Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Bobrowiec http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=4030 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | fankaSDM [ Śr cze 20, 2007 9:53 pm ] |
Tytuł: | Bobrowiec |
Jak się wchodzi z Chochołowskiej żółtym szlakiem na Grzesia to na mapie w pewnym momencie z tym żółtym łączy się szlak niebieski. I ten niebieski dalej idzie przez przełęcz Bobrowiecką na Bobrowiec - na mapie wyglada jakby cały szlak szedł wzdłuz granicy polsko-słowackiej. Czy tak jest rzeczywiście - czyli czy można sobie tam legalnie z Chocholowskiej pojsc? I przy okazji: na Błyszcz od strony polskiej wchodze legalnie? A na Bystra to juz nie wolno? |
Autor: | dresik [ Śr cze 20, 2007 10:00 pm ] |
Tytuł: | |
Nie możesz pojsć. Chyba, że idziesz od Slowacji (bez znaczenia kierunek). Co do Blyszcza mozna wejść. Na Bystrą nie wolno. |
Autor: | AvantaR [ Śr cze 20, 2007 10:02 pm ] |
Tytuł: | |
Oby powstalo tam w koncu przejscie bo to jest smieszne ... |
Autor: | tomek.l [ Śr cze 20, 2007 10:04 pm ] |
Tytuł: | |
Niebieski szlak na Bobrowiec jest szlakiem słowackim więc z polskiej strony idziesz nim nielegalnie Ani na Błyszcz ani na Bystrą od polskiej strony nie wchodzisz legalnie. |
Autor: | Gustaw [ Śr cze 20, 2007 10:09 pm ] |
Tytuł: | |
Co do obecnego stanu prawnego to nie mogę się wypowiedzieć. Ktoś Ci na pewno odpisze. Bystra zawsze była teoretycznie "zakazana" natomiast szlaki na Błyszcz i Bobrowiec niby były zamknięte ale to się mogło od moich czasów zmienić. To wszystko nie znaczy, że tych tras nie zaliczyłem. ![]() Na Bobrowiec najfajniej się wchodziło z drugiej strony od Parządczaka przesieką graniczną bez szlaku. Raz zimą załatwiliśmy go wprost śnieżnym żlebem od kapliczki ale to było trochę wariactwo (o mało nie utonęliśmy w śniegu, w pewnym momencie sięgał nam do piersi!). ![]() Błyszcz i Bystrą zaliczyłem tylko raz przy okazji graniówki Doliny Kościeliskiej (jedna z moich najdłuższych i najpiękniejszych wycieczek w Tatrach). Będąc na Błyszczu nie wejść na Bystrą to grzech. Każdy jednak musi sam za siebie wziąć odpowiedzialność. A to co tu piszę to forma autolustracji za czasy schyłkowego PRLu. To podobno ostatnio modne w IVRP. |
Autor: | dresik [ Śr cze 20, 2007 10:18 pm ] |
Tytuł: | |
tomek.l napisał(a): Ani na Błyszcz ani na Bystrą od polskiej strony nie wchodzisz legalnie.
Racja ![]() ![]() |
Autor: | FX [ Cz cze 21, 2007 6:25 am ] |
Tytuł: | |
tomek.l napisał(a): Niebieski szlak na Bobrowiec jest szlakiem słowackim więc z polskiej strony idziesz nim nielegalnie
Ani na Błyszcz ani na Bystrą od polskiej strony nie wchodzisz legalnie. CO TY Opowiadasz?... ![]() Na Blyszcza JEST od strony pl szlak. Bystra to faktycznie juz na SLowacji. Dlatego od strony slowackiej szlak trawersuje zbocze Bystrej idac na sam wierzcholek. POlski szlak idzie grzbietem do Blyszcza. Oczywiscie na Bystra przejsc to 5-10 min. Czesto jest mgla..chmury wiec mozna 'zabladzic'. Swoja droga nie wiem czy w kolicach 2008-9 bedzie juz ten EUROREGION TATRY... |
Autor: | Grzegorz [ Cz cze 21, 2007 6:37 am ] |
Tytuł: | |
Tatry dla Polaków i Słowaków powinny być bez ograniczeń |
Autor: | don [ Cz cze 21, 2007 7:44 am ] |
Tytuł: | |
Będąc na Błyszczu spotkałem na szczycie polskiego pogranicznika, który z szelmowskim uśmiechem poradził mi pójście na najwyższy szczyt tatr zachodnich. Wracając cały czas nurtowała mnie myśl podpuścił, czy taka dobra dusza. Serdecznie podziękowałem. Oczywiście dzisiaj nie skorzystał bym z tego zaproszenia. |
Autor: | tomek.l [ Cz cze 21, 2007 7:50 am ] |
Tytuł: | |
