Łukasz T napisał(a):
Dlaczego nie napisałeś, że tenże Brzetysław "zabrał" podczas tej bandyckiej napaści też niejakiego św. Wojciecha, Czecha z pochodzenia ? W całości lub ponoć bez głowy.
Przecież napisałem
"Oczywiście z zaciekawieniem zapoznaja się z żywotem św. Wojciecha i obejrzą miejsce z jego relikwiami w Katedrze Gnieźnieńskiej". Skąd wiesz, że nie było o tym mowy? Mam na tym forum szczegółowo opisywać o czym wszystkim była mowa podczas oprowadzania tych wycieczek? A jak już, to czy nie należało powiedzieć, że podobnie "bandyckie" jak najazd Brzetysława było zajęcie Zaolzia przez Polaków w tym samym czasie kiedy hitlerowskie wojska zajmowały Czechy? - Z jednej strony Niemcy z drugiej strony Polska, że to był taki sam rozbiór Czech jak Polski we wrześniu 1939 roku, kiedy z jednej strony weszli Niemcy, z drugiej Sowieci?
Na jednym z prowadzonych przeze mnie obozów wędrownych spotkaliśmy się Tadeuszem Stecem - dziś liczącym już ponad 70 lat przedostatnim prezesem reaktywowanego w 1991 roku Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego "Beskid Śląski" w Republice Czeskiej - kontynuatora przedwojennego PTT "Beskid Śląski"
Z rozmowy z prezesem dowiedzieliśmy się o mało znanych zakulisowych zagrywkach polskich polityków z Warszawy wobec Zaolzia w okresie międzywojennym i po II wojnie światowej. Podarował nam książkę pt.:
"Góry w plecaku. 80 lat Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Sportowego Beskid Śląski", gdzie przeczytaliśmy jak to odgórnym zarządzeniem polskich władz rozwiązano na Zaolziu - oprócz czeskich - również polskie organizacje, w tym PTT "Beskid Śląski", którego współzałozycielem był Cyryl Ratajski.
"Beskid Śląski zlikwidowany. Propagandą turystyki na Zaolziu zajęło się Polskie Towarzystwo Tatrzańskie" - głosił wypisany wielkimi literami nagłówek pierwszej strony "Dziennika Polskiego" z 6 marca 1939 r. Cały, nie mały zresztą majątek stowarzyszenia "Beskid Śl.", decyzją władz został wtedy przejęty przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Co dziwne, działającego na Zaolziu niemieckiego Beskidenverein polskie władze jakoś nie ruszyły.
Z lektury tej książki wynika, że ówczesny prezes "BS" wystąpił z obszernym memoriałem do władz polskich, w którym zaapelował o zmianę decyzji wskazując na odrębne formy działania organizacji turystycznej Zaolzian, które sprawdziły się nie byle jakim dorobkiem. Jednak władze polskie nie chciały dostrzec ani odrębności regionu, ani specyfiki działania "Beskidu Śląskiego" i nie wyraziły zgody na dalsze działanie, a ta decyzja spowodowała wyłączenie się najlepszych jego aktywistów z dalszej działalności.
Powędrowaliśmy też śladami prezydenta Poznania w okresie międzywojennym - Cyryla Ratajskiego na Ropiczkę, której wierzchołek ten założyciel jednej z pierwszych polskich turystycznych organizacji górskich - Polskiego Towarzystwa Turystycznego "Beskid" w Raciborzu i Cieszynie w 1910 r., zakupił na teren pod budowę schroniska.
Dar Cyryla Ratajskiego. Szczyt góry Ropiczki,
na którym stanęło schronisko
Schronisko projektu Stanisława Filasiewicza, zbudowane w zakopiańskim stylu, uroczyście otwarto już po przeniesieniu się Ratajskiego do Poznania, a udział w tej podniosłej uroczystości w dniu 6 lipca 1913 r. wzięło przeszło 2 tysiące osób. Spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach nocą z 3 na 4 kwietnia 1918 r. podczas złowrogich czasów końca I wojny światowej, jakie później nadeszły. W późniejszych latach Czesi wybudowali na tym miejscu już inne, większe schronisko. Cyryl Ratajski był zapalonym turystą. Wg relacji jego syna, Ziemowita, zdobył chyba wszystkie szczyty Tatr i kilkakrotnie przebywał na Śnieżce.
Ratajski dążył do zacieśnienia stosunków polsko-czeskich, i to od dawna. Należał bowiem wraz z żoną Stanisławą do grona współzałożycieli Towarzystwa Polsko-Czechosłowackiego w Poznaniu w 1925 roku. Za działalność na rzecz zbliżenia tych dwóch narodów nadano mu członkostwo honorowe Towarzystwa, a w roku 1929 otrzymał od rządu czeskiego komandorię Orderu Białego Lwa. W jednym z jego przemówień czytamy:
"Tworzy się potężna – jak potężną jest zawiść i nienawiść – koalicja państw rzekomo pokrzywdzonych traktatem wersalskim, sojusz ten zawiera się – jeśli już nie jest zawarty – w moc złowrogą, zagrażającą pokojowi europejskiemu. Nawała ta na widnokręgu już jest widoczna, rośnie z siłą nadciągającej burzy i wyładuje się niechybnie nad narodami czeskim i polskim. Biada Czechom i Polakom, jeśli nie dojrzą grozy bezpośrednio nad nimi wiszącej; biada im, jeśli poprzez najlepsze chęci pokojowe nie dostrzegą dość wcześnie zarzewia pożaru (...)" (z przemówienia na akademii w dniu 28.X.1932).
26 czerwca 1934 roku Ratajski został ponownie wybrany prezydentem Poznania, po tym jak Minister Spraw Wewnętrznych nie zatwierdził na to stanowisko Władysława Mieczkowskiego. Niestety także Cyryl Ratajski nie uzyskał poparcia ministra, który wprowadził do Poznania prezydenta komisarycznego, Erwina Więckowskiego a potem Tadeusza Ruge.
Tuż po wybuchu II wojny światowej Tadeusz Ruge w nocy z 2/3 września bez uprzedzenia wyjechał z miasta swoim samochodem. Stało się to przyczyną rozprężenia i dezorganizacji w mieście. Jest o tym wzmianka w "Dziejach Poznania", 1998, tom 2**, str.1367:
"Wyjazd Rugego, o którym nie został powiadomiony starosta grodzki, pracownicy Magistradu przyjęli jako hasło do samowolnego opuszczania stanowisk". Ratajski został mianowany prezydentem Miasta Poznania (5 września 1939 roku), a 7 września przejął obowiązki wojewody poznańskiego. Cyryl Ratajski oficjalnie urzędował do 14 września i w upokarzającej sytuacji był zmuszony przyjmować Arthura Greisera, który poinformował go, że jego urząd przejmie Gerhard Scheffer, jako nadburmistrz Miasta Poznania. Potem Ratajski był więziony w charakterze zakładnika i na początku 1940 roku wysiedlony w Kieleckie.
Gdyby wcześniej nasi - jak zawsze "mądrzy" politycy z Warszawy - zamiast odsunąć Ratajskiego od urzędu prezydenta Poznania posłuchali jego rad i porozumieli sie z Czechami, mogły inaczej potoczyć się losy Polski. Niemcy połamali by sobie zęby na czeskich umocnieniach w Sudetach, które przez głupią politykę naszych rządzących zajęli bez jednego wystrzału, a zdobyta tam broń posłużyła im do późniejszego ataku na Polskę.