Hania ratmed napisał(a):
Problem w tym,że powodów trzeszczenia w kolanie moze być dziesiątki jak nie więcej i najpierw trzeba by dość powodu owogo chrupotania,żeby wiedzieć jak sie go pozbyć

No fłaśńe ! Pietnaśće lat tymu w shronizku... ups, sorry... na Raczy spałem na podłodze pod śćianom...jeszcze raz sorki... Śpiwór puchowy, który miałem był zbyt ciepły do spania w budynkach, więc bardziej jak w śpiworze leżałem na zewnątrz. Ściana niestety była dziurawa i wiało z niej trochę chłodem bo w maju to było. Rano kolano miałem zziębnięte i sztywne. Późnym popołudniem w okolicy Rycerzowej już nie na żarty bolało. Ból wracał przez kilka lat w czasie wysiłku. Kiedyś pod Krzyżnem zauważyłem, że rozmasowane pod i obok rzepki na jakiś kwadrans przestaje boleć.
Przez więcej jak 10 lat był spokój. Wróciło tego roku w maju (!) Wyszliśmy wcześnie rano, było zimno jak przysłowiowa cholera i do tego jeszcze mocno wiało. Zaczęło łamać już na samym początku marszu
Nie jest to ten kłujący ból, który mamy niemal wszyscy pod wieczór przy schodzeniu. Jest tępy, promieniuje w dół, takie "łamanie w kościach". Trzeszczy przy schodzeniu po schodach. W drugą stronę i po płaskim jest cisza.
Zapytałem mojego ulubionego lekarza przy okazji będąc po receptę o to kolano. mówię, że przeziębiłem, że boli a raczej "łamie" itd. i pytam czy to może mieć reumatyczne podłoże. Tak, tak ! Oczywiście, że może słyszę w odpowiedzi. Ale od razu pytam czy to czasem nie łękotka, na co słyszę: Tak, tak ! Mogą to być wiązadła krzyżowe. I że mogę sobie kupić Fastum. Telewizję czasem oglądam, więc wiedziałem, że mogę, ale ugryzłem się w język. Prawie jak w kabarecie
http://video.google.pl/videoplay?docid= ... &plindex=0Z tym Fastumem to akurat była dobra rada, Używają tego sportowcy, skałkowcy jako jeden z nielicznych, który pomaga. Tak w ogóle, to można by odnieść wrażenie, że go, znaczy doktora nie lubię ale jest całkiem ta odwrót. Pierwszy raz napatoczyłem się na niego wiosną zeszłego roku. Cherlałem przez tydzień jak gruźlik, tylko że na sucho. Jak zaczęło mi grać w lewym płucu, myślę sobie, nima jaj, trza coś z sobą w końcu zrobić. Zajechałem na dyżur, staję przed nim i pytam, czy mógłby mnie osłuchać, bo chyba mam zapalenie płuc. Ten zmierzył mnie wzrokiem i dawaj z gębą, że co ja się wygłupiam, że nie wyglądam na chorego, że nic mi nie jest i co mu głowę zawracam. Na to ja, że jednak nalegam i już mnie śmiech prawie zbiera na myśl, co będzie jak jak ten jazgot w lewym płucu usłyszy. "Rozbieraj się pan" rzucił i usłyszał bo nie mógł nie usłyszeć to co nawet ja bez stetoskopu wyraźnie słyszałem. Zmieszał się mocno, przepraszać zaczął, a ja mu na to: nie przejmuj się pan, takich szczerych i bezpośrednich ludzi jak waćpan, to ja kocham i szanuję i ja za to waćpana do usranej śmierci już nie opuszczę - mojej albo jego, a to, że na chorego nie wyglądam, to mam tak od dawna i wyjaśniłem dla czego

Lubimy się bardzo od tej pory.
Doskonale rozumiem, że pewne działania zaczyna sie od diagnozy. Mam to na co dzień i tłumaczę to nieraz swoim klientom. Gorzej z diagnozą. Chcąc sie leczyć wypada być zdyscyplinowanym pacjentem. Pół biedy jak zostanę skierowany do reumatologa. Gorzej jak do ortopedy i ten mnie swoimi metodami weźmie w obroty. Już wolę pójść do znachora i kozłowym sadłem się smarować

Póki co znajomy koniarz polecił mi to
http://www.tropik.pl/product_info.php/products_id/3281 Rewelacyjnie rozgrzewa, szybko działa. Wetrzeć trzeba, czymś na kilka minut owinąć. Na kolana, sztywny kark i bolące od siedzenia za biurkiem barki etc. Z czystym sumieniem polecam.
zet napisał(a):
Jędruś, to przecież czterdziestka daje znać o sobie

.
Z tym kolanem to może nie, ale to ględzenie...
