Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Obóz taternicki w Białej Wodzie (Polana pod Wysoką)- pytanie
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=9169
Strona 3 z 6

Autor:  kozica szwedzka [ Pn kwi 05, 2010 12:44 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
i oczywiście - chodzić tylko po wyznaczonych szlakach :fiuuu: !


Oczywiscie :wink: Jak zawsze...

Autor:  kozica szwedzka [ Pn kwi 05, 2010 12:45 pm ]
Tytuł: 

marx napisał(a):
Mi jednak daje do myślenia data logowaniaMARTIN BIELOVODSKA DOLINA na forum tego samego dnia co 1 post i dziwny zbieg okoliczności ze odpowiedź nakłada się w okolicy 1 kwietnia prawie że...

aha.... na slowacjii fotosik jest znany?? nie ma nic rodzimego?


Cos Ty taki podejrzliwy?? :roll:

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 12:26 am ]
Tytuł: 

Witam

Powiem tak, robicie widły z igły, wręcz, lub jak kto woli.
Martin Stodola to nazwisko rosłego leśniczego z Bielovodskiej Doliny, nie przypuszczam, by z taką "slovenciną" Polak mógłby się podszyć, bo i po co. Proszę zwrócić uwagę,że fotki są robione z placu lub z ganku leśniczówki, a ilekroć tamtędy przechodziłam, nigdy nie było psa luzem, nawet nie był widoczny. To chyba daje do myślenia. Poza tym, prawdopodobnie celowo napisał bez zmiękczających słowackich znaków fonetycznych, byście go mogli lepiej zrozumieć.

....oj ludia, ludia, ale ste problematicky :o

Pozdrawiam
Wistaria

....i na marginesie.... nie są moje słowa skierowane do profesjonalnych taterników, bo oni rządzą się pewnie innymi prawami i inaczej im bije zegar w górach, ale nurtuje parę rzeczy....
Nigdy nie nocuję w górach poza schroniskami, tym bardziej w Białej Wodzie, bo góry, to miejsce święte i człowiek( turysta) na zawsze pozostanie i powinien tylko przechodniem, przejść i odejść pozostawiając przyrodę samej sobie. To,że tam jest taternickie obozowisko, nie znaczy,że trzeba z niego korzystać ( chyba,że w sytuacjach pogorszenia pogody i nagłych przypadkach zapadnięcia zmroku lub zaniku sił, to takie miejsce jest zbawienne) , jest przecież tyle długich dolin dzielących nas od szczytów w Tatrach Słowackich, które można przejść by dotrzeć do szczytu, dobrze planując wyprawę, zatem i Białą Wodą da się. Da się wyruszyć z Łysej, dojść na Vychodną Vysoką i wrócić tą samą drogą lub dojść do Zbójnickiej chaty lub odwrotnie.
I pytanie... z czystej ciekawości... - jak pokonujecie szlaki, gdy nie ma oficjalnych miejsc noclegowych, bo faktycznie nie ma i to ma jakiś sens pewnie? Rozumiem,że śpicie, gdzie popadnie.... :( i nie rozumiem jednego, tzn. ciekawi fakt,że idąc Białą Wodą w górę planujecie nocleg tuż za Polaną pod Wysoką? To o której wychodzicie w góry, popołudniu ? Polecam tuż po wschodzie słońca, zawsze da się wszędzie dotrzeć i bezpiecznie wrócić.

Autor:  grubyilysy [ Wt kwi 06, 2010 1:33 am ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
(...)ale nurtuje parę rzeczy....
Nigdy nie nocuję w górach poza schroniskami, tym bardziej w Białej Wodzie, bo góry, to miejsce święte i człowiek( turysta) na zawsze pozostanie i powinien tylko przechodniem, przejść i odejść pozostawiając przyrodę samej sobie. To,że tam jest taternickie obozowisko, nie znaczy,że trzeba z niego korzystać

Nocując tam da się "zostawić przyrodę samej sobie", a miejsce takim jakim było gdy się przyszło. A co do nocowania "poza schroniskiem" nigdy w Białej Wodzie nie nocowałem, ale poza schroniskami i owszem. Zanocuj raz, może dwa wistaria, to może i nie polubisz ale przynajmniej zrozumiesz :wink: .

