Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Kościelec - góra strachu
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=7061
Strona 1 z 3

Autor:  BusterFM [ N mar 01, 2009 3:10 am ]
Tytuł:  Kościelec - góra strachu

Kościelec - góra strachu
Nie wygląda imponująco tylko groźnie. To tak trochę jak słynna ściana Eigeru.
Jest coś w tym, że góra może być stroma i niedostepna na wiele sposobów.
Ot weźmy na przykład Matterhorn. Strzelisty, imponujący, istny lider - przewodnik.
Albo taka Kazalnica Mieguszowiecka. Patrząc z okolic Czarnego Stawu ma właściwie "mord" wypisany na twarzy
A obok stojący Mnich, pomimo fantastycznej ściany wschodniej, spogląda na nas przyjaźnie z każdej strony. Taki milusiński - no może leciutko zadziorny.

Kiedy patrzy się na obiekt naszej dzisiejszej wyprawy, osobom, które tam jeszcze nie były zaczynają galopować różne myśli.

Leży właściwie samotnie, swą 550-cio metrową wschodnią ścianą jednoznacznie informuje Czarny Staw, że w żadnym wypadku, nie zobaczy kolegi Zielonego.

Zarówno wschodnie, jak zachodnie zerwy dają do zrozumienia, że o żartach mowy być nie może. A północna, opadająca ściana dodatkowo podnosi atmosferę grozy.

Ale to dopiero gdy patrzymy od strony Przełęczy , na którą się niebawem wdrapiemy, bo dziwna to góra.
Kiedy wyruszamy ze schroniska Murowaniec i zaczynamy kierować się niebiesko znaczoną ścieżką nad Czarny Staw, nic nie zapowiada takich wrażeń. Moc tego szczytu ukryta jest za porośniętymi kosówką, w sumie łagodnie wyglądającymi zboczami, jego młodszego brata.

Spokojnie wśród kosówek, trawersujemy zbocze. Gry kosodrzewina się kończy po lewej stronie otwiera nam się widok na spore granitowe rumowisko. Gdy dobrze się przyglądniemy, na jego dnie zobaczymy spory kamień z wyrytym napisem. Właśnie mijamy symboliczny grób Mieczysława Karłowicza (kompozytora, który zginął tu w lawinie w 1909 roku). To pierwszy, niepozorny sygnał, że łagodne usposobienie okolicy, zmienia czasem swe oblicze. Stąd też pięknie rysuje się przed nami wielka morena czołowa, oddzielająca wyższe dolinki gąsienicowe od, mającej tu swój początek, najdłuższej dolinie tatr wysokich - Dolinie Suchej Wody. Przy pięknej pogodzie warto tu być przed 8 rano, kiedy nie ma jeszcze wielu ludzi.
Minąwszy "grób Karłowicza" kierujemy się wprost w stronę wspomnianej moreny cały czas trawersując strzępiącą się coraz bardziej grań "młodszego brata", w końcowej fazie w trzy zakosy, zostawiając grań po prawej stronie, wychodzimy ponad grzbiet moreny. Podskoczył nam znacznie puls ale warto zrobić jeszcze kilkadziesiąt kroków, bo oto wita nas piękny, majestatyczny Czarny Staw Gąsienicowy (od Murowańca 20 min).

Przed nami piętrzą się północne urwiska Koziego Wierchu i Kozich Czub, po lewej najpierw rumowiska Żółtej Turni, a nieco dalej lekko pochylone ściany Granatów. Dla interesujących się geologią doskonale widać tu działanie lodowców.

Gdy spoglądniemy w prawo ukaże nam się widok opadających ostro ścian, tajemniczej góry. Ale stromo !!!

Ciekawość nie pozwala odpoczywać długo. Blisko tafli stawu, w prawo odchodzi znakowany na zielono szlak.

