Nosidło z małym dzieckiem to fajna sprawa. Dwa lata temu moją Jadzię, wówczas prawie 3 letnią, 15,5 kg - pamiętam dokładnie bo to było 0,5 kg powyżej limitu nosidła przeniosłem bez problemu z Krowiarek do Markowych Szczawin, 2 dni potem z Zubrzycy na Halę Śmietanową, a za następne 2 dni z Krowiarek na Babią. Herosem żadnym nie jestem, mówię bez ogródek <moja kategoria - mieszczuch 30+, chadzający w latach młodości, a obecnie wyrywający się parę razy do roku na jakiś szlak> i absolutnie bez jakiejś wielkiej zaprawy, 3 razy co 2 dni te trasy zrobiłem. A wielkich trudów nie czułem, po 15 minutach szło się przyzwyczaić. Poza tym jeszcze jakieś 3 L wody w dolnej klapie, soczek, mapa, klucze, dokumenty, jakieś jabłko czy banan, no takie tam drobnostki w kieszeniach. I generalnie wygodnie mi było. Nie pamiętam nawet marki, jakiś taki podstawowy model, z daszkiem, ale ramiona miał wygodne to fakt.
Także ja takie nosidła-plecakowe bardzo polecam. Niemniej na szczęście teraz Jadzia już na własnych kopytkach zasuwa. Dzielna jest <zwłaszcza jak ma obiecane lody na dole>
