dawid91 napisał(a):
o co ci koleś chodzi.
O grzeczność! Paniał? I nie chodzi tu o to, że mam conajmniej dwa razy więcej lat od Ciebie a doświadczeń tatrzańskich pewnie z dwadzieścia razy tyle. Dopóki zamieszczasz relacje z Kościelca lub Nosala i zamieszczasz zdjęcia to mnie to obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg ale jak zaczniesz pisać głupoty w opisie to oberwiesz stosownie do zasług. Bo musisz wiedzieć, że ten Kościelec np. prawie każdego dnia jest inny i raz jest drogą po której możesz barany przepędzać a drugi raz może być śmiertelnie niebezpieczny. A tak w ogóle to od opisów są przewodniki pisane przez ludzi, którzy to rzemiosło mają w małym palcu i nie plotą farmazonów. A jak jeszcze raz zacznie pisać bzdury o szlaku na MSW lub jak taki inny fantasta ale na innym forum o szlaku od Chłopka na Rysy to oberwiesz jeszcze gorzej. Tylko jedna uwaga - tamten fantasta bardzo szybko zmądrzał co Tobie jak mniemam raczej nie grozi.
monk4a napisał(a):
I dlatego się uczymy. A forum jest teś po to, żeby sobie nawzajem pomagać i opisywać różne trudne i nietrudne trasy.
Od opisów dróg są przewodniki napisane przez ludzi fachowych. Tu można zaledwie uzupełniać i to z umiarem. Poza tym racz zwrócić uwagę na jedno - pojawia się np. Filip1989 i opisuje np. wejście na Krywań. Skąd wiesz, że on nie plecie farmazonów, natomiast w przypadku Nyki cy Paryskiego masz tą pewność. Czasami ktoś na farmazony zwróci uwagę i zjedzie ale na ogół takie opr budzą ogólny wstręt użytkowników, że ktoś był takim chamem i zjechał kolesia. Facetów takich jak Tomtom co nie toleruje blagi i śwista batem jest niewielu.
monk4a napisał(a):
Poza tym zawsze jak znajdziesz się na trasie, którą sobie upatrzyłeś, ale w trakcie pokonywania jej zdasz sobie sprawę, że to jednak jeszcze nie dla Ciebie i nie ma co ryzykować, możesz zawrócić.
Miła panienko, trzeba się jeszcze dużo nauczyć, szczególnie tego, że odwrót bywa czasami cholerycznie trudny.
grubyilysy napisał(a):
Natomiast po słowackiej w 1902 oddano do turystycznego użytku "Drogę Jordana" na Łomnicę. Droga Jordana wyceniana jest na II i była rzeczywiście najtrudniejszą "turystyczną" drogą w Tatrach.
Znam tą drogę, fakt, chyba II, sprawdzę przy okazji (wypożyczyłem komuś ten tomik i nie mam w tej chwili go do dyspozycji). Niemniej ja pisałem o szlakach znakowanych barwnie a ten takim chyba nigdy nie był. Na Słowacji jest sporo dróg z sztucznymi ułatwieniami, które nigdy znakowane nie były (ale np. droga na Gierlach z Wielickiej była - sam widziałem resztki znaków, niektóre w doskonałym stanie)
grubyilysy napisał(a):
Posiadanie informacji o drodze ułatwia a nie utrudnia jej przejście
Tak, ale sprawdzonych, czyli przewodnikowych. Natomiast na forach oraz prywatnych stronach entuzjastów jest mnóstwo szajsu, czasem wpisywanego w najlepszej wierze.
grubyilysy napisał(a):
Dobre, wyraźne zdjęcia, najlepiej jeszcze z wrysowaną drogą są bardzo dobrym rodzajem przewodnika.
Są dwie szkoły. Przewodnik Puskasa ukazywał się równolegle z Paryskim. W Puskasie są fotografie, w Paryskim rysunki, podobnie zresztą jak w większości przewodników nie tylko tatrzańskich. Ten spór chyba został rozstrzygnięty na korzyść rysunków. Ale zgodzę się, że to indywidualna sprawa.
grubyilysy napisał(a):
Czy bardzo łatwa dostępność Chmielowskiego (można ściągnąć z SGB) czy łatwa dostępność WHP (pierwsze 6 tomów też jest skądś do ściągnięcia) spowodowała wysyp tłumów na tatrzańskie rejony pozaszlakowe. Nie.
Nie przesadzajmy z tą łatwą dostępnością. No i cieszmy się, że nie spowodowała.
grubyilysy napisał(a):
Czy to forum powoduje zwiększone wstępowanie młodych ludzi w rejony pozaszlakowe. Chyba tak, ale wcale nie jest to takie jasne. J
Sam sobie odpowiedziałeś. Ale cieszyć się z tego nie należy bo w znakomitej większości przypadków nie zostało to poparte skończeniem odpowiednich kursów i uzyskaniem wiedzy w miarę kompletnej a nie fragmentarycznej. A internet jest NAJGORSZĄ METODĄ PRZEKAZYWANIA WIEDZY BO CZYNI TO W SPOSÓB POKĄTNY. Jeden pan powiedział jednej pani a ta pani pięciu innym kolesiom. Gorzej, że ta metoda wynosi z się Tatr na Alpy - 13 polskich wypadków śmiertelnych w tym roku, który się jeszcze nie skończył. Chyba żaden nie dotyczy alpinisty z prawdziwego zdarzenia z gruntowną zimową praktyką w Tatrach. To jest przerażające kolego - prasa z krajów alpejskich zaczyna już o tym pisać w sposób mało przyjemny. Czekan i raki to grubo za mało.
Wracając do tematu - na większości tzw.tras pozaszlakowych (choćby tych z przewodnika Andrasziego te wszystkie "igraszki" z popisów na panelach, które się tak ślicznie "sprzedaje" ukochanym chłopcom lub panienkom nie ma większego znaczenia. Natomiast umiejętność znalezienia właściwej drogi na podstawie mniej lub bardziej dokładnego opisu to sprawa podstawowa. Tego się nie można nauczyć na znakowanej ścieżce bo tam każdy lezie za znakiem. Całe doświadczenie z Orlej Perci jest warte tyle co zeszłoroczny śnieg. Widziałem na Słowacji francuskiego przewodnika z klientami jak szli taką jedynkową albo dwójkową drogą na Pośrednią Grań. Miał tłumaczenie z Paryskiego. Ten facet był pierwszy raz w Tatrach a szedł tak jakby tam był ze 20 razy. Bo u przewodników i alpinistów wyrabia się coś w rodzaju "węchu" trasy. I tego nie nauczysz się nawet na setkach forów. To tylko w terenie. Długo i mozolnie. A te wszystkie informacje w relacjach - rozpacz - ktoś fotografuje jakiś mniejszy lub większy kopczyk. Po pierwsze dobry czy mylny bo tych mylnych jest od diabła. Po drugie - za tydzień już tego kopczyka może nie być bo go filance rozwalili - nie słyszałeś o tym. Do tego jeszcze dochodzi oszustwo fotografii - skrót perspektywiczny i te rzeczy.
Jednym słowem - wszystko można tylko zwolna i ostrożna.