Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Krzyż z Rysów zdjęty - pora na ten na Giewoncie!
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=10260
Strona 4 z 5

Autor:  gregor1983 [ Śr wrz 01, 2010 7:53 am ]
Tytuł:  hmm

Admin prosze zamknac temat:)

Autor:  awake [ Śr wrz 01, 2010 7:54 am ]
Tytuł: 

tak apropos "niezmiennego stanowiska kościoła" - tu akurat w sprawie rozwodów

Cytuj:
Wciąż wzrasta liczba kościelnych "rozwodów"

Ślub
PAP
Za unieważnienie sakramentu małżeństwa trzeba zapłacić od 10 do 30 tys. zł. W minionym roku w 40 sądach diecezjalnych złożono 10 tys. wniosków - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Boom na rozwody kościelne trwa od kilku lat. W samej archidiecezji warszawskiej liczba spraw w ciągu 10 lat wzrosła z 300 do 400 rocznie. Coraz większe jest w związku z tym zapotrzebowanie na usługi prawne. I tu zaczyna się problem.

Przed sądami kościelnymi nie mogą występować zwyczajni adwokaci, lecz tylko tacy, którzy mają przynajmniej licencjat z prawa kanonicznego oraz specjalną kościelną aplikację od sądu diecezjalnego. Na taką aplikację, przyznawaną kandydatowi indywidualnie przez biskupa, czeka się nawet kilka lat.

Uznanych przez sądy diecezjalne adwokatów jest w całej Polsce zaledwie około czterdziestu. I tylko oni mogą reprezentować strony podczas procesu, zadawać pytania, mieć wgląd do akt.

Tymczasem wiele kancelarii adwokackich ogłasza w mediach, że specjalizuje się w rozwodach kościelnych. Nic zatem dziwnego, że Sąd Biskupi w Kielcach na swojej stronie ostrzega: "W wielu przypadkach osoby takie nie dysponują wystarczającą wiedzą z zakresu procesowego prawa kanonicznego, żądając przy tym bezpodstawnie za swoje usługi wysokich opłat".

(TSz)


http://wiadomosci.onet.pl/2216664,11,wc ... ,item.html

... i tylko pozornie sprawa ta nie ma nic wspólnego z krzyżem na Giewoncie

Autor:  peepe [ Śr wrz 01, 2010 7:57 am ]
Tytuł: 

Lukasz_ napisał(a):
Religia nie jest obowiązkowa. W mojej klasie nie chodziła połowa osób.

problem w tym, że w tym czasie szkoła niby bierze odpowiedzialność za tych uczniów

Autor:  Lukasz_ [ Śr wrz 01, 2010 8:11 am ]
Tytuł: 

Nie pamiętam jak to z tym było ale jeśli religia wypadła jako ostatnia to poprostu szli do domu więc nie wiem jak z tą teoretyczną odpowiedzialnością.

Autor:  kozica szwedzka [ Śr wrz 01, 2010 8:34 am ]
Tytuł:  Re: hmm

gregor1983 napisał(a):
:) moze byc i kozicyzm:) od KACZYZMU ( DONALDOWEGO TEZ)
wszystko inne lepsze:)

Kozicyzm to bardzo przyjemna ideologia... :wink:

Autor:  Markiz [ Śr wrz 01, 2010 8:52 am ]
Tytuł: 

Jedyną rzeczą równie obrzydliwą jak wojujący klerykalizm jest wojujący antyklerykalizm.

A propos nauczania religii - maturę zdawałem w roku 1952 a więc ewidentnie w czasach najbardziej wojującego stalinizmu. Lekcje religii były w szkole, były obowiązkowe a pierwsza lekcja każdego dnia zaczynała się odmówieniem na stojąco modlitwy. Podejrzewam, że większość zarówno młodych wojujących klerykałów a także młodych wojujących antyklerykałów nie ma o tym zielonego pojęcia i w dobrej wierze (zakładam to) powtarza utarte w danym środowisku formułki.

Autor:  Rohu [ Śr wrz 01, 2010 11:22 am ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
tak apropos "niezmiennego stanowiska kościoła" - tu akurat w sprawie rozwodów

A gdzie tu jakaś zmiana stanowiska?
Prawo Kościoła Katolickiego nie dopuszczało i niedopuszcza żadnych rozwodów.