Nim kierujemy się poprzez głazy i rumowiska wprost w objecia "młodszego brata".
Dobra ścieżka szybko pozwala nabrać wysokości. W sumie niby dośc stromo ale nie mozolnie.
Po kilku minutach szlak trawersuje w prawo, cofając się jakby w stronę Murowańca, by za załomem, ponownie skręcić w górę i w lewo poprzez trawiaste upłazki (uwaga gdy jest mokro bywa ślisko).
Mocno erodującą ścieżką wyprowadza nas malutkim prożkiem na grań nieopodal wierzchołka " młodszego brata". Stąd znów otwiera się widok na obiekt naszej wyprawy. Teraz jest zdecydowanie bliżej i wygląda jeszcze bardziej ...
"Młodszy brat" skutecznie broni dostępu do szczegółowego widoku. Odsłania czasem tylko jakieś fragmenty.
Teraz kamienną ścieżką wprost na wspomniany wierzchołek. Jesteśmy na wysokości 1863 m. Z Czarnego Stawu zapewne szliśmy około 40 min.

Zdobyliśmy" młodszego brata" - Mały Kościelec, który wita nas przyjemną granią wiodącą do pobliskiej przełęczy. Z grani otwiera się piękny widok na otoczenie stawów gąsienicowych, których naliczyć tu możemy mnóstwo, Kasprowy Wierch, piękny filar Świnicy i ściany Gasienicowej i Niebieskiej Turni, surowe Zadnie Koło..

Nic to, w porównaniu ze spotkaniem oko w oko z naszym "wielkim bratem"
którego potężna, pólnocna ściana, opada stromo, wprost na pobliską przełęcz, na którą właśnie schodzimy. Dopiero teraz, stojąc na Przełęczy Karb 1853m widzimy nasz cel w pełnej krasie.

Jeśli mamy piękną pogodę jest dobrze ale gdy tylko pojawią się mgły lub chmury, zaczyna nas czarować, znika całkowicie w ułamkach sekund lub pokazuje nagle tylko swoje strzepy .

Nie jest łagodny, nie jest okrutny. Jest groźny.
Jesli w tym miejscu stan naszej psychiki jest marny, lub pogoda daje możliwości na rychłą burzę i opady albo gdy na scianie zalega sporo śniegu decydujmy się na łagodne zejście na stronę Zielonego Stawu (znaki niebieskie - najszybsza ucieczka przy załamaniu pogody)

Jeśli jednak chcecie poznać mistykę Kościelca, to jesteście w dobrym miejscu i czasie.
Ruszamy z przełęczy, trzymając się lewej strony ściany. Na razie spokojnie po kamiennej ścieżce prawie prosto do góry, aż pod spory uskok skalny. teraz szlak zaczyna trawersować w prawo, w poprzek ściany i po chwili doprowadza nas do niewielkiego 3 - 4 metrowego prożka skalnego. Nim prosto ponad wspomniany uskok (uwaga podczas mokrej lub ośnieżonej skały).
Uff. Jesteśmy w jednej trzeciej wysokości ściany. Hm. Nie tak trudno

Teraz możecie doświadczyć jednej z tajemnic tej góry. Ilekroć spojrzycie w górę, będziecie widzieli szczyt. Ale dlaczego on wciąż jest tak samo daleko?

Za kominkiem idziemy po stopniach skalnych w górę, na przemian od lewej do prawej krawędzi ściany, czasem wprost do góry. Zauważamy, że ścian nie jest taka ostra. Teren właściwie się kładzie !! Co jest?

Nic. To kolejna tajemnica Kościelca, skrzętnie ukrywana i dostępna tylko dla tych, którzy zdecydowali się z nim zmierzyć. Północna ściana, tak groźnie wyglądająca niemal z kazdej strony, tak na prawdę jest nachylona tylko pod kątem 30 stopni Im dalej się na niej jest, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że ta góra nie chce naszej zagłady tak od razu i z natury.

Prawdopodobnie jesteście już za połową ściany gdy zdajecie sobie z tego
sprawę. Szlak cały czas wśród dużych, opadających płyt (nie próbujcie nimi potem schodzić), w terenie nieco kruchym , przewija się od krawędzi do krawędzi. Ścieżka pnie się do góry odkrywając nam od czasu do czasu fragment tafli Czarnego Stawu, to fragment filara Swinicy. teren nie jest trudny, a droga prowadzi bezpiecznie i bez szaleństw do góry.

Zapewne, gdy odkryjecie, że góra na swój sposób, bawi się Wami, pozwalając wciąż na nowo odkrywać widok to na Czarny Staw, to na Świnicę to znów na fragment Czarnego, będziecie tuż pod wierzchołkiem.

