Tarnowski oddział grodzki PTTK przez wakacje organizuje kilka jednodniówek w Tatry Słowackie. No to pomyślałem że się na to załapię. Na początek planowana była wycieczka na Jagnięcy Szczyt. Miałem lekkie obawy, że ta wycieczka skończy się zapewne nad Zielonym Stawem (wnioskując ze średniej wieku uczestników), wiele się w sumie nie pomyliłem

Ale po kolei:
Wyjazd z Tarnowa o 5:30, autobus się lekko spóźnił. Jedziemy na Nowy Sącz, Krościenko (tu na stacji benzynowej gruppensikańsko, panie na lewo, panowie... też na lewo, bo jeden kibelek) i przejście w Niedzicy. Odprawa szybciutko minęła i śmigamy dalej drogą na Spisską Belę, a później wreszcie w stronę Tatr. Przed 10 dopiero wylądowaliśmy na przystanku Biała Woda przez Matliarami. No i cóż, idąc z mamą się dość rozpędziliśmy i przegoniliśmy większość wycieczki jeszcze przed pierwszym rozdrożem. Do schroniska przy Zielonym Stawie doszliśmy w 1:40 od przystanku, praktycznie nie czuć tego że nabija się 600 metrów wysokości

Chociaż... widoki jednak inne niż niżej

Mały Kieżmarski miażdży wysokością ściany, a Jastrzębia i Kozia Turnia są chyba tak charakterystyczne jak u nas Mnich nad Mokiem.
Teraz przystanek w schronisku na wyprażany syr i ziołową herbatę i dalej w drogę. Mimo że w schronisku zabawiliśmy prawie pół godziny, reszta grupy nadal nie dotarła (poza dwoma ambitnie pędzącymi starszymi panami - wstąpili tylko na kawkę i polecieli dalej pod Jagnięcy). A my potem najpierw moreną w górę, w końcu czuć jakiś przyrost wysokości

Za progiem Doliny Jagnięcej widzimy już ścieżkę pod Kołowy Przechód i cel wycieczki. Wyżej razem z grupą innych turystów obserwujemy jak rodzina kozic przechodzi (przeskakuje raczej) przez stromy płat sniegu. Jeszcze parę minut w górę i oto łańcuch. W tym miejscu starsi panowie dwaj odpuścili dalsze podejście. A dla mnie to było w sumie bezproblemowe przejście, za ostatnimi łańcuchami jeszcze kilka metrów po skale i przechodzimy na drugą stronę grani. Odtąd co jakiś czas wydaje się nam że to już będzie szczyt, a tu niespodzianka - trzeba zejść kawałek z żeberka i znowu podejść na następne. W końcu widzimy ludzi siedzących na wierzchołku, do których po chwili dołączamy. Szybka sesja foto i schodzimy. Nie jest tak źle jakby się mogło wydawać, niemniej zgodnie z tym co czytałem w kilku przewodnikach nie zauważamy Kołowego Przechodu i idziemy kilkadziesiąt metrów dalej razem z grupą Słowaków. Na szczęście szybko zauważamy pomyłkę, wracamy na przełęcz i powoli po skale i łańcuchu w dół. Kozice wciąż się pasą na półce skalnej nad piargami, a my schodzimy do schroniska. Tu napotykamy część grupy i już bez większych odpoczynków schodzimy w dół do Białej Wody.
Z racji tego że musieliśmy czekać na niespiesznie schodzącego kierownika wycieczki (którego nota bene spotkaliśmy pod szczytem), wyjazd opóźnił sie o blisko godzinę, w efekcie dopiero o 19:30 ruszyliśmy z parkingu. Potem jeszcze tylko zakupy pamiątek w płynie i w 200-gramowych tabliczkach w potravinach przed granicą, odprawa, i na "miły" koniec dnia korek tuż przed Tarnowem (kończyły się Dni Wojnicza). W domu wylądowałem dopiero po 23...
Tak w ogóle to tą relacją witam wszystkich forumowiczów!

Trochę fociłem na wycieczce, mała galeria znajduje się tu:
http://zbyszek.ovh.org/jagniecy/
I do tego jeszcze panoramka ze szczytu:
http://images26.fotosik.pl/25/1769702b67fe278f.jpg
Spróbowałem ją trochę opisać, aczkolwiek nie mam 100% pewności co do poprawności opisu.
http://images29.fotosik.pl/26/b963a0ebbe0ed7ee.jpg - wersja opisana.