FX napisał(a): Na Blyszcza JEST od strony pl szlak. Bystra to faktycznie juz na SLowacji. Dlatego od strony slowackiej szlak trawersuje zbocze Bystrej idac na sam wierzcholek. Doprawdy? POlski szlak idzie grzbietem do Blyszcza. Oczywiscie na Bystra przejsc to 5-10 min. Czesto jest mgla..chmury wiec mozna 'zabladzic'. ![]() To przejrzyj sobie mapy, przewodniki, wykazy szlaków itp. Czerwony szlak od Siwego Zwornika do Błyszcza i Pyszniańskiej Przełęczy to już szlak słowacki Dla ułatwienia http://www.nowy.tpn.pl/bip/pliki/zarzad ... pieszy.pdf http://www.mapytatr.net/PRODUKTY/MAPY_T ... n_mapa.htm |
Autor: | MegaMoc [ Cz cze 21, 2007 8:59 am ] |
Tytuł: | |
dresik napisał(a): Racja
![]() ![]() każdemu się może zdarzyć ![]() Ps. FankoSDM :) może trochę nie na temat ale ciekawi mnie twój nick ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | fankaSDM [ Cz cze 21, 2007 10:18 am ] |
Tytuł: | |
MegaMoc napisał(a): dresik napisał(a): Racja ![]() ![]() każdemu się może zdarzyć ![]() Ps. FankoSDM :) może trochę nie na temat ale ciekawi mnie twój nick ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() SDM - Stare Dobre Małżeństwo - taki zespół muzyczny ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Grygiel [ Cz cze 21, 2007 10:20 am ] |
Tytuł: | |
fankaSDM napisał(a): MegaMoc napisał(a): dresik napisał(a): Racja ![]() ![]() każdemu się może zdarzyć ![]() Ps. FankoSDM :) może trochę nie na temat ale ciekawi mnie twój nick ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() SDM - Stare Dobre Małżeństwo - taki zespół muzyczny ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | MegaMoc [ Cz cze 21, 2007 10:27 am ] |
Tytuł: | |
AHA ![]() ![]() |
Autor: | Gustaw [ Cz cze 21, 2007 10:48 am ] |
Tytuł: | |
tomek.l napisał(a): Czerwony szlak od Siwego Zwornika do Błyszcza i Pyszniańskiej Przełęczy to już szlak słowacki
Z całym szacunkiem i z czystej ciekawości : czym się różni szlak polski od słowackiego ? Ja bym tu widział sporo różnych, często przeczących sobie kryteriów. Raz szlak jest na mapie, potem z niej znika, jest w przewodniku, potem go nie ma, raz go TANAP czy TPN "otwiera", potem go "zamyka", raz znaczki maluje polska ręka, potem maluje je słowacka ... Według mnie w praktyce to nie ma zupełnie znaczenia. Ważne jest czy szlak przekracza granicę i czy jest "teoretycznie" otwarty dla tych czy innych obywateli według tych czy tamtych urzędów. Ale nawet to nie jest aż tak ważne, bo na koniec dnia ważne jest jak postąpi pogranicznik jak się na takowego napatoczysz w miejscu takim jak Bystra czy Bobrowiec. A zapewne podejście przyjaciół z WOPu czy SG (tak to się teraz nazywa ?) zmienia się wraz z czasami i zależy od widzi-mi-się indywidualnego pogranicznika (jak wskazują na to przykłady). Raz tylko wleźliśmy z kolegą na goprowca na środku Wąwozu Kraków. Słyszał nas z daleka bo głośno kleliśmy (Jak to się do licha odmienia ? Przepraszam, zapominam powoli polskiego !) jak szewcy gdy na żywca robiliśmy progi w wąwozie (z pomocą starej przegniłej ostrewki), które normalnie obchodzi się bokiem. Goprowiec uśmiechnął się tylko i powiedział, że mu spłoszyliśmy kozice. Potem jednego takiego capa zaskoczyliśmy przy wylocie Jaskini Lodowej. |
Autor: | tomtom [ Cz cze 21, 2007 11:05 am ] |
Tytuł: | |
Wszystko Ci się popitoliło Gustaw. Goprowcowi nic do tego, gdzie sie szwendasz, SG i owszem. Na terenie TPN można się poruszać wyłącznie po szlakach turystycznych figurujących w zarządzeniu dyrektora TPN. Nie ma w tym żadnej wielkiej filozofii ani dystynkcji kto szlak malował. |
Autor: | Gustaw [ Cz cze 21, 2007 11:56 am ] |
Tytuł: | |
tomtom napisał(a): Wszystko Ci się popitoliło Gustaw.
