Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Lęk wysokości, a dobry sprzęt "asekuracyjny".
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=6&t=12446
Strona 3 z 9

Autor:  piomic [ Śr paź 19, 2011 8:44 am ]
Tytuł: 

majkel* napisał(a):
ferraty

A gdzie masz w Tatrach ferratę?

Autor:  kilerus [ Śr paź 19, 2011 8:44 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Błąd w rozumowaniu Killerusa i innych jego atrakcyjnych kolegów :wink: , jest w tym, ze patrzy na ta sprawę ze swoich możliwości psychiczno-technicznych, nie dopuszczając, ze inni maja inszą. To, ze jemu sprzęt, czy szpej jest nie potrzebny, to powinna być tylko i wyłącznie Jego sprawa, narzucanie czegoś inszym, jest błędem..


Ja dopuszczam, tylko radzę Wam i piszę, że to bez sensu, bo można obejść płaty i nie taszczyć żelastwa.

Chariotku kochanie, ani przez chwilę z Rohem nie żałowaliśmy, że nie wzięliśmy raków i czakanów. Właśnie podałeś świetny przykład na to, jak można sobie poradzić z czerwcowym śniegiem i jeszcze znalazłeś dość mocny przykład, bo tam śnieg leży baaardzo długo.

Autor:  chief [ Śr paź 19, 2011 9:12 am ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Ja dopuszczam, tylko radzę Wam i piszę, że to bez sensu, bo można obejść płaty i nie taszczyć żelastwa

Jesteś w stanie stan szerokości i wielkości płatów określić z pozycji Krakowa? :wink:

kilerus napisał(a):
ani przez chwilę z Rohem nie żałowaliśmy, że nie wzięliśmy raków i czakanów

Ja nie chce tego komentować, gdyż Ty tam byłeś w tych warunkach i lepiej sie orientujesz, co było słuszne, a co nie. Jednak sam przyznaj, że można mieć wątpliwości :wink: :

Cytuj:
W innym momencie na nogę zaczął obsuwać mi się głaz tak ciężki, że sam go nie dałem rady przesunąć

Cytuj:
Spod nóg wyjeżdżały nawet głazy o wielkości małych fiatów. Na jednym takim udało mi się przejechać spory kawałek i na szczęście przekręcić się i spaść za niego. Gdybym nie złapał równowagi i poleciał do przodu to prawdopodobnie dzisiaj nie miałbym już nóg

Cytuj:
Sypało się wszystko, poza tym było ślisko, a perspektywa wpadnięcia do zaśnieżonego żlebu i zjechania nim kilkaset metrów w dół była przerażająca

Cytuj:
Zejście tym żlebem w takich warunkach to była jedna wielka masakra

A można było spokojnie zejść sobie "śnieżnym" żlebem :D . Oczywiście zdaje sobie sprawę, że nawet mając sprzęt, nie zawsze się da :wink:

Autor:  chief [ Śr paź 19, 2011 9:13 am ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
A gdzie masz w Tatrach ferratę?

Jest :wink:
ObrazekObrazekObrazek

Autor:  kilerus [ Śr paź 19, 2011 9:18 am ]
Tytuł: 

chief, problem polega na tym, że może nie trzeba było tam iść? To akurat był mały błąd, ale my lubimy przygody. Wszystkim jednak odradzam coś takiego.

Autor:  smolik [ Śr paź 19, 2011 11:20 am ]
Tytuł: 

A co wam przeszkadza ,że ktos bierze czekan czy raki w czerwcu ,lipcu ,sierpniu..... jego sprawa. Chce to nosi ,potrzebuje to używa .
Jak ktoś lubi rzeźbić w gównie to niech rzeźbi, każdy orze jak może .