Ślub kościelny można natomiast z kilku powodów unieważnić.

Takich unieważnień jest coraz więcej. Wynika to moim zdaniem tylko i wyłącznie ze zmiany stosunku ludzi do ślubu katolickiego, a nie zmiany stanowiska kościoła.
Coraz więcej osób traktuję ślub tylko jako przejaw tradycji, a nie sprawę wiary. W przypadku rozwodu pojawiają się różnego rodzaju naciągane kombinacje: "Jakby tu unieważnić ten ślub kościelny?".
Jak wiadomo Polak potrafi i pewnie nie jeden jest w stanie udowodnić, że jest pedałem, żeby swój ślub unieważnić.
Być może wzrost ilości unieważnień jest spowodowany też większą świadomością istnienia takiej możliwości. Kiedyś dostęp do informacji był znacznie mniejszy i większość pewnie nawet nie wiedziała, że małżeństwo można unieważnić.

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 11:58 am ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
A propos nauczania religii - maturę zdawałem w roku 1952 a więc ewidentnie w czasach najbardziej wojującego stalinizmu

To że była w szkołach, wcale nie oznacza, że ówczesna władza, podchodziła do niej z sympatią.
http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/ ... owrot.html

Autor:  grubyilysy [ Śr wrz 01, 2010 2:12 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
... i tylko pozornie sprawa ta nie ma nic wspólnego z krzyżem na Giewoncie

Oświeć mnie, o boski, jakim to widzialnym i oczywistym cudem ma.

Autor:  kafka5 [ Śr wrz 01, 2010 2:45 pm ]
Tytuł: 

A tak apropos przymusu katolickiej religii.
Niania mojego katolickiego dziecka bynajmniej nie jest katoliczką (jeden z kościołów protestanckich, ale tych stosunkowo mało licznych) i jest katechetką w swoim kościele. Zapytałam sie jak to wygląda. Okazało się, że jest zatrudniona przy jedenj ze szkół na jakiś ułamek etatu, ma 3 godziny w jednej szkole i na podstawie tego samego etatu 3 godziny w innej. Rodzice z innych szkół (a sprawa dotyczy okolicy małych miast i wsi) organizują się i doworzą dzieci na jej lekcje. Dzieci chodzą na swoją religię i mają z niej ocenę na świadectwie. Więc to chyba kwestia chęci i organizacji ze strony danego kościoła lub związku wyznaniowego, żeby zapewnić swoim dzieciom lekcje religii. Możliwości są. Jak pytałam ją o to, jak sie czują ich dzieci w tym katolickim kraju,to mówiła, że o problemach w szkole nie słyszała. Problemem jest brak świąt bożego narodzenia i ładnej białej sukienki na komunię, ale ten problem rozwiązali prezentami bez powodu w odpowiednim czasie.
Więc chyba nie jest w naszym katolickim kraju tak źle :D

Autor:  Stan [ Śr wrz 01, 2010 3:47 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Nie zmienia to faktu, że w kraju katolików


To tylko skrót myślowy, przepalcowanie, czy też całkiem na serio i świadomie?

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 4:33 pm ]
Tytuł: 

Stan napisał(a):
To tylko skrót myślowy, przepalcowanie, czy też całkiem na serio i świadomie?

Coś nie tak ?
Szacuje się że z zadeklarowanej liczby 90% polskich katolików, nieco ponad 40% jest praktykująca. I to już w zasadzie wystarczy, bowiem żadna inna grupa wyznaniowa czy też ateiści, nie przekraczają kilku procent populacji.
Należy oczywiście zadać pytanie, czy każdego niepraktykującego katolika należy uznać za ateistę. Moim zdaniem nie. Wielu ludzi z tej grupy z pewnością nadal wierzy w Boga, lecz zraziło się do instytucji kościoła. Nawet jeśli przyjmiemy, że w ten sposób myśli tylko co piąty, mamy ponad 50% przewagę katolików.

Autor:  keff79 [ Śr wrz 01, 2010 5:32 pm ]
Tytuł: 

a na Szatanie jest krzyż?

