gość z dzieckiem napisał(a):
Dodam, że pierwszy raz wybieram się z nim w Tatry.
Fajnie, że planujesz wcześniej (może zbyt szczegółowo)
Fajnie, że trasy ambitne, a dziecko wysportowane i energiczne, ale...
Fajnie nie jest, że niektóre drogi, które chcesz pokonać znasz tylko ze słyszenia (błąd! nie powinienes dziecka wieść tak, gdzie sam nie byłeś)
Fajnie nie jest, że tak ostro i zdecydowanie planujesz wszystko nie wiedząc:
- jak dziecko się zachowa (czy kupi te góry, w których nigdy nie było),
- jak dziecko wytrzyma trudy (bo dla dziecka, to trudna eskapada) nie tylko fizycznie, ale i psychicznie (może się okazać, że to co Ciebie bawi, jego nie; dziecku potrzeba więcej zabawy - również na postojach, ciekawego towarzystwa, różnorodności - nie tylko chodzić i chodzić, być moze dla niego bez sensu),
- czy fundujesz frajdę sobie, czy dziecku (albo-albo, nie da się idealnie połączyć jednego z drugim).
Dla mnie ten plan funta kłaków nie wart... nie powiem "z motyką na słońce", bo przy spełnieniu pewnych warunków byłoby to realne, ale powiem "co nagle, to po diable". Ja chodzę po Tatrach ze swoim sześciolatkiem (no 6 i 1/2, a latem będzie 7 i 1/2) już cztery sezony letnie i dwa zimowe, chlopak też jest zuch, kocha być i chodzić po górach, pokonal wiele dróg w Tatrach Zachodnich i Wysokich, polskich i słowackich, ale na taką wyprawę, jak Ty zaplanowałeś, nie poważyłbym się.
Moje sugestie:
1. Plan ... roztrzaść
2. Zrobić drugi plan, nie dokładny lecz tylko ramowy, nie sztywny lecz elastyczny
3. Dobierać trasy tylko takie, które Ty już znasz (o ile zadowolenie dziecka priorytetowe)
4. Nie wiązać się planowanymi schroniskami i odcinkami dziennymi (atrakcyjniejsza dla malucha podłoga niż gonienie gdzieś tam, bo nocleg zarezewrowany, musi byc luzblues, a plany na dzień nastepny trzeba robić wspólnie z dzieckiem,
wszak to Twój partner, uwzględniając humor, kondycję, ew. kontuzje, pogodę itp)
5. Przewidzieć więcej innych atrakcji (pogaduchy przy kominku, wizyta u bacy z piciem żętycy, zabawa lub wspólna wycieczka z rówieśnikami, lezenie bykiem i opalanie się, albo wachanie kwiatków czy podpatrywanie kozic - inny wiek inne upodobania)
6. Obowiązkowo zwiększyć ilość czasu odpoczynku i atrakcji w stosunku do czasu wędrówki
- chyba, że chcesz ryzykować zniechęcenie dziecka do gór na starcie...
Sporo było przegadane na różnych forach nt. wędrówek z dziećmi po Tatrach, choćby tu
http://www.gory.vel.pl/forum/viewtopic. ... eba7f63af7 ... zresztą, mam nadzieję, że i w tym wątku znajdzie się sporo osób, które zechcą studzić nieco Twoje zapędy...
PS
A propos lin: dobre pod warunkiem,
że asekurujący umie, asekurowany zaś chce (tu duże pole dla perswazji i umiejetności przekazu - ja np. sam owiazywalem sie liną i tak chodziłem, żeby dzieciak nie brał tego za cos wyjatkowego, stosowanego tylko wobec niego i dał sie ubezpieczać, gdy zaszła taka potrzeba)