Autor:  kozica szwedzka [ Wt kwi 06, 2010 7:55 am ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
Nigdy nie nocuję w górach poza schroniskami, tym bardziej w Białej Wodzie, bo góry, to miejsce święte i człowiek( turysta) na zawsze pozostanie i powinien tylko przechodniem, przejść i odejść pozostawiając przyrodę samej sobie.

Wistaria, naprawde da sie nocowac poza schroniskiem, a jednoczesnie szanowac przyrode :) Przeciez nikt nie wybiera sie tam po to by smiecic, halasowac czy imprezowac...

wistaria napisał(a):
I pytanie... z czystej ciekawości... - jak pokonujecie szlaki, gdy nie ma oficjalnych miejsc noclegowych, bo faktycznie nie ma i to ma jakiś sens pewnie? Rozumiem,że śpicie, gdzie popadnie.... :(

Ja nigdy nie spalam gdzie popadnie, choc poza schroniskami wielokrotnie :D Nie wspinam sie od dawna, ale kiedys zrobilam kurs taternicki, troche sie powspinalam, poznalam ludzi gor, a takze niektore taternickie miejsca noclegowe, czyli koleby... I czesto planowalam wyjazd tak, by nocowac wlasnie w kolebie. Dlaczego? Bo wtedy wlasnie jest sie najblizej gor jak tylko mozna... patrzac wieczorem, w ciszy, w rozgwiazdzone niebo... budzac sie rano w spiworze pokrytym rosa... gotujac herbate na palniku gazowym stojacym na kamieniu, przy wschodzie slonca... Owszem nocowalam sporo w schroniskach, ale w sezonie nie przepadam za tym - za duzo ludzi jak dla mnie, halas, scisk... Poza sezonem za to jest przyjemnie - malo ludzi, zwykle tez malo takich ludzi, ktorzy nie wiadomo po co tam w ogole przyszli (w sezonie jest tam niestety wielu takich, co przyszli po to by sie schlac i glosno poimprezowac)...

wistaria napisał(a):
i nie rozumiem jednego, tzn. ciekawi fakt,że idąc Białą Wodą w górę planujecie nocleg tuż za Polaną pod Wysoką? To o której wychodzicie w góry, popołudniu ? Polecam tuż po wschodzie słońca, zawsze da się wszędzie dotrzeć i bezpiecznie wrócić.

Nocowalam pod Wysoka 4 razy. 3 razy byl to rzeczywiscie nocleg planowany tam. Glownie dlatego, ze dolina Bialej Wody byla dla mnie/nas poczatkiem wyprawy, a przyjezdzalismy do zakopanego dosc pozno. Wtedy jeszcze mieszkalam na polnocy Polski. Nocny pociag do Krakowa przyjezdzal rano, potem przesiadka na autobus do Zakopanego (zwykle trzeba bylo troche poczekac najpierw), tam jeszcze drobne zakupy, czekanie na busa, dojazd do Lysej Polany i juz bylo na tyle pozno, ze nie bylo mozliwe dotrzec ani do Zbojnickiej Chaty, ani do Slaskiego Domu. Tym bardziej, ze byl to maj, wrzesien, lub nawet poczatek pazdziernika i nie bylo tak dlugo jasno. czwarty raz z kolei szlam ze Slaskiego Domu, by kwiecien, masy mokrego ciezkiego sniegu, niebezpiecznie ze strumieniami roztopow pod sniegiem, w ktore sie ciagle wpadalo... Do tego szukanie szlaku pod sniegiem, bladzenie... Stad droga trwala ze 3 razy dluzej i pod Wysoka dotarlismy jak juz sie sciemnialo...

Pozdrawiam :)

Autor:  Basia Z. [ Wt kwi 06, 2010 8:03 am ]
Tytuł: 

Przecież Martin sam napisał, że latem nocować mogą również i "zwykli" turyści.
Oczywiście pod warunkiem, że mają własny namiot.

