się co takiego nie przytrafiło ale fakt chodzę po górach dopiero 15 lat. Kiedyś miałem sytuację że podczas zjazdu na skiturach wiązanie wbiło mi się w kolano (na ok. 1cm głębokości). Schodziłem tak kilkanaście km alpejską doliną (w butach skitur, z plecakiem i nartami). Po upadku oceniłem że wiązadła są całe, staw nie uszkodzony, mogę normalnie ruszać kolanem we wszystkich kierunkach. Stąd zdecydowałem się schodzić.
Jednak po czasie uważam że lepszym rozwiązaniem było wezwać służby ratunkowe. Uraz mógł być poważniejszy, była też spora szansa uszkodzić się bardziej podczas zejścia. W czasie marszu zaobserwowałem nawet pewien rodzaj halucynacji, z daleka widziałem schronisko (bardzo dokładnie), którego potem nie było.

Autor:  WILCZYCA [ N wrz 16, 2012 3:26 pm ]
Tytuł: 

To znaczy że bolały mnie na tyle że miałam duzy problem z zejściem. (nie były skrecone, zwichniete, złamane ) Okazało sie że tak zareagowały na lodowaty okład z mokrych sztywnych jeansów.

Autor:  Lukasz_ [ N wrz 16, 2012 3:29 pm ]
Tytuł: 

http://www.hzs.sk/?lang=sk&site=archivsprav&id=2410

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 3:40 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
To znaczy że bolały mnie na tyle że miałam duzy problem z zejściem. (nie były skrecone, zwichniete, złamane ) Okazało sie że tak zareagowały na lodowaty okład z mokrych sztywnych jeansów.


Dziwny przypadek. Ale tak ogólnie tego typu "lekkie" urazy zwykle wynikają z braku przygotowania fizycznego, zmęczenia po podróży, czy nie odpowiedniego (w tym zbyt ciężkiego) sprzętu. Jeśli ktoś pomyśli zawczasu, najczęściej może uniknąć wzywania TOPRu czy też kuśtykania na dół.

Autor:  golanmac [ N wrz 16, 2012 3:42 pm ]
Tytuł: 

WILCZYCA napisał(a):
I tego że z błachego w moim odczuciu powodu po TOPR dzwonić nie muszę.

Nie ma się co przejmować.
Zapewniam Cię, że jeśli kiedyś zdarzy Ci się (wypluć) sytuacja w której w Twoim odczuciu wezwanie TOPR będzie potrzebne, znajdą się tacy którzy określą powód jako błahy ...

Tak to niestety jest, że najłatwiej jest oceniać zdarzenia, których nigdy nie doświadczyliśmy ...

Autor:  WILCZYCA [ N wrz 16, 2012 4:05 pm ]
Tytuł: 

Dziwnych przypadków bolących kolan mozna by i sie na tym forum doczytac. Natomiast młode pokolenie ma tego farta że możliwosci przygotowania sie do wypadu w Góry sa nieporównywalnie lepsze niz w latach 80. Dotyczy to generalnie wszystkich aspektów tego przygotowania. (w tej chwili trudno byloby to nawet porownac). Podobnie zresztą z diagnostyka pourazową. Zreszta co ciekawe przez kolejne 4 lata problemów z kolanami nie było mimo wędrowek z plecakiem od schroniska do schroniska. Z dzisiejszej perspektywy patrzac myślę że wykończyły mnie wtedy te mokre sztywne lodowate spodnie, a co do przygotowania to nie był to bynajmniej poczatek wyjazdu a po Tatrach chodziłam z Rodzicami od wczesnego dziecinstwa.

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 4:17 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Natomiast młode pokolenie ma tego farta że możliwosci przygotowania sie do wypadu w Góry sa nieporównywalnie lepsze niz w latach 80.


To w latach 80-tych nie można było biegać czy grać w piłkę?
Może łatwiej jest teraz zdobyć sprzęt czy wiedzę o topografii ale w zwykłej turystyce szlakowej to są drugorzędne sprawy. Jak ktoś jest bardzo mocny fizycznie to nawet w gorszych warunkach najczęściej daje radę.
Ja widzę, że raczej to najmłodsze pokolenie ma gorzej. Wielu nastolatków jest otyłych, całe dnie spędza przed kompem, wszędzie wożone autem. Jak ktoś taki pojedzie w góry to zdycha. Kiedyś statystycznie ludzie byli mocniejsi bo w życiu nie było tak lekko i to było właśnie najlepsze górskie przygotowanie. Teraz jak ktoś nie che mieć problemów w górach sam musi pilnować treningów czy diety.

Autor:  WILCZYCA [ N wrz 16, 2012 4:35 pm ]
Tytuł: 

W latach 80 biegało sie, grało w piłke nie nożną oczywiście), w badmintona w tenisa, w tzw "gume" i ogólnie nikt w chacie nie siedział bo w TV była totalna chała a komputerów nie było. A mapy bywały wojskowe, niebywale dokładne. A o "treningach" przed Tatrami nikt nie słyszał a z moich znajomych nikt tam nie jeżdził to ja z czasem kogos tam zabierałam.
W tej chwili masz racje młodziez i nie tylko :mrgreen: sporo czasu spedza przed kompem a moglibyśmy pocwiczc... :lol:

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 4:54 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
w piłke nie nożną oczywiście


Ja na podwórku grałem tylko w nogę ale to już lata 90-te. Komputery i telewizja już była ale i tak się pykało w gałę po kilka godzin dziennie.

Cytuj:
W tej chwili masz racje młodziez i nie tylko Mr. Green sporo czasu spedza przed kompem a moglibyśmy pocwiczc... Laughing


Żeby nie było że tylko gadam od rzeczy. W tym tyg. 4 treningi, w sumie jakieś 7h ćwiczeń. Niby mało ale to raczej nie były lekkie treningi.

Autor:  WILCZYCA [ N wrz 16, 2012 5:06 pm ]
Tytuł: 

Bo niektórzy dzieki Bogu jeszcze samozaparcie miewają :D

Autor:  Pawel_Orel [ N wrz 16, 2012 5:14 pm ]
Tytuł: 

WILCZYCA- doskonale Cię rozumiem z tymi kolanami.
Podczas swojej pierwszej tatrzańskiej wycieczki (Zakopane-Zawrat-Dolina Roztoki-Palenica Białczańska) z trudnością człapałem podczas zejścia końcowym odcinkiem asfaltu z powodu bólu w kolanach.
Później zastanawiałem się nawet nad zakupem specjalnych opasek, ale w miarę kolejnych wyryp samo przeszło.

PS. W piłkę za młodu grałem, ale wydaje mi się że wielogodzinna wędrówka po górach to jednak znacznie większe obciążenie dla kolan.
.

Autor:  Spiochu [ N wrz 16, 2012 5:24 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
PS. W piłkę za młodu grałem, ale wydaje mi się że wielogodzinna wędrówka po górach to jednak znacznie większe obciążenie dla kolan.


Jakbyś teraz pograł w piłkę przez kilka godzin to pewnie byś zmienił zdanie. W górach obciążenia są nieco inne więc może stąd problemy.

Autor:  Piotrek86 [ N wrz 16, 2012 5:44 pm ]
Tytuł: 

Krótko po tym jak dotarłem na nocleg do 5 doszło do tego poparzenia, chłopak wył z bólu, poparzył się od pasa w dół, w tym klejnoty narodowe. Nie był to raczej błahy powód do wezwania TOPRu.

Strona 125 z 231 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/