To ad. 1 serdecznie polecam, po polsku nazywa się to "poddupnik"

.
Były też takie super-mięciutkie z "czybo", kupiłem żonie, ale w tym roku... missing in action
To - calkiem poważnie - ma sens, aby nie siadać na mokrej i zimnej skale, bo pęcherz każde z nas ma z reguły jeden.
Spodnie "z folii" za parę dych z Deca też mam, może nie są zbyt... twarzowe, ale dają radę.
Merino... co kto lubi, ja wolę syntetyki, bo mniej drapią. Ale mój syn (nurek techniczny

) sobie chwali.
Na wyjście letnie w wyższe skały polecam rękawiczki bez palców - mogą być ogrodnicze "wampirki", albo coś lepszego i trwalszego.
No i wszelakie "buffy" - na przegub, do ocierania czołą z potu, na czoło (cel j.w.), na głowę (przeciwsłoneczne albo przeciwwiatrowe)... tysiąc zastosowań.