Wg mnie miejsce może być przydatne w takiej sytuacji - idę na kilka dni na Słowację z namiotem z zamiarem nocowania na campingu w Starej Lesnej.
Dojeżdżam aby nie tracić dnia w piątek po południu, po pracy i jeszcze tego samego dnia podchodzę na obozowisko i tam nocuję.
A kolejnego dnia idę przez Polski Grzebień do Starego Smokowca.

Przyznam, że dla mnie sam nocleg w takim pięknym miejscu jest atrakcją.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  Pemek [ Wt kwi 06, 2010 11:37 am ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Nocując tam da się "zostawić przyrodę samej sobie", a miejsce takim jakim było gdy się przyszło. A co do nocowania "poza schroniskiem" nigdy w Białej Wodzie nie nocowałem, ale poza schroniskami i owszem. Zanocuj raz, może dwa wistaria, to może i nie polubisz ale przynajmniej zrozumiesz Wink .


Ja osobiście tylko raz nocowałem w terenie (pod Lodową Przełęczą), ale też się z tym zgadzam. Myślę, że jak w awaryjnej sytuacji zanocują tam tacy, jak my, to na miejscu nie zostanie nawet papierek. Więcej szkody uczyni 5 statystycznych Polaków wędrujących do Moka szosą. Zresztą patrz poglądy Cywińskiego.

PS. Informacje Kozicy szwedzkiej (kwiecień, maj itp.) są dla Martina wskazówkami, że jednak muszą z Maximem jeszcze bardziej zewrzeć szyki i wzmóc czujność :)

Autor:  kozica szwedzka [ Wt kwi 06, 2010 12:15 pm ]
Tytuł: 

Pemek napisał(a):
PS. Informacje Kozicy szwedzkiej (kwiecień, maj itp.) są dla Martina wskazówkami, że jednak muszą z Maximem jeszcze bardziej zewrzeć szyki i wzmóc czujność :)


Ja tam jestem jak najbardziej za placeniem i legalnym nocowaniem pod Wysoka :) Tyle, ze po prostu wczesniej nie zdawalam sobie sprawy, jak ten system dziala (ze trzeba do Martina isc). Poniewaz nocowalam tam zawsze poza sezonem, to po prostu bylo tam pusto i nie bylo komu zaplacic. Bylam przekonana, ze tak jak na polskich obozowiskach, w sezonie ktos tam stale jest i pobiera oplaty, a skoro poza sezonem nikogo nie ma, to nie ma kto pobierac oplat :D
Teraz juz wiem i nastepnym razem zaplace :) Nie sa to duze pieniadze, a obozowisko jest fajnie zagospodarowane i dobrze sie tam spi.

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 1:04 pm ]
Tytuł: 

Rozumiem Waszą potrzebę bycia jak najbliżej gór, a Polana pod Wysoką to miejsce szczególne. W wolny weekend faktycznie osoby mieszkające w miastach, dodatkowo bez samochodu mają ograniczone możliwości. No i jeśli mieszkacie z dala od Tatr, to tym bardziej Was ciągnie, nie mówiąc już jak bardzo do nocy spędzonej w ich sercu. W uzasadnionych przypadkach trzeba zanocować tam, gdzie trzeba,ale generalnie jest powód, dla którego takie miejsca, jak obozowisko pod Wysoką powstało, choć przypuszczam,ze głównym powodem jest tradycja taternicka tego miejsca.
Mam Tatry blisko, stąd nie pomyślałam,że innym może być trudno technicznie znaleźć się tam szybko planując ciekawą i udaną wyprawę.
Sporadycznie nocowałam w schroniskach i przyznam,że tego nie znoszę właśnie z powodu tłoku,a co do skosztowania noclegu pod gwiazdami, w otoczeniu tatrzańskich szczytów, to owszem bardzo kuszące i ilekroć tam jestem żal, że nie można zostać, ale przecież mogę przyjechać następnego dnia. Mieszkam na skraju lasu i wszystko, to o czym piszecie dane mi jest doświadczać każdego dnia: ciemne jak heban noce, drogi mleczne, pomruki jeleni jesienią, marcowy odgłosy godowe sów, a i niedźwiedź się pojawia i choć to nie to samo, to jednak wystarcza i pokusa noclegu w Tatrach jest w pewien sposób zrekompensowana ;)

Autor:  Gustaw [ Wt kwi 06, 2010 1:22 pm ]
Tytuł: 

MARTIN BIELOVODSKA DOLINA napisał(a):
Este odpoved pre Gustawa
Nie som "grubas" nechodim v gumofilcach a nemam jamnika, ale kavkazkeho ovcarka menom Maxim


Panie Martin ...