Autor:  grubyilysy [ Śr paź 19, 2011 11:42 am ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
chief napisał(a):
zdjęcie z lipca Mr. Green ...co prawda dziaby nie ma, ale by się przydała

Wydaje mi się czy pomagasz sobie młotkiem? :mrgreen:

Młotek na Staszlu chyba niepotrzebny? ;-)

Osobiście mi wszystko jedno co tam kto bierze w góry. To jest prawda, naprawdę w młodym wieku zabierałem zimą w Tatry widelec... Potem się zreflektowałem i zabierałem solidny nóż i jeszcze sznurek do bielizny, ale po tym jak mi w końcu w skałkach pękł (podczas wspinaczki na wędkę przy statycznym obciążeniu - na szczęście nic się nie stało...) kupiłem sobie w końcu porządnego repa z bezalinu, ruski czekan i ruskie raki na paski.

Dzisiaj na ogół hołduję zasadzie minimalizacji, bo w wielu warunkach zwyczajnie umiem sobie poradzić. W tym samym miejscu co na zdjęciu chiefa i w zupełnie podobnych warunkach nie mieliśmy z Kilerem młotków, raków, czekanów - nic. Ja w takiej sytuacji biorę w dłoń "pięściak" (rodzaj czekana...) i rąbię stopnie borealami, ale faktycznie, związaliśmy się lina i Kiler mnie asekurował z brzegu żlebu, żebym w razie czego nie poleciał za daleko. Nie lubię nosić za dużo, ale jednym z akcesoriów które zabieram bardzo często jest lekka lina turystyczna.
Uważam linę za najbardziej uniwersalny górski gadżet, tylko w Polsce Tatry odwiedzają nieraz zupełnie niedzielni turyści, którzy o sensownym używaniu liny albo nie wiedzą nic, albo wiedzę wzięli za ścianek i chcieliby na podobnych fragmentach budowac stanowiska i osadzać szable śnieżne :lol: . Odnoszę wrażenie, że krajach alpejskich jest z owym górskim obyciem znacznie lepiej, boć góry tam to żadna osobliwość przyrody.

Pewnie dlatego TOPR oficjalnie zaleca brać ze sobą bardzo niewygodne gadżety - czekan i raki w czerwcu, bo zwyczajnie nie wymagają aż takiej filozofii, co sensowne użycie liny na takich fragmentach. Natomiast nieco mnie już dziwią starzy taternicy z wspinanie.pl, któzy to samo zalecają młodym taternikom. Czyżby troska iż wspólczesny kandydat na mistrza skały nie poradzisobie z płatem pod Zamarłą?

Na marginesie - ten wątek raków i czekana był też zdaje się w aferze GL.

Autor:  grubyilysy [ Śr paź 19, 2011 11:49 am ]
Tytuł: 

wgtw napisał(a):
...Ja ze swojej strony prosiłem tylko o rady w kwestii alternatywnych form asekuracji w Tatrach :-)

a) Stopniowane trudności pokonowynach szlaków,
b) odpowiednie obuwie,
c) kask,
d) systematyczne podnoszenie wiedzy.
e) lonża do ferrat (da radę używać na łańcuchach),

Tak plus minus po kolei co sam uważam za ważne. Liny nawet nie wymieniłem, najlepsza, ale po pewnym czasie sam zadecydujesz kiedy i czy w ogóle brać.

Autor:  majkel* [ Śr paź 19, 2011 11:49 am ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
majkel* napisał(a):
ferraty

A gdzie masz w Tatrach ferratę?

Ja nie miałem na myśli tego czy w Tatrach są ferraty, czy ich nie ma. Pisałem tylko o przepinkach, a dokładniej o możliwości odpadnięcia przy przepinaniu. Wiadomo, że jeżeli jesteśmy w miejscu przepięcia, a nie mamy wpiętego karabinka do następnego fragmentu liny (a lina jest w pionie) to grozi nam lot "do najbliższej kotwy"(jeżeli lonża wytrzyma), ale jest prawdopodobieństwo, że nie będzie to lot do podstawy ściany. Jeżeli podczas przepinki karabinek jest wpięty do następnego fragmentu liny to wtedy nie ma już problemu; można się jedynie trochę obsunąć.