To właśnie kolejna z tajemnic Kościelca.
Cały czas mieliście wrażenie, że szczyt jest wciąż tak daleko. Minęło kilka minut, moment i oto stoicie oko w oko z kominkiem wyprowadzającym na szczyt. Szybka i w sumie nietrudna przeprawa skalna i wchodzicie na wierzchołek Kościelca 2158m. (z Przełeczy Karb od 45 min do 1 godziny)

Nie jest wielki ale imponujący. Wokół pustka, żadnej grani. Dopiero na wprost ale to w odległości 100 metrów kolejny Zadni Kościelec i dalej Zawratowa Turnia.
Samotny szczyt, polski Matterhorn jedyny z którego można zobaczyć wszystkie Stawy Gąsienicowe. jedyny, z którego ściana Świnicy i północne zerwy Niebieskiej Turni są tak blisko.

Gdy już sekundę ochłoniecie, proponuję przejść dokładnie granią wierzchołka (po dużych głazach) w stronę Zadniego Kościelca jakieś 5 metrów. Zanim grań opadnie gwałtownie w dół wprost na Kościelcową Przełęcz, znajdziecie wygodną i doskolałą widokowo kolibę między skałami.
Co prawda teren jest wokół niej bardzo przepaścisty ale jeśli usiądziecie w jej środku, będziecie całkowicie bezpieczni. Podobnie Wasze plecaki (a wierzcie mi - mało kto z obecnych się tu zapuści).

Rozkoszujcie się fantastycznym widokiem. Jeśli akurat będziecie na szczycie podczas działalności chmur, warto poczekać moment. Bardzo często chmury rozstępują się w różnych miejscach, odsłaniając nam fragmenty jednej z najpiekniejszych moim zdaniem panoram w Tatrach.

I jeszcze jedna tajemnica Kościelca. Weszliście dość łatwo, a
ten stromy i niedostepny, groźny szczyt pozwolił Wam doświadczyć bezpośredniego spotkania z duszą Tatr.

Wierzcie mi. Nie ma wielu udostępnionych dla turystów miejsc, w których bedziecie mieli okazję z tym duchem spotkać się w takiej bliskości.

Tylko nie pomyślcie sobie, że MIT PADŁ.

Ta góra, w szczególny sposób potrafi się przed ludźmi bronić. Są tacy, którzy próbowali bezskutecznie wejść na szczyt po kilka razy. Kościelec potrafi być bardzo kapryśny pogodowo.
Nie każdemu lubi i chce wyjawiać swe tajemnice.
W jego ścianach zginęli tak wybitni ludzie gór jak Mieczysław Świerz i Jan Długosz.
Podczas mgły z wielką radością zabiera Wam poczucie bezpieczeństwa, szczególnie podczas zejścia.
W trakcie burzy jest dramatyczny, z płatami sniegu można wyjechać niezwykle szybko i bedzie to wtedy najprawdopodobniej podróż ostatnia, aż do podnóża.

Pomimo tych wszystkich niebezpieczeństw, to wspaniała lekcja pojmowania Tatr Wysokich, jedna z najdoskonalszych wycieczek by dowiedzieć się na własnej skórze, że Tatry to nie tylko martwa kupa gruzu.

Z Kościelca ludzie wracają już nieco inni

Wracamy tą samą drogą. Uważajcie na znaki. Kościelec ma to do siebie, że łatwo na tej północnej ścianie pobłądzić. Nie skracajcie też drogi zejściowej. W kilku miejscach góra aż o to niemal prosi. Szlak jest dobrze wytrasowany i omija praktycznie wszystkie trudniejsze fragmenty ściany.

