Głównym celem wypadu były Krzeptówki 2 kwietnia... ale przy okazji zamierzaliśmy pochodzić troszke i odsapnąć od betonu i asfaltu
Według wstepnych planow na „dzien dobry” mielismy isc do Chocholowskiej, zrzucic zbedny balast i pognac na Grzesia – niestety... Po dotarciu na Siwa Polane okazalo się, ze schronisko jest przepelnione narciarzami, bo odbywaja się zawody i jedyna szansa na nocleg – to podloga. Normalnie nie zrobiloby nam to roznicy, ale po nocy w pociagu srednio mielismy ochote na nocleg w towarzystwie 120 (jak zapowiadano) narciarzy balujacych do rana – tym bardziej, ze zaczelo porzadnie lac, wiec nawet nie byloby się gdzie wysuszyc... Postanowilismy uderzyc do Murowanca – przez tel w PKL powiedziano nam, ze dzis wwoza tylko narciarzy (!!!), wiec szans na Kasprowy kolejka brak (Piomic cos wie o tym
). Biorac pod uwage, ze padal deszcz i była III – udalismy się do Brzezin, skad przez Psia Trawke dotarlismy do Murowanca (nigdy wiecej Psiej Trawki !!! ale nudny szlak ) Jeszcze na Siwej zgralismy sie z czteroosobową ekipą z okolic Poznania,ktorym rowniez nie pasowal nocleg w zatloczonym schronisku, wiec wspolnie pognalismy na Hale.
Mariusz zaklada stuptuty
spokojnie - ma noge - stoi na kosówce
Niestety pogoda nie była najlepsza, ale przynajmniej przestało lać
Zdarzylismy wrocic do Murowanca z malego spaceru "na fotki" gdy zaczelo ostro sypac - najpierw snieg - potem snieg z deszczem. Piomicowi i jego Ekipie niezle sie oberwalo...
Po małym "conieco" poszlismy grzecznie spac
a na dole odbywala sie jakas glosna narciarska imprezka, ktorych tu tez bylo pelno. Okolo 3 nad ranem obudził nas głośny krzyk - jakis imprezowicz wracajac do pokoju po ciemku nie zauwazyl buta narciarskiego i.. chyba troszke go to zabolało
cdn
