PrT napisał(a):
Dla mnie w tej sytuacji to camper (wyjątkowo) dał dupy.
No dokładnie. Z tego wszystkiego to cieszę się, że lina miała wady na koszulce, czyli kilka sporych zaciągnięć i zgrubień wyczuwalnych pod palcami, bo tak jak pisałem wcześniej dla sprzedawcy to była jedyna wada, a już nierówna średnica (pofalowanie i zagniecenie) to normalne, toteż gdyby nie to, to mogły by być już problemy.
U Campera kupiłem dużo sprzętu i zawsze byłem zadowolony, ale nigdy nie musiałem nic reklamować więc nie było problemu. W tym przypadku jego podejście do sprawy pozostawia trochę do życzenia.
flint napisał(a):
Innymi słowy, chcesz powiedzieć, że kupisz linę, pobujasz się na niej trzy dni, potem odeślesz bo Twoja stara lina nadal jest dobra?
Nie popadajmy w skrajności.
swi7ch napisał(a):
Ale ustawa nie precyzuje czy towar może być używany czy nie. Ma być zwrócony w stanie niezmienionym.
Otóż to. Można się też spotkać z określeniem, że towar nie ma śladów użytkowania. Nie znaczy to, że przykładowy aparat nie był używany tylko, że nie posiada np. rys na body, obiektywie itp.
Podsumowując sprawę liny. Uważam, że to, że zadzwoniłem do campera i poinformowałem go, że lina jest wadliwa (na jego prośbę zaznaczyłem przed odesłaniem nawet miejsca gdzie były wady oplotu, zagniecenia itd.) to tylko moja dobra wola, gdyż chciałem ułatwić sprzedawcy reklamację u producenta, która sądząc po stanie liny i tak będzie uznana "od ręki". Równie dobrze mogłem skleić te taśmy, odesłać i żądać zwrotu kasy, bo taki mam kaprys. Wydało mi się to jednak idiotyczne, bo lina nie nadaję się do sprzedaży komukolwiek (przynajmniej nie w celach wspinaczkowych) i trzeba ją reklamować u producenta. Podejście campera było trochę inne - nie będę tu oczywiście przytaczał całej rozmowy, ale sprowadzała się ona do tego - lina nie ma org. taśm, więc nie będę mógł jej sprzedać.
Wnioski niech każdy wyciągnie sam.