Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

czasy w tatrach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=1398
Strona 4 z 5

Autor:  peepe [ Pt lis 28, 2008 12:56 pm ]
Tytuł: 

no fakt, "niedasię"

Autor:  piomic [ Pt lis 28, 2008 7:33 pm ]
Tytuł: 

igor napisał(a):
Dlaczego jest tak, ze wchodzac zaoszczedza sie 30-50% czasu (i to w kazdych raczej gorach) w odniesieniu do mapowego/tabliczkowego info.
Natomiast schodzac jest juz znacznie gorzej?
Klemensiewicz w ubiegłym wieku napisał "Podstawy Taternictwa" i stoi tam jak byk, że niedoświadczony górołaz idzie szybko w górę a powoli na dół. Ktoś, kto w górach zęby zjadł wręcz przeciwnie.
Efekt jest taki, że do góry oszczędzasz, a w dół ci czasu brakuje.
Jak się troczę wyrobisz to się zmieni...

Autor:  Markiz [ Pt lis 28, 2008 8:01 pm ]
Tytuł: 

igor napisał(a):
Natomiast schodzac jest juz znacznie gorzej?


Bo strasznie dużo czasu zajmuje oglądanie się za dziewczynami.
:roll:

Autor:  magda [ Pt lis 28, 2008 8:35 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Bo strasznie dużo czasu zajmuje oglądanie się za dziewczynami.

Właśnie! :P

Autor:  igor [ So lis 29, 2008 6:42 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Efekt jest taki, że do góry oszczędzasz, a w dół ci czasu brakuje.

Rozumie, ze np. warto isc pod gore wolniej, zeby schodzic szybciej?

Tylko jaki tego sens skoro i tak czasy sumujemy?

Autor:  piomic [ So lis 29, 2008 7:20 pm ]
Tytuł: 

Źle rozumiesz.
Idąc do góry wolniej oszczędzisz siły.
A w dół też oszczędzisz, jak będziesz umiał iść szybko a nie zap.alał na pałę.

Autor:  igor [ So lis 29, 2008 7:42 pm ]
Tytuł: 

Czyli wszystko sprowadza sie do tego coby sie za bardzo nie zmeczyc.
Moze to i dziala :).

Ale w 99% wypadow sil i tak wystarcza idac swoim tempem (dlatego ma wlasnie ono ten przymiot) wiec troche to chyba przerost formy nad trescia.

Ale spoko, troche to dla mnie za trudne :).

Autor:  Spiochu [ N lis 30, 2008 12:36 am ]
Tytuł: 

Według mnie doświadczeni turyści/wspinacze idą do góry szybko choć nie na maksa (mają kondycję) i szybko na dół (ale nie biegną). Procent czasu na tabliczkach wychodzi zbliżony.

Autor:  igor [ N lis 30, 2008 12:39 pm ]
Tytuł: 

Spiochu napisał(a):
Procent czasu na tabliczkach wychodzi zbliżony.

Bo ja wiem?
Odnoszac sie do czasow tabliczokwych/mapowych...
Ciezko jest wyrobic sie w czasie dwa razy krotszym przy zejsciu.
Ale juz podejscie dwa razy szybsze jest juz do zrobienia.

Autor:  Hania ratmed [ N lis 30, 2008 2:34 pm ]
Tytuł: 

igor napisał(a):
Ciezko jest wyrobic sie w czasie dwa razy krotszym przy zejsciu.
Ale juz podejscie dwa razy szybsze jest juz do zrobienia.

Ja bym powiedziała,że jest odwrotnie.Zdarza mi się czasami mapowy czas zejścia podzielić przez 2,ale na podejściu w życiu mi się to nie uda :)

Autor:  aankaa [ N lis 30, 2008 2:38 pm ]
Tytuł: 

ja tam wolę mnożyć niż dzielić :mrgreen:

Autor:  Endrju [ N lis 30, 2008 2:39 pm ]
Tytuł: 

igor napisał(a):
Ciezko jest wyrobic sie w czasie dwa razy krotszym przy zejsciu.