A tak poza tym to lonżę można spokojnie wpinać do łańcuchów w Tatrach; w tym roku chodziłem trochę z lonżą w Tatrach (użyłem jej dokładnie przy zejściu na KPW, w rysie Zaruskiego przed wejściem do Kulczyna, w Kominie pod Czarnym Mnieszkiem i na Orlich Turniczkach) i jakoś zatorów nie robiłem; stwierdzę nawet, że wpinając się do łańcuchów mogłem iść szybciej niż inni turyści idący przede mną i nie używający lonży

Autor:  kilerus [ Śr paź 19, 2011 12:25 pm ]
Tytuł: 

Ok. Bierzcie sobie co chcecie. Przyznaję, że za ostro to napisałem.

Ale branie w lipcu czekana jest bez sensu, bo to można inaczej załatwić. Maiłem pisać o tej linie, tylko z powodów, o których pisał Gruby tego nie zrobiłem.

Czy na tym zdjęciu nie ma błędu w "via feratta"?

Autor:  grubyilysy [ Śr paź 19, 2011 12:37 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Ale branie w lipcu czekana jest bez sensu

Na serio zastanowiłbym się co jest bardziej prawdopodobne:
a) Nowicjusz w lipcu użyje z sensem czekana.
b) Nowicujsz w lipcu wyląduje w szpitalu w Zakopanem z czekanem w tyłku (oby w tyłku...).

Autor:  Rohu [ Śr paź 19, 2011 12:52 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Ja nie chce tego komentować, gdyż Ty tam byłeś w tych warunkach i lepiej sie orientujesz, co było słuszne, a co nie. Jednak sam przyznaj, że można mieć wątpliwości Wink :

Cytat:
W innym momencie na nogę zaczął obsuwać mi się głaz tak ciężki, że sam go nie dałem rady przesunąć

Cytat:
Spod nóg wyjeżdżały nawet głazy o wielkości małych fiatów. Na jednym takim udało mi się przejechać spory kawałek i na szczęście przekręcić się i spaść za niego. Gdybym nie złapał równowagi i poleciał do przodu to prawdopodobnie dzisiaj nie miałbym już nóg

Cytat:
Sypało się wszystko, poza tym było ślisko, a perspektywa wpadnięcia do zaśnieżonego żlebu i zjechania nim kilkaset metrów w dół była przerażająca

Cytat:
Zejście tym żlebem w takich warunkach to była jedna wielka masakra


W tych warunkach to była jedna z najgorszych możliwych dróg zejściowych z Pośredniej. Z tego co pamiętam to z przełęczy za wiele żlebu nie widzieliśmy, bo była mgła. W ogóle to nie planowaliśmy schodzić tą drogą, więc nawet się nie interesowaliśmy jak ona wygląda. Na szybko znaleźliśmy w Świerzu, że ma być tam łatwo lub bez trudności, więc postanowiliśmy spróbować.
WHPa opisującego ten fragment nie mieliśmy. Zdaje się, że tam jest ten żleb wyceniany na nieco trudny.

Trochę świadomi, że może być ciężko, ale jak to napisał kilerus "żądni przygody" postanowiliśmy zejść właśnie tym żlebem.

Czekan i raki z pewnością skróciłyby czas zejścia tym żlebem z 3h (? nie pamiętam dokładnie ale chyba coś koło tego nam to zajęło) do ok. 1-1,5h. Zwiększyły by też bezpieczeństwo w niektórych odcinkach, gdzie szliśmy po stromych i kruchych trawkach omijając śnieg.

Najgroźniejszego jednak byśmy nie uniknęli. Ten olbrzymi głaz na którym zacząłem zjeżdżać był już dosyć nisko - płatów śniegu tam na pewno nie było. Leżał na dnie żlebu, a nie na jego brzegu. Podobnie to gówno co spadło mi na nogę.

Zdecydowanie nie żałuję, że nie wziąłem czekana i raków. Przydałyby się tylko na tym krótkim odcinku zejściowym żlebem, a to jak dla mnie za mało, żeby nosić takie dodatkowe obciążenie. Jak widać zejść się żlebem bez tego udało.

