W końcu zabiorę się do pisania relacji z mojego weekendowego wypadu w góry. Zdjęcia dodam później, bo mi się dziś po płytę nie chciało wychodzić

Nie mogę się zdecydować na cyfrówkę, a to z powodu mojej nieostrożności. Mam już takie szczęście, że aparat często wypada mi z rąk, szczególnie jak komus podaje do zdjęcia, to robię to tak zgrabnie, że prawie zawsze zalicza upadek. Mój stary apart przeżył kilka upadków, tuż przed weekendem się po prostu rozpadł po ponad 10 latach. Więc kupiłam zastępczy. Ale do rzeczy.
Sobota (28 IV)
Do Zakopanego przyjeżdżam około 11 rano, szybko na kwaterę idę, zostawiam bagaże i ruszam na szlak. Wiadomo, cała noc w drodze, jestem troszkę zmęczona, więc coś łatwego. Wybór pada na Dolinę Kościeliską. Idę powoli, podziwiam widoki i cieszę się, że jestem w górach. Podchodzę na Staw Smreczyński (jedno z moich ulubionych miejsc). Na podejściu jeszcze miejscami śnieg. Nad stawem jest parę osób, ale jest cicho i spokojnie. Staw już bez lodu i śniegu, tak więc patrzę na taflę wody. Posiedziałam tam trochę, podziwiając widoki. W drodze powrotnej jeszcze Wąwóz Kraków. Tyle, że tym razem nie przez Smoczą Jamę, ale obejściem obok. Bez problemów, podobało mi się to obejście

I potem już spacerkiem powrót na parking w towarzystwie miłych osób, do których przyłączyłam się w Wąwozie.
Niedziela (29 IV)
Budzik nastawiłam na 6 rano. Chciałam iść na Grzesia, a może potem także dalej. Ale budzę się, a tu leje deszcz, więc śpię dalej. O 7 dalej leje. W koncu wstaję przed 9, zachmurzone, ale nie pada. Zbieram się i wsiadam w busa do Palenicy. Tam tłumy ludzi. Nie miałam jakoś ochoty iść nad Morskie wiedząc, że podejscie nad Czarny Staw pod Rysami raczej się nie uda. O Piątce też narazie mogłam zapomnieć, nie doszłabym tam bez sprzętu. Kusiły mnie zawsze te szlaki na Rusinową, Waksmundzką. Ale sama miałam tam strach. Ku mojej radości, jakaś grupa turystów skręciła na szlak na Waksmundzką. Więc szczęśliwa także to zrobiłam. Tak więc moja trasa tego dnia wyglądała następująco:
Palenica - kawałek asfaltem - zejście na szlak czerwony na Waksmundzką - Waksmundzka Rówień - Gęsia Szyja - Rusinowa - Wiktorówki - Rusinowa - Palenica. Szlak, mimo, że leśny i widoków nie za dużo, podobał mi się. Myślę, że na taki dzień akurat. Tylko, że czasami jeszcze śnieg, śnieg topniejący, a pod spodem woda. Więc jak się raz zagapiłam, to jednym butem wylądowałam w strumyczku. Niestety z Gęsiej widoków nie miałam

Mgła

Zejście do Rusnowej niezłe

(ktoś liczył kiedyś te "schody"?). Na Rusinowej sporo ludzi, przy kapliczce mniej. Potem powrót na parking i do Zakopanego
cdn i fotki wkrótce