Tak 30 lat temu kupiłem w księgarni tzw rozmówki czeskie i rozmówki słowackie. Nigdy specjalnie z tych publikacji nie skorzystałem (a szkoda) ale jedno wyrażenie utkwiło mi w pamięci (chyba jednak w wersji czeskiej) :
Velice mnie teszi co was poznavam ...
:D
No i cieszy mnie też, że gruby nie jesteś bo sam wiem co to za ból (nie tylko w kolanach) jak człowiek przytyje.
No i widocznie grubasy w gumofilcach tylko w Zachodnich buszują ... :wink:

Autor:  kozica szwedzka [ Wt kwi 06, 2010 1:31 pm ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
Mieszkam na skraju lasu i wszystko, to o czym piszecie dane mi jest doświadczać każdego dnia: ciemne jak heban noce, drogi mleczne, pomruki jeleni jesienią, marcowy odgłosy godowe sów, a i niedźwiedź się pojawia


Wistaria, ciesze sie, ze starasz sie zrozumiec innych :D
Teraz to i ja mieszkam na skraju lasu i mam podobne atrakcje na codzien. Niestety, do Tatr jeszcze dalej niz kiedys... :(

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 1:34 pm ]
Tytuł: 

Gustav napisał(a):
Velice mnie teszi co was poznavam

Po słowacku brzmiałoby "Velmi sa tiesim na stretnutie s vami" ( zmiękczających znaków nie posiadam) :)

Autor:  Gustaw [ Wt kwi 06, 2010 1:38 pm ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
"Velmi sa tiesim na stretnutie s vami"


Wistaria, dziekuję za tłumaczenie ... poprawiam więc ...

Panie Martinie ...

Velmi sa tiesim na stretnutie s vami

A jak to stretnutie oznacza coś sprośnego to proszę obić forumowiczkę Wistarię ... o ... :wink:

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 1:46 pm ]
Tytuł: 

Nieeeee :lol: nie ma obaw, "stretavat sa" means " spotykać się. :)

Ale żeby tak od razu obić :roll: , a jakże to się kolega do kobity odnosi :|

Autor:  Gustaw [ Wt kwi 06, 2010 2:00 pm ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
Ale żeby tak od razu obić , a jakże to się kolega do kobity odnosi

W ramach równouprawnienia płci ... :wink:
Bo jak Gustawa by dorwał to by Gustawa sprał za jakieś sprośności a że atrakcyjna kobita to tylko rączki całują ... ehhh ... :lol: :wink:

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 2:13 pm ]
Tytuł: 

Aaaaa, to lepiej jak kobitę spiorą :wink:
Proszę pamiętać, że góralka ze mnie z krwi i kości, choć w Tatrach nie sypiam :D
A wracając do tematu obozowiska, pana leśniczego Stodoly, to nie wiem, czy po takim występie " bude mat hut sa s tebou stretnut" :?

Autor:  Gustaw [ Wt kwi 06, 2010 2:22 pm ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
czy po takim występie " bude mat hut sa s tebou stretnut"

Zawsze wszystko zależy od tego czy jest jakaś flaszka pod ręką czy nie ... zresztą co ja Ci tu będę banały wyłuszczać skoro ...
wistaria napisał(a):
góralka ze mnie z krwi i kości

:lol:
:wink:

Autor:  Pemek [ Wt kwi 06, 2010 6:08 pm ]
Tytuł: 

Myślę, że lepiej nie drażnić Martina (srdećne pozdravy!) bo po ewentualnych nieprzyjemnościach z nim można doznać poważniejszych obrażeń :wink: :
"Nazywa sie Martin Stodola i, jak sama nazwa wskazuje, ma sluszne wymiary. Cos kolo 2,20 m wzrostu, 160 kg wagi. Po starciu z polska grupa z pseudoprzewodnikiem (rok temu, na opisywanej trasie) ktos napisal o nim "dobroduszny olbrzym"".
(Cytat z innego forum).