Autor:  smolik [ Śr paź 19, 2011 3:07 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Czekan i raki z pewnością skróciłyby czas zejścia tym żlebem z 3h (? nie pamiętam dokładnie ale chyba coś koło tego nam to zajęło) do ok. 1-1,5h. Zwiększyły by też bezpieczeństwo w niektórych odcinkach, gdzie szliśmy po stromych i kruchych trawkach omijając śnieg.



Rohu napisał(a):
Zdecydowanie nie żałuję, że nie wziąłem czekana i raków. Przydałyby się tylko na tym krótkim odcinku zejściowym żlebem, a to jak dla mnie za mało, żeby nosić takie dodatkowe obciążenie. Jak widać zejść się żlebem bez tego udało


A jak by się nie udało ?

Spoko ;) Twoja sprawa czy uważasz to za słuszne czy nie , Ty tam byłeś ,nie mnie to oceniać. Nie ma co sie przeżucać na sytuacje i okoliczności . Zdarzyło mi się kiedyś prawie przywitać z Bogiem , jak bym miał choć raki to bym nawet sytuacji nie pamiętał .
Jak to mówią " Nie chodzisz nie upadniesz" .
Co do sprzętu oczywiście wszystko zależy kiedy , gdzie i kto.

Pozdrawiam :)

Autor:  rudapsycholozka [ Śr paź 19, 2011 5:51 pm ]
Tytuł: 

smolik napisał(a):
zależy kiedy , gdzie i kto.

i z kim ;)

Autor:  rafano [ Śr paź 19, 2011 7:03 pm ]
Tytuł: 

piszecie też o linie - do czego przyda się komuś lina jeżeli idzie sam i nie ma go kto przyasekurować ? wtedy czekan jest chyba dużo rozsądniejszym wyjściem

Autor:  golanmac [ Śr paź 19, 2011 7:31 pm ]
Tytuł: 

rafano napisał(a):
do czego przyda się komuś lina jeżeli idzie sam i nie ma go kto przyasekurować

Ja wiem, ja wiem ! Może zrobić zjazd !!!

P.S.
Można też się asekurować liną idąc samotnie, jednak jest to dość uciążliwe.

Autor:  Lukasz_ [ Śr paź 19, 2011 7:37 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Można też się asekurować liną idąc samotnie, jednak jest to dość uciążliwe.


Co lepsi dają rade > np. Księżak.

Autor:  taternik74 [ Śr paź 19, 2011 7:41 pm ]
Tytuł: 

Mo
Cytuj:
piszecie też o linie - do czego przyda się komuś lina jeżeli idzie sam i nie ma go kto przyasekurować ? wtedy czekan jest chyba dużo rozsądniejszym wyjściem

Czekan można z lina wykorzystać też do asekuracji lotnej
http://www.youtube.com/watch?v=LJZykjAY5Wc

Autor:  chief [ Śr paź 19, 2011 7:56 pm ]
Tytuł: 

taternik74 napisał(a):
Czekan można z lina wykorzystać też do asekuracji lotnej
http://www.youtube.com/watch?v=LJZykjAY5Wc

Jeśli jest stanowisko, to nie ma asekuracji lotnej :wink:

Autor:  PrT [ Śr paź 19, 2011 8:02 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Jeśli jest stanowisko, to nie ma asekuracji lotnej

Nie kłóć się... przecież to taternik... :shock: :mrgreen:
A poza tym Ty się nie znasz bo na śniegu asekurujesz się młotkiem :wink:

Autor:  chief [ Śr paź 19, 2011 8:16 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
A poza tym Ty się nie znasz bo na śniegu asekurujesz się młotkiem

Nie asekurowałem się, tylko zabijałem pajączka. Boje się ich, nic nie poradzę :mrgreen:

Autor:  golanmac [ Śr paź 19, 2011 8:17 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Nie asekurowałem się, tylko zabijałem pajączka.

Na terenie Parku Narodowego ?

Autor:  chief [ Śr paź 19, 2011 8:20 pm ]
Tytuł: 

Stał mi na "drodze" i nie chciał zleźć. Nikt nie jest doskonały :(

Autor:  PrT [ Śr paź 19, 2011 8:21 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Nie asekurowałem się, tylko zabijałem pajączka.