Popitoliło czy nie ale generalnie masz rację. Ten czy inny dyrektor wydaje zarządzenie ale ścieżka pozostaje tak samo jak i kwestia jak to zarządzenie egzekwować. |
Autor: | tomek.l [ Cz cze 21, 2007 4:37 pm ] |
Tytuł: | |
Gustaw napisał(a): Z całym szacunkiem i z czystej ciekawości : A w tym przypadku to i nielegalnym przekroczeniem granicy lub zejściem ze szlaku .
czym się różni szlak polski od słowackiego ? W praktyce to oznacza, że jak będziesz miał pecha to dostaniesz pokute lub karę niemałej wysokości od SG. To jest chyba ta najistotniejsza różnica pomiędzy oboma szlakami w tamtym miejscu. |
Autor: | Gustaw [ Cz cze 21, 2007 5:03 pm ] |
Tytuł: | |
tomek.l napisał(a): W praktyce to oznacza, że jak będziesz miał pecha to dostaniesz pokute lub karę niemałej wysokości od SG.
Trochę to brzmi tak jakby teraz w Tatrach porobiło się gorzej niż jak kiedyś bywało za komuny ... ![]() Pozdrawiam moderatora ... ![]() PS Bardzo fajne forum bo przypominają się dawne czasy. ![]() Przyrzekam, że trochę przystopuję z tymi postami. ![]() |
Autor: | tomek.l [ Cz cze 21, 2007 5:19 pm ] |
Tytuł: | |
Gorzej nie. Ale to, że SG już nie sprawdza granicy to nie jest jednak prawda, o czym się czasem ktoś boleśnie przekonuje. Trzeba mieć tego świadomość jak się zamierza coś takiego popełnić. A czasem to nawet niektórzy nie mają świadomości, że przekraczają granice. To trzeba ich uświadomić. A co z tą wiedzą zrobią to ich sprawa. |
Autor: | Elfka [ Cz cze 21, 2007 6:32 pm ] |
Tytuł: | |
Ostatnio mnie kusił ten szlak na Bobrowca ![]() |
Autor: | tomtom [ Cz cze 21, 2007 10:16 pm ] |
Tytuł: | |
Gustaw napisał(a): Trochę to brzmi tak jakby teraz w Tatrach porobiło się gorzej niż jak kiedyś bywało za komuny ...
Bo w pewnym sensie jest, a na pewno jest gorzej niż przed wojną. |
Autor: | Łukasz T [ Pt cze 22, 2007 6:36 am ] |
Tytuł: | |
Gustaw napisał(a): robiliśmy progi w wąwozie (z pomocą starej przegniłej ostrewki),
Obecnie ostała się jedna ![]() |
Autor: | Gustaw [ Pt cze 22, 2007 11:46 am ] |
Tytuł: | |
Łukasz T napisał(a): Gustaw napisał:
robiliśmy progi w wąwozie (z pomocą starej przegniłej ostrewki), Obecnie ostała się jedna Ta ostrewka ma swoją nazwę. Ochrzciliśmy ją jako "sokownik". Dlaczego ? A to sobie przeczytaj : W Wąwozie Kraków są takie dwa trudniejsze progi skalne. Oba można obejść gdzieś bokiem i opisywał to Zwoliński w swoim przewodniku ale na naszej wyprawie tego opisu nie mieliśmy ze sobą. Pierwszy próg ma chyba coś około 2-3 metrów. Przeszliśmy go bez większych problemów. Niedaleko za tym pierwszym jest ten drugi. Stanęliśmy przed nim trochę zakłopotani. Pierwsze ataki spełzły na niczym. Mój kompan z hukiem zsunął się po płycie. Nic mu się nie stało ale przy lądowaniu obił sobie aparat w plecaku. Próg miał chyba jakieś 5-6 metrów wysokości, jeśli dobrze pamiętam. Był gładki, szeroki, wilgotny i obślizgły. Chyba jego lewa część była lepiej ukształtowana ale za to bardziej stroma, porosła mchami, może nawet lekko przewieszona. Prawa strona była za to bardzo gładka i śliska. Po pierwszych niepowodzeniach postanowiliśmy wrócić i poszukać obejścia. No i tutaj zaczęły się prawdziwe "schody". Stanęliśmy nad pierwszym progiem, który tak artystycznie pokonaliśmy. Jakoś z góry wydał nam się strasznie stromy i wysoki. Hmmm ... Jak tu zejść ? Na skoki było ciut za wysoko a lądowanie na głazach groziło zwichnięciem nogi. Hmmmm ... Co tu robić dalej ? Zdaliśmy sobie sprawę, że