Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Liny, Linki i Halinki
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=6&t=13882
Strona 3 z 8

Autor:  WILCZYCA [ Cz sie 23, 2012 6:36 pm ]
Tytuł: 

Ciekawe co na to wszystkie "kilkudziesięciolatki" z tego forum. :lol:
Swoją drogą był w Łodzi taki facet, który zaczął sie wspinać po 60 a na pytanie dlaczegao tak późno odpowiedzia ł,że wychował już dzieci i wnuki i teraz pora zrobić coś dla siebie.

Autor:  WILCZYCA [ Cz sie 23, 2012 8:17 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy :"chętnie podszkoliłbym sie u takiego Cywińskiego. Poczytałam o nim. No i chyba też bym sie chętnie u niego podszkoliła (i moźe nawet plecak mu poniosła... :roll: )

Autor:  Spiochu [ Cz sie 23, 2012 8:46 pm ]
Tytuł: 

Instruktor był po pięćdziesiątce. Wybitny to on nie był. Piszę natomiast, że byłem szkolony zarówno przez "sportowca" jak i "starą gwardię" co wskazuje na wszechstronny charakter kursu. Ich opis odnosi się do stanu aktualnego, obaj czynnie szkolą. To powinno Ci wystarczyć do ich zidentyfikowania.

Cytuj:
do tych podstaw niestety trzeba wracać.


Tak też robię zazwyczaj. Jak miałem 3 lata przerwy we wspinaniu to wybrałem się na tatrzański drugi raz.(u jeszcze innego instruktora).
Wspomniana sytuacja miała miejsce już po przerwie a jeszcze przed drugim kursem.
Co do samych kursów to wszystko zależy od podejścia. Ja jadąc na kurs jadę również na wakacje. Chce się po wspinać i czegoś się nauczyć. Wieczorem wolę jednak wypić piwo w schronisku czy nawet pogadać o różnych sytuacjach w górach, zamiast zarzynać się wiązaniem węzełków po 500 razy. Tak samo mógłbym zarzucić, że na drugim kursie za mało było chodzenia po rzęchach czy użycia młotka. Za to wspinaliśmy się po fajnych drogach (dość trudnych jak na nasze możliwości) zamiast gnić w jakimś parchu.

Autor:  WILCZYCA [ So sie 25, 2012 6:56 pm ]
Tytuł: 

Interesujące. Czyżby koledzy z miasta Łodzi dalej unikali Tatr? Aczkolwiek w tej sytuacji pomysł 2 kursu tatrzańskiego wydaje się niegłupi, jesteś jedynym znanym mi człowiekiem, który zdecydował się na taki krok( ale może teraz sie tak robi). W każdym razie gratuluję możliwośki finansowych.

Autor:  Spiochu [ So sie 25, 2012 8:45 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Czyżby koledzy z miasta Łodzi dalej unikali Tatr?


Skąd taki wniosek i co to właściwie ma do rzeczy.


Cytuj:
Aczkolwiek w tej sytuacji pomysł 2 kursu tatrzańskiego wydaje się niegłupi, jesteś jedynym znanym mi człowiekiem, który zdecydował się na taki krok( ale może teraz sie tak robi). W każdym razie gratuluję możliwośki finansowych.


Moje obecne możliwości finansowe są fatalne ale swego czasu miałem fundusze, więc dlaczego z tego nie skorzystać. Wracając do samych kosztów to te 2k zł (no może 3k zł zł licząc noclegi i żarcie) to jest astronomiczna suma dla studenta ale całkiem normalna dla wielu wspinaczy czy turystów.
To akurat tyle co 2 tygodniowe wczasy za granicą czy nawet mniej niż 2 wyjazdy na narty w Alpy(2x6dni). Ilu teraz podjeżdża pod skały autem za 50-100k zł? Ale na kurs to ich nie stać...
Zaskakujące wydaje Ci się szkolenie dłużej niż dwa tygodnie(drugi raz)? Na nartach spędziłem na różnych kursach w sumie kilkanaście tygodni. I nadal chętnie korzystam ze szkoleń i treningów, często wydając na nie ostatnie pieniądze. Dzięki temu poziom umiejętności wzrasta bardzo szybko, można też uniknąć niepotrzebnego ryzyka.

