Witam serdecznie wszystkich pasjonatów gór
Przeczytałem sporą część forum (choć nie całość) i zauważyłem, że sporo osób wypowiada się o podeszwach vibram niczym o złotym remedium na wszelkie szlakowe kłopoty terenowe. Czytam któregoś posta w temacie o butach i autor wymienia: Moje buty muszą mieć vibram, membranę być wysokie i wytrzymałe... podaje też niebagatelną sumę 500 zł które chce na nie wydać, wymienia kilku producentów i prosi o radę. Cóż, moim zdaniem kiepskie podejście do tematu, ale nie o tym ten post.
Postanowiłem podzielić sie z wami moimi doświadczeniami dotyczącymi nie tylko vibramu, ale generalnie podeszw w butach górskich.
Vibram produkuje podeszw dziesiątki (jeśli nie setki?). Miękkie, twarde, na piach, błoto, granit, bazalt, z samoczyszczącymi się rowkami, cuda niewidy. Każda z nich ma przy tym różne rzeźby bieżnika. Żaden turysta szanujący swój portfel nie będzie przecież kupować osobnych butów na Bieszczady, osobnych na Tatry, a jeszcze innych na letnie spacery po podmiejskim lesie! Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że polscy producenci sprowadzają zasadniczo najtańsze (w tym wypadku gorsze) typy podeszw czerpiąc marketingowe profity z mistycznej żółtej plakietki.
W dodatku podeszwy te są moim zdaniem mocno przereklamowane (choć kiepskie nie są).
Na morką skałę nie ma mocnych! Na tym będzie się wszystko ślizgać!
Jak zatem przeciętny (nie fachowiec) tuysta ma podjąć dobrą decyzję odnośnie podeszew? A no jest kilka zasad które mówią na co zwracać uwagę.
Najpierw jednak należy określić jakie wymagania ma spełniać nasza podeszwa. Po pierwsze musi być przyczepna! Im lepiej "trzyma" skałę tym mniejsze ryzyko utraty równowagi i tym samym kontuzji. Po drugie musi być niesamowicie wytrzymała. Z lekcji fizyki z liceum jeszcze można dosyć łatwo policzyć, że 80 kg mężczyzna stając na ostrej skale o powierzchni powiedzmy 4 cm kw. wytwarza nacisk blisko jednej tony! Do tego nierzadko dochodzi ciężki plecak co dodatkowo zwiększa nacisk. Podeszwa zatem musi być na tyle gruba byśmy nawet stojąc na małym kawałku podłoża czuli pewne oparcie pod stopą i nie odczuwali jak skała wbija nam się stopę. Dodatkowo dobrze gdy podeszwa jest wywinięta na palce i piętę. W marszu stawiamy z reguły kroki nieco dłuższe niż stąpając zwyczajnie po chodnikach.
Odnośnie twardości mieszanki gumy podstawowa zasada jest taka:
Im podeszwa miększa tym, lepiej się "klei" do skały ale i tym łatwiej się ściera. Im twardsza tym trwalsza, ale i spada jej przyczepność. Podeszwa powinna być zatem miękka i gruba. Jeśli jednak ktoś decyduje się na twardą to warto zwrócić uwagę na siłę jaką musimy włożyć w jej ugięcie podczas kroku. Vibram w niektórych swoich modelach stosuje linię zgięcia pod palcami wzdłuż której biegnie zagięcie co ułatwia marsz.
Linia ta jest pod miejscem w którym palce łączą się ze stopą. Na jej długości nie ma żadnych bieżnikowych udziwnień.
Kolejna sprawa - samoczyszczące się z błota rowki.
TO JEST PIC NA WODĘ! dobre najwyżej na spacer po lesie, a i tak jeśli nie padało!
Jeśli to coś nie trzyma się błota to jak ma nas utrzymać stabilnie na tym błocie?! Fizyka jest jedna! Żadne takie twory nie nadają się nawet na chodzenie po górach!
Dalej - bieżnik: Im bardziej kanciasty i głęboki tym lepszy. Z moich doświadczeń wynika, że najlepszy jest tradycyjny klasyczny wzór Carramato (czy jakoś tak) zwany też potocznie krzyżykiem, wibramem, TR-em (błędnie używane określenie). Klasyczne glany mają wzór takiego bieżnika i jest on zdecydowanie najlepszy. Stare buty Himalaje (jeśli ktoś pamięta) miały taki bieżnik.
Wiele osób zapomina, że Vibram to nazwa firmy, a nie konkretny rodzaj podeszwy. Firma ta wyprodukowała już naprawdę niezliczoną modeli, z czego duża część jest wysoce specjalistyczna i tym samym kompletnie bezużyteczna dla przeciętnego turysty. Nie na plakietce przecież nam zależy a na funkcjonalności. Jest wiele firm, które robią równie dobre podeszwy, warto im się przyjrzeć zanim pochopnie podejmiemy decyzję o zakupie
