tak mnie naszlo dzisiaj na wspomnienia... jakos nudno dzisiaj w pracy wiec z nudow wspominam odchodzaca zime.
pierwszy wyjazd zimowy tego sezonu. na poczatek lajtowo - giewont. ale za to jakie widoki...
no ale ciagnie wyzej. drugi a zarazem najtrudniejszy szczyt tej zimy to koscielec. malo sniegu, trzeba bylo uwazac z rakami na wystajace kamienie
zeby nie wchodzic znowu na gasienicowa to dla odmiany cos od morskiego oka. z dolinki za mnichem do konca nie moglismy sie zdecydowac w ktora strone isc. w koncu pada decyzja szpiglasowy. oj ciezkie byly warunki. praktycznie od morskiego oka przecieranie szlaku
kolejne wyjscie bylo bez wiekszych planow zawrat a dalej sie zobaczy. ze wzgledu na warunki na zawracie sie skonczylo...
kolejny wyjazd i kolejny raz gasienicowa. tym razem zadni i posredni granat. do kolekcji mial byc jeszcze skrajny ale strasznie wialo...
nastepny wyjazd byl wyjatkowy pod wieloma wzgledami
pierwszy dzien czarny staw gasienicowy (gdybym wiedzial co mnie jeszcze tego dnia czeka...) dzieki napotkanym towarzyszom bylo bardzo milo 
nastepnego dnia bylem na .... nosalu (zdjecia pochodza od Dagee)
jako ze sezon mial sie ku koncowi na rysach bywalem tylko latem nadszedl czas i na ta gore. pogoda idealna....
. Fajnie zrobione fotki, a wspominać zawsze miło.
pozazdrościć! PKP 