Autor:  tomek.l [ Wt kwi 06, 2010 6:17 pm ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
Mieszkam na skraju lasu i wszystko, to o czym piszecie dane mi jest doświadczać każdego dnia: ciemne jak heban noce, drogi mleczne, pomruki jeleni jesienią, marcowy odgłosy godowe sów, a i niedźwiedź się pojawia i choć to nie to samo, to jednak wystarcza i pokusa noclegu w Tatrach jest w pewien sposób zrekompensowana

To nie to samo. Przenocuj kiedyś w Tatrach na taborze, z dala od zgiełku schroniska, z dziwnym hałasem w pobliskich krzakach, to zrozumiesz :)

Tabory z zasady były i są taternickie i taki jest ich sens istnienia. Czasem przyjmują też turystów. O szkodliwości taborów już ostatnio TPN wystarczająco dużo się wypowiadał :)

A takie pytanie o tabor na Polanie pod Wysoką :) W Szałasiskach i w niestety nieistniejących już Rąbaniskach, z których deski historii spłonęły w kominku Betlejemki, z niedźwiedziami radzono sobie elektrycznym pastuchem, który wieczorem jest włączany przez taborowego. Jak nie było pastucha ponoć bywało tam ciekawie :)
Jak jest na Polanie pod Wysoką? :)
I to jest ten dodatkowy dreszczyk emocji gdy śpi się w Tatrach :)

Autor:  tomek.l [ Wt kwi 06, 2010 6:21 pm ]
Tytuł: 

Pemek napisał(a):
Myślę, że lepiej nie drażnić Martina (srdećne pozdravy!) bo po ewentualnych nieprzyjemnościach z nim można doznać poważniejszych obrażeń

Myślę, że z Martinem jest tak samo jak z Miro - hatarem z Terinki. Jak się jest w porządku w kontaktach z nimi, to nie ma się żadnych problemów :)

Autor:  Pemek [ Wt kwi 06, 2010 6:29 pm ]
Tytuł: 

Dokładnie. Szanownego Miroslava znam już dokładnie 20 lat i ze 2 razy miałem już z nim delikatne różnice zdań (chociaż zamiłowanie do porządku mam we krwi, ale on jest w tym niedoścignionym wzorem). Gość jest OK, ale jednak co by nie mówić, jest specyficzny :wink:

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 10:04 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
To nie to samo. Przenocuj kiedyś w Tatrach na taborze, z dala od zgiełku schroniska, z dziwnym hałasem w pobliskich krzakach, to zrozumiesz

Właśnie w poprzednich postach napisałam,że rozumiem, ale nie pochwalam, choć znam genezę powstania taboru po Wysoką i skoro tam były różne jego formy, jest to miejsce szczególne pod względem dostępności do wielu szczytów, więc niech będzie tradycja zachowana. Gdyby to były czasy ks.Stolarczyka, Sawickiego i innych taterników tamtych czasów, pewnie chciałabym tam nocować, ale wielokrotnie mijałam tatreników idących tą właśnie doliną, choćby w ubiegłym roku i ze smutkiem muszę przyznać,że nie wygladali na ludzi kochajacych góry, ciszę i spokój, nie generalizuję oczywiście, tylko opieram się na własnych obserwacjach, a przez Białą Wodę przechodzę przynajmniej dwa razy w miesiącu w sezonie dozwolonym.
Co do spania z dala od zgiełku schronisk..... - jasne,że w taborze ciszej niż w schroniskach,ale nie do ich zgiełku odnosiłam się. Spędzałam wiele nocy na Podbańskim u stóp Bystrej i Krivania w chacie sypiałam od dziecka, wiem jak to jest świecić latarką niedźwiedzicy z małym prosto w oczy i wierz mi, człowiek nie czuje się z tym dobrze, bo ma się świadomość,że jest się intruzem. Rozumiem,że dla ludzi z dużych miast, którzy bywają w górach nie za często, nocleg w takim miejscu jest wysublimowanym, transcendentalnym przeżyciem i wiem,że to daje ogromną frajdę. Wolę jednak mój własny las, gdzie nie jestem zmuszona do towarzystwa obcych ludzi (do tego się odniosłam), jest tylko noc, muzyka lasu, szept ziemi, a sarny znają mnie tak jak i ja je, więc nie wiem, co mam zrozumieć. Wielokrotnie sypiam latem w lesie i nie po to, by ekscytowac się tym, co kryje się w krzakach - jak jest się w duchu częścią przyrody, to żadne nocne szmary nie kojarzą się z "dziwnym hałasem", lecz z naturalnym rytmem nocngo życia, czy to gór, czy też mieszkańców lasu i stają się tak naturalne jak szmer strumienia, czy śpiew ptaków o świcie niezależnie czy śpi się w Tatrach, czy w innym miejscu.
Co do obesności niedźwiedzia w pobliżu taboru pod Wysoką, to owszem natknęłam się na świeżą, ciepłą kupę obok scieżki w ubiegłym roku w październiku o 6 rano, kiedy taternicy smacznie spali. Czy on był zadowolony z ich obecnosci....? Wątpię.