:shock: ale że...
golanmac napisał(a):
Na terenie Parku Narodowego ?


chief napisał(a):
Boje się ich

To by tłumaczyło ten wielki zamach :mrgreen:

Autor:  Rohu [ Śr paź 19, 2011 8:27 pm ]
Tytuł: 

smolik napisał(a):
A jak by się nie udało ?

Wiesz, nie udać to się może i na łatwym znakowanym szlaku jak ktoś ma pecha. W dużej mierze zależy to jednak od szczęścia (czy raczej jego braku).

Kiedyś schodziłem w czerwcu z przełęczy pod Chłopkiem. Śniegu były chyba ze dwa płaty na całej drodze.
Na jednym z nich poślizgnąłem się i pojechałem jakieś 20-30 metrów lądując na wantach. Na szczęście główna siła uderzenia poszła na plecak i jego zawartość, a nie na moje ciało. Skończyło się na poobdzieranych rękach, łokciu i siniaku na pół uda.
Nie wiem na ile świadomie, ale zaraz jak się poślizgnąłem to zacząłem zjeżdżać nieco w bok, a nie wzdłuż płata. Dzięki temu wpadłem na wanty zanim zdążyłem się dobrze rozpędzić. Cały zjazd trwał chyba ze 3 sekundy. Płat ciągnął się dalej jeszcze kilkadziesiąt metrów i kończył takimi samymi wantami.
Gdybym się rozpędził to być może byłby to mój ostatni zjazd.
Od tamtej pory jakoś się zawsze boję przekraczania stromych płatów śniegu bez asekuracji.
Mimo wszystko uważam, że noszenie czekana czy raków po to tylko żeby jeden czy dwa płaty na całej drodze przekroczyć to gruba przesada.
Prawie zawsze da się je w miarę bezpiecznie obejść lub przyasekurować gdzieś liną.

A poza tym w czerwcu to już przeważnie w niskich butach chodzę. Jak niby mam do tego przypiąć półautomaty? :lol:

Albo idę na zimową wycieczkę z rakami i czekanem, albo na letnią bez nich. Nie lubię łączenia tych dwóch rodzajów aktywności, bo plecak zaczyna ciążyć.

Autor:  Rohu [ Śr paź 19, 2011 8:30 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
chief napisał(a):
Nie asekurowałem się, tylko zabijałem pajączka.

Na terenie Parku Narodowego ?

A jak górale biją konia na terenie parku narodowego to jest złe czy nie?
No bo raz, że koń brzydki i brudny, więc pewnie mu się należy,
a dwa że jednak nie pochodzi z parku. :roll:

Autor:  kilerus [ Śr paź 19, 2011 8:30 pm ]
Tytuł: 

Ja jeszcze mam paskowe, ale nie wiem czy to (konkretnie moje) rakami można nazwać ;)
Da się je założyć na niskie, bo już próbowałem.

Autor:  golanmac [ Śr paź 19, 2011 9:23 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
A jak górale biją konia na terenie parku narodowego to jest złe czy nie?

Bicie konia na terenie TPN związane jest z mistyką i odbywa się w celu osiągnięcia wewnętrznej jedności z duchem Tatr poprzez osiągnięcie orgazmu, który niewątpliwie w naszej doczesności jest jednym z nielicznych "stanów wyższych" !

Autor:  piomic [ Śr paź 19, 2011 9:26 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Jest
Zapomniałem o tym słowackim ogryzku.
kilerus napisał(a):
Czy na tym zdjęciu nie ma błędu

Jest.

Autor:  Kasia86 [ Śr paź 19, 2011 9:40 pm ]
Tytuł: 

rudapsycholozka napisał(a):
smolik napisał(a):
zależy kiedy , gdzie i kto.

i z kim ;)

i dlaczego :)


Rohu napisał(a):
A poza tym w czerwcu to już przeważnie w niskich butach chodzę. Jak niby mam do tego przypiąć półautomaty? :lol:

Mam koleżankę, która by Ci udowodniła, że się da :lol:
(niestety zapomniałam zrobić zdjęcie dla potomności!)

Strona 3 z 9 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/