Wczoraj (28.09) wszedłem na Świnicę idąc z Kuźnic i Kasprowego Wierchu. Ogólnie pogoda od rana bardzo ładna, na podejściu do Kasprowego niektórzy śmigali w krótkim rękawku. P południu Szczyt Świnicy raz po raz zakrywała chmurka i kiedy tam wszedłem też trafiłem na taki moment.
Szlak w miarę ok, pod szczytem miejscami łaty śniegu, ale w kilku momentach, na szczęście tam gdzie są łańcuchy, było ślisko z powodu oblodzeń jednak bez przesady, but mi ani razu nie zjechał. Niemniej jednak byli tacy, którzy się spod łańcuchów wycofali. W jednym z ostatnich odcinków łańcuchów pod szczytem wyrwana dolna kotwa. Na szczycie niestety zastałem trawkę w soplach lodu i mleko, więc nie było mi dane nacieszyć się widokami (foto).
Spotkałem ludzi którzy szli na Świnicę od Zawratu. Było tam podobno ślisko i dość ciężko, niektórzy użyli raków. Ja, jako że było dość późno i z powodu tych relacji z Zawratu zrezygnowałem i wróciłem tą samą droga by zejść Przełęczy Liliowe do Murowańca. Gdy schodziłem opar skrzętnie skrywał Kościelec Wcześniej w okolicach Beskidu miałam (i spora grupka ludzi) bliskie spotkanie trzeciego stopnia z kozicą, która odłączyła się od stadka, pasącego się pod drugiej stronie szlaku poniżej. Niespiesznie przeszła mi parę metrów przed nosem. One chyba czują się dość samotnie w wydzielonych tylko dla nich partiach Tatr.
Ogólnie, mimo marnego widoku ze szczytu Świnicy (do ok. 17:00 była piękna pogoda) wycieczkę uważam za bardzo udaną.
) i jakby co to wrzuc troche wieksze.
) i drugą, niezwykle rzadko spotykaną w Tatrach kozicą białą, napotkaną w okolicy Kasprowego.
