Ku przestrodze ...
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... _spac.html
Cytuj:
Niedźwiedź nie chce spać
Bartłomiej Kuraś, Kraków2009-12-11, ostatnia aktualizacja 2009-12-11 12:08
Tatrzańskie niedźwiedzie, zamiast szykować się do zimowego snu, spacerują po tatrzańskich szlakach. To dlatego, że w najwyższych polskich górach śniegu jest jak na lekarstwo. Z roku na rok zimy w Tatrach są coraz łagodniejsze
Gdy niedźwiedź zaszywa się w gawrze i zapada w długi, trwający kilka miesięcy sen, to znak, że w Tatry nadeszła prawdziwa zima.
- Niedźwiedź brunatny może tak długo spać, bo jesienią objada się, by zebrać zapasy tłuszczu, które pozwalają mu przetrwać do wiosny - tłumaczy Filip Zięba, leśnik z Sekcji Ochrony Fauny Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Jednak zwyczaj zimowej drzemki, wydawałoby się nierozerwalnie związany z naturą niedźwiedzia, może w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat stać się rzadkością.
Bezsenność w Dolomitach
Mimo że pierwszy tydzień grudnia mamy już za sobą, to w tym roku śniegu w polskich górach jest jak na lekarstwo. Jedynie na szczytach pojawiła się biała warstwa, ale jak na zimę w tych górach jest ona bardzo nikła. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowego nie ogłosiło nawet najmniejszego stopnia zagrożenia lawinowego, a przedstawiciele Polskich Kolei Linowych pytani o początek sezonu narciarskiego na Kasprowym Wierchu bezradnie rozkładają ręce.
- W niższych partiach gór nie ma śniegu. Więc niedźwiedzie nie kładą się jeszcze spać, bo ciągle mogą wyszukać sobie jakieś jedzenie - tłumaczy Filip Zięba. - A to jarzębinę, a to runo leśne. Ostatnio jeden niedźwiedź schodził nawet w okolice podhalańskich wsi Dzianisz i Witów, by zjeść pozostawione na drzewach jabłka w przydomowych sadach. Turyści ciągle mogą napotkać niedźwiedzie wędrujące po tatrzańskich szlakach, ale zwierzęta nie są jakoś bardziej rozdrażnione przez to, że nie kładą się spać.
- Niedźwiedzie położą się spać dopiero wtedy, gdy spadnie śnieg i nie będą już mogły niczego znaleźć do jedzenia. Gdyby śnieg nie padał w Tatrach w ogóle albo padało go bardzo mało, to mogłyby w ogóle nie zapadać w sen zimowy - wyjaśnia Zięba.
"Bezsenność" niedźwiedzi brunatnych zaobserwowano w ostatnich latach na południu Europy. - Są niedźwiedzie w Słowenii czy w Dolomitach, które w ogóle nie kładą się spać z powodu łagodnych zim - mówi Filip Zięba.
Zima krótsza o dwa miesiące
Z badań prof. Adama Choińskiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przytoczonych w ostatnim numerze "Tatr" - pisma wydawanego przez Tatrzański Park Narodowy - wynika, że zimy w najwyższych polskich górach są coraz krótsze i łagodniejsze. Dowodzi tego coraz później zamarzająca i coraz wcześniej topniejąca tafla Morskiego Oka - największego tatrzańskiego jeziora. W latach 1971-82 trwała pokrywa lodowa pojawiała się tam przeciętnie 20 listopada, w latach 1983-94 tydzień później, a w latach 1995-2007 dopiero 5 grudnia. W tym roku prawdziwy lód na Morskim Oku pojawi się jeszcze później, bo przez pierwszy tydzień grudnia dzienna temperatura w tym zakątku Tatr oscylowała wokół 0 st. C. A cienka błona lodowa pojawiła się na jeziorze dopiero w środę.
Lód też znacznie wcześniej znika - już nie 9 maja, jak w pierwszym badanym okresie, i nie 4 maja, jak w drugim. W latach 1995-2007 Morskie Oko tajało 25 kwietnia. W dodatku maksymalna grubość pokrywy lodowej w ostatnich 13 latach jest aż o 16 cm mniejsza niż jeszcze na przełomie lat 70. i 80. W latach 1971-82 tafla na Morskim Oku miała maksymalnie 72 cm grubości, w latach 1983-94 - 70 cm, a w latach 1995-2007 już 56 cm.
Gdy zestawi się ustalenia prof. Adama Choińskiego z przedwojennymi obserwacjami Józefa Szaflarskiego, można zorientować się, jak bardzo w ciągu ostatniego wieku zimy w Tatrach złagodniały. Szaflarski, nieżyjący już polski geograf i kartograf, na postawie badań prowadzonych w latach 1931-39 pisał: "Zamarzanie większych jezior tatrzańskich następuje w październiku i listopadzie, odmarzanie na mniejszych wysokościach zaczyna się w kwietniu, na większych przeciąga się do czerwca, a czasem nawet lipca i dłużej". Oznacza to, że od czasów II RP czas trwania prawdziwie mroźnej zimy w Tatrach - takiej, podczas której Morskie Oko jest skute lodem - skrócił się o mniej więcej dwa miesiące.
Tatry, dom niedźwiedzia
Mimo coraz łagodniejszych zim leśnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego są przekonani, że niedźwiedzie w najwyższych polskich górach jeszcze przez długie lata będą zapadały w zimowy sen, choć pewnie coraz później.
- Obserwowane ocieplenie w Tatrach nie jest jeszcze tak znaczące, by nasze niedźwiedzie nie kładły zupełnie się spać, jak w Dolomitach czy Słowenii - ocenia Filip Zięba. - By do tego doszło, zmiany musiałyby utrzymywać mocne tempo w ciągu kolejnych dziesięcioleci - dodaje.
Choć intensywne opady śniegu przychodzą coraz później, to zaspy w Tatrach nadal tworzą się każdej zimy. W styczniu i lutym nawet w dolinach biała warstwa sięga metra grubości.
- W takich warunkach niedźwiedź nie ma wyjścia i musi się w końcu położyć, by przeżyć do wiosny - mówi Zięba. - Ten drapieżnik nie śpi jednak mocnym snem przez całą zimę. W czasie odwilży potrafi na chwilę przebudzić się, wyjść z gawry, by gdy znów chwyci mróz, ponownie położyć się spać. Czasami śpiącego zimą niedźwiedzia potrafią też swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem obudzić ludzie. Wtedy zwierzę jest otumanione - przestrzega leśnik.
Dlatego dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego zwraca się do osób planujących spędzić sylwestrową noc w górskich schroniskach, by powstrzymały się od odpalania fajerwerków. Bo niedźwiedź obudzony hukiem petardy może w panice zerwać się z gawry i w popłochu ruszyć nocą w góry. Taka eskapada może zakończyć się śmiertelnym upadkiem przerażonego zwierzęcia w przepaść.
- Tatry to dom niedźwiedzia. Człowiek, który jest w nich gościem, powinien to uszanować - apeluje Filip Zięba.