Czy to jest góra strachu? Jesli tak ma być zejdźcie z Karbu na dół. Jeśli zdecydujecie się na atak szczytowy, obserwujcie pogodę i dajcie się wciągnąć przez niepowtarzalny klimat tej ściany - tego miejsca

Mam z tą górą swoje własne polemiki. Chyba tylko raz czy dwa dała mi niebieskie niebo nad głową, natomiast nader często częstowała chmurami, mgłami (najczęściej podchodzą od Czarnego Stawu). Kilka lat temu sprawdziła moją znajomość meteorologii. Od Karbu dawała znaki o nadciągającej burzy (właściwie tworzącej się dokładnie na ścianie). Chciałem 3 razy się wycofać. Jednak ocena była słuszna. Uznałem, że Kościelec patrzy co zrobię. Poszedłem na szczyt. Zostałem wynagrodzony przez fantastyczne widoki. Na Karbie spotkałem się z Widmem Brokenu. Udało mi się wejść na wierzchołek z moją matką, przed którą góra broniła się przeszło 20 lat. Ale były też porażki. Kilkukrotnie musiałem uciekać z Karbu na doł.

Zawsze trzeba wiedzieć kiedy przestać. Pewnie dlatego jeszcze będę miał okazję znów z Kościelcem pogadać o tym i o tamtym

PS Gdyby ktoś miał niedosyt albo potrzebował kilku fotek to bardzo prosze w formacie pdf zrobilem opis ze zdjeciami. TUTAJ SOBIE JEST

Autor:  tatromaniak24 [ N mar 01, 2009 10:56 am ]
Tytuł: 

Buster - rewelacja przednia - byłem tam w czerwcu ostatniego roku, udało mi się za pierwszym razem, na szczycie byliśmy tam sami przez 45 min było bombowo

Autor:  Mucka39 [ N mar 01, 2009 1:40 pm ]
Tytuł: 

Przeczytałem z uwagą i zainteresowaniem , udało mi sie wyciagną z pamieci moje wejscie na Kościelec . Wchodziłem rano , na scianie widac było jeszcze błyszczące krople mgły , dzien był pogodny wiec siedzac na szczycie mozna było spokojnie ogladac okolicę . Jedna rzeczywiscie z najbardziej udanych wypraw , i jesli ktos ma ochote wyjsc tam to zachecam .
BusterFM napisał -Tylko nie pomyślcie sobie, że MIT PADŁ.- i tutaj przypomina mi sie opisana w "Tatrzańskich dramatach" historia człowieka , który po wyjsciu na szczyt Koscielca postanowil sie posilic kanapką , kiedy wyciągał z plecaka pakunek , wyleciał tez papier w ktory owinieta byla bułka . Witr zabrał momentalnie kawłek tego papieru , meszczyzna tak badzo chcial załpac ten papier ze stracil rownowagę i runął w przepasc . Spadł na stronę Czarnego Stawu, oczywiscie ponosząc smierc :( Moze az tak był zafascynowany szczytem ze zapomniał gdzie jest ? a moze poprostu "mit padł" i nastąpiło ogolne rozluznienie ?

Autor:  gouter [ N mar 01, 2009 3:28 pm ]
Tytuł: 

Czyta się jak relację ze zdobycia Everestu, choć to tylko Kościelec, dla osoby nie obeznanej z tematem może później wejście okazać się rozczarowaniem :idea:

Autor:  Mazio [ N mar 01, 2009 3:32 pm ]
Tytuł: 

Podejrzewam, że dla osoby nie obeznanej z tematem pierwsze wejście na Everest jest rownież wielkim rozczarowaniem - mało tlenu, boli głowa, wieje, zimno, a widoki pozasłaniane przez gory... 8)
Mi tam się podobało - od Kościelca tak czy owak zaczynam tegoroczną wizytę w Tatrach.

Autor:  Lechuu [ N mar 01, 2009 4:00 pm ]
Tytuł: 

relacja spoko, tylko strasznie namiętnie piszesz o tej północnej "ścianie" :lol:

Autor:  maju [ N mar 01, 2009 6:15 pm ]
Tytuł:  Re: Kościelec - góra strachu

BusterFM napisał(a):
Ta góra, w szczególny sposób potrafi się przed ludźmi bronić. Są tacy, którzy próbowali bezskutecznie wejść na szczyt po kilka razy.


To chyba coś między innymi o mnie. Dopiero w tym roku przy trzeciej próbie udało mi się wejść zimą.

Autor:  golanmac [ N mar 01, 2009 6:39 pm ]
Tytuł: 

BusterFM napisał(a):
I jeszcze jedna tajemnica Kościelca. Weszliście dość łatwo, a
ten stromy i niedostepny, groźny szczyt pozwolił Wam doświadczyć bezpośredniego spotkania z duszą Tatr.

Wierzcie mi. Nie ma wielu udostępnionych dla turystów miejsc, w których bedziecie mieli okazję z tym duchem spotkać się w takiej bliskości.

Zacząłem czytać i w tym momencie obrzygałem monitor.

EDIT
Uważam, że powinno się ostrzegać czytelnika o tego typu pierdołach.

Autor:  Lechuu [ N mar 01, 2009 6:41 pm ]
Tytuł: 

a nie czasami "obrzygałem monitor"?? :scratch: :scratch:

Autor:  golanmac [ N mar 01, 2009 6:43 pm ]
Tytuł: 

Lechuu napisał(a):
obrzygałem monitor

już poprawiłem, co nie zmienia faktu że go obrzygałem

Autor:  gouter [ N mar 01, 2009 7:04 pm ]
Tytuł: 

Mucka39 napisał(a):
Witr zabrał momentalnie kawłek tego papieru , meszczyzna tak badzo chcial załpac ten papier ze stracil rownowagę i runął w przepasc . Spadł na stronę Czarnego Stawu, oczywiscie ponosząc smierc Moze az tak był zafascynowany szczytem ze zapomniał gdzi

To był pierwszy ultraekolog świata

Autor:  mischa [ N mar 01, 2009 7:59 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Zacząłem czytać i w tym momencie obrzygałem monitor.

EDIT
Uważam, że powinno się ostrzegać czytelnika o tego typu pierdołach.

myślę że nie doceniasz uduchowienia tej relacji :wink:

Autor:  magda [ N mar 01, 2009 7:59 pm ]
Tytuł: 

Styl relacji mnie motyla noga. Ale ja jestem dziwny.

Autor:  golanmac [ N mar 01, 2009 8:01 pm ]
Tytuł: 

mischa napisał(a):
myślę że nie doceniasz uduchowienia tej relacji

Niewątpliwie :D

Autor:  golanmac [ N mar 01, 2009 8:02 pm ]
Tytuł: 

magda napisał(a):
Styl relacji mnie motyla noga. Ale ja jestem dziwny.

Widać ja też jestem dziwna :D

Autor:  mischa [ N mar 01, 2009 8:03 pm ]
Tytuł: 

BusterFM napisał(a):
Minąwszy "grób Karłowicza" kierujemy się wprost w stronę wspomnianej moreny cały czas trawersując strzępiącą się coraz bardziej grań "młodszego brata", w końcowej fazie w trzy zakosy, zostawiając grań po prawej stronie, wychodzimy ponad grzbiet moreny.

A i styl należało by docenić bo zacny zaiste

Autor:  Sofia [ N mar 01, 2009 8:04 pm ]
Tytuł: 

Obaj temu winni :lol:

Autor:  golanmac [ N mar 01, 2009 8:07 pm ]
Tytuł: 

mischa napisał(a):
bo zacny zaiste

Może i zacny, acz nie wiem czy waszmość uwagę zwróciłeś na zbytnią rozwlekłość sfery duchowej relacji ów jegomościa.

Autor:  mischa [ N mar 01, 2009 8:15 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Może i zacny, acz nie wiem czy waszmość uwagę zwróciłeś na zbytnią rozwlekłość sfery duchowej relacji ów jegomościa

a moim zdaniem to i tak przejdzie do kanonu powieści górskiej
BusterFM napisał(a):
Z Kościelca ludzie wracają już nieco inni

no to mnie zabiło

Autor:  Markiz [ N mar 01, 2009 10:25 pm ]
Tytuł: 

magda napisał(a):
Styl relacji mnie motyla noga. Ale ja jestem dziwny.


Magda, to jednak się zdecydowałaś.
:roll: :roll: :roll:

Autor:  magda [ N mar 01, 2009 10:41 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Magda, to jednak się zdecydowałaś.

Jednak na co?

Autor:  Markiz [ N mar 01, 2009 11:15 pm ]
Tytuł: 

magda napisał(a):
Jednak na co?