Autor:  WILCZYCA [ So sie 25, 2012 9:04 pm ]
Tytuł: 

Za "moich" czasów Betlejemka trwała 3 tygodnie i nikomu nie przychodziło do głowy jej powtarzanie. Teraz kursy trwaja 2 tyg. a co jak leje?
Kiedys malo ludzi jeździło w Tatry, preferowali "mydło" i Hejszowinę dlatego pytam jak jest teraz, bo ze środowiskiem nie mam kontaktu.

Autor:  Spiochu [ So sie 25, 2012 9:23 pm ]
Tytuł: 

Ale kurs w "Betlejemce" to trochę inny kurs. Tzn. starszyzna instruktorska i zgraja kursantów. Męczenie rzęchów i węzełków. Archaiczny sprzęt i program. Trochę koloryzuje ale ogólnie spore różnice są. Taki kurs miał swoje wartości ale raczej nie zachęcał do powtarzania.

Czy na kursie mogłaś wybrać na którą drogę chcesz iść? Instruktor nie widziałby przeszkód atakować siódemki (jeśli kursanci podołają)? Do dyspozycji był set camów, uzupełniony alienami itp.? Czy na wspinanie wychodziliście o 9.00?


Cytuj:
Kiedys malo ludzi jeździło w Tatry, preferowali "mydło" i Hejszowinę dlatego pytam jak jest teraz, bo ze środowiskiem nie mam kontaktu.


Na Taborze raczej się słyszy, że kiedyś to w Tatrach się mnóstwo ludzi wspinało ;) Mydło jest mega popularne, szczególnie, że ringów coraz więcej (nawet na trójkach) a w Hejszowinę nie jeżdżę bo to samo zło.

Autor:  WILCZYCA [ So sie 25, 2012 10:35 pm ]
Tytuł: 

Oczywiście że o drogach decydował instruktor i to po uzgodnieniu z Bogusiem i oczywiscie były rzęchy i trawy jak to zreszta w Gąsienicowej mało tego to wtedy co poniektórzy bardzo krytykowali nielicznych instruktorów którzy chodzili z kursantami na trudniejsze drogi trudniejsze czytaj 5+/6. I rzeczywiście sprzęt był archaiczny haki młotek, kości ważyło to wszystko... że człowiekowi trudno było dupe od gleby oderwać. Ale efekty były takie że zaufanie do własnej asekuracji pozostało.
Poza tym to wtedy ścianek jeszcze w Łodzi nie było i ludzie jezdzili na te kursy często zupełnie zieloni. Trudno to wszystko porównać.
A czemu Hejszowina to samo zło?

Autor:  Spiochu [ So sie 25, 2012 11:18 pm ]
Tytuł: 

Ze względu na kretyńskie zasady "psychicznej" asekuracji. Czyli węzełki, zakaz wędki*, brak ringów (przynajmniej na łatwych drogach)itp.
Według tych zasad ja mam niepotrzebnie ryzykować, by środowisko mogło zachować swoją "elitarność". Jak są tacy kozacy to niech na żywca napierają a nie wymyślanie na siłę jakiś psychicznych tradów wzorem angoli.

*- ogólnie w środowisku (nie tylko w Hejszownie) wędka jest tak nielubiana, że nawet wysnuto teorię, że wspinanie z dołem jest szybsze niż na założonej wędce i należy mu się pierwszeństwo. Z góry uprzedzam że piszę o wspinaniu a nie wiszeniu, bo w obu stylach możliwe(i praktykowane) jest kilkugodzinne wiszenie w jednym miejscu.

Autor:  drHouse [ N sie 26, 2012 7:26 am ]
Tytuł: 

Czy tylko mi sie wydaję, że zrobił offtop ?

Autor:  WILCZYCA [ N sie 26, 2012 7:33 am ]
Tytuł: 

No i tu masz rację i tak nawiasem mówiąc to jakoś nie widziałam żeby ktoś na tych węzełkach latał Oni po prostu chodzili po drogach poniżej swoich mozliwosci. A z tego co pamietam to brak normalnej asekuracji wynikał ze specyfiki skały i skomplikowachch układów z parkiem (zakusy do uniemożliwienia wspinania na Szczelińcu)
Aczkolwiek to obijamie naszych skałek tez przekroczyło wszelkie normy - jak ze 3 lata temu zobaczyłam Młynarza w Podlesicach to myslałam że usiądę z wrażenia. (Teraz to sie Jeż powinien nazywac).