Jak nie ma to można by dać - tak w razie czego...

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 5:34 pm ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
a na Szatanie jest krzyż?

Nie, ale ponoć na anielskiej pale ma stanąć.

Autor:  peepe [ Śr wrz 01, 2010 5:40 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Szacuje się że z zadeklarowanej liczby 90% polskich katolików

powiedzmy, że ochrzczonych ;) część jest praktykująca, część nie... a ilu z tych obydwu grup jest wierząca to nikt nie wie, ale z pewnością jest ich najliczniejsza grupa w tym kraju, co jednak nie znaczy, że Państwo powinno jednym organizować lekcje i opłacać nauczycieli w publicznych szkołach, a inni (rodzice, kościoły itp.) muszą się sami zorganizować, bo inaczej nic z tego

najlepiej chyba było tak jak kiedyś, religię organizował kościół, z reguły w swoich salach i na swój (wiernych) koszt, nikt by dzisiaj nie miał żadnego "ale"

Autor:  monk4a [ Śr wrz 01, 2010 5:45 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Tylko niestety "religia" to jednak "religia" a nei geografia i "siostra" katechetka już kombinuje z przygotowaniami do pierwszej komunii, więc "czarno-owcostwa" jednak uniknąć się nie da.
Ogólnie - religia w szkołach to nie jest taki różowy temat, jak go malują. Rozważając za i przeciw to z mojego punktu widzenia lepiej by było, gdyby religia była poza szkołą, ja tak miałem i jakoś przeżyłem.

Ja nie miałam nigdy podczas mojej edukacji religii poza szkołą i może się mylę, ale wtedy chyba dzieci i tak widzą kto chodzi na tą religię, a kto nie.

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 6:22 pm ]
Tytuł: 

peepe napisał(a):
powiedzmy, że ochrzczonych

Ochrzczonych jest pewnie jeszcze więcej, 90% oficjalnie deklaruje się jako katolicy, z tego około 40% praktykuje, czyli raczej wierzy.
Oczywiście, nie uzasadnia to potrzeby religii w szkołach, za to, moim zdaniem, uzasadnia określenie - "kraj katolików".

Autor:  zbych [ Śr wrz 01, 2010 9:02 pm ]
Tytuł:  Re: hmm

gregor1983 napisał(a):
Admin prosze zamknac temat:)

Cfaniaczek, sam go wywołałeś :D
Z co do wiary i praktykowania, są ludzie więżący niepraktykujący, ale w drugą stronę niewierzący ale praktykujący, czyli po prostu rytualiści.
Oczywiście ze nie każdy niepraktykujący jest ateistą. Ateista to też jest człowiek wierzący, tyle że w to że Boga nie ma. a wielu ludzi nie przywiązuje do tego większej wagi, nie ma potrzeb tego rodzaju odczuć.

Religii w szkołach nie wprowadził kościół, tylko władze naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Niestety czasem wojujący katole bardziej szkodzą kościołowi, niż sam kościół tzn. jego hierarchia. Jeszcze do dziś pamiętam wypowiedź jednego z ówczesnych bonzów ZCHN-owskich, że nie ważne czy Polska jest biedna czy bogata, w Europie czy też nie, ważne żeby była katolicka.
Sam, podobnie jak Maciek wolałem religię w salce, od tej w szkole. Chociaż też nie mogę generalizować, bo i w szkole jeden z księży był bardzo dobrym dydaktykiem i po prostu umiał wzbudzić zainteresowanie i dyskusję, nie unikając w tym trudnych tematów typu aborcja, eutanazja, in vitro, czy celibat.
Na studiach prawniczych u nas prawo kanoniczne i wyznaniowe są najpopularniejszymi wykładami do wyboru - ksiądz profesor jest bardzo dobrym wykładowcą i łagodnym egzaminatorem.