wpadliśmy w pułapkę. Trochę tak jak ci wszyscy turyści w żlebie Dreage'a. Po chwili rozglądania się wokół wpadłem na genialny pomysł ucieczki stromym zboczem po orograficznie prawej stronie wąwozu tuż koło pierwszego progu. Strome, mokre trawki i skałki rokowały nadzieję względnie bezpiecznego przejścia. Zaatakowaliśmy. Chyba wspieliśmy się tam dobrych kilka metrów aż tu nagle ... Mój kompan opisał mi to tak ... Wisi Gustaw nad przepaścią, majtają mu się nogi, ślizgają po trawkach, trzyma się oburącz (!) jakiegoś wątłego smreczka i krzyczy "Gdzie są moje okulary ?!". Od zawsze (tzn od c. 10 roku życia) byłem poważnie krótkowzroczny (co widać na moim portreciku z tamtych czasów; a propos, wzrok sobie naprawiłem dwa lata temu i przeżywam drugą młodość co widać, słychać i czuć). Wracając do okularów to mój kompan znalazł je nieco niżej w trawie. I całe szczęście, że je znalazł bo nie wiem jakbym bez nich się z wąwozu wydostał. Zaraz wyciągnąłem z kaptura sznureczek i zrobiłem sobie pętelkę na szyję i przywiązałem do okularów (od tamtego dnia nigdy więcej nie wybrałem się w góry bez solidnie zabezpieczonych okularów). Jakoś zeszliśmy na dół na dno wąwozu. Nie było rady. Musieliśmy wrócić pod wysoki próg. Zgodnie stwierdziliśmy, że bez "sztucznych ułatwień" próg nie "puści". Obaj jesteśmy wysocy, ja 183cm a mój towarzysz to chyba sięgał dwóch metrów, a jakoś nie mogliśmy sięgnąć bezpiecznych chwytów. No i wtedy znaleźliśmy starą, przegnitą, c. 1.5m długości ostrewkę. Oparliśmy ją sztorcem o próg. Najpierw mój kompan wspiął się na nią i potem poszedł dalej w górę. Z trudem wydostał się ponad próg. Potem przyszła kolej na mnie. Z początku poszło całkim gładko ale pod koniec znalazłem się takiej głupiej pozycji. Rozpierałem się w bardzo szerokim rozkroku w dość wyprostowanej pozycji. Gdy się pochylałem, żeby sięgnąć chwytów, czułem jak moje buty tracą powoli przyczepność z obślizgłą płytą. W tej pozycji sterczałem chyba minutę. Kilka metrów pode mną widziałem sterczące ostrze ostrewki wymierzone prosto w mój zadek. W wyobraźni widziałem jak kończę żywot w roli Azji Duhajbejowicza. Wtedy to ochrzciliśmy naszą ostrewkę-wybawicielkę "sokownikiem". Kolega zachował trzeźwość umysłu, wyciągnął ze spodni pasek i rzucił mi jego jeden koniec. Z jego pomocą udało mi się z tamtąd wygrzebać. Musiano nas klnących z daleka słyszeć bo ledwo wyszliśmy ponad próg a tu napatoczył się na nas goprowiec schodzący z góry wąwozu i powiedział, że mu wszystkie kozice wypłoszyliśmy. Minął nas i zniknął gdzieś na zboczu wąwozu. Wiadomo, dobrze znał obejście progów ! Po tej przygodzie (i kilku innych) padł pomysł założenia ekstremalnego klubu (turystycznego) "Makabrystów". Padła też propozycja, żeby za emblemat klubu przyjąć starą fotografię zwłok Karłowicza wydobytych z lawiniska pod Małym Kościelcem -> http://www.mati.com.pl/pinkwart/karlowicz/zwloki.jpg Pozdrawiam |
Autor: | Łukasz T [ Pt cze 22, 2007 11:58 am ] |
Tytuł: | |
Piekna opowieść ![]() Jeśli myślimy o tym samym progu to on będzie miał z 7 metrów. Stoi tam kawałek drewna ![]() Próg z klasyczną ostrewką znajduje się trochę niżej. Ma on koło 5 metrów wysokości, a ostrewka ułozona tam jest pod sporym kątem. |
Autor: | Gustaw [ Pt cze 22, 2007 12:24 pm ] |
Tytuł: | |
Łukasz T napisał(a): Jeśli myślimy o tym samym progu to on będzie miał z 7 metrów. Stoi tam kawałek drewna ale śliski jak cholera. I nie ma on żadnych wypustek.