Autor:  Rohu [ Wt kwi 06, 2010 10:09 pm ]
Tytuł: 

Doskonale rozumiem twój punkt widzenia. Też jestem mistykiem górskim.
Szczególnie zachwycił mnie ten fragment:
wistaria napisał(a):
natknęłam się na świeżą, ciepłą kupę

Widzę, że tatrzańska transcendencja nie jest ci obca.
Nie ma to jak posłuchać bicia serca granitowej skały.

Autor:  wistaria [ Wt kwi 06, 2010 10:21 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
wistaria napisał:
natknęłam się na świeżą, ciepłą kupę

Ta przyrodnicza obserwacja może daleka od mistycyzmu jest :| ,ale fakty, racjonalność da się pogodzić z transcendentalizmem, czasami, no jak dla mnie to, co zostawił niedźwiedź, to taka sama część przyrody jak kozice nad Litworowym, czy kamień na szlaku.Człowiek jest w stanie postrzegać przyrodę mniej lub bardziej głębokoekologicznie i to powinno dac mu przewagę nad samym sobą i kształtować podejście do pewnych spraw. A mistyczne doznania ma chyba każdy, kogo ciągnie do gór, tylko to bardzo delikatna, osobista i tajemnicza sprawa, na którą nie ma miejsca w tym wątku.

Autor:  kozica szwedzka [ Śr kwi 07, 2010 7:28 am ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
A takie pytanie o tabor na Polanie pod Wysoką :) W Szałasiskach i w niestety nieistniejących już Rąbaniskach, z których deski historii spłonęły w kominku Betlejemki, z niedźwiedziami radzono sobie elektrycznym pastuchem, który wieczorem jest włączany przez taborowego. Jak nie było pastucha ponoć bywało tam ciekawie :)
Jak jest na Polanie pod Wysoką? :)

Z tego co wiem, w Dolinie Bialej Wody (i okolicznych dolinkach bocznych) jest jedna z najwiekszych ostoi niedzwiedzi w Tatrach. Ale nigdy nie zdarzylo sie, by mis odwiedzil nas, gdy tam spalismy. Tylko slady widzialam.

Autor:  MARTIN BIELOVODSKA DOLINA [ Śr kwi 07, 2010 7:28 am ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
Ta przyrodnicza obserwacja może daleka od mistycyzmu jest ,ale fakty, racjonalność da się pogodzić z transcendentalizmem, czasami, no jak dla mnie to, co zostawił niedźwiedź, to taka sama część przyrody jak kozice nad Litworowym, czy kamień na szlaku.Człowiek jest w stanie postrzegać przyrodę mniej lub bardziej głębokoekologicznie i to powinno dac mu przewagę nad samym sobą i kształtować podejście do pewnych spraw. A mistyczne doznania ma chyba każdy, kogo ciągnie do gór, tylko to bardzo delikatna, osobista i tajemnicza sprawa, na którą nie ma miejsca w tym wątku.