Autor:  awake [ Śr wrz 01, 2010 9:54 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
awake napisał(a):
... i tylko pozornie sprawa ta nie ma nic wspólnego z krzyżem na Giewoncie

Oświeć mnie, o boski, jakim to widzialnym i oczywistym cudem ma.


ani mi się śni. Każdy sam sobie związek znajdzie lub nie. Ja se znalazłem, ale to moja osobista sprawa, o której nie będę pisał

Cytuj:
90% oficjalnie deklaruje się jako katolicy


to nie jest deklaracja ani sondaż, ino łączny procent Polaków, którzy w dokumentach kościelnych widnieją jako katolicy, czyli ochrzczeni którzy nie dokonali aktu apostazji

Cytuj:
A gdzie tu jakaś zmiana stanowiska?
Prawo Kościoła Katolickiego nie dopuszczało i niedopuszcza żadnych rozwodów.


Rohu, widzisz co chcesz widzieć - nazwę to autoprojekcją :lol:
Ja najwyraźniej mam inną projekcję


Zaznaczam, że nikogo swoją wypowiedzią - cytatem nie chciałem urazić.
Każdy ma prawo do swojego światopoglądu i nikt nie powinien się wyśmiewać z jego zaangażowania religijnego.
Jednak z racji tego, że nie jestem związany z kościołem katolickim, mogę nieco z boku przyglądać się jego poczynaniom - zarówno poczynaniom poszczególnych wiernych, jak i hierarchi. I przyznam, co potwierdza wielu moich znajomych mniej lub bardziej praktykująch katolików, że polski kościół w ostatnim czasie strzelił sobie w stopę, i to nie jeden raz

Autor:  grubyilysy [ Śr wrz 01, 2010 10:03 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
grubyilysy napisał(a):
awake napisał(a):
... i tylko pozornie sprawa ta nie ma nic wspólnego z krzyżem na Giewoncie

Oświeć mnie, o boski, jakim to widzialnym i oczywistym cudem ma.

ani mi się śni. Każdy sam sobie związek znajdzie lub nie. Ja se znalazłem, ale to moja osobista sprawa, o której nie będę pisał

Słusznie! Cud musi być owiany mgiełką tajemnicy. Od dziś jestem twoim wyznawcą, wyznacz mi jakiś symbol.

Autor:  awake [ Śr wrz 01, 2010 10:09 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
wyznacz mi jakiś symbol

jedyne co w tej chwili przychodzi mi do głowy, to wykałaczka.

Zresztą, ujawnienie mojego sposobu dedukcji nic by nie dało
To tak jak z tzw."cudem nad Wisłą". Jedni widzieli ewidentną ingerencję matki narodu, inni tylko i aż gienialną strategię.
Niepotrzebnie byśmy się pokłócili, a nam spokoju potrzeba, spokoju...

Autor:  Rohu [ Śr wrz 01, 2010 10:23 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
Rohu, widzisz co chcesz widzieć - nazwę to autoprojekcją Laughing
Ja najwyraźniej mam inną projekcję

A może jakiś argument odnośnie tej zmiany stanowiska Kościoła?

Autor:  awake [ Śr wrz 01, 2010 10:37 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
A może jakiś argument odnośnie tej zmiany stanowiska Kościoła?

Proszę.
Od niepamiętnych czasów kościół twierdził, że małżeństwo kościelne jest związkiem nierozerwalnym - "co Bóg wprzągł we wspólne jarzmo, tego niech człowiek nie rozdziela".
Okazało się jednak, że można rozdzielać, byleby kościelnie, a nie świecko, państwowo. Tyle że rozwodem tego nazwać nie można, bo rozwody to od Szatana. Więc nazwano to "unieważnieniem". Lepsza nazwa i lepszy efekt końcowy, i w kościoła majestacie.
A jak sobie poczytasz o powodach, które na takie unieważnienie pozwalają, to zauważysz, że są one zbieżne z popuarnymi powodami państwowych rozwodów (google).

Reszta to już tylko projekcja, w jedną albo w drugą stronę

EDIT:
... a zaczęło się od krzyża na Giewoncie!
Ja też jestem za przeniesieniem wątku do OT

I żeby nie było - ja nie jestem za zdejmowaniem krzyża z Giewontu. Jest mi to wręcz obojętne.