Tak, to musi być ten sam próg. To chyba była moja najpiękniejsza wycieczka tatrzańska. W górnej części wąwozu klasycznie obeszliśmy te "naście" progów do Kamiennego. Nie omieszkaliśmy sobie tych progów obejrzeć, przynajmniej tego pierwszego, najniższego (ma bardzo ciekawą budowę, tak jakby był zasłonięty taką skalną kurtyną więc trudno go dostrzec) no i tego ostatniego (patrząc z góry z Kamiennego). Na koniec odszukaliśmy wylot jaskini Lodowej. Nie mieliśmy ze sobą latarek więc niewiele udało się zwiedzić. Kilka lat później mój towarzysz powrócił tam ze swoją dziewczyną i z drabinką sznurową. Poprzez lodowy zacisk udało im się przedostać do niższej komory. Widziałem potem zdjęcia z tej jego wyprawy. Podobno znowu nie obyło się bez przygód bo na tej drabince i z rakami na nogach chyba się zaplątał i przez chwilę zawisł głową w dół ! Idąc od Lodowej w górę przez grzbiet (nie żlebem) mija się taką szeroką półkę. Gdy tam szedłem to wlazłem na tej półce na samotnego capa. Przez ułamek sekundy byliśmy od siebie jakieś 2 metry. Momentalnie zerwał się i skoczył pionowo w dół w głąb żlebu. Było tylko słychać jego kolejne skoki. Pozdrawiam |
Autor: | macciej [ Pt cze 22, 2007 12:44 pm ] |
Tytuł: | |
super opowieść ![]() zawsze chciałem iśc aż do samej góry Wąwozu Kraków, juz jako dziecko jak go na mapie widziałem ![]() ![]() |
Autor: | Łukasz T [ Pt cze 22, 2007 12:46 pm ] |
Tytuł: | |
Nie poszliśmy dalej z powodu czasu ( do Wąwozu weszlismy o 18.30 ). Drogę do Lodowej kojarze plus / minus tak samo jak drogę do Jaskini Poszukiwaczy Skarbów. Trzeba odwiedzić ![]() Podobny kontakt z bydlętami mielismy za Skrajną Turnią. Na drogę w całkowitej mgle wyszło stadko ( policzylismy 11 sztuk ). Jeden był z 3 metry. |
Autor: | Gustaw [ Pt cze 22, 2007 1:10 pm ] |
Tytuł: | |
macciej napisał(a): Choć pewnie dojdę tylko do "progu Gustawa"
Dziękuję za ochrzczenie progu moją ksywką. ![]() Czuję się zaszczycony ![]() A tak na poważnie, to wystarczy się do wycieczki właściwie przygotować i wziąć ze sobą "Zwolińskiego" i mapę topograficzną. To wszystko. Kolega miał Zwolińskiego w swojej biblioteczce więc o obejściach wiedzieliśmy tylko, że w terenie bez opisu w ręku łatwo jest przegapić perć. Jest to przykład wycieczki, na którą warto jest zabrać mapę topograficzną. Ciut o tym pisałem gdzieś na tym forum. Generalnie te mapy są zupełnie niepraktyczne i dopiero w takich momentach okazują się pomocne. Mapę można sobie obejżeć tutaj -> http://mapy2.wrotamalopolski.pl/Default.aspx?gmina=tatry&r=top Ten próg jest mniej więcej w miejscu gdzie na mapie jest napis "Wąwóz" koło innego napisu "Krakowska Piwnica". Z tego co pamiętam to jest to chyba ostatni próg w tej części wąwozu. Za nim wąwóz się wypłaszcza i rozszerza. Jest to magiczne miejsce. Pięknie stąd widać imponujące zbocza Wysokiej Turni. |
Autor: | Łukasz T [ Pt cze 22, 2007 1:15 pm ] |
Tytuł: | |
Gustaw napisał(a): Z tego co pamiętam to jest to chyba ostatni próg w tej części wąwozu. Za nim wąwóz się wypłaszcza i rozszerza.
Raczej nie. Potem były jeszcze minimum 3 progi. Przy dwóch przydała się lina. |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |