co zrobic by nie placic za nocleg i pojechac w gory?
wziasc namiot!!!
i tak wlasnie na dziko pojechalismy w beskid niski
pierwszej nocy spalimy u kumpla w iwoniczu
rano rozpoczelismy wedrowke na cergowa i tak dalej:
pierwsze rozbijanie namiotu:
jak to mawia marek: "czaj musi byc!!!"
w namiocie milo i przytulnie
budze sie w nocy . jak cholera ale jakos sie udalo
na drugi dzien wyrazenie "na skroty" nabralo nowego znaczenia
mielismy dojsc do szlaku i nie chcialo nam sie schodzic na dol wiec postanowilismy go znalezc...
... tosmy se znalezli:
jakies doly chyba po granatach czy minach:
przedzieramy sie przez las bez sciezki w koncu jakas droga
czy ktos wie gdzie jestesmy?
drogi tez gdzies sie koncza ale za to znalezlismy ladne miejsce:
zeszlismy do jakiejs wioski
oboz drugi:
kurde prawie nas wytropili, ale jakos sie udalo i kolejny nocleg za fri
dzien trzeci
zmierzamy do magurskiego parku narodowego:
slimak tez zasuwa na kolanin tak jak my (ale podejscie!!!), ciekawe kto bedzie pierwszy?
szukamy rezerwtu wychodni skalnych "kornuty"... gdzie on jest?
ooooooooo jak ladnie:
oboz trzeci... tu nas napewno nie znajda
w dzien czwarty i ostatni musialem isc do sklepu kupic chleb i wode
czekalem pol godzina na otwarcie sklepu
chleba nie bylo wody nie bylo
kupilem lakotki i wase
myslelilismy, ze nie ma nic gorszego od naszego paprykarza... mylilismy sie wasa pobila go na glowe. na opakowaniu pisalo cos o niepowtarzalnym smaku. tak to sie zgadza. no moze zaprawa murarska posypana owsem smakowala by podobnie.
no cuz w droge:
no i wracamy jeszcze tylko drobna przeszkoda na szlaku i na pks
po czterech dniach lazenia po gorach bez kompania wparowalismy do pksu z gorlic do krakowa, sciagnelismy buty skarpetki i wtedy wszyscy nas pokochali...