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 10:44 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
to nie jest deklaracja ani sondaż, ino łączny procent Polaków, którzy w dokumentach kościelnych widnieją jako katolicy, czyli ochrzczeni którzy nie dokonali aktu apostazji

Nie. Wyraźnie, i kilkakrotnie napisałem ZADEKLAROWANYCH ! Czyli nie ochrzczonych, a takich którzy w różnego rodzaju sondażach i spisach zadeklarowali swój katolicyzm.

Cytuj:
W 1991 r. jako wierzący (lub głęboko wierzący) określało się 89, 9 proc. Polaków, w 1998 r. - 95, 3 proc, a w 2002 r. - 92. proc.

Autor:  staszek [ Śr wrz 01, 2010 10:50 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
Ja też jestem za przeniesieniem wątku do OT

POpieram :!:
A Wy dalej o krzyżach, kilka dobrych temu zawieszało się krzyże, a teraz zdejmuje ... Koło Fortuny ciągle toczy się.
Czy nie warto POpatrzeć, co jest w cieniu krzyża :

Strategia gołodupców

Po raz pierwszy w historii Polski powstał dokument pod nazwą wieloletni plan finansowy państwa, WPFP. Ma wiele stron, więc łatwo przegapić ważne sprawy. A jedna jest bardzo ważna i dotyczy każdego z nas.
Rząd planuje w WPFP, że w latach 2010 – 2013 sprzeda majątek o wartości 55 mld zł. Można się domyślić, patrząc na spółki, których to dotyczy (energetyka, finanse), że w większości zostaną one sprzedane inwestorom zagranicznym. OFE prawdopodobnie niewiele kupią lub nie kupią nic, jeżeli im minister Fedak z ministrem Rostowskim zabiorą pieniądze, żeby zasypać rosnącą dziurę w ZUS. W tym czasie dług publiczny wzrośnie z 670 mld złotych do ponad 920 mld złotych. Zatem zostaniemy jak gołodupcy, bez żadnych aktywów (kupi zagranica), z olbrzymimi długami (długi będą nasze, polskie). Liczba urzędników administracji publicznej zbliży się do 500 tysięcy (w 1990 roku było 159 tysięcy), a na skutek działania reguły wydatkowej Rostowskiego udział wydatków sztywnych w budżecie sięgnie 90 procent, bo już teraz sięga 75 procent. Więc jakiekolwiek oszczędności bez zmiany ustaw, a być może nawet konstytucji (prawa nabyte), będą niemożliwe.

W mediach dyskutujemy o „ważnych” sprawach, o krzyżu, o tablicy. A takim drobiazgiem jak opisany powyżej nikt się nie zajmuje. Powtórzę, bo warto. W dobrze rządzonym kraju, jak sprzedaje się majątek, to jednocześnie kraj się oddłuża, czyli zmniejsza zadłużenie. A w Polsce sprzedamy majątek i dług zwiększamy.

Były różne afery: alkoholowa, FOZZ, paliwowa, hazardowa. Ale tam chodziło o jakieś kilkaset milionów złotych, no, może miliard. Teraz chodzi o to, że kraj zostanie bez aktywów, z olbrzymimi długami, które w ciągu czterech lat przyrosną o 350 miliardów złotych. Poprzednie afery kończyły się niewielkim uderzeniem w przeciętnego podatnika. Ale opisywana przez mnie „afera” w cudzysłowie, bo nikt przecież prawa nie łamie, może kosztować Polaków setki miliardów złotych. A na koniec, jak już nikt nie będzie chciał kupować naszych obligacji, to wtedy znacjonalizują OFE jak w Argentynie i każą kupować obligacje rządu.

To, że obecne pokolenie 40-latków i młodszych będzie miało głodowe emerytury, to już wiemy, bo to wynika z demografii i zbyt wczesnego wieku emerytalnego. Ale to, że zostaniemy jak gołodupce, bez aktywów, za to z wielkimi długami, tośmy się dowiedzieli z oficjalnych dokumentów rządu dopiero niedawno. To nowa jakość i jest zdumiewające, że ten temat w ogóle nie przebił się do mediów. Debata w Sejmie na temat WPFP odbyła się, gdy posłowie jeszcze nie widzieli tego planu, bo plan wtedy był „w licznych poprawkach redakcyjnych”, więc debata skupiła się na podwyżce VAT o 5 mld złotych.