To nie wyścigi, wiadomo że każdy idzie swoim tempem.
A czasy jak czasy, orientacyjne są , ale chyba lepiej , że idzie się krócej niż na tabliczkach , bo gdy taki spojrzy na tabliczkę i myśli sobie "aha jeszcze godzinka" a tu przychodzi mu się wlec 2,5 to na psychikę takiego gościa tabliczka dobrze by nie wpływała :D

Autor:  Spiochu [ N lis 30, 2008 5:49 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Ja bym powiedziała,że jest odwrotnie.Zdarza mi się czasami mapowy czas zejścia podzielić przez 2,ale na podejściu w życiu mi się to nie uda Smile


Jak widać te czasy to bardzo indywidualna sprawa.
Idąc na maksa na podejściu mieszczę się w 40-45% czasu, żeby to osiągnąć na zejściu musiałbym biec.

Autor:  Charlie-Mariano [ N lis 30, 2008 6:00 pm ]
Tytuł: 

Sprawdzałem ostatnio czasy według tablin w Polsce i na Słowacji oraz z przewodnikiem Nyki i kilkoma innymi wydawnictwami. Idąc średnim tępem, większym niż większość turystów z przystankami prawie zawsze wychodzę na to co napisał mistrz Nyka w swoim przewodniku. Teraz planując wyprawy zawsze kalkuluję tylko wg Nyki i prawie zawsze się zgadza. A czasy podawane na tablicach na szlakach, szczególnie na Słowacji są czasem kompletnie bez sensu.

Autor:  aankaa [ N lis 30, 2008 6:01 pm ]
Tytuł: 

Spiochu napisał(a):
Idąc na maksa na podejściu mieszczę się w 40-45% czasu, żeby to osiągnąć na zejściu musiałbym biec.


a żeby zrobić na podejściu 40% nie trzeba biec? :roll: :shock:

Autor:  Markiz [ N lis 30, 2008 6:02 pm ]
Tytuł: 

Spiochu napisał(a):
40-45% czasu,


Co za precyzja - prowadzisz jakieś notatki?

PS.
Kiedyś chadzałem po Tatrach z facetem, który podczas drogi stale zapisywał coś w jakimś notesiku. Nie przeszkadzało mi to bo przynajmniej w spokoju mogłem sobie zapalić. Nosił też ze sobą termometr, taki kąpielowy, w drewnianej oprawce i dokonywał pomiarów. Raz zostawił ten notesik na stole w schronisku - wiem, że to świństwo ale zajrzałem, nie mogłem opanować ciekawości - były notatki o wejściu, trasa, czas, temperatura, informacje o pogodzie i... ocena partnera. Nawet nieźle wypadłem - tzw. "państwowy stopień".
:mrgreen:

Autor:  piomic [ N lis 30, 2008 6:03 pm ]
Tytuł: 

Charlie-Mariano napisał(a):
A czasy podawane na tablicach na szlakach, szczególnie na Słowacji są czasem kompletnie bez sensu
Bo Słowacy czas na tabliczce zawyżają celowo, żeby się szczypiorki nie pchały.

Autor:  Spiochu [ N lis 30, 2008 6:09 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Co za precyzja - prowadzisz jakieś notatki?


Notatek nawet na wykładach nie prowadzę. Precyzja wynika z tego że czasem robie tak zwane "czasówki" czyli wchodzę ze stoperem, jednak zwykle idę spokojnie w ok. 75% czasu. Pod górę biec nie trzeba, szybki marsz jest wystarczająco męczący. Na dół "czasówek" nie robię bo zwyczajnie bałbym się gleby.

Autor:  Luka3350 [ N lis 30, 2008 6:14 pm ]
Tytuł: 

Gleba to samo do mnie napisal.
Powiedzial ,że strasznie boi się Spiocha.

Autor:  piomic [ N lis 30, 2008 6:15 pm ]
Tytuł: 

A już się bałem, że z formy wyszłeś...