Autor:  Mroczny [ Pt sie 31, 2012 10:51 am ]
Tytuł: 

w temacie "linki Halinki"...
czym ciąć linkę kevlarową? wydaje mi się że gdzieś/kiedyś czytałem (nie jestem pewny,a nie mogę znaleźć źródła) ... że lutownicą praktycznie jest ;) ... ma ktoś jakieś doświadczenia?

Autor:  PrT [ Pt sie 31, 2012 11:26 am ]
Tytuł: 

Tak... lutownicą jest praktycznie... tylko musisz mieć wysoką temperaturę... w ten sposób tniesz repa od razu zatapiając oplot...

Autor:  Spiochu [ Pt sie 31, 2012 12:29 pm ]
Tytuł: 

Lutownicą pewnie jest bardziej profesjonalnie ale jako że takowej na oczy nie widziałem to polecam bardziej prymitywny sposób:

- Bierzesz najtańszy gładki nóż
- Rozgrzewasz go nad gazem
- Przecinasz linkę szybkim i zdecydowanym ruchem ;)
- Ewentualnie przytrzymujesz jeszcze moment nóż przy końcówce, jeśli się dobrze nie zatopiła.

Autor:  Mroczny [ Pn wrz 03, 2012 7:11 am ]
Tytuł: 

Repy poliamidopodobne ciąłem rozgrzanym nożem, zastanawiałem się jak z kevlarem będzie najlepiej.
PrT & Spiochu dzięki !

Autor:  Jakub_Kar [ Śr wrz 12, 2012 8:13 pm ]
Tytuł: 

WItam.
Szukałem troche o materiałach i znalazłem coś takiego gdyby ktos był zaiteresowany....
http://www.linyhobby.liny.cba.pl/Kevlar_Dyneema.html
i cała strona o linach
http://www.linyhobby.liny.cba.pl
Pzdr

Autor:  Mroczny [ Śr lis 07, 2012 8:23 am ]
Tytuł: 

Noszę się z zamiarem zakupu półowek na przyszły sezon, w grę wchodzi 60m.
Chodzi mi po głowie Beal Ice Line 8,1.
http://bealplanet.com/sport/anglais/corde-iceline.php
Ktoś używa/ł? Warto zainwestować w te sznurki? a może jakaś inna alternatywa?

Autor:  zephyr [ Śr lis 07, 2012 5:57 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
Tak... lutownicą jest praktycznie... tylko musisz mieć wysoką temperaturę... w ten sposób tniesz repa od razu zatapiając oplot...


ja tak przecinałem Fanatica 8,5. Mam w domu taką dużą starą lutownicę. Jak się dobrze nagrzeje to nawet nie trzeba przykładać zbytniej siły żeby przeciąć linę. Od razu jest ładnie przytopiony oplot na końcach :wink:

Autor:  Mroczny [ Pt lut 08, 2013 8:11 am ]
Tytuł: 

Wciąż szukam tych połówek, w grę wchodzi wyłącznie 60 m.
W skałach (Jura, Sulov) cały poprzedni sezon dosyć intensywnie używałem:
Tendon AMBITION 10,0 mm i jestem bardzo zadowolony

Z najciekawszych rzeczy które znalazłem w necie:

Edelweiss LITHIUM 8.5 mm
Edelweiss OXYGEN II 8.2 mm
Sterling Rope - DUETO 8,4 mm
Mammut OBSESSION 8.3
Roca FANATIC 8,5mm
Beal COBRA II 8,6 mm
Beal PRO MOUNTAIN 8,8 mm
Tendon ALPINE 7,9 mm
Tendon AMBITION 7,9 mm
Tendon AMBITION 8,5 mm
Tendon MASTER 7,8 mm
Tendon MASTER 8,5 mm

Ktoś by coś z tego doradził, tudzież coś innego?

Autor:  PrT [ So lut 09, 2013 5:20 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

My z nutshell używamy Mammuta Genesisa i dla mnie wydaje się on świetny... ciężko temu sznurkowi cokolwiek zarzucić...

Autor:  Zombi [ So lut 09, 2013 10:24 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

Jest jeszcze Apus Edelrida

Autor:  golanmac [ N lut 10, 2013 12:13 am ]
Tytuł:  Re:

Mroczny napisał(a):
Wciąż szukam tych połówek, w grę wchodzi wyłącznie 60 m.
W skałach (Jura, Sulov) cały poprzedni sezon dosyć intensywnie używałem:
Tendon AMBITION 10,0 mm i jestem bardzo zadowolony

Z najciekawszych rzeczy które znalazłem w necie (..)

