raffi79. napisał(a):
Czyli konie od 1989r to już tradycja, kultura i krajobraz. A cała historia turystyki narciarskie związana z Sznajderem, Barabaszem, Zaruskim, Fiszerem, Marusarzem, Czechem, Oppenheimem która sięga nawet 1888r już nie jest..
Zwróć uwagę o jakiej skali mówisz w tamtych czasach. Narciarzy wtedy było pewnie mniej niż teraz paralotniarzy/pozaszlakowców.
Ja bym rozróżniał jednak skitourowców od ekstremalnego narciarstwa - w szczególności zjazdy całkowicie pozaszlakowe. Jak mnie kulturalnie mija narciarz to jest super: cześć - część i te sprawy. Jak zjazdy stokami Beskidu grożą aktywacją lawiny albo groziło mi oberwanie lecącą z góry nartą przy podejściu pod Zawrat (nie wspominając wypadków śmiertelnych na skutek zmiecenia trzech turystów przez narciarza z Rysów) to podzielam pogląd TPN.
Chciałbym tez przypomnieć, że konie to nie jest tradycja od 1989 roku, a co najmniej od wieku XIX. Juz pomijam to, że każdy kto raz coś przeczytał o początku ekploracji Tatr od pólnocnej strony (np z okresu Chaubińskiego) wie jak się dojeżdzało w Tatry z Krakowa. Dolina zadnich Koperszadów wygląda do tej pory jak wygląda (czyli pięknie) m.in. dzięki .... wypasowi koni

. Tradycja to fakt. Jedyny minus koni to zwiększenie ilości ludzi na kilku przeciążonych szlakach. Wprowadzając limity ilościowe minus ten zostanie zneutralizowany.
Cytuj:
O ograniczeniach które mają zamiar wprowadzić było głośno już w lecie zeszłego roku i pojawił się temat ograniczenia ruchu w Tatrach bardzo prostym sposobem zaciągniętym z Parków Narodowych w USA. Tylko jest jeden zonk ich parki są takie jak nasze województwa ale mniejsza o powierzchnię.
Właśnie ze względu na powierzchnie, mały obszar chroniony restrykcje powinny być nawet większe niż w usa - jeżeli chcemy by to naturalne środowisko przetrwało. Chyba, że nie chcemy i po nas choćby potop - bo w d... mamy, czy za 2-3 pokolenia coś z tych Tatr zostanie.
Cytuj:
Myślę że za niedługo cześć turystów zostanie na bramach wejściowych bo nie wejdzie na teren TPN.
Jestem za. Teraz lokalsów nie dotyczą opłaty za wejście do TPN, ciekawe czy z limitami tak by było? I jak rozwiążą sprawę po 1.1.2018 r. (brak obowiązku zameldowania, zresztą w nowych dowodach nie ma już adresu)?
Cytuj:
Dyrektor za dużo konsultuje swoich pomysłów z USA.
Dlaczego? Nie konsultuje z USA, tylko z Parkami na świecie - kompetentnymi podmiotami, równiez w USA. Skoro to działa, to warto wykorzystywać dobre wzorce. Szzcególnie w zakresie skuteczności. Amerykanie mają fioła na punkcie ochrony przyrody. Zgoda - nie te proporcje w powierzchni państwa, ludzi - ale pewne zasady są uniwersalne.
Skoro zwykły cepr-turysta płaci za wejście na teren Parku i to nei mało (jednorazowo to niby "tylko" 5 zł, ale jak jesteś na tydzień-dwa w Tatrach i nie nocujesz w schroniskach, to z tego robi się znacząca suma 35-70 zł) to dlaczego Taternik, który zwykle wyrusza wcześnie i nie wnosi opłat do TPN, nie miałby płacić za wspin? Oczywiście mowa o opłatach symbolicznych, a nie jakiś super-zaporowych.
Szkolenia z zasad ochrony też bym nie lekceważyl: pewny jesteś, że każdy wie na co zwracać uwage, by nie demolować skały a przede wszystkim roślinności? Zgoda - to nie powinno byc pretekstem do wprowadzania kart/licencji/wyciągania opłat, ale zmusić ludzi do zdobycia wiedzy - warto. Takie szkolenie mozna zrobić nawet w formie internetowej: rejestracja, e-learning, potem test ze znajomości (dla każdego inny, losowy). Tak to działa w korporacjach w zakresie obowiązkowego szkolenia z BHP.
Zombi napisał(a):
Osobiście od lat uważam, że wystarczyłoby odebrać lub jakoś ograniczyć koncesje na alkohol w schroniskach, żeby zmniejszyć do nich ruch.
Bardzo mi się podoba ten pomysł. Genialne w swojej prostocie. Jestem za. Problemu to na pewno nie rozwiąże, ale skale zmniejszy. Pijacka burda z interwencją Policji w 5 Stawach chyba dobitnie mówi, że odlecieliśmy daleko od normalności - w pogoni za zyskiem.
Ja bym dorzucił jeszcze zlikwidowanie tych wsyzstkich frytek/hamburgerów i innych "kulinarnych" atrakcji dla plebsu szczególnie w Morskim Oku. Gdyby rozniosła się fama, że tam "jest beznadziejnie, bo nie ma co pic i jeść" to po 2-3 latach mamy ewidentnie niższą frekwencję

.
raffi79. napisał(a):
Wg pomysłodawców wprowadzenie ograniczeń to max 2 lata. System który chcą wprowadzić będzie bardzo prosty.
Rozwiń prosze temat

. limit biletów na dzień na bramce?

. I koniki jak w Kuźnicach przy dolnej stacji kolejki na Kasprowy?