Autor:  Markiz [ N lis 30, 2008 6:19 pm ]
Tytuł: 

Przyznam się, że mnie ten problem nigdy specjalnie nie nurtował. Jak było trzeba to potrafiłem przyspieszyć ale nigdy nie chciało mi się obliczać czy to 40% czy teź 75%. Jak było ładnie i wiadomo, że nie trzeba się śpieszyć to się wlokłem, rozglądałem, robiłem zdjęcia, bajtlowałem jakieś panienki itd Zegarek szedł w robotę tylko wtedy gdy trzeba było zdążyć na ostatnią kolejkę w dół z Hrebienoka.

PS.
Znałem faceta, cholerną "żyłę" - mawiał i to chyba na serio - "wszak nie przyjechaliśmy w góry dla przyjemności". Można i tak

Autor:  piomic [ N lis 30, 2008 6:21 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
"wszak nie przyjechaliśmy w góry dla przyjemności"

Ten cytat jest mi chyba znany z lyteratury...

Autor:  Markiz [ N lis 30, 2008 6:38 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Ten cytat jest mi chyba znany z lyteratury...


Jak większość cytatów...Kiedyś, dobre 30 lat temu poznałem jednego Bułgara - u nich chodziły prawie identyczne jak u nas kawały polityczne, tylko modyfikacje regionalne.

Autor:  Luka3350 [ N lis 30, 2008 8:46 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
A już się bałem, że z formy wyszłeś...

Never !!!!!

Autor:  Nokia [ N lis 30, 2008 10:12 pm ]
Tytuł: 

Przecież nie chodzi o wyścigi,bo każdy chodzi swoim tempem.Chyba nikt nie biega na podejściach,a mimo to rzeczywisty czas jest przeważnie krótszy niż ten z tabliczek :lol:
Do góry z reguły idę ok60%(a skąd wiem?-nie są to Markiz statystyki,nie potrzebuję do tego tez kalkulatora to są przecież proste przeliczenia) czasu mapowego(wraz z popasami i chwilowymi odpoczynkami),ale za to w dół...nie ma bata żebym zeszła szybciej niż to z mapy wynika :mrgreen: Schodzi się ostrożniej,bo kolana,bo stromo,bo kamulce itp itd.Tak to wygląda w moim przypadku :mrgreen: I dobrze mi z tym :twisted:

Autor:  szach_mat [ Pn gru 01, 2008 12:01 am ]
Tytuł: 

ja też nie patrzę na czasy przejść. nokia ma rację nie chodzi się na wyścigi, oraz żeby "zaliczyć". chodzi się żeby zobaczyć widoki, "napoić" się nimi. jeśli chodzi o czasy przejść to chodzę wolniej niż czasy podane (popas robienie zdjęć), chyba że idę "tranzytem" (np. do murowańca czy do moki)

Autor:  szach_mat [ Pn gru 01, 2008 12:02 am ]
Tytuł: 

ja też nie patrzę na czasy przejść. nokia ma rację nie chodzi się na wyścigi, oraz żeby "zaliczyć". chodzi się żeby zobaczyć widoki, "napoić" się nimi. jeśli chodzi o czasy przejść to chodzę wolniej niż czasy podane (popas robienie zdjęć), chyba że idę "tranzytem" (np. do murowańca czy do moki) wtedy idę jak torpeda :)

Autor:  Nokia [ Pn gru 01, 2008 1:38 am ]
Tytuł: 

Każdy chodzi tak jak mu wygodniej i nie uważam żeby ktoś był lepszy/gorszy ze swoim wolnym/szybkim chodzeniem.Chodzi tylko o to,by czerpać ogrom przyjemności z tego,że jest się w ukochanych górach :D

Autor:  szach_mat [ Pn gru 01, 2008 11:53 am ]
Tytuł: 

a czasy podawane są zawsze orientacyjnie. można się zorientować jak długi jest szlak. każdy chodzi jak mu wygodnie

Autor:  Hania ratmed [ Pn gru 01, 2008 9:49 pm ]
Tytuł: 

szach_mat napisał(a):
ja też nie patrzę na czasy przejść.

Przed wyjściem czasy są mi potrzebne to ogólnej oceny tego,jak długą trasę sobie zaplanowałam i czy to da radę w 1 dzień,a potem w przewadze to już czysta ciekawość :)

Strona 4 z 5 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/