Jak to? Na dostosowanie anatomii do motocykla.
:mrgreen:

Autor:  magda [ N mar 01, 2009 11:23 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Jak to? Nna dostosowanie anatomii do motocykla.

To mój syn :) Sorry. Po wczorajszych operacjach w sieci mam kilka miejsc w których muszę wycofywać posty. Nauczyło się chłopaczysko działania na forach :)



E, moja dupa jest dostosowana do moto. Te wibracje V-ki... :mrgreen: Wy tego nie zrozumiecie...

Autor:  Markiz [ N mar 01, 2009 11:53 pm ]
Tytuł: 

magda napisał(a):
To mój syn Smile Sorry. Po wczorajszych operacjach w sieci mam kilka miejsc w których muszę wycofywać posty. Nauczyło się chłopaczysko działania na forach Smile


Chyba to jakaś epidemia. A może zmiany gatunkowe - dzieci rodzą się już z znajomością googli w Windowsa. Skaranie boskie!

Autor:  magda [ N mar 01, 2009 11:57 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Chyba to jakaś epidemia. A może zmiany gatunkowe - dzieci rodzą się już z znajomością googli w Windowsa. Skaranie boskie!

Potem takie wymyśla Viste... chyba muszę go odstrzelić.

Autor:  Mag_Way [ Pn mar 02, 2009 8:29 pm ]
Tytuł: 

Fajny opis! Kościelec ma to coś! pierwszy dwutysięcznik na jaki się wtoczyłam! :lol: Piękny szczyt... liczę na to ze uda mi się wleźć na niego za niedługo...

Autor:  nyk [ Pn mar 09, 2009 4:00 pm ]
Tytuł: 

Mag_Way napisał(a):
pierwszy dwutysięcznik na jaki się wtoczyłam! :lol: Piękny szczyt...
Ja również z tą różnicą że ja się wtoczyłem w lipcu przy genialnej pogodzie, w słońcu ekstra się ta ściana mieni.
Dzięki swej niepohamowanej łaskawości i dobroci pozwolił mi zdeptać swoje lico <= chyba mi się też udzielił literacki nastrój,
Ogólnie piękny szczyt i fajny trening przed dalszym i bardziej ambitnym łojeniem Tatr (OP i takie takie)

Autor:  3d [ Pn mar 09, 2009 5:03 pm ]
Tytuł: 

Mag_Way napisał(a):
Kościelec ma to coś! pierwszy dwutysięcznik na jaki się wtoczyłam!

Mój pierwszy w ogóle szczyt tatrzański. Cieszę się, że taki zacny cel wybrałem na swoją pierwszą tatrzańską wycieczkę. ;)

Relacja średnio mi się podoba. Wolę konkrety, zdjęcie i krótki, ale znaczący podpis niż takie pitu-pitu w zasadzie o niczym. Tak, myslę, że jedna konkretna fotka przedstawiająca groźne oblicze Kościeleca z przełęczy Karb więcej by mi powiedziała niż cała ta relacja. Ale ogólnie źle nie jest, tylko jakoś tak bez emocji.

Autor:  marek_2112 [ Cz mar 12, 2009 3:46 pm ]
Tytuł: 

3d napisał(a):
Tak, myslę, że jedna konkretna fotka przedstawiająca groźne oblicze Kościeleca z przełęczy Karb

jeszcze takiej foty z Karbu nie widziałem
na wszystkich Kościelec wygląda jak byle jaka skałka
myślę, że z OP mamy na niego najprzedniejsze widoki
może mało widziałem :wink:

Autor:  Gustaw [ Cz mar 12, 2009 5:45 pm ]
Tytuł: 

Ciekawy styl. Monitor pozostaje czysty.
Nawet mi się podobało.
Nie przesadzałbym z krytyką.
Ładunek uduchowienia wcale nie jest jakiś specjalnie rażący.
Wielu uznanych autorów pisywało nawet bardziej, powiedzmy, emocjonalnie.

Po Misiu Klisiu to dopiero monitor wycieram bo najczęściej opluję go wybuchając śmiechem. Na takim tle ten opis-relacja jest konkretny, poprawny i wyważony.

Nie można go też porównywać z tekstami innego uznanego wirtuoza - kolegi Spoko co to się lubi wczuwać w bicie serca skały ... :wink:

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/