Pamiętaj że czym cieńsza lina tym szybciej się zużywa.
Jak w góry to wiadomo - liczy się waga, więc czym cieńsza - tym lepsza, ale jak w skały, to zdecydowanie szkoda kasy.

Autor:  Mroczny [ Pn lut 11, 2013 9:40 pm ]
Tytuł:  Re: Re:

golanmac napisał(a):
Pamiętaj że czym cieńsza lina tym szybciej się zużywa.
Jak w góry to wiadomo - liczy się waga, więc czym cieńsza - tym lepsza, ale jak w skały, to zdecydowanie szkoda kasy.
Oczywiście to ma być lina w góry (wątek mi się chyba rozjechał) - w najbliższym sezonie, głownie Tatry, choć nie wykluczam jakiegoś wyjazdu w Dolomity na coś łatwego.
W skałach cioram wyżej wspomnianego tendona ambitions 10mm /60 m.

PrT napisał(a):
My z nutshell używamy Mammuta Genesisa i dla mnie wydaje się on świetny... ciężko temu sznurkowi cokolwiek zarzucić...
Wspomniany Mammut Genesis cięzko dostępny chyba teraz.. znalazłem w dosłownie paru zaledwie miejscach w necie najtaniej za 1 190,00 zł...

Zombi napisał(a):
Jest jeszcze Apus Edelrida.
Apropo, mam sporo wątpliwości, postawić na cieńszą linę, kosztem wytrzymałości, czy odwrotnie postawić na wytrzymałość i targać cięższe sznurki?

Autor:  semow [ Pn lut 11, 2013 9:54 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

ja sobie kompromisowo sprawiłem 50 m 8.5 mm Roca
dodatkowym atutem była cena...
oczywiście taka długość ma swoje wady i zalety

Autor:  Madness [ Wt lut 12, 2013 10:48 am ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

golanmac napisał(a):
Jak w góry to wiadomo - liczy się waga, więc czym cieńsza - tym lepsza


Z tym to się akurat do końca nie zgadzam. Wiadomo, że waga ważna sprawa, ale bardzo cienkie liny mają zazwyczaj dużą skłonność do plątania się w najdziwniejsze węzły - można się nieźle nawkvrwiać, zwłaszcza jak robi się długą drogę gdzie liczy się przede wszystkim czas. Oprócz tego takie liny bardziej lubią się klinować w szczelinach, przy ściąganiu - jeśli komuś kiedykolwiek zaklinowała się lina ten wie, że skutki mogą być opłakane.
Z takich cienkich to używałem Tendon AMBITION 7,9 mm - jest cienka jak sznurówka i rzeczywiście lekka, co jest dużym plusem tej liny, ale tak jak pisałem - bardzo się pląta. Używałem na jednej łatwej drodze i wielkich problemów nie było, ale znajomi, którzy mieli z nią większe doświadczenia, skutecznie odradzili mi jej zakup (myślałem o niej głównie ze względu na wagę i cenę).

Stanęło na tym, że kupiłem Genesisa 60 m i jestem bardzo zadowolony - z czystym sumieniem polecam.

Jeśli chodzi o długość liny w góry - wg. mnie jedyna słuszna opcja to 60m.

Autor:  tomek.l [ Wt lut 12, 2013 4:05 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

60 m bardziej się plącze niż 50 :D
Genesis jest drogi ale wytrzymały.
Cobra jak dla mnie delikatniejsza choć przystępna cena. Innych nie używałem.

Generalnie warto dodać trochę zł i kupić w góry linę z impregnacją.

Autor:  don [ Wt lut 26, 2013 7:10 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

Edelweiss PERFORMANCE 3w 1. Dobra cena , jakość, waga. Swietna impregnacja.

Autor:  Lukasz_ [ Wt lut 26, 2013 8:37 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

Jako pojedyncza tak ?

Autor:  Jacek [ Wt lut 26, 2013 9:41 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

Lukasz_ jako pojedyncza, połówkowa i bliźniacza, masz 3w1.

Autor:  Lukasz_ [ Wt lut 26, 2013 9:47 pm ]
Tytuł:  Re: Liny, Linki i Halinki

Chodziło mi o wage. Jako pojedyncza to sie zgodze że dobra ale już jako podwójna to nie bardzo.

Strona 3 z 8 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/