Tak to si napísala veľmi pekne. Ale ak Ti tá časť prírody rozbíja mrazničku v chodbe, tak to až taká sranda nie je. Ale s odstupom času sa o tom dobre spomína... Za tých 18 rokov, čo tu pracujem, sme na táborisku problémy s medveďom nemali. Teda pokiaľ viem.
Z tých 220 cm a 160 kg prosím trochu ubrať. Ale zase nie mnoho...
Ďakujem všetkým za pozdravy...
P.S.: Takto to vyzerá v doline dnes Obrazek
A tak vyzerajú dvere po návšteve medveďom Obrazek Obrazek

Autor:  kozica szwedzka [ Śr kwi 07, 2010 7:30 am ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
A mistyczne doznania ma chyba każdy, kogo ciągnie do gór, tylko to bardzo delikatna, osobista i tajemnicza sprawa, na którą nie ma miejsca w tym wątku.


:thumleft:

Autor:  kozica szwedzka [ Śr kwi 07, 2010 7:33 am ]
Tytuł: 

Martin, dziekujemy za zdjecia! Pozdrowienia!

Autor:  kozica szwedzka [ Śr kwi 07, 2010 7:49 am ]
Tytuł: 

Martin, a moze umiescilbys i swoje zdjecie...?
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... highlight=

To bysmy wiedzieli, ze to Ty, gdy Cie spotkamy w Tatrach :)

Autor:  lucyna [ Śr kwi 07, 2010 8:27 am ]
Tytuł: 

wistaria napisał(a):
Co do spania z dala od zgiełku schronisk..... - jasne,że w taborze ciszej niż w schroniskach,ale nie do ich zgiełku odnosiłam się. Spędzałam wiele nocy na Podbańskim u stóp Bystrej i Krivania w chacie sypiałam od dziecka, wiem jak to jest świecić latarką niedźwiedzicy z małym prosto w oczy i wierz mi, człowiek nie czuje się z tym dobrze, bo ma się świadomość,że jest się intruzem. Rozumiem,że dla ludzi z dużych miast, którzy bywają w górach nie za często, nocleg w takim miejscu jest wysublimowanym, transcendentalnym przeżyciem i wiem,że to daje ogromną frajdę. Wolę jednak mój własny las, gdzie nie jestem zmuszona do towarzystwa obcych ludzi (do tego się odniosłam), jest tylko noc, muzyka lasu, szept ziemi, a sarny znają mnie tak jak i ja je, więc nie wiem, co mam zrozumieć. Wielokrotnie sypiam latem w lesie i nie po to, by ekscytowac się tym, co kryje się w krzakach - jak jest się w duchu częścią przyrody, to żadne nocne szmary nie kojarzą się z "dziwnym hałasem", lecz z naturalnym rytmem nocngo życia, czy to gór, czy też mieszkańców lasu i stają się tak naturalne jak szmer strumienia, czy śpiew ptaków o świcie niezależnie czy śpi się w Tatrach, czy w innym miejscu.
Co do obesności niedźwiedzia w pobliżu taboru pod Wysoką, to owszem natknęłam się na świeżą, ciepłą kupę obok scieżki w ubiegłym roku w październiku o 6 rano, kiedy taternicy smacznie spali. Czy on był zadowolony z ich obecnosci....? Wątpię.


Hmm tak czytam i czytam Twój post i nadziwić się nie mogę. Sama od małego dziecka łażę po lesie, sypiam w dziwnych miejscach ale mimo to nie raz i nie dwa zwyczajnie bałam się owych dziwnych hałasów. Na samą myśl, że mam zaświecić latarką w oczy misiowej z młodymi gęsia skórka pojawia mi się na grzbiecie. Być może jestem tchórzem ale gdy w wigilię polazłam do lasu z Kretynem, a za nami powędrował Szymek, spotkałam sama nie wiem co (coś kryło się w krzakach, pies i kot bardzo przestraszyli się, raczej to nie był niedźwiedź) to mówiąc wprost z sercem w gardle wycofałam się. Jakaś przyziemna jestem, nic nie czuję z mistyki gór i lasu.

Strona 3 z 6 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/