Już niżej stoczyć się nie da. Sejm debatuje nad planem widmem, rząd obiecuje Polakom, że wszystko sprzeda i potwornie się zadłuży, a premier protestujących ekonomistów nazywa wariatami i tłumaczy, że jego interesuje tu i teraz, a nie to, co będzie za 10 czy 20 lat.

Na tym właśnie polega problem. Mąż stanu ma wizję przyszłości i stara się zainspirować tą wizją naród. Naród pod takim przywództwem dokonuje rzeczy wielkich. Mały polityk, kunktator kombinuje, jak by tu przetrwać do następnych wyborów. Wszystkim obiecuje, że im coś załatwi. Według raportu Instytutu Jagiellońskiego dostępnego na moim blogu premier Tusk złożył w expose 194 obietnice. W tym obietnicę obniżenia deficytu budżetowego i obniżenia podatków. Jak jest, każdy widzi. Polska ciągle czeka na męża stanu.
Autor: Krzysztof Rybiński
Artykuły z: Dziennik Gazeta Prawna


Moje przerażenie jako Polaka jest co raz większe ...

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 10:50 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
Okazało się jednak, że można rozdzielać, byleby kościelnie, a nie świecko, państwowo

Rozwód kościelny, jest bardzo skomplikowaną procedurą, dopuszczalną tylko w wyjątkowych i udowodnionych przypadkach. W każdym takim wypadku, decyzję podejmuje Watykan.

awake napisał(a):
Ja też jestem za przeniesieniem wątku do OT

A ja jak najbardziej jestem przeciw.

Autor:  Stan [ Śr wrz 01, 2010 10:56 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Coś nie tak ?


Wszystko halo. Użycie dopełniaczowej przydawki dzierżawczej oznacza właściciela, a o ile mnie wiadomo, przynajmniej do dnia dzisiejszego katolicy nie są właścicielami tego pięknego kraju między Odrą a Bugiem.
Z przymiotnikiem - kraj katolicki - wygląda to dużo lepiej i formuła jakaś szersza, tak, że nawet taki wredniasty ateista jak mła, znajdzie sobie w nim jakąś norkę.

Autor:  awake [ Śr wrz 01, 2010 11:01 pm ]
Tytuł: 

a może to jest jakaś konkretna liczba?
Cytuj:
Zbadano także, ile osób przystępuje do komunii świętej. W skali Polski jest to 15,3 proc., czyli o 2,3 mniej niż w 2007 r. Najwięcej Polaków przyjmuje komunię w diecezji opolskiej (21,3 proc.), najmniej w sosnowieckiej (9,8 proc.).

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... ciola.html

albo to
http://www.roztocze.net/newsroom.php/25 ... Jawor.html

A tak na marginesie, mógłbym prosić o jakiś link do takiego badania liczby wierzących. Chciałbym przeanalizować jakie są standardy tych spisów-sondaży

Autor:  awake [ Śr wrz 01, 2010 11:06 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Rozwód kościelny, jest bardzo skomplikowaną procedurą, dopuszczalną tylko w wyjątkowych i udowodnionych przypadkach. W każdym takim wypadku, decyzję podejmuje Watykan.

chyba się nie zrozumieliśmy. Nie chodzi o rozwód, a o unieważnienie małżeństwa. Jeszcze lepsze jest określenie "stwierdzenie nieważności małżeństwa" - takim zwrotem najchętniej posługuje się hierarchia.
Taki proces trwa, według procedur kościelnych, nie dłużej niż rok

Autor:  golanmac [ Śr wrz 01, 2010 11:13 pm ]
Tytuł: 

Stan napisał(a):
a o ile mnie wiadomo, przynajmniej do dnia dzisiejszego katolicy nie są właścicielami tego pięknego kraju między Odrą a Bugiem.

Oczywiście, Polska jest Polaków, niezależnie od tego w co wierzą lub w co nie wierzą, więc się nie czepiaj :)
Nasz piękny kraj przez większość swojej historii mimo przewagi katolików był miejscem stosunkowo wolnym od uprzedzeń na tle wiary, i niech tak zostanie.

Strona 4 z 5 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/