Relację nr 1 czas rozpocząć
Czas akcji - 10-13 lipca roku bieżącego
Dramatis personae - grupa 8 osób w przedziale wiekowym 16-21 lat, 7 osób po raz pierwszy w Tatrach + ja w roli przewodnika
Po 12h w pociągu (od Zakopanego dzieli nas 350 km, ale uroki pkp) o 7 rano zjawiliśmy się w Zakopanem. Złapaliśmy trochę snu i pomaszerowaliśmy z Olczy do centrum. W trakcie drogi moje "owieczki"

radośnie uchwaliły, że wypadałoby się wybrać na Rysy, a już co najmniej na Giewont. Pierwszy zapał został jednak zmyty przez potoki błota na Gubałówce, więc zgodzili się iść następnego dnia na Moko.
O ile jednak dziewczyny były chętne do chodzenia to chłopaki hmm, do nich przemówił dopiero argument, że w schronisku piwo kosztuje 3zł. (pierwsze naciągnięcie rzeczywistości, następne miały dopiero nastąpić

)
No więc wyruszyliśmy.
Doczłapaliśmy do Wodogrzmotów i tu moja cierpliwość chodzenia ceprostradą się wyczerpała. Więc zaproponowałam im pójście drogą "na skróty" przez D5SP. Jako że nie zwracali uwagi na znaki - powszechna aprobata i ruszamy. Częste przystanki i moje ciągłe zapewnienia, że zostało tylko 30 min i dotarliśmy do 5
Pogoda się poprawiła, towarzystwo widokami zachwycone, szarlotka smakowała, więc łatwo przeforsowałam przejście Świstówką do Moka.
Niestety, wycieczka podważyła trochę moją wiarygodność (bo wychodząc z domu zapewniałam ich, że nie zajmie nam to więcej niż 4h), więc następnego dnia musiałam trasę pokazać na mapie. A plan był rzeczywiście ambitny - Kuźnice - Boczań - Murowaniec - Czarny Staw - Dol. Jaworzynki. Zaakceptowano. Pogoda była piękna, chociaż później okazało się, że na Giewoncie było gradobicie a w Kościeliskiej - ulewa, ale nad Gąsienicową cały czas świeciło słońce
Do Murowańca dotarliśmy, ale Czarny Staw przegrał z obiadem na Krupówkach
Następnego dnia jedyna wycieczka, jaką odbyliśmy to na PKS, stamtąd do Krakowa i do domu.
Pogoda nam dopisała (mieliśmy więcej szczęścia niż zet i jakaja

), niestety nie było możliwości pochodzić trochę więcej, raz - bo towarzystwo niedoświadczone, dwa - bo widoki, owszem ładne, ale dla większości ekipy - wymagające zbyt dużo wysiłku.
Ogólnie jednak uważam wypad za udany - bo mogłam przynajmniej w Tatrach BYĆ i pokazać znajomym coś pięknego
Ps. Zdjęcia są jakości marnej bo i aparat nienajlepszy i fotograf amator
